I droga do Chorwacji
W drogę wyruszyliśmy w czwartek 12 sierpnia o 22:00 w składzie 4-osobowym (także moja żona - a_nula oraz dwójka naszych dzieci w wieku 3 i 1 lat). Wybrałem jazdę nocną przede wszystkim ze względu na dzieci (śpią, nie marudzą), ale także na mniejszy ruch. Jechaliśmy na Katowice, Cieszyn, Novy Jicin, Brno, Bratysławę i Wiedeń.
W Wiedniu byliśmy w piątek o 7 rano i zameldowaliśmy się na nocleg (raczej dzieńleg) u mojej nieocenionej ciotki. Kierowca spać, reszta odpoczywać. Do Chorwacji zdecydowaliśmy się ruszyć nad ranem w sobotę w 2 samochody (rodzice żony jechali z południowej Polski).
Z Wiednia jechaliśmy na Graz, dalej objazdem autostrady w Słowenii (klasyka: Mureck, Lenart, Ptuj). W Austrii trafiliśmy na burze i mgły, a kiedy ok. godz. 6 rano w sobotę (14 sierpnia) wjechaliśmy na drogę nr 9 na pd. od Ptuja (w miejsc. Trźec), trafiliśmy na korek. Plułem sobie potem w brodę, że pojechałem na Macelj, ale było już za późno. Tylko dzięki trafnym wyborom pasów/kolejek udało nam się przejechać przez drugie (tj. chorwackie) bramki o 7.30.
W Chorwacji już pełny luz - nie było żadnych kolejek przed bramkami na autostradach, ani w Macelj, ani na obwodnicy Zagrzebia.
Pokrzepieni śniadaniem, jechaliśmy non stop do Zadaru i ok. 13 dotarliśmy do Privlaki. Bez problemu znaleźliśmy nasz dom na najbliższe 2 tygodnie – Villa Rosa.
II plażowanie
Nasz apartament okazał się być w takim sobie standardzie (w następnym roku ma być, podobnie jak i pozostałe pokoje w willi) odremontowany i wyposażony w klimatyzację (której brakowało nam w kilka cieplejszych nocy). Podstawową zaletą naszego apartmanu był jego taras, z widokiem na ogród i...parking:
Na najbliższą, żwirkową plażę mieliśmy 5 minut piechotą. Ani blisko, ani daleko. Ale woleliśmy jeździć (5 minut samochodem) na piaszczystą plażę w dzielnicy Mletak. Niestety, nie posiadam dobrego zdjęcia stamtąd, ale jest to moim zdaniem najładniejsza plaża w Privlace. Druga znana mi w 100% piaszczysta plaża znajduje się przy porcie w centrum wsi:
Ma ona jednak poważny feler: za plecami plażowiczów wznosiły się ściany zabudowań okołoportowych (niewidoczne na zdjęciach, ale psujące klimat plaży). Widok na morze za to rekompensował te niedostatki: widać było nie tylko Velebit, ale także wyspę Vir i Pag.
W sumie, do końca bywaliśmy tylko na Mletaku i pobliskiej żwirówce w rytmie: przed południem samochodem na piaszczystą plażę, powrót do domu na obiad, wypoczynek, a przed kolacją na plażę obok domu.
W dalszych odcinkach poruszę m.in. wątek konsumpcyjny, napiszę co ciekawego widzieliśmy w okolicy oraz napiszę dlaczego trasa powrotna była lepsza od tej opisanej powyżej.

.png)
.png)

.png)
.png)