DWIE WYSPY

bardzo fajna relacja

CROnikiCROpka napisał(a):To wygląda jak skała porośnięta glonem. Na Orlandusie na Korculi było podobnie. Jest to cholernie śliskie i wejść po tym do wody bez wywalenia się graniczy z cudem.

A co do pontonu... nie chce mi się wozić Chyba wynajem łódki na miejscu prostszy, choć pewnie i droższy

Ja też myślę że to skała z glonami , które urosły w wyniku wcześniejszego zabrudzenia wody w szczycie sezonu

Ile tam musiało być ludzi jak nie było miejsca na postawienie stopy

W sprawie łódki , to zamiast apartamentu trzeba wynająć jacht i będzie dwa w jednym: nocowanie i pływanie

sdolas napisał(a):Jest jeszcze inna opcja, kajak pneumatyczny w bagażniku

No ten żółty na zdjęciu to chyba jest peumatyczny

KrzychuZiom napisał(a):bardzo fajna relacja

Dzięki i zapraszam na ciąg dalszy w najbliższej przyszłości

travel napisał(a):

CROnikiCROpka napisał(a):To wygląda jak skała porośnięta glonem. Na Orlandusie na Korculi było podobnie. Jest to cholernie śliskie i wejść po tym do wody bez wywalenia się graniczy z cudem.

A co do pontonu... nie chce mi się wozić Chyba wynajem łódki na miejscu prostszy, choć pewnie i droższy

Ja też myślę że to skała z glonami , które urosły w wyniku wcześniejszego zabrudzenia wody w szczycie sezonu

Ile tam musiało być ludzi jak nie było miejsca na postawienie stopy

W sprawie łódki , to zamiast apartamentu trzeba wynająć jacht i będzie dwa w jednym: nocowanie i pływanie

O jachcie to mi mój chłop ciągle mówi, ale na razie nie jestem przekonana do takiej formy wypoczynku

Na samodzielne wynajęcie jachtu mnie nie stać, ja na wczasach + inni ludzie na małej przestrzeni to nie jest dobry pomysł i ja w małym jachcie, na który teoretycznie było by nas stać, w mini-kajutach to też nie jest dobry pomysł

travel napisał(a):Ja też myślę że to skała z glonami

Już napisałem że tam nie ma żadnej skały tylko drobny żwirek
Mi to się wydaje że spuścili olej z frytkownicy po całym sezonie

CROnikiCROpka napisał(a):O jachcie to mi mój chłop ciągle mówi, ale na razie nie jestem przekonana do takiej formy wypoczynku

Na samodzielne wynajęcie jachtu mnie nie stać, ja na wczasach + inni ludzie na małej przestrzeni to nie jest dobry pomysł i ja w małym jachcie, na który teoretycznie było by nas stać, w mini-kajutach to też nie jest dobry pomysł

No tanie to to nie jest . Na pewno kilka tysięcy na tydzień

travel napisał(a):

CROnikiCROpka napisał(a):O jachcie to mi mój chłop ciągle mówi, ale na razie nie jestem przekonana do takiej formy wypoczynku

Na samodzielne wynajęcie jachtu mnie nie stać, ja na wczasach + inni ludzie na małej przestrzeni to nie jest dobry pomysł i ja w małym jachcie, na który teoretycznie było by nas stać, w mini-kajutach to też nie jest dobry pomysł

No tanie to to nie jest . Na pewno kilka tysięcy na tydzień

Za te pieniądze wolę mieć super wakacje, w super apartamentach i w kilku miejscach

lotnikwsk napisał(a):

travel napisał(a):Ja też myślę że to skała z glonami

Już napisałem że tam nie ma żadnej skały tylko drobny żwirek
Mi to się wydaje że spuścili olej z frytkownicy po całym sezonie

Coś mi się zdaje że chcesz tym olejem zniechęcić innych do odwiedzania Ivana zeby mieć całą plażę dla siebie

CROnikiCROpka napisał(a):
Za te pieniądze wolę mieć super wakacje, w super apartamentach i w kilku miejscach

Ja też wolę apartamenty -tym bardziej ,że łódki mi nie służą

16.09 CD

Morskie kąpiele w Ivanie Dolacu wyostrzyły nasze apetyty.

Podążyliśmy śladami Makłowicza do Vrisnika do konoby o tej samej nazwie.

Była 16 a konobę otwierali o 17. Zostawiliśmy samochód na parkingu pod konobą i poszliśmy na spacer po miasteczku.
Vrisnik położony jest na wzgórzu i jest typowym wymierającym miasteczkiem, pełnym tajemniczych zaułków i opuszczonych domów. Oczywiście na szczycie wzgórza jest kościół i cmentarz.

Wdrapujemy się pod górę:







Kurczę strome to wzgórze, ale w końcu podchodzimy do kościoła:





Piękne widoki mają wierni z Vrisnika po mszy:





I oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zwiedziła cmentarza:





Schodzimy na dół ,bo zbliża się już 17 a brzuchach nieźle nam burczy . Tak na marginesie myślałam ,że kupię burka w piekarni w Ivanie, ale niestety o 11.30 była zamknięta na cztery spusty .








Jeżeli chodzi o położenie konoby to miałam wrażenie ,że właściciele wykupili całą ślepą uliczkę ,bo lewej stronie uliczki są stoły i wielki piec, po prawej konoba, stoliki, tłoczarnia (nie wiem czy to właściwe słowo) oliwy i jeszcze jakieś budynki . W każdym razie personel dziwnie się patrzył ,że chodzę im po obejściu

Zamówiliśmy dagnje na buzaru ,sałatkę Konoba Vrisnik i sir u ulju sa zacinima-ser marynowany w oliwie z ziołami . Z tą sałatką to musiałam się trochę pogimnastykować, bo Makłowicz pokazywał cieniutko pokrojoną ośmiornicę, z serem i rukolą -no i po zapytaniu kelnerki ,czy mają potrawę złożoną z tych składników okazało się ,że to ta sałatka, czyli carpaccio z ośmiornicy. Na koniec zjadłam jeszcze domowe ciasto, które było czymś na kształt bardzo gęstych lodów z bakaliami - robione na bazie masła albo bardzo tłustej śmietany. Wszystko rewelacyjne. Dla samej konoby wróciłabym na Hvar

Moje zdjęcia z konoby nie oddają rzeczywistości:







A wieczorem..... czekała nas niemiła niespodzianka

Od opisu Twojego dania zrobiłam się głodna (a jeszcze zjadłam jakiś gotowy nie za specjalny deser...)....

piekara114 napisał(a):Od opisu Twojego dania zrobiłam się głodna

Miałem taki sam problem musiałem coś zjeść. Travel nie tylko podróże opisuje bardzo plastycznie

No to jak już zjedliście to jeszcze na deser coś pikantnego.

Do apartamentu wróciliśmy wieczorem-czyli ok.19 i od razu w uszy rzuciły mi się w uszy odgłosy imprezki.

Odgłosy dochodziły z tarasu położonego na parterze sąsiedniego domu.Specjalnie tam nie zaglądałam (nie wypada ?),ale po dochodzących stamtąd odgłosach wydedukowałam ,że imprezuje tam kilku młodzianów, niewątpliwie pochodzących z Wielkiej Brytanii.

Po 23 odgłosy imprezy zamiast ucichnąć nasiliły się.

O żesz -nie miałam zamiaru zamykać okna , bo musiałabym włączyć klimę. Z resztą i tak ich było słychać.

Nieźle się nabuzowałam i od razu przypomniały mi się wszystkie potrzebne zwroty po angielsku .

Mąż mnie jeszcze podkręcił tekstem : "No ciekawe co im powiesz?" (angielskiego nie zna, więc wszystkie konwersacje spadają na mnie)

"Już ja wiem co im powiem" odpowiedziałam i wyskoczyłam na taras.

Spojrzałam w dół i na ułamek sekundy zamarłam : na tarasie poniżej siedziało 5 młodzianów - na oko ok.20 lat gołych jak ich Pan Bóg stworzył. No bezczelni gówniarze.

Ale spokojnie im powiedziałam ,żeby byli ciszej , bo spać nie można, a w ogóle jakim prawem siedzą na golasa. A oni do mnie ,że jak mi to przeszkadza to mam się nie gapić i zamknąć okno.

Nie za bardzo ich to uspokoiło. Pomyślałam,że dzisiaj nie pośpię. Ale nie tylko mnie to przeszkadzało, bo po 5 minutach facet, który mieszkał z żoną i dzieckiem nad nami tak ich opier.....ł, że od razu się uspokoili.

I tak wieczór skończył się błogim snem

Aż to Cię ci młodzieńcy zaskoczyli

travel napisał(a):I tak wieczór skończył się błogim snem

Nie dziwię się , po takim rajskim widoku