Grecja-Korfu.

Po kilku godzinach spaceru następuję odpoczynek w postaci leżakowania. Choć pogoda nie rozpieszczała nas słońce od czasu do czasu się pojawiało rozkoszowaliśmy się kąpielą w ciepłym Morzu Jońskim.









W pewnym momencie naszły na niebie ogromne czarne chmury. Spoglądamy a ku naszemu zdziwieniu na horyzoncie pojawia się trąba powietrzna. Oczywiście robię kilka fotek a lej trąby robi się coraz większy i kieruje w naszą stronę. Po chwili namysłu stwierdzamy, że czas się ewakuować z plaży. Jednak po czasie trąba traci na sile i następuje jej rozproszenie.





Niesamowitym przeżyciem było zobaczyć takie zjawisko własnym okiem, jak trąba unosi wodę. Zawsze takie rzeczy widziałem tylko w telewizji.

Do końca dnia siedzimy sobie przy hotelowym barku i prowadzimy sobie rozmowy. Następnego dnia ruszamy na Jezioro Korission.

andrzej29 napisał(a):Niesamowitym przeżyciem było zobaczyć takie zjawisko własnym okiem, jak trąba unosi wodę.

Super moment ... fajnie złapane.

Następnego dnia zaplanowaliśmy sobie opalanie i pływanie ale oczywiście pogoda płata psikusa i niebo jest całkowicie zachmurzone. Więc rzucamy hasło idziemy zobaczyć jezioro Korission, które jest laguną o powierzchni 670 ha utworzoną przez Wenecjan. Na początku idziemy wzdłuż plaży. Po kilkudziesięciu minutach docieramy do wydm i wspiąwszy się na górę ruszamy w kierunku wybranego celu.











Wspinając się trzeba było uważać na ostry piasek, który był poukładany w takie nakładające się na siebie półki czy też warstwy. Będąc u góry idziemy nie oznaczoną trasą przedzierając się przez zarośla, krzaki i w pewnym momencie trafiamy w ślepy zaułek.


Po namyśle następuje zwrot tzn. cofamy się na poprzednią drogę i dalej idziemy wzdłuż linii brzegowej. Idąc, plaża coraz bardziej się robiła wąska a widoki coraz piękniejsze. Niesamowite jak wydmy z takich łagodnych zaczęły się przekształcać w coraz wyższee a ich ściana robiła się bardzo pionowa.













Po przejściu kilku kilometrów ku naszemu zdziwieniu kończy się plaża . Woda dociera do samej ściany wydmy i nie ma dalej przejścia.

Po próbie przedostania się po śliskich skałkach następuje rezygnacja. Oczywiście my uparci cofamy się w miejsce gdzie jest łagodne wejście na wydmę. W trakcie robimy zdjęcie roślinie umiejscowionej w popękanej ścianie. Wydmy są rozciągnięte na dużej powierzchni i stanowią raj dla jeżdżących tam kierowców kładów.



Miejsce gdzie udało nam się wdrapać.



















Po przejściu kilkunastu metrów znowu kończy się droga i decydujemy się na przedostanie między drzewami, krzewami i roślinnościami wyspy. Na początku natrafiamy na owoce drzewka leżące na ziemi.



Patrząc przez obiektyw aparatu wydaje się, że jezioro jest bardzo blisko, ale nic z tych rzeczy a przeprawa stawała się coraz trudniejsza.



Roślinność była urozmaicona od drzew oliwkowych po srebrzysto zielone jałowce.













Tak wyglądało przedzieranie się.





A tak wyglądały drzewa bardzo fajnie powyginane.





Po drodze natrafiamy na miejscowe grzybki





Po ponad godzinnym marszu przez busz docieramy do brzegu jeziora.





Oczywiście moja żona sprawdza wodę. Okazuje się, że jest słona gdyż w czasie dalszej naszej wędrówki docieramy do kanału łączącego owe jezioro z morzem.



Dalszą drogę prowadziliśmy wzdłuż linii brzegowej jeziora robiąc fotki bujnej roślinności.





Po drodze natrafiamy na zarzucone sieci.



W końcu docieramy do jedynego chyba domku na jeziorem. Była jak nam się wydaje to chatka rybacka za uwarzywszy tyle porozstawianych sieci u wyjścia kanału.






Wąski kanał łączący morze z jeziorem





Tak wyglądał brzeg od strony kanału





Po odwiedzeniu obranego celu wracamy oczywiście inną drogą. Jednak tym razem prowadzą nas ślady kładów i według nich kierujemy się do naszego hotelu. Po drodze obowiązkowo fotki.





Po drodze natrafiamy na pachnący laur, oczywiście zrywamy gałązkę, zabieramy do kraju i spokojnie sobie rośnie w doniczce.





W końcu docieramy do plaży i kontynuujemy powrót w kierunku hotelu. Tak wygląda nasze miejsce biwakowania z daleka.



Wróciwszy do hotelu stwierdzamy iż nasz wypad w tą i z powrotem trwał 7 godzin. Ale warto było gdyż bardzo dużo zobaczyliśmy choć zmęczenie dawało we znaki.

Następnego dnia po śniadaniu ponownie spacer gdyż lubimy z rana rozprostować kości. Dochodzimy do miejsca gdzie woda tworzy granicę nie do przejścia i wracamy sobie w super spokojnej atmosferze. Oczywiście w czasie spaceru robimy fotki.



















Resztę dnia spędzamy trochę na plaży i trochę przy basenie, pogoda poprawiła się i zaświeciło słońce.



To był przedostatni dzień pobytu na Korfu. Kolejny dzień to pakowanie wcześnie rano i powrót do kraju kierunek Poznań. Wylot nastąpił z lekkim opóźnieniem. W czasie lotu nie było już można podziwiać widoków pełno chmur. Oczywiście znowu miałem szczęście i dostałem miejsce przy okienku.











Koniec.

Zadowoleni?
Jeszcze tam wrócicie?
Pytam z czystej ciekawości.

Jacek S napisał(a):Zadowoleni?
Jeszcze tam wrócicie?
Pytam z czystej ciekawości.

Zadowoleni jak najbardziej, myślę, że kiedyś wrócimy na Korfu ale nie koniecznie do tego hotelu w którym byliśmy . Na razie plany na ten rok Chorwacja.
Pozdrawiam.

przejrzałam zdjęcia jeszcze raz, piękne jest Korfu:)

Piękna jest Grecja cała,za to ją uwielbiam
Byliśmy 2 razy ale to i tak za mało,
Na ten rok wiadomo Chorwacja

my po kolejnej zmianie planów, Korfu:)

kkra napisał(a):my po kolejnej zmianie planów, Korfu:)

Polecam Korfu a w szczególności wycieczki fakultatywne na które warto się wybrać.

Wypożyczamy zawsze samochód i sami zwiedzamy, ale do Albanii chcemy kupić wycieczkę,aha no i rejsy na Paxos i Antypaxos na pewno...

kkra napisał(a):Wypożyczamy zawsze samochód i sami zwiedzamy, ale do Albanii chcemy kupić wycieczkę,aha no i rejsy na Paxos i Antypaxos na pewno...

Jak wypożyczacie samochód to zajedźcie do miejscowości Sidari na północy wyspy Korfu, jest tam niesamowite wybrzeże.

tak, kanał miłości, na pewno tam pojadę,
bardzo mi się podobało na zdjęciach!!!