Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-2022.

29-30 kwiecień

Te dwa dni to już relaks w czystej postaci. Przynajmniej dla dorosłych, bo chłopaków ograniczała jednak trochę szkoła. Okazało się, że w bardzo bliskim sąsiedztwie miejsca, gdzie spaliśmy jest mały sklepik, więc przez dwa dni nie ruszałem nawet samochodu.
Miejsce, które wybraliśmy na cztery noclegi nazywa się Hotel Odhisea. Można Ich znaleźć na Facebooku. Ja kontaktowałem się z Nimi i rezerwowałem pokoje przez WhatsApp. Cena to 25 euro za studio z kuchnią ze śniadaniem.

Przyjemne było wstać i od razu wyjść na balkon z takim widokiem.





Trochę naszego bałaganu i grecki akcent na ścianie.




Chłopaki od rana „w szkole” .





Spacerek do Qeparo.




Samotny turysta .





Widok na Górne (stare) Qeparo. Byliśmy tam w 2015 roku.







Jak widać do początku sezonu turystycznego jeszcze daleko.




No i na koniec „plażing” i morskie kąpiele. Jeszcze kilka dni wcześniej wydawało się to kompletnie nierealne.

Do małej, niemal prywatnej plaży trzeba było zejść ścieżką.






Na zdjęciu poniżej, u góry, widać nasze balkony.














CDN

Baaardzo sympatyczna miejscóweczka

KOL napisał(a):Był już wtedy nadmorski deptak? My byliśmy tam w 2015 roku, ale nad same morze wtedy nie zjeżdżaliśmy. Poszliśmy wtedy do Starego Qeparo.

Deptak był



Mieliście świetną plażę obok hotelu. Ta główna nam się niezbyt podobała. Jeździliśmy sobie do Borsh lub Livadhi.

A jakie jest zejście/podejście z tego hotelu na plażę. Ze zdjęć wynika, że Brela przy tym to pikuś.

Pytam tak na przyszłość.

shaman72 napisał(a):Baaardzo sympatyczna miejscóweczka

Dokładnie, byliśmy bardzo zadowoleni .

wiola2012 napisał(a):Mieliście świetną plażę obok hotelu. Ta główna nam się niezbyt podobała. Jeździliśmy sobie do Borsh lub Livadhi.

Zwłaszcza, że poza sezonem nikogo tam oprócz nas nie spotkaliśmy. Główna plaża była rozkopana, taki przedsezonowy bałagan. Co do Livadi to nam się bardzo podobała, w końcu spaliśmy tam już dwa razy w poprzednich latach.

te kiero napisał(a):A jakie jest zejście/podejście z tego hotelu na plażę. Ze zdjęć wynika, że Brela przy tym to pikuś.

Pytam tak na przyszłość.

Nie było tak źle. Lepiej niż to wygląda na zdjęciach. Dodatkowo, kiedy wyjeżdżaliśmy, robotnicy poprawiali to zejście, wylewali mi.in betonowe schodki.

1 maj

Po dwóch dniach relaksu trzeba było w końcu zrobić sobie jakąś wycieczkę. Jedziemy niewiele ponad dwadzieścia kilometrów na plaże Lukova. Byliśmy tam dosyć wcześnie i kiedy przyjechaliśmy, oprócz nas i jednego niemieckiego kampera, nie było nikogo. Dookoła dobrze nam znany przedsezonowy bałagan. Krowy i inne zwierzęta opanowały nieprzygotowane jeszcze do sezonu plażowe bary. Nie rozkładamy się jednak na ładnej zresztą plaży, a idziemy szlakiem wzdłuż wybrzeża.

















„Mijanka” na szlaku.






Szlak prowadzi do plaży Krorez, na którą jednak nie doszliśmy. Zrobiło się bardzo gorąco i parno, niebo zaszło chmurami. Nie było by spodziewanego efektu. Plaża Krorez jest czasem opisywana jako najładniejsza plaża Albanii, ale w tych warunkach pogodowych nie zrobilibyśmy nawet ładnych zdjęć. Zostanie na kiedyś tam.



Wracamy na plażę Lukowa. Podczas naszej nieobecności przybyło kilka samochodów, a kiedy wyjeżdżaliśmy, ruch już był całkiem spory. Widać było, że miejscowi upodobali sobie to miejsce do pikników. W końcu to pierwszy maj.




My pojechaliśmy jeszcze trochę posiedzieć na drugą stronę, gdzie nie było jeszcze nikogo.






W drodze powrotnej, oprócz sklepu w Lukova, odwiedziliśmy jeszcze zamek w Borsh, do którego od niedawna prowadzi nowiutki asfalt.

Z parkingu na zamek trzeba było jeszcze kawałek wejść pod górę. Tam na dole stoi zaparkowany nasz samochód.



Historia tego miejsca sięga aż IV wieku p.n.e. W dawnych czasach nazywało się, jak to swojsko brzmi, Sopot. Stąd też czasem można spotkać się z nazwą Kalaja e Sopotit. Z osady pozostały tylko resztki starożytnych murów. W najlepszym stanie zachował się XVII-wieczny meczet Haxhi Bendos. Warto jednak odwiedzić to miejsce, chociażby dla pięknych widoków.














CDN

2 maj

Nasz pobyt w Qeparo dobiegł końca. Czas szybko leci i przed nami już tylko jedne miejsce noclegowe. Zanim jednak tam dotarliśmy odwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc.
Pomimo, że byliśmy w Albanii już chyba naście razy, nigdy nie zwiedziliśmy Butrintu, postanowiliśmy zrobić to tym razem.

Mijamy Sarandę i jedziemy trochę na około, żeby do Butrintu dopłynąć "promem". Przed nami tylko jedno auto, więc udaje nam się wjechać za pierwszym razem. Koszt, 5 euro.






Na parkingu bardzo dużo samochodów i autokarów. Było to jedno z dwóch odwiedzonych przez nas tego dnia miejsc, gdzie kompletnie nie było widać, że jesteśmy tam przed sezonem.
Za wejście, jeśli dobrze pamiętam, płacimy za pięć osób, płacimy w przeliczeniu około 100 złotych. Dostajemy też mapkę z opisem w języku polskim.

Przy wejściu wenecka wieża z XVI w.




Świątynia Asklepiosa IV w p.n.e. i agora.







Amfiteatr na 1500 osób rozbudowany w II w. n.e. w okresie rzymskim.











Cały czas podążamy za przewodnikiem.




W pobliżu zrekonstruowanej weneckiej twierdzy znajduje się niewielkie muzeum.













Przewodnik prowadzi, a my za nim .





Jeszcze raz odwiedzamy okolice antycznego teatru.













Babtysterium z VI wieku n.e. Niestety piękna, podobno mozaika, która się tu znajduje, ze względów bezpieczeństwa jest przysypana piaskiem.







Idziemy dalej.




Wielka Bazylika z VI wieku.









Powoli idziemy już w kierunku wyjścia.








Tu zaczynaliśmy zwiedzanie Butrintu.




Wrażenia z Butrintu, bardzo pozytywne. Miejsce robi duże wrażenie. Przekrój historii, od czasów hellenistycznych, poprzez rzymskie do średniowiecznych. Wszystko „skąpane” w zieleni. Dobrze, że w końcu tu dotarliśmy
CDN

Widzę, że jest to niedaleko wybrzeży wyspy Korfu. Ciekawa jestem, czy można z Korfu udać się tam na wycieczkę.
A ten prom... to taka kładka? jak prom Buckleberry z "Władcy Pierścieni"

Magda O. napisał(a):Widzę, że jest to niedaleko wybrzeży wyspy Korfu. Ciekawa jestem, czy można z Korfu udać się tam na wycieczkę.
A ten prom... to taka kładka? jak prom Buckleberry z "Władcy Pierścieni"

Z tego co wiem, to jeszcze w normalnych czasach, znaczy się przed pandemią, przyjeżdżały do Butrintu wycieczki z Korfu. Swoją drogą miał ponownie ruszyć prom Saranda-Korfu, ale nie wiem jak jest, nie interesowałem się tym ostatnio.
Prom (dosyć szumna to nazwa w tym przypadku ), to taka właśnie kładka, tratwa. Coś jak prom Józef w Zdzieszowicach, z tym, że tam napędzany jest siłą ludzkich mięśni, a w Butrincie to już "wyższa technika" .

2 maj c.d.

Kolejny przystanek to Ksamil. Nigdy nas tam specjalnie nie ciągnęło, ale tym razem, mieliśmy po drodze, więc chcieliśmy zobaczyć co przyciąga tam corocznie wielu naszych rodaków.



Wizyta była krótka, ograniczyliśmy się do zobaczenia najpopularniejszej plaży w Ksamilu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze wymienić pieniądze. Od razu przekonaliśmy się, że Polacy są tam częstymi gośćmi. Pan kantorze wymiany walut zarówno podziękował nam jak i pożegnał się z nami po polsku.
Czym bliżej morza ruch większy. Pewnie to skutek weekendu, bo przecież był dopiero 2 maj. No ale od razu nasunęła się myśl, co musi się tutaj dziać na przykład w sierpniu. Zaparkowaliśmy na wypełnionym niemal po brzegi płatnym parkingu. Dużo czasu straciliśmy na to, żeby „wcisnął” nas gdzieś Pan pobierający opłaty. Nawet bardzo dużo w stosunku do długości naszego pobytu w Ksamilu.




Na plażę wchodzimy przez jedną z restauracji.










Na pewno jest ładnie. Kolor wody nam się bardzo podobał, jasny piasek też, ale czy chcieli byśmy spędzić tam dłuższy czas? Raczej nie. No ale przecież każdy lubi coś innego.


Jedziemy dalej w kierunku Sarandy.




Chwilę zajmuje nam znalezienie początku wjazdu do twierdzy Lëkurësit. W końcu znajdujemy drogę i „wspinamy się” naszym obładowanym po brzegi autem pod górę. Parking pod twierdzą prawie pusty. Myśleliśmy chwilę czy nie posiedzieć w tamtejszej restauracji, ostatecznie jednak wygrał pomysł, że konsumpcyjna część tego dnia odbędzie się w naszej kolejnej kwaterze.












Przejeżdżamy przez całą Sarandę. Po drugiej stronie miasta robimy jeszcze zakupy w dużym sklepie. Możemy jechać na kwatery, które oddalone były jakieś 2,5 kilometra od centrum miasta.
Krótki rekonesans po pokojach, jest baaaardzo dobrze. Podział, kto, gdzie śpi, wypakowanie bagaży i do końca dnia już pełny relaks. Jeszcze tylko zorganizowanie posiłku. Co do posiłków, to ich zamawianie, odbywało się tam w bardzo wygodny dla nas sposób, ale o tym trochę później.


CDN

My też mieliśmy mały problem ze znalezieniem drogi dojazdowej do twierdzy , gdy już wreszcie tam dotarliśmy spacerem późnym popołudniem - "pocałowaliśmy klamkę" Na szczęście nasz pobyt w Sarandzie trwał kilka dni . . .

Magda O. napisał(a):Widzę, że jest to niedaleko wybrzeży wyspy Korfu. Ciekawa jestem, czy można z Korfu udać się tam na wycieczkę.

Wycieczki do Butrintu miało w swojej ofercie mini biuro w porcie w Sarandzie , autokary zabierały turystów prosto z promów łączących Korfu z Sarandą . Nie wiem który z tych przewoźników


Pozdrawiam
Piotr

3-5 maj

Ostatnie dni naszych albańskich wakacji poświęciliśmy niemal wyłącznie na wypoczynek. Z okolic Nili Deluxe, miejsca gdzie się zatrzymaliśmy, ruszyliśmy się dwa razy. Raz na spacer do Sarandy i drugi raz tylko do sklepu i myjni samochodowej.

Wspomniany spacer do Sarandy.








Nili Deluxe to zupełnie nowe miejsce noclegowe. Jeszcze, poza pokojami, które my wynajmowaliśmy, nie do końca wykończone. Nam bardzo przypadło do gustu i zgodnie stwierdziliśmy, że możemy tam jeszcze wrócić.











Za pokój płaciliśmy 35 euro ze śniadaniem, ale jest to oczywiście ustalona indywidualnie cena przedsezonowa.

Kilka balkonowych i nie tylko widoków.








Co do posiłków to oprócz wliczonego w cenę śniadania, codziennie mama naszego gospodarza przyrządzała nam obiadokolację. W pierwszy dzień otrzymaliśmy menu, a potem przez messengera pisałem co i o której chcemy jeść. Potem dostawałem wiadomość, kiedy już wszystko było gotowe. Bardzo wygodny układ, jedzenie dobre i ceny spokojnie na naszą kieszeń. Zdarzyło nam się też zamówić, specjalnie dla chłopaków, pizzę z dowozem, chyba pierwszy raz za granicą.

Tutaj spożywaliśmy posiłki. Zdjęcia zrobione w większości wcześnie rano w dniu wyjazdu.






Zejście na posiłki i plażowanie.




Codzienna obserwacja przepływających promów.





Podsumowując, byliśmy bardzo zadowoleni i szkoda, że nie mogliśmy zostać na dłużej.




Po lewej plaża hotelu Mucobega, zlokalizowanego niedaleko od naszych kwater, mieliśmy się tam wybrać, ale jakoś nic z tego nie wyszło.










CDN

Z greckiej plaży nadrobiłam cała tą stronę. Dobrze, że nogi trzymam w Morzu Egejskim, bo bardzo by mnie od spaceru bolały....

Ten "prom" to niezła frajda, warto skorzystać z transportu na paletach a widzę, że w teatrze dalej woda stoi... Żółwie też w niej pływały? .... Nie rozumiem, czemu ta mozaika jest stale zasłonięta.. W 2018 też była... Nie mogą czynuechce tego zabezpieczyć i pokazać. na Cyprze takie mozaiki są pod dachem lub przeniesione do budynku z mozaikami i tam w odpowiednio utrzymywanym sztucznym klimacie (temp, wilgoć, prawie brak światła słonecznego) eksponowane, chodzi się pokladkach i z góry je ogląda...

Ksamil ma piękne kolory, ale plaże w lipcu odrzucały, ręcznika nie było gdzie położyć...

A co do promu z Korfu, podobno mają od sierpnia ponownie działać, ale od 1,5 tyg już na tą informację nie patrzyłam.... Warto zajrzeć na grupę albanską na fb.

piekara114 napisał(a):Z greckiej plaży nadrobiłam cała tą stronę. Dobrze, że nogi trzymam w Morzu Egejskim, bo bardzo by mnie od spaceru bolały....

Dobrze Ci, zazdroszczę. Gdzie konkretnie wypoczywasz? My z Żonką mamy nadzieję w październiku się w Grecji zameldować. Oby tylko plany doszły do skutku. W zasadzie mamy wszystko zarezerwowane. Tylko czy teraz można być czegokolwiek pewnym?

Wracając do relacji, to żółwi pływało całkiem sporo, no a mozaika, czytałem, że jest odsłaniana, ale bardzo rzadko. Dla mnie też jest to trochę niezrozumiałe, zwłaszcza, że jak piszesz, w innych miejscach można takie mozaiki oglądać. Ksamil, odczucia podobne. Dla mnie pomimo kolorów, zdecydowanie nie jest to miejsce, gdzie chciałbym zatrzymać się na dłużej.

Jesteśmy na Kassandrze. Samochodem tylko północna Grecja.
Mymsmy plan jeszcze na wrzesień samolotem, we dwójkę, ale ciężko coś planować, bo nie wiadomo co i jak będzie, a maski na dworze bardzo mi nie pasują, a już część Grecji wpadła w pomarańczowe strefy (Halkidiki półwyspy są w żółtej). Zdradzisz jaki masz plan a jesień?