Mniej więcej w tym miejscu elegancka szosa się kończy i dalej jedziemy szutrówką. Taką sobie
, ale jakoś się toczymy powolutku. Zatoka jest nieciekawa, nie ma tu żadnej plaży, wybrzeże jest kamieniste i nieprzyjazne. Okazuje się, że nie można raczej podjechać pod pagórek z kościółkiem, dróżki są beznadziejne i pozastawiane, uznajemy się nie ma tam nic na tyle ciekawego żeby próbować się tam dostać choćby i pieszo. Vathi to faktyczne tylko 2 czy 3 zamieszkałe domy.
Dalej uwagę zwraca ceglany komin i zrujnowane zabudowania nad niemal samą wodą.
Ujście zatoki i zachodnia część Astipalei.
Exo Vathi.
Podobno jest tu ciekawa tawerna… poza jaskinią na północno-wschodnim krańcu wyspy do której można dojść jest jak mi się wydaje jedynym powodem dla którego warto się do Vathi wybrać.
To miejsce to już totalny koniec świata
, niesamowite mi się wydaje mieszkanie tutaj. Nie ma tu też więcej kilka zamieszkałych domy, ale czy na stałe? , trudno powiedzieć. Jest jednak trzeci powód dla którego warto tu przyjechać… po to by się przekonać że takie absolutnie, nieprawdopodobnie odosobnione, niemal nierzeczywiste zakątki istnieją… i to w Unii Europejskiej
.
Ciekawe czy wcześniej było tu jakieś auto z polską rejestracją
.
Teoretycznie istnieje jeszcze kawałek „drogi” dalej na północ, nawet wydaje mi się, że wiem którędy trzeba by jechać, jednak uznajemy że absolutnie nie ma po co, poza tym… nie podjąłbym tego wyzwania naszym autem
.
Wracamy.
Wyrafinowana myśl techniczna w doprowadzeniu bieżącej wody
Na moment zatrzymujemy się przy zabudowaniach ceglanego komina, ktoś sobie urządził w nich chlewik
.
Niesamowite miejsce. Przy takiej pogodzie, coraz bardziej upalnej i bezwietrznej, przy panującej niemal zupełnej ciszy gdzie słychać jedynie brzęczące owady wydaje się że czas nie tylko się tu zatrzymał, ale nawet się cofnął.
c.d.n.