Małe i duże niebałkańskie podróże :-)

kulka53 napisał(a):O jednym i drugim będzie pewnie spoooooro

... w takim razie czekam cierpliwie na relację ... ...
Pozdrawiam.

Nadrobiłam

Ruiny kościoła w San Pantaleo ... SUPER... Skojarzyło mi się z kościołem w San Galgano (sama tam jeszcze nie dotarłam)

trinity napisał(a): Do razu bardzo dziękuję za zeszłoroczną relację, bo była ona dla mnie i mojej rodziny inspiracją do tegorocznych wakacji na tej właśnie wyspie.

Mam nadzieję, że pokosisz się o relację i pokażesz wyspę w sezonie...

kulka53 napisał(a):Posiedzieliśmy chwilę na murku, zjedliśmy drugie śniadanie…rzeczywiście roztaczają się stąd całkiem ładne widoki.

I jakoś nikomu nie przeszkadzają wiatraki, a u nas.....? Szkoda nawet czasu na pisanie...
Miejsce na piknik mocno zachęcające

piekara114 napisał(a):Skojarzyło mi się z kościołem w San Galgano (sama tam jeszcze nie dotarłam)

My też nie dotarliśmy... jakoś nie było po drodze , choć ruiny były w planie podczas obu włoskich objazdówek.
Może jeszcze kiedyś, wyglądają bowiem extra.

piekara114 napisał(a):I jakoś nikomu nie przeszkadzają wiatraki, a u nas.....? Szkoda nawet czasu na pisanie...

Nie tylko we Włoszech nie przeszkadzają.
Odwiedziliśmy kraj, gdzie w ogóle trudno o krajobraz bez nich, stoją nawet w morzu .
Małgosia bardzo lubi wkomponowane w otoczenie wiatraki, ja trochę mniej, w sumie wolę gdy ich nie ma, no chyba że są widoczne gdzieś daleko. Choć oczywiście z wielu względów to że warto je stawiać nie podlega dyskusji.

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):

piekara114 napisał(a):I jakoś nikomu nie przeszkadzają wiatraki, a u nas.....? Szkoda nawet czasu na pisanie...

Nie tylko we Włoszech nie przeszkadzają.
Odwiedziliśmy kraj, gdzie w ogóle trudno o krajobraz bez nich, stoją nawet w morzu .

Ponoć u nas, na poziomie Łeby mają stawiać "na wodzie" też.

pzdr

longtom napisał(a):

kulka53 napisał(a):

piekara114 napisał(a):I jakoś nikomu nie przeszkadzają wiatraki, a u nas.....? Szkoda nawet czasu na pisanie...

Nie tylko we Włoszech nie przeszkadzają.
Odwiedziliśmy kraj, gdzie w ogóle trudno o krajobraz bez nich, stoją nawet w morzu .

Ponoć u nas, na poziomie Łeby mają stawiać "na wodzie" też.

Właśnie do tego piłam, ale chyba idea upadła, bo będą psuć widok, a teraz to już nikt nie postawi bo to się nie będzie opłacać...

Witamy w Polsce i prosimy o kontynuację relacji

No i nową relację z GR

piekara114 napisał(a):

longtom napisał(a):Ponoć u nas, na poziomie Łeby mają stawiać "na wodzie" też.

Właśnie do tego piłam, ale chyba idea upadła, bo będą psuć widok, a teraz to już nikt nie postawi bo to się nie będzie opłacać...

Gdyby były daleko od brzegu, aż tak bardzo by nie psuły...

tony montana napisał(a):Witamy w Polsce i prosimy o kontynuację relacji

No i nową relację z GR

Kontynuacja będzie niebawem, jak również "wschodniego" wypadu.
Kolejny rozdział naszej greckiej odysei - mam nadzieję w przyszłym tygodniu .

W sumie mamy tu 4 wątki i w każdym coś nowego do pokazania i opowiedzenia...

16 maja, poniedziałek c.d.

Z malutkiego Chiaramonti udajemy się do kilkunastotysięcznego miasta Ozieri, to około 30 km całkiem dobrą, trochę krętą szosą. Dlaczego Ozieri? Jako że w tej okolicy odnaleziono wiele śladów prehistorycznej, wcześniejszej niż kultura nuraghi kultury Ozieri, sądziłem, że może natrafimy jakieś pozostałości, jakąś może osadę , przyznam że nie doczytałem czy rzeczywiście coś takiego się gdzieś tam znajduje. Niczego takiego nie znaleźliśmy, choć nie był to jedyny powód dla którego tam pojechaliśmy, bo poza tym Ozieri określane było jako ładne miasto, a do tego leżało mniej więcej po drodze do kolejnych zaplanowanych na dziś atrakcji. Teraz wiem, że miejscem odnalezienia cennych przedmiotów sprzed około 5000 lat jest jaskinia San Michele znajdująca się w południowej części miasta, którą można zwiedzać… w sumie nie wiem czy warto bo znaleziska oglądaliśmy w zeszłym roku w muzeum w Cagliari

Może stratą czasu to miasto nie było, ale uważam, że spokojnie mogliśmy sobie je odpuścić. Nie wiedząc tego, zaparkowałem auto prawie w samym centrum w dobrym cieniu kamienic i udaliśmy się na krótki spacer po gęsto zabudowanych uliczkach wiodących pod górę. Ozieri jest dość ciekawie położone, na końcu zwężającej się dolinki, jest tu zatem ciasno i stromo, w górę lub w dół.

Np. tak



Bardziej płasko też bywało, trafiliśmy na taki ładny placyk:











Ten pan chyba stał się niewygodny



Jedna z uliczek centrum Ozieri





Niebrzydko tu nawet

W przewodniku napisano, że w Ozieri warto zobaczyć dwa miejsca – fontannę i katedrę. O rzymskim moście Pont’Ezzu z I wieku n.e. nieopodal miasta nic nie napisano, toteż nie zobaczyliśmy go, a podobno warto . Długi na ok.80m, sześcioarkadowy, zachowany jest w dobrym stanie, stoi nad rzeką Rio Mannu nieopodal osady San Nicola tuż za miastem. No trudno, za to fontannę Grixoni odnaleźliśmy, trochę przypadkiem. Nie omieszkaliśmy się nieco odświeżyć













Teraz – na poszukiwania katedry. Czy to może ona?



Trudno powiedzieć… w wąskich uliczkach trudno o szerszą perspektywę.

Zwłaszcza gdy okna są tylko namalowane

Ale jest









XV wieczna budowla nie robi szczególnego wrażenia (przebudowano ją w XIX wieku) zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Ale – to na dowód że weszliśmy



Wnętrze trochę ciemne….















OK, to byłoby na tyle, wracamy do auta.

Główny placyk przy którym stało.





Stacja benzynowa tuż obok, pod palmami

Wyjeżdżamy z Ozieri kierując się na północny zachód. Do celu może kilkanaście km, jest dobrze widoczny z głównej drogi, choć spodziewaliśmy się nieco innego obrazka jako że przewodnik podaje, że leży na wulkanicznym wzgórzu



Jeśli za wzgórze uznać tę skałkę wysokości paru metrów, to ok

A cóż to takiego na tym „wzgórzu” ? . To jeden z największych romańskich kościołów na Sardynii, bazylika San Antioco di Bisarcio. Pierwszy kościół zbudowano tu już w XI wieku, zaś obecny, po pożarze, ukończono w 1174 roku. Wówczas stał on pośrodku osady z której zachowały się jedynie śladowe pozostałości.

Kościół pozbawiony jest wieży dzwonniczej, w dokumentach nie zachowały się wzmianki na temat kiedy i w jaki sposób została zniszczona.

.

Podjeżdżamy na mikro parking pod samym wejściem, w sumie lepiej jest zostawić auto nieco wcześniej, przy jakichś zabudowaniach poniżej. Poza nami – 2 francuskie kampery… oraz gromadka psów i kotów

Prawdopodobnie nikogo tu nie ma bo dziś poniedziałek… kościół zamknięty. Wstęp pewnie kosztuje 2-3 euro, chętnie byśmy zajrzeli, no ale nie ma takiej możliwości. Francuzi też są wyraźnie rozczarowani.



























Z tyłu – pod słońce



Na obrazku na tablicy informacyjnej lepiej wygląda





I widoczek na dolinę rzeki Mannu.



c.d.n.

Jak na miasteczko, które spokojnie mogliśmy sobie je odpuścić jest bardzo fajne. I w sumie dobrze, że nie odpuściliście

kulka53 napisał(a):Niebrzydko tu nawet

... zdecydowanie niebrzydko, a nawet ładnie ... ...

kulka53 napisał(a):Zwłaszcza gdy okna są tylko namalowane

... trochę jakby inne od tych oryginalnych po lewej ... ...
Pozdrawiam.

maxredaktor napisał(a):Jak na miasteczko, które spokojnie mogliśmy sobie je odpuścić jest bardzo fajne. I w sumie dobrze, że nie odpuściliście

Zawsze można podejść w ten sposób, że są też na Sardynii znacznie mniej przyciągające miejscowości
Ozieri było w planie, było po drodze, byliśmy, zobaczyliśmy, jest ok. Żałować nie żałujemy

kmichal napisał(a):... zdecydowanie niebrzydko, a nawet ładnie ... ...

Niebrzydko, ale jak dla nas trochę za mało ciekawie

kmichal napisał(a):... trochę jakby inne od tych oryginalnych po lewej ... ...

Ważne, że się rozmiarem zgadzają

Pozdrawiam