Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Żyto-w-Gośce bez przygód, wydarzeń czyli norma u mnie ; )

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 26.08.2011 19:28

Elizasz napisał(a):
fidosanok napisał(a):ech, wszystko kręci się wokół kasy :cry: :wink: :wink:


i chęci-jak sam napisałeś :wink: :wink: :wink: 8)


no poniekąd masz rację... :) ale tylko poniekąd ;)

Jeśli mogę upchnąć mały OT w swojej relacji to pozwolę sobie na mały wywodzik filozoficzny ;):)

Jak mówiłem odczuwam brak spacerzooma. Jego koszt do mojego aparatu wynosiłby około 4 tys. (normalnie złodziejstwo) - dlatego jeszcze go nie ''zanabyłem'', bo żona by mnie pozbawiła resztki przerzedzających się włosów ;).
Moja cegłóweczka waży około 1 kg. Do tego kilka obiektywów z różnymi ogniskowymi i robi się niezła masa. Aby to zabrać na jakąś wycieczkę, czy też plażę trzeba gdzieś to upchnąć - a więc w moim przypadku plecaczek. Noś więc sobie to w temperaturze ok 50 st. w słońcu - tak cuś średnio komfortowo ;) :lol: A do tego dzieci, wózek i pełno ''bambetli'' :) No i zmieniaj obiektywy, kątem oka patrząc czy dzieciaki się nie oddalają albo nie wpadają do wody z nadbrzerza;)
Dlatego najczęstszym kompanem, w mało spektakularne miejsca, był kompakcik... No, ale z drugiej strony jak jedziesz np. na Hvar, to chciałbyś mieć coś, co da ci większe możliwości...
Idąc więc na kompromis brałem obiektyw szerokokątny, co automatycznie eliminowało dużo kadrów - jak mówiłem coś za coś ;)
Dlatego zdjęcia nie są tak różnorodne jakbym tego oczekiwał. No i sam obiektyw dziełem sztuki też nie jest :( :wink: :lol:
Czyli zataczamy koło - wszystko kręci się wokół kasy :lol: :lol: :lol:
Elizasz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 518
Dołączył(a): 05.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Elizasz » 26.08.2011 20:38

Hihihi, wywód do mnie przemówił :wink: :lol:

Wszystko, co opisałeś, znam z autopsji, rozumiem więc Twój ból :wink: :wink: :wink:
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 26.08.2011 22:18

Kolejnego dnia jak zwykle plaża do południa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Jak wspominałem wcześniej moje żoninio koniecznie chciało bym poleciał spadochronem... może miała jakiś niecny plan...nie wiem - do dziś mi nie powiedziała dlaczego tak nalegała ;)
Dziwną rzeczą było to, że im dalej "pchaliśmy" nasz urlop tym mniej było turystów na plaży 8O przynajmniej tej od strony ''Nimfy''. Nie wiem dlaczego, bo to ani nie wymiana turnusów, ani koniec wakacji ... :?

W każdym razie chyba musiało być w tym dniu bidnie dla właścicieli "water sports", bo zmyli się z plaży w "Żyto w Gośce". No a ja nie miałem czym pofrunąć.
Moja zaradna małżonka od razu wymyśliła plan awaryjny (hmm ...czemu jej tak zależało... :roll: ). Po spanku dzieciorów jedziemy do Podgory... Jak mówił Maks z Seksmisji: ''...Tam musi być jakaś cywilizacja..''

Jak wymyśliła tak zrobiła zapakowała mnie na fotel kierowcy, dzieciaki do tyłu i wydała rozkaz "Pod gorę proszę...!" ;):D

Miałem nadzieję, że trochę poplażujemy i połazimy ale jak się okazało znowu byliśmy dość późno i zabrakło czasu. Po zainstalowaniu się na plaży miejskiej, gdzie każdy sobie deptał po paluchach, bo tyle było ludziów, udałem się to seksownej pani pod parasolem, na pomoście która z radością mnie obsłużyła :D... znaczy się zadzwoniła po panów którzy mnie obsłużyli... :lol:
Jako że doskonale znam Chorwacki, z jej rozmowy przez komórkę domyśliłem się, że nie byli zadowoleni, że muszą przypłynąć po kolejnego klienta. Mówili coś "żebym przyszedł jutro". Pani jednak zauroczona moją osobą zmusiła ich do tego żeby natychmiast po mnie przypłynęli.

Widocznie musieli się przestraszyć bo szybko się zjawili :D;);). Czekając na nich rozmawiałem z młodym Chorwatem z obsługi, który opowiadał o interesie parasailingu. Pokazał mi dwumiesięczną świeżą motorówkę, którą kupili, ale jest jeszcze za słaba na spadochron. Ma tylko 300 KM, więc muszą wymienić jej silnik :D. Za chwilę przypłynęła "moja załoga" w łupince, która dla odmiany obsługuje parasailing i ma "tylko" 450 KM :D.

Wypłynęliśmy w morze i do dzieła... Najpierw na start poszła trójka chorwackich turystów, którzy płynęli ze mną. Potem dwójka, znowu dwójka i ja. Przyodziali mnie w uprząż i zapytali na ile. Nie pamiętałem ile kun było za ile metrów, a ile ja zapłaciłem. Wiedziałem, że 200 albo 300 metrów. Teraz wydaje mi się, że płaciłem 270 kun, a to było chyba 240 m. Ja w każdym razie powiedziałem, że na: "Three hundred..." Tak na wszelki wypadek ;)

żoninio zrobiła zdjęcie ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Wziąłem ze sobą kamerę, więc jeśli ktoś jest ciekawy jak to wygląda to proszę bardzo :) Niestety na górze skończyła mi się kaseta :(, więc lot jest niepełny - bez lądowania ;) (Żona chyba by tak chciała ;) :D )
W zasadzie kamera czy aparat nie oddaje pięknych widoków, jak już pisałem, więc dla postronnych znowu może być monotonnie ;) :) Starałem się urozmaicić obraz pokazując kulasy, spadochron czy ruszając kamerą ... :) :lol:

oto film : PARASAILING

Było fajnie, ale skuter podobał mi się bardziej :) Przy okazji zaliczyłem jeszcze z godzinę pływania motorówką i to po tak wzburzonym morzu, że chyba trochę zzieleniałem, zanim przestało bujać (czyli dopiero na górze).

Po atrakcjach popłynęliśmy odwieźć trójkę turystów do Drasnic, a potem do Podgory. Jak dopłynęliśmy słońce zaczęło już powoli zachodzić, fale były coraz większe, więc zdecydowaliśmy o zakończeniu plażowania i ruszeniu na spacerek.
Dzieciaki na plaży:

Obrazek

pragnienie ...

Obrazek


Ponieważ dzieci chciały na plac zabaw, tam też udaliśmy się, wzdłuż promenady. Po drodze pizza, lody.

Obrazek

Było już prawie ciemno jak zapakowaliśmy szarańczę do Turanozaurusa, zapłaciliśmy haracz za parking :evil: i wróciliśmy do domu.

Potem oczywiście standardzik na tarasie...





Pozdrawiam i do zobaczenia, bo jutro wyjeżdżam na weekendzik ;)
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 29.08.2011 21:08

Wysoko... nie odważyłabym się za nic na swiecie :roll:
Iwona Szu
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 67
Dołączył(a): 18.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona Szu » 30.08.2011 09:37

Witam,
wróciłam z Żyta w Gośce :D
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 30.08.2011 10:14

Magda O. napisał(a):Wysoko... nie odważyłabym się za nic na swiecie :roll:


No to fakt, że jeśli ktoś ma jakąś fobię dot. wysokości to może mu się nie spodobać. Ja nie mam, ale jak sobie pomyślałem, że bym się wypiął z tej uprzęży i rąbnął o wodę... :? ...ale to są tylko chwilowe psikusy mózgownicy ;) Potem pozostają już piękne widoki i fajne uczucie :)

Iwona Szu napisał(a):Witam,
wróciłam z Żyta w Gośce :D


Więc opowiadaj jak było :) Najlepiej skrobnij relację :D

Ja wieczorem postaram się coś dorzucić :)
Iwona Szu
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 67
Dołączył(a): 18.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona Szu » 30.08.2011 11:51

Nie, nie ja nie potrafię pisać tak jak Ty. Szacun.
Mogę potwierdzić, że wszystko co piszesz to najprawdziwsza prawda. :D
Pozdrawiam
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 30.08.2011 19:00

Jestem znowu:) Niestety wszystko co dobre zawsze się kończy, więc dodaję gazu...
Wcale nie chcę żegnać się z Chorwacją, ale nie mam wyjścia... ...jeszcze..., ...bo za siedem latek emeryturka i kto wie, kto wie ;) :lol: :lol:

Przeżywanie urlopu z Wami (i po raz kolejny) daje niesamowitą frajdę. Trzeba sobie poprzypominać mnóstwo rzeczy, a to skraca czas oczekiwania do kolejnego urlopu :)
Ja właśnie dlatego piszę relacje :D

oto cd:

Niestety "nadejszedł" ten paskudny przeddzień wyjazdu. Rano wstaliśmy i postanowiliśmy oddać się błogiemu lenistwu i przygotowaniom do hurtowego opłakiwania ostatnich godzin w Chorwacji.
Ech... nie dość, że widok z okna paskudny, to jeszcze te deszcze... :D

Obrazek

Nie nooo.... jakże mogło by być inaczej ... ;) :) ...pogoda, jak zwykle zresztą, postanowiła nas dopieścić na końcówce. Dlatego na pierwszy rzut poszło jak zwykle plażowanie.
Ostatnie plażowanie zostało wybrane w miejscu "na prawo od portu". Trochę leniuchowania, ostatnie pływanie i do ''domku'' :( Buty "wodne" do kosza (z ledwą bidą wytrzymały do końca urlopu). Zabawki dmuchane, materac ''pozbawione życia'' ...i pożegnanie z plażą w "Żytogośkach" :( Po południu jeszcze kolejny spacer do Igrane, ostatnie lody, zdjęcia, pizza i kebab i czas się iść pakować...

Obrazek


Obrazek

Obrazek

w drodze powrotnej

Obrazek

Obrazek


Po zapakowaniu części rzeczy do auta ostatnie piwko i do spania. Jeszcze tylko piętro wyżej do Borisa zapytać jak zdać apartman i lulu, bo trzeba rano wstać.
Boris poczęstował jeszcze orachovicą, pożegnałem się podziękowałem i około 24 położyłem się spać.
Nie wiem co się stało, ale najwyraźniej popełniłem maleńki błąd...

O 16 zrobiłem sobie dość mocną kawę... Zazwyczaj mi to nie przeszkadza, ale wtedy wyjątkowo nie mogłem zasnąć. Patrzyłem tylko na zegarek:
1, 2, 3, 4 godzina, a ja nie śpię 8O
Byłem wściekły na siebie i nie wiem jeszcze na co!
Wiedziałem, że muszę wypocząć, a nie mogłem zasnąć. Ostatni raz spojrzałem na zegarek 4.10... potem chyba wreszcie zasnąłem.
...A po szóstej pobódka :D czad, no nie? No ale co zrobić .

Pogoda rano pierwszy raz tak na prawdę się zepsuła. Nie padało, ale niebo było całkowicie zachmurzone. Oczywiście wiedziałem, że to z powodu naszego wyjazdu ... :)
Zapakowałem resztę bagaży, dzieciarnię do wozu i po ponownym pożegnaniu z Borisem około 9.00 wyjechaliśmy do Polski.
Pierwszy postój był szybki... w Makarskiej trzeba było zrobić coś z hafcikiem z mleka zaprezentowanym przez O. 8) Potem było już lepiej... No, może nie idealnie, ale...
Wyjechaliśmy w sobotę rano 23.07. Przy rozjeździe na Omiś/G.Brela-autostrada był niesamowity korek. Daleko, daleko do góry. Samochody jadące na wybrzeże musiały się nieźle wyczekać żeby wjechać na Jadrankę. Po wjeździe na autostradę pokonałem przez pierwszą godzinę jakieś 140 km. No i wtedy się zaczęło. Chmury wiszące na horyzoncie nie wróżyły nic dobrego. Mówię wam! Jak rąbnęło deszczem, to był szok! Rzadko ma się okazję jeździć w takiej ulewie... 8O Jechaliśmy coraz wolniej, aż w pewnym momencie samochody stanęły na dwóch pasach, włączyliśmy awaryjne i staliśmy, bo nie dało rady jechać. Nie było wogóle korka, ale tak lało, że wycieraczki na najwyższym biegu nic nie dawały. Nie było nic widać!!! 8O Całkowity postój nie trwał długo, bo w końcu ruszyliśmy, ale prędkość podróżna oscylowała chwilami w granicach 40-50 km/h...przypominam, że jesteśmy na na autostradzie... :roll: ;)

Potem deszcz trochę zelżał i można było pruć jakieś 80 km/h :D. W drugą godzinę po autostradzie zrobiłem ok 70 km. Potem jechaliśmy już w miarę płynnie, choć wolno. Chwilami przestawało padać. Stwierdziłem, że zamienię się na chwilę z G. póki się w miarę jedzie i spróbuję się zdrzemnąć.
Dzieciaki spały jak zabite przez ten deszcz. Zamieniliśmy się, ale oczywiście nie zasnąłem, choć przynajmniej dałem oczom odpocząć. Przed Zagrzebiem po drugiej stronie autostrady stały samochody w jakimś 40 km korku 8O. Parę km przed bramkami i nas dopadł korek.

Przyznam się w tym momencie, ze zawsze płaciliśmy za przejazdy gotówką :oops: , ale w drodze powrotnej mieliśmy plan by spróbować kartą. Baliśmy się (choć wiele osób to zachwalało) wogóle płacić kartą w Cro, bo facet w moim banku powiedział... "panie!...najpierw pzeliczamy na euro, potem na dulary, a dopiero potem na złotówki''. Ja se myślę to jakaś paranoja. Jednakże namówiłem G. (bo to ona najbardziej ''peniała'' ;) ) żeby spróbować w trakcie tego pobytu... I co? Rewelacja!

Pomimo takich kosmicznych wygibasów z przeliczeniami walut wychodziliśmy lepiej niż wymieniając złotówki w ''Mjenialnicach''. Dodatkowym plusem były bramki w Zagrzebiu. Nie wiem ile zaoszczędziłem, ale min. 4 km korek minąłem, bo do płatności kartą nie było wogóle kolejki! Super. Za Zagrzebiem znowu zamieniliśmy się z G. i pojechaliśmy trochę szybciej.

Obiadek zjedliśmy na starym przejściu. Bardzo miłe zaskoczenie - superowa obsługa i pyszne jedzenie 8O
Normalnie się nie spodziewałem... Potem Węgry, za Budapesztem zmiana - chwilę jedzie G. Ja próbuję kimać tym razem na tylnym siedzeniu (oczywiście nici z drzemki, ale znów odpocząłem).

Znowu zmiana i prujemy do Polski. Jeszcze tylko standardowe małe błądzenie w ''badziewiastej'' Słowacji (Koszyce) i ok 1 w nocy w deszczu dojeżdżamy do Sanoka.

W trakcie drogi stwierdziliśmy, że pojedziemy do moich rodziców do Sanoka i taką obietnicę złożyliśmy dzieciom. Nie wiem w jaki magiczny sposób to zadziałało, ale tak grzecznie to chyba nigdy jeszcze nie jechały... i to jak długo!
Generalnie podróż była praktycznie w ciągłym deszczu,z przebłyskami słońca na Węgrzech tak, że nie było za ciekawie. Ale dojechaliśmy szczęśliwie ...

Nie robiłem zdjęć Turanościerusa jak wyglądał po całej podróży, ale uwierzcie, że z mojego czystego, wywoskowanego i wypicowanego autka zrobił się potwór. :evil: 8O

Najgorzej było po drodze na Cro, bo wiadomo nocna jazda = tony robali. Potem ta niesamowita ulewa, w trakcie powrotu, trochę zmyła ślady mordu, bo niestety wstyd się przyznać, ale nie miałem serca męczyć siebie pucując auto w Cro. Szkoda każdej chwili... :) ;)


Bardzo dziękuję wszystkim z uwagę :)
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 30.08.2011 19:24

fidosanok napisał(a):
Pogoda rano pierwszy raz tak na prawdę się zepsuła. Nie padało, ale niebo było całkowicie zachmurzone. Oczywiście wiedziałem, że to z powodu naszego wyjazdu ...



No oczywiście, że tak ;) nam też pogoda tak robi, jak wracamy. Albo się chmurzy, albo zaczyna padać. Żeby nam nie było zal, że wyjeżdżamy ;) Wyjątek - Brac 2009 - tam była lampa cały czas i pewnie jeszcze długo po naszym wyjeździe.
Co do spania - ja nigdy nie mogę spać wtedy, kiedy wiem, że muszę się wyspać.
Iwona Szu
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 67
Dołączył(a): 18.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona Szu » 30.08.2011 20:30

Świetna relacja. Super się czytało. Dzięki :D
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 30.08.2011 20:34

Dzięki za fajną relację :)

Serdecznie pozdrawiam
fidosanok
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 247
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) fidosanok » 30.08.2011 21:07

Magda O. napisał(a):
fidosanok napisał(a):
Pogoda rano pierwszy raz tak na prawdę się zepsuła. Nie padało, ale niebo było całkowicie zachmurzone. Oczywiście wiedziałem, że to z powodu naszego wyjazdu ...



No oczywiście, że tak ;) nam też pogoda tak robi, jak wracamy. Albo się chmurzy, albo zaczyna padać. Żeby nam nie było zal, że wyjeżdżamy ;) Wyjątek - Brac 2009 - tam była lampa cały czas i pewnie jeszcze długo po naszym wyjeździe.
Co do spania - ja nigdy nie mogę spać wtedy, kiedy wiem, że muszę się wyspać.


:D :D :D
Jeśli chodzi o to spanie to coś w tym musi być ;) Choć ja nie miałem jakichś specjalnych ekscesów nigdy wcześniej :roll:

Iwona Szu napisał(a):Świetna relacja. Super się czytało. Dzięki :D


To ja dziękuję i wciąż czekam na Twoją relację, mimo tłumaczeń, żeś niepiśmienna itd... :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:

Roxi napisał(a):Dzięki za fajną relację :)

Serdecznie pozdrawiam


Także Ci dziękuję, że dotrwałaś :D ;)
Teraz z przyjemnością oddam się zgłębianiu głębin w Twojej relacji :lol:




Z prawie harcerskim : Pozdrav! :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14803
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 30.08.2011 21:14

Fido, świetnie się czytało! Fajnie napisane, lekko, z humorem :) Dzięki!
Ja też piszę relacje po to, żeby przedłużyć sobie wakacje.

Pozdrav :papa:
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 30.08.2011 21:41

... a miało być bez przygód i wydarzeń !

Eeeee, na koniec nie dotrzymałeś słowa :oczko_usmiech: :lool: :oczko_usmiech:
Zgłaszam reklamację :oczko_usmiech:
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 30.08.2011 22:10

fidosanok napisał(a):J

W trakcie drogi stwierdziliśmy, że pojedziemy do moich rodziców do Sanoka


:lol: :lol: My mamy to samo ... Zawsze jak wracamy zatrzymujemy się na nocleg u moich rodziców w Sanoku :lol: :lol:

Dzięki Fido za git :D relację.Fajnie się czytało :D
Pozdravki.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Żyto-w-Gośce bez przygód, wydarzeń czyli norma u mnie ; ) - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone