REJS-opowieść o pięciu Księżniczkach, Doktorze i Kapitanie.
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
tyniolek napisał(a):Ledwo udało mi się nadrobić, a tu znowu 6 stron, nie wytrzymam. Muszę się poprawić, bo niedługo to nawet do szorowania pokładu się nie będę nadawała.
Część szesnasta – z dziennika jachtowego 2 września 2016 wyjście z Żut 7:30-wejście do Pirovac 17:00 (wspomina Kapitańska Baba)
Plan na dziś : przestawiamy się do mariny ACI Żut aby wejść na szczyt (163 m n.p.m.) i obejrzeć z góry Archipelag Kornati + ustawić własny kopczyk z kamieni.
W marinie szukamy wolnego miejsca i widzimy.....znajomy jacht Chlorka.
Cumujemy przy nich, witamy się po raz kolejny wylewnie i biegiem na szczyt
Nie możemy napatrzeć się na Park Kornati. Wciąga....
Spaleni słońcem chowamy się pod parasol.
Z góry widać, że na morzu wieje mocno...
Jachty chodzą mocno zarefowane.
Księżniczki w końcu znalazły to czego brakowało im na jachcie – swoje trony
Wracamy do mariny, oddajemy cumy i spływamy.
Kierunek Pirovac przez Muretrsko More.
Ale zaraz zaraz....ktoś nas goni..... Chlorek?
No to się poregacimy.
Pływamy wokół siebie nawzajem, robimy sobie zdjęcia, filmy, jest wesoło.
Niestety czas nas goni, żegnamy Przyjaciół i kierujemy się między wyspy na ostatnią kąpiel tego roku.
Zatoczka przyjemna, woda ciepła, standard.
Godzina pluskania się mija szybko.
Nagle wiatr zmienił kierunek i zaczął bardzo szybko przybierać na sile.
Załoga na pokład, kotwica góra i wychodzimy.
I tu rozpoczęła się najdziksza jazda w czasie całego tego rejsu.
Wiatr oczywiście jaki kierunek?
Bajdewind?
Nie!!!!!
Tym razem piękny baksztag, rozwijamy tylko genuę i pędzimy na złamanie karku, szybciej niż fale wokół nas.
Upajająco.
Na tej ostatniej prostej pobiliśmy rekord prędkości na tym rejsie.
Niestety wszystko co dobre za szybko się kończy.
Pirovac niepokojąco rośnie nam w oczach więc odpalamy diesla, zwijamy genuę i tu niezła jazda – wejście do portu na pełnym cycu.
Fale przelewają się przez falochron, wiatr gwiżdże.
Obsługa mariny już na nas czeka.
Ostatnie cumowanie mimo bardzo trudnych warunków ocenione na celująco.
Jednak po dwóch tygodniach rejsu zdawaliśmy jacht z pewną nieśmiałością.
Część szesnasta – z dziennika jachtowego 2 września 2016 wyjście z Żut 7:30-wejście do Pirovac 17:00 (wspomina Doktor) Poranek jest rześki i cieplutki.
Ryby dojrzały w nocy i nabrały ważności.
Pachną znakomicie, a smakują na zimno jeszcze lepiej, a że rybka lubi pływać to i trzeba jej to umożliwić podając zimnego cyca.
Nie od razu oczywiście.
Najpierw herbata dla Kapitańskiej ( w kropiastym) i dla Kapitana oraz kawa dla Doktora.
Płyniemy na Kornaty.
Wieje pięknie i załoga wprawiona już wie wszystko co i jak.
Jak skręcać i jak ciągnąć i luzować.
W marinie po sąsiedzku jacht z zaprzyjaźnioną polską załogą.
Znowu powitania i rewerencje.
My już od rana przepłynęliśmy kawałek a oni dopiero zbierają się na śniadanie.
Nie każdy jest rannym ptaszkiem.
Zdobywamy Kornaty.
Wdrapujemy się w upalnym słońcu po skałach ostrych jak żyletki.
Wokół sucha roślinność pełna kolców i ostrych liści.
Czuję się trochę jak bohater filmu Pan i władca: Na krańcu świata.
Konkretnie przyrodnik, przyjaciel kapitana odkrywający wyspy Galapagos.
Tutaj legwanów nie ma, ale też jest … iście.
Wieje a my z góry podziwiamy krajobraz szaro piaskowych, okrągłych wysp rozrzuconych na błękicie morza.
Widać ruch na morzu, jeden z jachtów widoczny na wodzie gdzieś daleko płonie i to solidnie.
Katerina napisał(a):No, i na koniec trochę pochodziliście po lądzie.. i to jakim - wzniosłym
Wybieram się dzisiaj na spacer m.in. do gdyńskiej mariny - może wypatrzę Jam Session
Było super - wesoło i cycaście Dzięki że nas zabraliście
Mam nadzieje ze teraz na spacerze w marinie troszkę inaczej spojrzysz na stojące tam łodzie Jam Session pewnie stoi w CRO - tam pływa w czarterze. Ląd musiał być - toż my też trochę szczurki lądowe A że ładny to szkoda nie odwiedzić Ostatni odcinek będzie jutro, dziś jeszcze nie do końca koniec Jutro będzie coś specjalnego dla naszej Cycowej CROpelkowej Załogi
Katerina napisał(a):No, i na koniec trochę pochodziliście po lądzie.. i to jakim - wzniosłym
Wybieram się dzisiaj na spacer m.in. do gdyńskiej mariny - może wypatrzę Jam Session
Było super - wesoło i cycaście Dzięki że nas zabraliście
Mam nadzieje ze teraz na spacerze w marinie troszkę inaczej spojrzysz na stojące tam łodzie Jam Session pewnie stoi w CRO - tam pływa w czarterze. Ląd musiał być - toż my też trochę szczurki lądowe A że ładny to szkoda nie odwiedzić Ostatni odcinek będzie jutro, dziś jeszcze nie do końca koniec Jutro będzie coś specjalnego dla naszej Cycowej CROpelkowej
Załogi
Od teraz patrząc na jachty będę nierozerwalnie kojarzyć je z ..cycem i pękać ze śmiechu.
Katerina napisał(a):No, i na koniec trochę pochodziliście po lądzie.. i to jakim - wzniosłym
Wybieram się dzisiaj na spacer m.in. do gdyńskiej mariny - może wypatrzę Jam Session
Było super - wesoło i cycaście Dzięki że nas zabraliście
Mam nadzieje ze teraz na spacerze w marinie troszkę inaczej spojrzysz na stojące tam łodzie Jam Session pewnie stoi w CRO - tam pływa w czarterze. Ląd musiał być - toż my też trochę szczurki lądowe A że ładny to szkoda nie odwiedzić Ostatni odcinek będzie jutro, dziś jeszcze nie do końca koniec Jutro będzie coś specjalnego dla naszej Cycowej CROpelkowej
Załogi
Od teraz patrząc na jachty będę nierozerwalnie kojarzyć je z ..cycem i pękać ze śmiechu.