Wakacje 2014. Chorwacja, Czarnogóra i Albania.

anakin napisał(a):No i pogadali........

Dawaj dalej...

jakbyś chciał to Ci sprzedam smienę

Robert - Mostar zachmurzony boski i ta zieleń

LRobert napisał(a):Po ile smieny to nie wiem. Mam gdzieś pewnie jeszcze jakieś u rodziców a poza tym to nie mają zatyczek do obiektywów. Ale tak z ciekawości to chętnie bym zobaczył chodzącą smienę.
Co do kawy to nie było problemu bo my nie jesteśmy wybredni. Zamówiliśmy kawę i się okazało, że to jest jedyna dostępna w tym momencie wersja. Kotek był w nastroju zabawowym więc z pozowaniem problemów żadnych.

No proszę jacy bezproblemowi ludzie ,tak trzymać

Pięknie Mostar wyszedł.
A trochę bruku jeszcze pokażesz? Cudny tam mają. I kamienne dachy poproszę...

Więcej kamiennych będę miał później. A na razie to jeszcze kilka z Mostaru.





W tej restauracji była fajna łazienka. Jedną ze ścian i trochę dachu stanowiła surowa skała. Nasz posiłek czyli 3 kawy, 2 ciastka i cevapici kosztował 11 euro. Byliśmy też w dyskotece-jaskini.







A teraz wodospady. Dojechaliśmy tam dość późno. Płacimy za parking i idziemy podziwiać. Myślę, że komentarz niepotrzebny, tym bardziej, że wiele razy już pokazywane.

zabawa z czasami jak widzę

I jak się dostaliście pod wodospady? płynąłeś,czy kładka była ? pytam,bo swego czasu dyskutowaliśmy i okazało się ,że kładka pojawia się i znika

Jak wróciliśmy na parking to pana pobierającego opłaty już nie było. Co ciekawe w stronę wodospadów nadal zmierzali ludzie z ręcznikami. Na kemping wracamy pełni wrażeń. Po drodze w Neumie jeszcze było tankowanie. Tym razem na granicy bez problemów.

29 lipca wtorek
Po wczorajszym zwiedzaniu dzisiaj plażowanie. Poranny gość.





A potem nuda: pływamy, leżymy, czytamy, znowu pływamy. Późny obiadek i jedziemy do Stonu. Po drodze







i przez różowe okulary.









W Stonie robimy zakupy i wracamy na kemping. Jeszcze wieczorny spacer nad morzem.

Nie no normalnie po kładce.
Dzisiejszy dzień nam się spodobał więc postanawiamy zostać do czwartku. Jeszcze będzie wieczorny spacerek nad morzem, ale muszę przygotować zdjęcia.

No paczpan ,kładkę miał ,kurza twarz ,to wygląda na to ,że przed moim przyjazdem zwinęli no nie wiem ,nie wiem czy dam temu miejscu drugą szansę Muszę się zastanowić ...

piękne zdjęcia zapodałeś, te ostatnie zachodowe oraz szczególnie ciekawe/nieznane ujęcia z Mostaru, których mi brakuje;
polecam oczywiście Pocitelj, przystanąć na dłużej i pochodzić, pozwiedzać

Dużo fotek
To pooglądam

Witam wszystkich czytelników.
Co do zdjęć to ilu fotografów tyle punktów widzenia Chociaż są żelazne punktu programu, które powtórzą się u każdego. Obiecałem wieczorny spacer nad morzem w Slano.

Efekty stosowania długiego czasu czasami są zaskakujące.







No i to by było tyle jeśli idzie o dzień dzisiejszy.

30 lipca środa.
Ktoś lubi dziwne zjawiska pogodowe to zapraszam. Dzisiaj będzie usatysfakcjonowany.
W planie plaża, ale pogoda kolejny raz zmienia nasze plany. Pada od rana-chwilami bardzo mocno. Wszystko mokre. Na szczęście na kempingu jest zadaszone miejsce z grilem, miejscem na mycie garów i kilkoma stolikami. Przenosimy się tam: gramy w gry planszowe, oglądamy filmy i zdjęcia. Później robimy jakiś obiad. Ile jednak można siedzieć na miejscu. Po południu zbieramy się sprawdzić czy gdzieś w okolicy nie pada. Jedziemy do Stonu pada. Może chociaż na końcu półwyspu jest sucho. A gdzie tam im dalej tym gorzej. Zaraz za Stonem zaczyna tak lać, że drogi nie widać. Zawracamy w stronę Dubrownika. Przez chwilę jest nadzieja bo pada jakby trochę mniej. To zmyłka potem zaczyna lać. Zwiedzać w deszczu nie będziemy. Przychodzi nam do głowy pomysł aby jechać do marketów za Dubrownik i tam przeczekać deszcz. No tak to jeszcze wakacji nie spędzalismy. I żeby było jasne nie chodzi o zakupy spożywcze. Leje tak mocno, że jest ciemno jak w nocy. Parę metrów od samochodu do sklepu nie można przejść. trzeba wyciągnąć kurtki i parasole. Czy my na pewno jesteśmy w słonecznej CHorwacji?

Piękne zdjęcia!!
W Mostarze byłam ju 3 razy, tak jakoś mnie tam ciągnie. Uwielbiam spacerować po tamtejszych bazarkowych uliczkach. Obiady, które tam każdorazowo jadłam były wyśmienite i bardzo, bardzo tanie. Nawet w sytuacji braku ich waluty (KM), płaciłam połowę ceny w ostatnich markach i połowę w kunach. Jakoś nie stwarzają z niczego problemu i są bardzo uprzejmi.
Przyznam się nawet do pogawędki z kelnerem, który gra w zakładach bukmacherskich i pytał czy dobrze obstawił zakłady dotyczące polskich drużyn piłkarskich. Akurat jedna z nich była drużyną z mojego miasta .
Później sprawdziłam wyniki meczów i na szczęście wszystkie wyniki mu weszły !!! .