2 maja, środa c.d.
Właśnie minęło południe. Pogoda wciąż piękna, wręcz wymarzona na zwiedzanie. A chyba będzie co... do Sieny z Monteriggioni jest tylko 10 km.
Siena była punktem obowiązkowym do zobaczenia. Florencję nie wiem czy słusznie, ale sobie odpuściliśmy, natomiast sieneńskie Campo, jedyny w swoim rodzaju pochyły i półokrągły rynek przyciągał jak magnes
. Tak więc z mapami na kolanach i ze wzmożoną uwagą powoli wjeżdżamy do miasta.
Na niewiele się to zdało, bo i tak nie od razu trafiliśmy tam gdzie chcieliśmy. Na szczęście nie było żadnych korków i "poprawki" nie trwały długo. W końcu odnieśliśmy sukces i licząc że uda się nam zaparkować podobnie jak w Pizie, dojechaliśmy w okolice stadionu
i zaznaczonej na mapie wielkiej fortecy. Swoją drogą, dlaczego we włoskich miastach stadiony są tuż przy starówkach?
.
Udało się, było jedno fajne wolne miejsce wśród setek innych okupujących bezpłatne miejsca samochodów. Nawet w cieniu drzew
, co dziś przy pięknej pogodzie miało jakieś tam znaczenie. Odpowiednio przygotowani, z jedzeniem i piciem, z mapami w dłoni i aparatami na szyjach
mogliśmy wyruszyć na spotkanie ze Sieną.
Mury fortecy i szczelnie wypełniony parking na dole.
Wielka forteca medycejska została zbudowana w 1560 r. po wojnie w której Sienę pokonała Florencja. Obecnie jest tu teatr na wolnym powietrzu i park. Nie poszliśmy tam... nie było tyle czasu
.
Od razu pójdziemy na starówkę. Po drodze mija się trochę straganów, z czego część jest tu raczej na stałe, ale większość chyba jest tu tylko dziś, zajmują bowiem sporo miejsc parkingowych po drugiej stronie fortecy. Mówiąc szczerze, jesteśmy mocno podekscytowani tym, że jesteśmy w takim miejscu i właśnie idziemy odkryć dla siebie tak piękne miasto...
Już stąd wygląda imponująco, ale pod słońce
. Trzeba tu być wieczorem, wtedy słońce ładnie oświetli przepięknie rozłożoną na wzgórzach, rozległą starówkę. Będziemy tędy wracać
. Na razie zaglądamy do ogromnego, największego po słynnej katedrze, kościoła San Domenico stojącego na skraju, niejako u wrót do tej części miasta.
We wnętrzu nie wolno robić zdjęć, w sumie nie wiem dlaczego, a jak szybko zauważyliśmy mało kto się tym przejmuje. Na ścianach są pozostałości po freskach, jednak najciekawsza jest tu wybudowana w 1460 r. kaplica św Katarzyny w której przechowuje się jej czaszkę
.
Trochę mniej reprezentacyjne wejście do świątyni
.