Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-2022.

Fajna wyprawa. I jak zwykle u Ciebie gwałtowny koniec

piekara114 napisał(a):Fajna wyprawa. I jak zwykle u Ciebie gwałtowny koniec

Dla mnie koniec wakacji jest zawsze gwałtowny i .... bolesny .

Dzięki. Pozdrawiam

ALBANIA 2021


17/18 kwiecień


To już drugi rok z rzędu, kiedy nasz majowy, a w zasadzie kwietniowo-majowy, wyjazd do Grecji nie doszedł do skutku. Powód oczywisty. Coś jednak trzeba było z zaplanowanym urlopem zrobić. Wybór mógł być tylko jeden, Albania. Kiedy wyjeżdżaliśmy, tylko tam i do Macedonii nie trzeba było posiadać testów. Planując ten wyjazd chcieliśmy po drodze zatrzymać się jeszcze w Bułgarii, ale niestety tam też zaostrzono przepisy wjazdowe.
Przez Czechy nie można było przejechać bez testu nawet tranzytem, pierwszą granicę przejeżdżamy wiec w Zwardoniu. Na granicy nikogo, przejazd bezproblemowy.

W bagażniku kąpielówki, maski, buty do wody, a tymczasem na dworze…
Zdjęcie zrobione na stacji benzynowej zaraz przed granicą w Zwardoniu.




Na Słowacji zatrzymujemy się tylko raz, żeby dotankować paliwo. Musiało wystarczyć do Macedonii. Przejście graniczne Šahy – Parassapuszta podobnie jak poprzednie, bezproblemowo. Żadnej kontroli, żadnych mapek i naklejek tranzytowych. Pierwotnie mieliśmy jechać przez Komarno, ale zaraz przed wyjazdem przeczytałem, że tamto przejście tranzytowym tymczasowo nie jest.

Granica węgiersko-serbska Röszke – Horgoš, jakieś pół godziny stania, wjazd do Serbii również bez jakichkolwiek problemów. Żadnych pytań, gdzie i na ile. Noclegu w Serbii jednak nie zaryzykowaliśmy, chociaż bardzo by mi pasował, oficjalnie Serbię można było, bez testu, przejechać tylko tranzytem w ciągu 12 godzin.

Pierwszy dłuższy postój robimy w Belgradzie. Kupujemy śniadanie w kawiarni na stacji benzynowej. Jednak ze względu na obostrzenia kawy w środku wypić nie można było. Postój w Belgradzie jednak miał inny cel niż tylko zjedzenie śniadania. Byliśmy o 7 rano umówieni z Panem, który kupił nam bilety na pociąg Bar – Belgrad, a w zasadzie Bar – Topcider, którym to, uprzedzając nieco fakty, mieliśmy jechać w drodze powrotnej do domu.
Ze stacji jedziemy w umówione miejsce, blisko przy autostradzie. Pan zjawia punktualnie, dostajemy bilety, można jechać dalej.

Pogoda cały czas, delikatnie mówiąc, niespecjalna.





Wjazd do Macedonii trwał może w sumie z 15 minut. W Skopje, zanim jeszcze zameldowaliśmy się w hotelu, tankujemy do pełna najtańsze podczas całego wyjazdu, paliwo.

Pod sam hotel, który wybraliśmy, podjechać autem się nie da. Samochód zostawiamy więc na strzeżonym parkingu, a do hotelu zabieramy tylko to co potrzebne jest na jedną noc.

Centrum Skopje niemal przez każdego opisywane jest jako mocno kiczowate. Hotel, który wybraliśmy był więc też w podobnym stylu.






Jeśli chodzi jednak o obsługę czy warunki, przyczepić się absolutnie do niczego nie można. Położenie w samym centrum, dobre śniadanie wliczone w cenę, 45 euro za pokój za dobę. Moim zdaniem jak najbardziej się opłaca.

Poniżej nazwa hotelu.










Od strony rufy Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Macedonii .




Od strony dziobu Muzeum Archeologiczne.


CDN

Oczywiście jestem
U mnie długo Albania był wytypowana na wakacje, właśnie ze wzgl. na brak konieczności robienia testów, bo na to się całkiem nie zgadzam, nigdy nie wiadomo jak mogą wyjść... Na szczęście udało się syna zaszczepić i jedziemy do Grecji.

Wyjazd z dziećmi? bo nie mogę wywnioskować.....

Co do Skopje:
to był Wasz pierwszy raz w tym mieście?
Nie wiedziałam, że na tym statku jest hotel, myślałam, że tylko restauracja....
Most przed Muzeum kojarzy mi się z paryskim mostem Aleksandra III....


My w Skopje meldujemy się 8 lipca Oczywiście kolacja w naszym sprawdzonym miejscu....

piekara114 napisał(a):Wyjazd z dziećmi? bo nie mogę wywnioskować.....

Co do Skopje:
to był Wasz pierwszy raz w tym mieście?
Nie wiedziałam, że na tym statku jest hotel, myślałam, że tylko restauracja....
Most przed Muzeum kojarzy mi się z paryskim mostem Aleksandra III....


My w Skopje meldujemy się 8 lipca Oczywiście kolacja w naszym sprawdzonym miejscu....

Wyjazd z dziećmi, choć starszy syn pewnie by się obraził . Nauka w trybie online oczywiście ten wyjazd ułatwiła. W sumie nie opuścili dużo dni szkolnych, chyba cztery albo pięć na trzytygodniowy wyjazd. Plus kilka zwolnień z ostatnich lekcji . Mieliśmy początkowo jechać na dwa tygodnie, no ale właśnie dzięki nauce zdalnej wydłużyliśmy wakacje. W sumie co to za różnica gdzie siedzą przed komputerem? Sam sobie odpowiem. Dla lekcji żadna, a dla nas bardzo duża .

W Skopje byliśmy pierwszy raz, bo przejazdów bez zatrzymywania nie liczę. Jeśli chodzi o kolację to my, ze względu na obostrzenia, nie mieliśmy żadnego wyboru. Coś tam później o tym napiszę.

Pozdrawiam

Fajnie, że znów nadajesz.

KOL napisał(a):Byliśmy o 7 rano umówieni z Panem, który kupił nam bilety na pociąg Bar – Belgrad, a w zasadzie Bar – Topcider, którym to, uprzedzając nieco fakty, mieliśmy jechać w drodze powrotnej do domu.

Możesz wyjaśnić, o co chodzi z tym panem, który kupił Wam bilety?

Magda O. napisał(a):Możesz wyjaśnić, o co chodzi z tym panem, który kupił Wam bilety?

Jasne . Jest takie biuro, chyba jednoosobowe , przez które można kupić bilety na pociąg z Serbii do Czarnogóry, który zabiera samochody. Niestety nie ma już możliwości ich zakupu online, jak to było chyba z dziesięć już lat temu, kiedy nim ostatnio jechaliśmy. Wspomniany Pan Popovic (sprawdziłem nazwisko), kupuje bilety i pobiera minimalną prowizję, kilkadziesiąt złotych jeśli dobrze pamiętam. Nie każdy jednak chce korzystać z Jego usług, ponieważ trzeba Mu wcześniej dać dane swojej karty kredytowej. Jest to jednak ryzyko. Ja jednak czytałem na kilku forach, że w Jego przypadku nie ma się czego obawiać. Ja zaryzykowałem i jestem zadowolony. Mało tego. W ostatniej chwili chęć wyjazdu z nami wyraziła moja mama, no i był problem z tymi biletami właśnie, bo one były już kupione. Pan Popovic wyłożył za ten jeden bilet ze swoich pieniędzy i zorganizował to tak, że mieliśmy dla siebie dwa przedziały, jeden obok drugiego. Zrewanżowałem mu się zresztą polską wysokoprocentową "pamiątką" .

18 kwiecień c.d.


Pomimo zmęczenia kilkunastogodzinną jazdą, szkoda było tracić czas na odpoczywanie. Ruszamy „w miasto”.

Na początek Plac „Macedonia” i pomnik Aleksandra III Macedońskiego z fontanną.










Brama „Macedonia”






Muzeum Archeologiczne








Jeszcze raz „nasz” hotel.








Fontanna Matek Macedonii






Daut Pasha Hamam, dawniej łaźnia, a obecnie Galeria Narodowa Republiki Macedonii.


CDN

18 kwiecień c.d

Dochodzimy do Starego Bazaru. Trochę dziwny klimat, kiedy, ze względu na obostrzenia, niemal wszystko, poza kilkoma sklepami, było pozamykane. Nam szczególnie szkoda było zamkniętych lokali gastronomicznych.




















Widok na twierdzę. Byliśmy zmęczeni po podróży i iść tam już zwyczajnie nam się nie chciało.



Łaźnia Daut Pasha Hamam




W międzyczasie zaczęło trochę świecić słońce, a wiadomo, że wtedy wszystko wygląda jakoś ładniej.






















Wracamy do hotelu. Na całe szczęście nie byliśmy skazani na jedzenie wyłącznie własnego prowiantu. Co prawda lokale gastronomiczne były zamknięte, ale wyjątek stanowiły restauracje w hotelach. Dla gości hotelowych mogły być one otwarte, z czego my bardzo chętnie skorzystaliśmy. Do jedzenia w hotelowej restauracji nie można się przyczepić, było dobre i ładnie podane. Co prawda liczyliśmy na coś w trochę innym klimacie na Starym Bazarze, ale nie ma co narzekać, dobrze, że chociaż to miejsce było otwarte.




CDN

18 kwiecień c.d.

Od godziny 20 zarządzona była godzina policyjna. My wyszliśmy na chwile z hotelu kilkanaście minut przed nią. Widzieliśmy w centrum miasta dosłownie kilka przemykających szybko osób. My też nie ryzykowaliśmy i punktualnie o 20 wróciliśmy do hotelu.














CDN

Tak pustego Starego Bazaru to nie widziałam....zawsze tam pełno osób....

Ta godzina policyjna nie pozwoliła Wam zobaczyć tych wszystkich pomników w innej odsłonie... Zwłaszcza Aleksander robi wrażenie jak wszystko jest podświetlone, a wodotryski strzelają w takt muzyki....


Mam nadzieję, ze w lipcu będzie normalniej i zjem normalnie kolację w naszym miejscu...

piekara114 napisał(a):Tak pustego Starego Bazaru to nie widziałam....zawsze tam pełno osób....

Ta godzina policyjna nie pozwoliła Wam zobaczyć tych wszystkich pomników w innej odsłonie... Zwłaszcza Aleksander robi wrażenie jak wszystko jest podświetlone, a wodotryski strzelają w takt muzyki....


Mam nadzieję, ze w lipcu będzie normalniej i zjem normalnie kolację w naszym miejscu...

Liczyłem po cichu, że te wszystkie obostrzenia będą jakoś obchodzone. Szczególnie jeśli chodzi o lokale gastronomiczne na Starym Bazarze. Jak widać na obrazkach, przeliczyłem się . Wiem, wszędzie piszą o kiczowatości centrum Skopje, ale jednak podświetlone po zmroku obiekty robią wrażenie.

19 kwiecień

Rano po smacznym hotelowym śniadanku pakujemy się do samochodu i jedziemy już w kierunku Albanii.




Plany na ten dzień mieliśmy uzależnione od pogody, a że ta raczej piękna nie była, do Albanii jedziemy przez Kicevo, a nie przez Debar, jak pojechalibyśmy, gdyby świeciło słońce.
W Strudze dolewamy jeszcze do pełna paliwa. Tak tanio już do końca wyjazdu nie będzie.
Przejście graniczne Qafë Thanë przejeżdżamy w kilka minut. Dzięki brzydkiej pogodzie zdecydowanie skrócił nam się czas przejazdu. Chcieliśmy gdzieś wymienić pieniądze i zrobić trochę zakupów na następne kilka dni. Zdecydowaliśmy, że jeszcze raz odwiedzimy Tiranę. Nie było tego w planie, ale, że stolica Albanii jest położona dosyć blisko od naszego następnego miejsca noclegowego, więc dlaczego nie, czasu też mieliśmy zapas.






Choć jazda po stolicy Albanii to już zupełnie inna bajka niż podczas naszych pierwszych wizyt tutaj kilkanaście lat temu, to w dalszym ciągu jednak jest to pewne przeżycie. Ale są też bardzo pozytywne akcenty. Samochód chcieliśmy zaparkować na podziemnym parkingu pod Placem Skanderbega, ale przez potok samochodów, wjazd do niego był mocno utrudniony. Widzący, gdzie chcemy wjechać policjant stojący na sąsiadującym z parkingiem skrzyżowaniu, wstrzymał cały ruch, a my spokojnie mogliśmy wjechać. Tak nawiasem mówiąc to ten podziemny parking jest, przynajmniej dla mnie lekkim szokiem. Pamiętam, jak byliśmy tu pierwszy raz, chyba w 2006 roku, to dookoła Placu Skanderbega nie było nawet asfaltu.











Do Tirany, jak wyżej pisałem, przyjechaliśmy w zasadzie tylko dla zakupów i wymiany pieniędzy. No ale skoro już tam byliśmy to jednak trochę pospacerować trzeba. Najpierw na specjalne życzenie naszych synów udaliśmy się w kierunku "piramidy". Po drodze jednak jest zlokalizowany Bunk'Art 2, muzeum, które mieści się na terenie dawnego schronu antyatomowego MSW zbudowanego w latach 1981-1986. Byliśmy tam już z Żonką dwa lata temu, no ale reszta towarzystwa nie. Dużo większym bunkrem jest Bunk'Art 1, zlokalizowany w pobliżu stacji kolejki linowej na Dajti i nawet chciałem tam znowu pojechać, ale akurat w ten dzień miejsce to było zamknięte. Warto odwiedzić szczególnie Bunk'Art 1, to olbrzymi kompleks, choć oba miejsca robią dosyć przygnębiające wrażenie. W kasie przy wejściu, oprócz biletów można też sobie kupić kilka pamiątek, normalna sprawa, jednak koszulka z napisem "I love Bunk'Art" w miejscu tak mocno związanym z reżimem Hodży, wygląda trochę dziwnie.



















Idziemy dalej w kierunku piramidy.





Widać trwa przebudowa obrotowego baru na dachu Sky Tower.




Dochodzimy do piramidy i „niespodzianka”. Teren jest otoczony szczelnie ogrodzeniem. Mocno już zrujnowana, będąca początkowo muzeum Envera Hodży, piramida, zostanie gruntownie odnowiona.






Chłopcy byli trochę zawiedzeni.

Tak tzw. piramida ma wyglądać w przyszłości, a jeszcze nie dawno były plany jej wyburzenia.





Chcieliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce, to z kolei pomysł starszego syna i mój.


CDN

KOL napisał(a):Wiem, wszędzie piszą o kiczowatości centrum Skopje, ale jednak podświetlone po zmroku obiekty robią wrażenie.

Robią, robią. Zwłaszcza jak do tego dodasz typowy wakacyjny turystyczny hałas. Przy brzegu Wardaru (jak byliśmy poprzednie 2 razy) stała karuzela z konikami, taka we francuskim stylu. Do tego muzyka, wieczorne podświetlenie, no można było się poczuć jak w Paryżu....

My na swoje potrzeby Skopje nazywamy Wesołym Miasteczkiem

Tirana...hmm... brzydka
Pogoda też bez szału, ciekawa jestem, czy nad morzem zdarzyła się Wam typowo plażowa pogoda.