Lidia K napisał(a):mysza73 napisał(a):Muszę Ci Danusiu powiedzieć, że podziwiam Was za sposób spędzania wakacji![]()
![]()
(tak samo zresztą jak Wojtka, czy Kulki
) .
Ja jakoś specjalnie wygodnicka nie jestem,
apartman nie musi mieć żadnych luksusów,
na plażę mogę sie przejść kawałek, może być z górki, może być pod górkę (choć fajnie jest, jak jest blisko),
ale najważniejsza jest dla mnie osobista, czysta łazienka![]()
(mąż to nawet twierdzi, że jestem pod tym względem zdrowo szurnięta
).
Przez dziesiątki lat i my byliśmy przekonani, że namiot i prowizorka to nie dla nas![]()
Przypadek spowodował, że niedawno (w 2009 roku) wybraliśmy się z namiotem do Rumunii, Bułgarii i Grecji w środku lata na wędrowny urlop. Wcześniej mieliśmy okazję tylko kilka razy (ja 3, kulka raz!) spać w namiocie na kempingu i z konieczności wiele razy w aucie.
Na kempingu to ja byłam wiele razy, ale zawsze najpierw leciałam zobaczyć łazienki i jak tylko coś mi nie pasowało, nie było mowy, żeby zostać
Czasem trzeba było się sporo naszukać
Lidia K napisał(a):Takie wędrowne życie ma jedną ogromną zaletę, zatrzymujesz się na nocleg tam gdzie Ci to pasuje, mając za sąsiadów to co chcesz (najchętniej bez sąsiadów), czasami w niezwykle ciekawym miejscu i prawie zawsze w najbliższym kontakcie z przyrodą. Mieszkając na kwaterze mało komu by się chciało wstawać przed świtem i podziwiać wschód słońca czy wieczorem spoglądać na rozświetlone gwiazdami niebo. Jest jeszcze jedna zaleta - dużo, dużo więcej można przejechać i zobaczyć niż w przypadku stacjonarnego pobytu.
I dlatego muszę pomyśleć o porządnej przyczepie albo kamperze (w tym przypadku, to w totka muszę wygrać

.png)










„schowało” się gdzieś w pobliżu auta i nie zostało doń zapakowane. Zorientowaliśmy się tym dopiero na kolejnej plaży, ale to już było 












.png)