Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wyspa Murter i wiele wycieczek - relacje

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Deeno
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 69
Dołączył(a): 01.08.2006
Wyspa Murter i wiele wycieczek - relacje

Nieprzeczytany postnapisał(a) Deeno » 04.09.2006 12:47

Hej.
Wlasnie wczoraj niestety wrocilem z Chorwacji z Murter na wyspie Murter (bp Skarpa).
Wakacje bardzo udane, dziekuje forumowiczom za cenne informacje, ktore przed wyjazdem udalo mi sie tu przeczytac. Przywiozlem niespelna 4 tys. zdjec.
Pozdrawiam Kolege Batona i jego ekipe ktora namierzylem w korku przed granica Slowenia/Austria i potem byla okazja chwile pogadac na parkingu przy autostradzie w Austrii.
Beda relacje w odcinkach i zdjecia - prosze cierpliwie czekac i wstrzymac komentarze do czasu pojawienia sie relacji
Pozdrawiam
baton
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 113
Dołączył(a): 19.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) baton » 04.09.2006 18:08

Rowniez serdecznie pozdrawiam!

Uffff wresccie koniec tego koszmaru. Przejechanie 1120km (Primosten---> Czeladz) zajelo nam ok 16h :x

W drodze do Cro jak i w samej Chorwacji spotkalem jeszcze jednego forumowicza. Niestety nie zauwazylem nicka, poruszal sie ciemnym golfem o nr. rej. SZY ****

Relacja bedzie, ale pozniej...

Tak na goraco: Jakes straszne gnoje porysowaly mi samochod w Primosten. Zrobili to celowo :-( Az sie plakac chce. Nie znam powodu, ale mogli to byc kopnieci Chorwaci, kopnieci Polacy, naganiacze na platne parkingi...
Deeno
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 69
Dołączył(a): 01.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Deeno » 09.09.2006 17:31

Czesc piewsza zapowiadanej relacji:

Dzień pierwszy i drugi.

18.08.2006r. piątek. Wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień wyjazdu !!! Cel - Chorwacja, wyspa Murter. Wczasy wykupione w BP Skarpa (THX Wieko). To pierwszy od chyba 10 lat wyjazd za granice i pierwszy swoim wozem. Wyruszamy o 10:30, stan licznika 256304 km. Mam zamiar jechać spokojnie i tak jak radzą w TV cieszyć się urlopem już od momentu wyjazdu. Bagażnik spakowany, Tosia z tyłu przypięta pasem, ruszamy. Pogoda sprzyja, chociaż po drodze były 2 razy popadał deszcz, ale na bardzo krótko.

W Polsce najwięcej czasu spędzamy we Wrocławiu - korek na wjeździe do miasta. Potem w samym mieście już w miarę płynnie. Ale i tak przez korek zajmuje to chyba ponad godzinę. Po kilku chyba 5-6 h tankujemy ostatni raz w Polsce - gaz i bena do pełna - na wszelki wypadek. Granice z Czechami przekraczamy szybko - dokumenty wzięli na chwile do ręki ale nawet nie oglądali. Zatrzymuje się na pierwszej stacji po winietkę. Zabrakło. Jadę do następnej stacji już poza miastem. 200 koron i jedziemy dalej.

W Czechach ze względu na drogie mandaty już w ogóle jadę zgodnie z przepisami. Trasa Kudowa - Hradec Kralove - Brno - Mikulov. Trasa może nie najkrótsza ale "bardziej główna". Chyba dobrze, że jadę zgodnie z przepisami, bo po drodze sporo patroli (i 3 wypadki). W Brnie policja się fajnie ustawia. Na przelotówce ustawiają barierki i z trzech pasów robią zwężenie na 1 (środkowy) i stoją grupą i zatrzymują wybrane samochody do kontroli. Nam się udaje.

Zbliżamy się do granicy. Tankujemy gaz na przedostatniej stacji (można płacić kartą, na następnej tylko gotówka). Ok. 22:00 jesteśmy w Austrii. Na pierwszej napotkanej stacji kupuję winietkę (tylko gotówka). Dojeżdżamy do Wiednia - fajnie widać w nocy miasto - niestety wjeżdżamy w tunel i nic już nie widać. Kierujemy się drogowskazami na Gratz. Jestem zaskoczony bardzo dużym ruchem, mimo że jest po 23:30. Samochody śmigają to z jednej to z drugiej. Wyjeżdżamy z miasta - tu wreszcie autostrady. Noc, jestem już trochę zmęczony więc jadę spokojnie 130-140. Na szczęście gorszą połowę drogi mamy już za sobą.

Bez przeszkód dojeżdżamy do Gratz i blisko granicy Słoweńskiej zjeżdżamy na stację Shell. Trochę rozprostowujemy kości, spacer z Tosią i ok. 1:30 instalujemy się do spanie w samochodzie. Na parkingu jest dość tłoczno i gwarno - niezbyt sprzyjające warunki do spania. Lepiej było pojechać dalej na parking dla vanów. Tam stało trochę karawanów i było znacznie luźniej. Budzimy się 7:30. Znowu mały spacer i jedziemy dalej. Szybko dojeżdżamy do Słowenii. Trzeba zwolnić bo tu już nie ma autostrady. I całe szczęście że zwolniłem, bo w jednej z wiosek strzelają z suszarki ;)

W Mariborze chcemy zapłacić kartą, ale pan w okienku nie chce przyjąć żadnej z dwóch kart. Akurat jak na złość gdzieś w samochodzie zapodziały się euro. W końcu płacimy kartą kredytową Karoliny i jedziemy. W powietrzu już czuć zapach Chorwacji ;) Niewielka kolejka do granicy, przed wjazdem dostajemy folder w języku Polskim (siedzi taki człowieczek, ma na stoliku foldery, patrzy na tablice rejestracyjne i wręcza każdemu odpowiedni). Jest 8:30 - nawet nam nie sprawdzają dokumentów - jesteśmy w Chorwacji. Jedziemy starą drogą, a wokoło wre praca nad budową autostrady, widać wiadukty, tunele itp. Dlaczego u nas tak szybko nie budują ?

Dojeżdżamy do autostrady. Na bramce gość rozdaje bilety wjazdowe. Albo były jakieś lewe albo Pani przy wyjeździe nas oszukała bo zapłaciliśmy za przejazd do Zagrzebie ok. 60 kun a powinniśmy chyba ok. 30 (ale dopiero w drodze powrotnej mogliśmy to zweryfikować). Wjeżdżamy na kolejną autostradę. Zaczynają się tunele. Ciekawe jest to, że wszystkie mosty, wiadukty i tunele mają swoją nazwę. Przed każdym stoi tabliczka która o tym informuje. Podana jest również długość. Trafiamy na stacje z AutoPlin - fajnie bo gaz już się skończył. Na stacji dostałem mapkę z lokalizacją innych stacji z gazem (inna niż ta którą znalazłem na forum). Jedzimy dalej. Jest gorąco - całe szczęście jest klima. Słyszałem o korkach na autostradzie, ale postanawiam nie szukać objazdów tylko zobaczyć jak będzie. Zaczęło się przed tunelem Mala Kapela (długość 5780m). Na szczęście nie czekamy zbyt długo (może 20 minut) i jesteśmy w tunelu. Niesamowite wrażenie - jedziemy i jedziemy. Słychać wycie wentylatorów od wyciągów. Jeśli ktoś ma klaustrofobie to może mu być ciężko. Próbuje zrobić jakieś zdjęcie ale brak stabilizacji strasznie to utrudnia ;) Koniec - znowu słońce pali.

Dalej jedziemy bez przeszkód. Niestety zbliża się Sveti Rok (długość 5681m). Nad autostradą znaki ostrzegawcze i informacja na wyświetlaczu, że korek ma 7 km. Tu tracimy chyba ponad godzinę. Niektórzy próbują cwaniakować pasem awaryjnym. Ale tam można było spotkać policję. W końcu pokonujemy tunel. Mijamy kolejne mniejsze, zaczynają się coraz lepsze widoki (w dole Novigradsko More) Jesteśmy coraz bliżej. Zjeżdżam z autostrady na Zadar (płacimy ok. 130 kun). Mijamy lotnisko, domy ze śladami po kulach. Jedziemy dalej trasą nr 8 (E65). Tu już widać Adriatyk ;)

Mamy już dosyć jazdy. Mijamy Biograd, Pakostane, Pirovac i skręcamy na Muter. W Tisno przez most zwodzony wjeżdżamy na wyspę. Zapowiada się bardzo ładnie. Jest 15:00. Kierujemy się do miasteczka o tej samej nazwie. Niewielkie, wąskie uliczki, spory ruch. Chwilę szukamy biura - okazuje się że było na samym początku. Przyjeżdża Pan Mijo - nasz gospodarz. Jedziemy za nim na ulicę Splitską. Dookoła pełno domków. Podjeżdżamy pod dom. Mijo wskazuje nam miejsce do parkowania - fajnie że jest zadaszone. Stoi tam już kilka samochodów.

Parkujemy, wysiadamy i wypuszczamy Tosie. Mijo robi wielkie oczy, pokazuje na psa i coś tam mamrocze pod nosem. Karolina mówi, że płaciła w Polsce za psa i ta kwatera była specjalnie wybrana ze względu na możliwość przyjazdu z psem. Mijo mówi, że jemu to nie przeszkadza, ale chodzi o "gosti". Pyta się gdzie pies śpi. Chyba miał nadzieje że w budzie ;) Wyciągnąłem z samochodu Tosi posłanie i pokazuje mu. Coś tam pomruczał (Tosia i tak często śpi w łóżku ;) ) Każe nam czekać przed domem i wchodzi do środka. Chyba zaraz nas wyrzucą. Karolina dzwoni do rezydenta - okazuje się że Mijo już do nich dzwoni. Ustalają coś. Okazuje się, że biuro w Chorwacji o tym wiedziało, ale Mijo nie poinformowali. Słychać dyskusję Mijo z żoną. W końcu wychodzi i prowadzi nas na górę do "apartamentu" na górę bo byle dalej od innych gości. W sumie o tyle dobrze wyszło, że dostaliśmy ten pokój bo chyba był dla nas przeznaczony inny ale bez takiego fajnego widoku jak teraz. Tłumaczy żeby pies nie chodził na drugą część tarasu do innych gości. Pokazuje nam pokój. Mamy jedno łóżko podwójne (pościelone) i drugie pojedyncze z poduszką i jakąś kołderką. Ze skwaszoną miną zabrał tę poduszkę i kołdrę i poszedł.

Zaczynamy rozpakowywanie i wnoszenie wszystkiego na górę. Jest trochę tego, bo zabraliśmy ze sobą sporo jedzenia - głównie makarony, ryż, puszki, słoiki, puszki. Najbardziej strategiczne jechały w lodówce zasilanej z zapalniczki. W środku były 4 zamrożone wkłady i również zamrożona butelka mineralnej. Wkłady rozmarzły a w butelce jeszcze było trochę lodu. Ale w środku było dostatecznie zimno, żeby produkty bez problemu przetrwały, mimo że w czasie naszego spania zasilanie było wyłączone.

Wnoszę wszystko na górę, pot się ze mnie leje. W pokoju jest klima ale wyłączona (dopłata). Potem się dowiedzieliśmy że dopłata to 3 euro za dzień. Na szczęście później już temperatury były znośne i nie było to konieczne. Mieliśmy zresztą mały wiatraczek.

Zjadamy obiad, odpoczywamy i wybieramy się na spacer w stronę portu. Koło supermarketu jest betonowa plaża, jest trochę ludzi. "Zapoznajemy się" z wodą ale nie jest tu zbyt przytulnie - jutro do leżenia poszukamy innej plaży. Idziemy uliczką do głównego portu, patrzymy co gdzie jest. Oglądamy zachód słońca. Wracamy na kwaterę i o 22:00 padamy.

Zdjęcia:

http://www.pbase.com/deeno80/chorwacja__dzien_12
.
dagarts
Croentuzjasta
Posty: 248
Dołączył(a): 17.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) dagarts » 09.09.2006 17:45

Opis super. Też mamy spaniela, nie należy do grzecznych piesków i zostaje zawsze w Polsce. Pozdrawiam.
Deeno
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 69
Dołączył(a): 01.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Deeno » 09.09.2006 18:07

dagarts napisał(a):Opis super. Też mamy spaniela, nie należy do grzecznych piesków i zostaje zawsze w Polsce. Pozdrawiam.


Na szczescie z Tosia nie ma problemow - mozna ja zabierac ;)
Deeno
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 69
Dołączył(a): 01.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Deeno » 09.09.2006 21:56

Dzień trzeci.
20.08.2006r. Niedziela

Odsypiamy podróż, ale i tak budzę się po ósmej. Idę na spacer z Tosią. Próbuje podejścia pod górę Raduc, najwyższa górka na Murterze (125 m.n.p.m). Rosną tam ładne sosny, mają jaśniejsze igły niż w Polsce. Są też drzewka oliwne i wiele innych gatunków roślin. Z góry fajnie widać miasteczko, ale zostawiam wejście na szczyt na później.

Jemy śniadanie na tarasie i idziemy na plażę Slanica. Najpierw mijamy żwirową plażę z łagodnym zejściem do wody - tu jest masa ludzi z dziećmi. Idziemy dalej i znajdujemy wolne miejsce na skałkach. Karimaty się przydają. Dookoła toplesy ;) Trochę się moczymy, trochę opalamy. Tosia ma problem z wejściem do wody - za dużo skałek, od razu głęboko. Próbuje pić słoną wodę ale jej wyraźnie nie pasuje (i nic dziwnego). Pomagamy jej wejść do wody żeby się ochłodziła. Gdy ktoś z nas wchodzi do wody obserwuje i się denerwuje. Gdy się trochę zmęczyła poszła poleżeć w cieniu parasola.

Wśród skałek namierzyłem krabika. Nawet udało mi się zrobić zdjęcie. Niesamowite jak one się szybko poruszają. Po ok. 3 godzinach wracamy do domu na obiad. Po obiedzie sjesta, czytam w przewodnikach o Krka i Paklenicy.

Jutro chcemy wybrać się na Kornati. Nie korzystamy z oferty wycieczki fakultatywnej biura tylko idziemy do portu. Zaczepia nas sympatyczny chłopak z ekipy werbującej na wycieczkę. Bilety w cenie 220 kun od osoby. Pytamy czy można zabrać psa. Nie ma z tym problemu. Chłopak pokazuje nam statek - jest duży i ma dwa pokłady. Górny jest zadaszony. To nam odpowiada. Wpłacamy zaliczkę, reszta przed rejsem. Statek wypływa o 9:00 ale radzą żeby przyjść wcześniej (8:15,8:30) żeby zająć sobie lepsze miejsca.

Zadowoleni że mamy zaklepany rejs idziemy obejrzeć stragany. Oglądamy maski i rurki. Oglądamy taki zestaw za 100 kun. Podchodzi sprzedawca i od razu proponuje nam, że sprzeda za 80 bo koniec sezonu. Sprzęt raczej badziewny ale bierzemy, na kilka dni nie opłaca się inwestować.

Zaczyna kropić - wracamy do ekipy nagabywaczy na rejs - pytamy co będzie jak jutro będzie deszcz. Odpowiadają, że rezerwacja przechodzi na następny dzień. Spacerujemy jeszcze trochę po Murterze, oglądamy zachód słońca. Jeszcze krótka wizyta w markecie i wracamy do domu.

http://www.pbase.com/deeno80/chorwacja__dzien_3__murter
Deeno
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 69
Dołączył(a): 01.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Deeno » 16.09.2006 23:50

Dzień czwarty.
21.08.2006r. Poniedziałek

Budzę się o 3 w nocy - burza. Wiatr hula. Trzeba wstać i pozbierać rzeczy z tarasu. Na tarasie spotykam ducha! - uf - nie to gospodarz przyszedł schować stoliki i krzesła przed deszczem. Nieźle wieje i leje. Zamykamy okna i drzwi. Zastanawiam się czy do rana się wypogodzi - przecież mamy zarezerwowaną wycieczkę na Kornati.

Już zgodnie z planem budzę się 6:30 - niestety jest pochmurno. Wstajemy i jemy śniadanie. Nadal nic się nie chce rozjaśnić. Pech. Rezygnujemy z wycieczki, a że jest jeszcze wcześnie kładziemy się spać ;)

Ponownie wstajemy o 11 - chyba jeszcze odsypialiśmy resztki z podróży. Trochę się przejaśniło ale za chwilę znowu pada. O 12 zaczyna wychodzić słońce. Decydujemy się na zwiedzanie. Najbliżej mamy Sibenik - w razie gdyby znowu padało można wrócić.
Na szczęście nic takiego się nie stało - powrócił upał.

W Sibeniku szukam miejsca do zaparkowania - wjeżdżam na parking przez bramę w kamienicy. Na podwórku jest mały parking, samochody stoją nawet w otwartych niby garażach.

Zwiedzanie zaczynamy od twierdzy św. Michała. Najpierw trzeba wdrapać się po długich schodach. Potem idziemy kawałek wzdłuż murów. Przy wejściu płacimy za bilety po 10 kun.
Zaczynamy od podziwiania wspaniałego widoku na rzekę Krka. W dali widać most przez który jechaliśmy, a w dole katedrę św. Jakuba. Wchodzimy na twierdzę. W zasadzie nic oprócz fragmentów murów się tam nie zachowało, ale za to z góry mamy wspaniały widok na miasto.

Schodzimy i labiryntem uliczek zmierzamy do widzianej z góry katedry. Jest to obiekt wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Piękna i majestatyczna budowla. Ze względu na psa zwiedzamy wnętrze na zmianę. Tutaj też warto było zajrzeć. Imponujące wnętrze.
Idziemy dalej, mijamy ratusz, kościół św. Barbary. Piękne uliczki, sklepiki. Dochodzimy do Kościoła NMP. Tu chwilę odpoczywamy i siedzimy na murku przed kościołem. Potem idziemy w stronę portu, mijamy klasztor Franciszkanów. Spacerujemy wzdłuż nabrzeża. Oglądamy jachty. Tosi jest gorąco - znajdujemy schodki przy nabrzeżu - można ją trochę zamoczyć ;)

Oglądamy katedrę od strony portu, zaczynamy wspinaczkę uliczkami i schodkami, okrążamy twierdzę, która była pierwszym punktem naszej wycieczki podążamy w stronę samochodu. Zrobił się upał, jest stromo i trochę się zasapaliśmy.

Trzeba znaleźć stację LPG. Z mapek wiem, że jest takowa w Sibeniku ale trochę trzeba było jej poszukać. Na szczęście się udało i możemy wracać do domu z pełnym zbiornikiem.

Po drodze zatrzymujemy się przy moście na rzece Krka. Rzeka wygląda wspaniale, w oddali widać miasto. Znowu jest co podziwiać. Z mostu można też skoczyć na bungee ale nie korzystamy ;)

Jedziemy dalej. W Tisno korek - nie, to podnieśli most zwodzony - zapomniałem że o 17 to robią. Trzeba poczekać - most jest podniesiony przez pół godziny.

W domu jemy obiad z chorwackich ziemniaków, rozmawiamy trochę z Polakami mieszkającymi pod nami. Potem idziemy na spacer do portu. Po drodze zrywamy figi, nad nami latają nietoperze. W porcie przekładamy rezerwację na rejs na Kornati na jutro. Chwilę patrzymy na mecz rozgrywany na asfaltowym boisku przy sztucznym oświetleniu. W końcu wracamy do domu.

http://upload.pbase.com/deeno81/chorwacja__dzien_4__sibenik

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wyspa Murter i wiele wycieczek - relacje
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone