napisał(a) sroczka66 » 01.09.2009 13:18
Tunel 'Mala Kapela" mówił jasno, że juz bliżej niż dalej celu naszej podróży:
Muszę przyznać, że mimo dużej odległości, droga minęła nam bardzo szybko. Gdy moim oczom po raz pierwszy ukazał się Jadran, to z wrażenia nie zrobiłam ani jednego zdjęcia, tylko piałam z zachwytu, aparat mi wypadał, zapomniałam, jak sie nim posługiwać, a jak młodzież chciała mi go wyrwać, to im dac nie chciałam, bo "na pewno nie uchwycą tego tak jak ja". A z tych moich ujęć, które próbowałam robić po wyjściu z pierwszego szoku, wyszło tylko to:
Ponieważ w dalszym ciągu piałam z zachwytu i wykonywałam nieskoordynowane ruchy stanowiąc zagrożenie dla kierowcy, zostałam oddelegowana na tylne siedzenie. No i dobrze, bo nie zdawałam sobie sprawy, że sam zjazd do Baski Vody (Baskiej Vody?) bedzie dla mnie przeżyciem ekstremalnym. Nie myślałam, że będę zjeżdżała z taaakich gór nad taaaką wodę i w dole widzieć będę malutkie domki, jachciki i łódeczki. W tym momencie żałowałam, że wybrałam się w takie miejsce, gdzie się boję zjeżdżać i zaklinałam się, że na pewno tą samą drogą nie wrócę, tylko samolotem.
Reszta podróżników oczywiście miała ubaw po pachy i żaden z nich nie rozumiał, że można bać się patrzeć w dół. Dogadywali mi przy okazji, że to przecież ja planowałam wjazd na góre św. Jerzego.
A tu ciągle takie góry:
a z drugiej strony ...wielka woda:
Przysłowie "im dalej w las, tym więcej drzew" zadziałało u mnie w odwrotna stronę, bo mój wielki strach stopniowo zaczął mnie opuszczać, a "micha jarzyła się od ucha do ucha" - to powiedzonko mojego męża.
Właściwie michy jarzyły się nam wszystkim, do chwili kiedy wysiedliśmy na jakimś parkingu już w naszej docelowej miejscowości....
Ostatnio edytowano 06.04.2010 12:28 przez
sroczka66, łącznie edytowano 1 raz