Hvar i złote myśli...

Jelsa i Stari Grad

Po południu udaliśmy się na drugą stronę wyspy.







Najpierw zajrzeliśmy do Jelsy do szkółki ogrodniczej, aby zakupić pamiątkę.
Czyli kolejną Bougainvillea do kolekcji
Nie zawsze można zastać pana ogrodnika, tak więc trzeba próbować w ciemno o różnych porach.
Tym razem udało nam się za pierwszym razem, więc Ania poszła wybierać okazy, a dziewczynki zajęły się zabawą z małymi pieskami.





Następnie udaliśmy się do Starego Gradu na zupę rybną. Rybną!
Tym razem normalną, ugotowaną wyłącznie z ryb i podaną z kawałkami rybek



W konobie Pharia, gdy zamawiamy zupę rybną dla 2 osób, to obsługa nie bawi się w reglamentowanie,
tylko zwykle przynoszą nam całą wazę. I to miłe, bo wystarcza dla całej naszej czwórki



Kiwi niestety jeszcze niedojrzałe. Będzie dobre w listopadzie.





No i ćevapčići. Znowu frytki z ziemniaków



Ale tym razem na pożegnanie nie było orzechówki
Może tylko orzechy nie obrodziły w tym roku...

***
Po obiadku spacerek wzdłuż nadbrzeża...



...w poszukiwaniu miejsca na kawusię.



A tutaj można kupić wina z winiarni Svirce w całkiem przyzwoitych cenach:



No i oczywiście lody



O smaku lawendy?



O smaku facebook'a??



Skoro tak, to może ktoś zaproponuje konkurs na przepis na lody o smaku cro.pl???


-Czyż życie nie jest słodkie?

Te fejsbukowe lody dawniej się zwały smerfowe. Jakie czasy, takie lody...

Hmmm... zjadłabym taką zupkę rybną...

A gdzie Wy Bougainvillea'e zimą trzymacie?... I czy kwitną bez kapryszenia?...

Mikromir napisał(a):A gdzie Wy Bougainvillea'e zimą trzymacie?... I czy kwitną bez kapryszenia?...

Dawniej wynosiliśmy na strych i ładnie kwitły.
Ale po ostatniej zimie nie zakwitły
Może były za mało podlewane?
Więc w tym roku zostawiliśmy w sieni. Mają tam więcej światła i mam nadzieję, że im będzie lepiej

Uvala Mala Stiniva

Jedno z naszych ulubionych miejsc na Hvarze.
Odwiedzamy tę plażę co roku i chyba tak już zostanie...














-Tato, mamo, obiadek gotowy!












Parę zdjęć wykonanych pod wodą...













Poniżej zdjęcie ukwiału Vlasulje, które zrobiłem przy samym brzegu plaży, na głębokości około 1 metra.
Tak więc nie tylko głęboko nurkujący muszą uważać, aby się nie poparzyć.




W drodze powrotnej nie obyło się bez skosztowania dziko rosnących fig...







Zajrzeliśmy także do kamieniołomu...

Vrboska

Najlepszą pizzę na Hvarze, moim subiektywnym zdaniem, można zjeść we Vrboskiej w konobie Škojić.






Kierunek Vrboska!!!


Oczywiście wcześniej, na poprawienie apetytu, koniecznie należy zaliczyć plac zabaw:










Po dłuższej zabawie można spałaszować pizzę:




Nagle w trakcie kolacji odzywa się Natalka:
-Tato, razi mnie!!! Nie wytrzymam dłużej!
-Co cię razi?
-Światło! Niebieskie światło!!
-Gdzie???
-Tam!!!
-???

Pakleni Otoci

Wreszcie przyszedł czas, aby spróbować zaliczyć jedną z wysp piekielnych.
Tylko którą?
Miała być dla "tekstylnych".
Z ładna plażą, do której trzeba by kawałek dojść. Ale nie za długo i nie za krótko też.
To miało być z dala od przystani i jachtów "parkujących".
Padło więc na Marinkowac-Ždrilca i plażę Mlini.
A zaczęło się to tak....
Dzień wcześniej poszedłem do informacji turystycznej w Ivan Dolac, aby dopytać skąd dokładnie wypływają łódki
i o której godzinie trzeba zjawić się w porcie, aby bez problemu załapać się na kurs.
Uprzejma pani pokazała mi mapę /.../ i powiedziała że w porcie trzeba być między 8.00 a 10.00.
Dobra, bojowo nastawiony na przygodę, zarządziłem pobudkę o 6.00. Skoro pakujemy się w popularne miejsce i będą tam tłumy turystów,
to przynajmniej będziemy tam pierwsi
Plany planami, ale wiecie jak to jest z dziećmi
Nim dobudzisz, zwleczesz z łóżka, nakarmisz, ubierzesz...
Wyjechaliśmy po 8.00...
Pojechaliśmy starą drogą Sv. Nedjela - Hvar. Gospodarz nasz zarzekał sie, że mimo kiepskiej drogi szutrowej, napewno będzie szybciej niż dookoła przez tunele...
Nie było szybciej






Najważniejsze, że zawieszenie wytrzymało i w Hvarze zaparkowałem na dużym placu, jakieś 200 m przed twierdzą Španjola.






Tu jeszcze raz dzięki forumowicze, za podpowiedź o darmowym parkingu
Jak widać na powyższym zdjęciu - sporo miejca.
Więc nie ma sensu przepłacać, kiedy można dojść 15 minut piechotką do portu.









Szybciej! Szybciej!! Szybciej!!!






Nie czas na medytacje, bo... woda wystygnie?


Suma sumarum parę minut po 9.00, z wywieszonymi językami meldujemy się w porcie i widzimy to...




Rejsy od 10.00 do 13.00, co 25 minut.

Tu usłyszałem wyrzuty od mojej drugiej połowy:
-I po co było się śpieszyć????? @#$%^!

Ale jednak był sens
30 minut przed godziną startu nazbierał sie komplet chętnych na rejs i popłynęliśmy wcześniej
Pierwsi



-No to teraz popłyniemy tam...



-Albo lepiej może tu...



-No napradwę nie wiem sama co wybrać???











Dopłynęliśmy do przystani Marincovac-Ždrilca, doszliśmy do plażyczki Mlini i...
...przez chwilę mieliśmy ciszę, piekno i spokój tylko dla siebie








/Tylko my i morze/


Potem niestety było już tylko gorzej:




Z czasem ludzi przybywało i przybywało. Jednak warto było tam przypłynąć.
Woda czysta i spokojna, bez fal. Płytko. Rybki przyzwyczajone do ludzi, nie uciekały tak od razu.
Dziewczynki miały raj do pluskania i nurkowania...
/.../



















A teraz pare zdjęć podwodnych. Jak pisałem wcześniej rybki bardziej leniwe niż zwykle, więc łatwiej o lepsze ujęcie


































Pojawiły się także rybki "neonki" błyszczące na niebiesko:




Oraz mały krabik:




Wracając do przystani Ania obfotografowała dziwny krzaczek...
Może ktoś wie co to jest?










...i jaszczurkę.



Zbliżamy się do przystani, gdzie cumują taksówki wodne.



A jeśli ktoś zapomniał butów do kąpieli, może skorzystać z udogodnień




A oto nasza powrotna "taxi-boat":




W drodze powrotnej mijaliśmy "fishpikniki"...



szkółki żeglarskie...




jachty "Abramowiczów"...







A na koniec jeszcze pare ujęć z miasta Hvar:























-Tato, mamo! Kiedy wreszcze skończycie robić te zdjęcia???














A Marysia postanowiła "zdobyć" Španjolę:
















Mały postój na zebranie suszonej lawendy
Na krzaczkach pozostało sporo resztek wysuszonych kwiatów.
Wystarczy poświęcić chwilkę czasu i nie trzeba kupować na straganach.

slawko123 napisał(a):

Też się serdecznie uśmiałam.

Super wycieczka:) a te tabliczki w Hvarze są w prawie każdej bocznej uliczce, w bramach i na drzwiach domów, współczuję mieszkańcom takich "turystów"

Mocne!

Lepszy niż mój ulubiony znak z Jelsy :

maslinka napisał(a):Lepszy niż mój ulubiony znak z Jelsy :

Fajny, za rok go poszukam

Sveta Nedjelja w niedzielę

Pisałem już we wcześniejszych relacjach odnośnie mszy świętych w kościółkach na Hvarze.
Aby dowiedzieć się, o której jest msza świeta, trzeba wejść do środka kościółka.
A ten jest otwierany tylko na czas mszy :/
Dwa lata temu w Sv. Nedjelji byliśmy na mszy o godzinie 9.00.
No chyba nie zmienili nic od tego czasu???
Zmienili....
O 9.00 byliśmy na dziedzińcu przed kościółkiem. Drzwi pozamykane i nikogo w pobliżu.
Po chwili miejscowy pan, przechodząc powiedział, że msza będzie o 10.30,
i będzie razem z procesją z okazji wspomnienia św Augustyna.
Co było począć, przecież nie pójdziemy w stroju odświętnym na plażę?
Poszliśmy na lody do sklepiku obok...
Msza zaczęła się z lekkim poślizgiem o 10.45, a skończyła o 12.00 procesją.
Wyszliśmy z kościółka i spośród zadumy wyrwała mnie przyziemna myśl...



...eee, chyba nie idziemy na samą górę do jaskini???
W południe?
W długich spodniach??
Bez wody i nakryć na głowę???
No dobra, dobra, już nie narzekam.
Chodźmy za wszystkimi.
Gdziekolwiek pójdą, my też.







***

Po mszy popędziliśmy wykąpać się na drugą stronę wyspy.
Zajechaliśmy nad Uvalę Zencisce, zaparkowaliśmy i wygodnie po schodkach chop siup jesteśmy nad wodą.




-Hej ho, hej ho, do wody by się szło...







A na koniec dnia szybki wypad na rybkę do Pharii w Starym Gradzie.
Rybki, które Chorwaci określają jako drugą kategorię, można zjeść znacznie taniej,
niż główne pozycje z menu (czyli tak zwana "biała ryba").
I taki oto poniżej zestaw z tuńczykiem kosztował nas 80kn,
a podobny z makrelą w restauracji Turan w Jelsie rok wcześniej 60kn.



A te ziemniaczki z cukinią, czyli mamałyga, to palce lizać...

Czyli jednak nie kazali Wam dreptać aż do špilji sv. Nadjelji.

Zachwyca mnie na Hvarze procesja za krzyżem w Wielkim Tygodniu. Tyle kilometrów chłodną jeszcze nocą, brrr...

Radosnych nadchodzących Świąt!

Kolejną superrelacją kusisz, by w tym roku zdecydować się w końcu na Hvar. Nadrabiam więc zaległości i śledzę z zaciekawieniem

Witam wszystkich po dłuższej przerwie

I na dzień dobry (a raczej dobry wieczór) zmontowany przeze mnie filmik z Hvaru