Sithonia-Ohrid-Monte... słów kilka i fotek..

Tym razem zacznę tak trochę od środka.. bo tam było najładniej
Na początek zapodam kilka nielicznych fotek które cyknąłem w czasie "przeprawy" przez Balkanosy z Ohrid do Tirany..
Oj .. było wysoko .. i pięknie..

Generalnie trasa była następująca:
Rzeszów-Seged (Morahalom - baseny) - Sarti (Halkidiki Sithonia) 6 dni - Ohrid 2 dni - Montenegro (Kruce) 9 dni ... powrót przez Valievo i Sabac.

1. gdzieś niedaleko przed Elbasan


2. tam w dole to chyba Elbasan.. znaczy się tam daleko w dole.. na drugim planie..


3. kawałek dalej..

Bardzo ciekawa trasa. Sporo kilometrów natrzaskałeś.

Ale ciąg dalszy będzie?

Zaraz za granicą MK/AL jest bardzo fajna drogą z widokiem na dolinę - rewelacyjny krajobraz.
Pozdrawiam

piter83pl napisał(a):Zaraz za granicą MK/AL jest bardzo fajna drogą z widokiem na dolinę - rewelacyjny krajobraz.
Pozdrawiam

Niestety mieliśmy stresową sytuację, bo kozy wciąż wskakiwały nam pod koła, przed nami pędziła cysterna, a za nami ciągle trąbiło na nas kilka mercedesów, że niby niepotrzebnie hamujemy przed kozami...
więc pstyrknąłem tylko kilka szybkich fotek zapasowym aparatem (poprzednie też), niezbyt udanych.. do tego przez szybę .. więc jakość taka sobie..
chyba o tą dolinkę ci chodziło.. ?



1. dolinka z cysterną


2. dolinka bez cysterny


3. ta sama dolinka..

Dokładnie tak Ja jechałem w drugą stronę w zeszłym roku. W tym roku byłem... ale o tym w mojej relacji w którymś tam odcinku
Pozdrawiam

Wyruszyliśmy 1 sierpnia. Podróż z Poland do Grecji przebiegła wyjątkowo spokojnie i bezstressowo. Może troszkę niepotrzebnie pojechaliśmy przez przejście w Tompa, bo potem jakoś nie udało się nam wbić od razu za Suboticą w tzw. autostradę i kilkadziesiąt km jechaliśmy tą równoległą drogą z Subotica-Novi Sad. Ale zawsze to jakaś przygoda.
Na Sithonię dotarliśmy w ok. 12-tej ichniego czasu. Na dzieńdobry oczywiście pyszny gyros-pita z coca colą za 2.50! Mniam mniam.
Plan był następujący: szukamy miejscówki na kilkudniowe leżenie brzuchami do góry gdzieś blisko plaży. Z wytypowanych wcześniej miejscowości pod uwagę bralismy: Vourvourou (Karydi), Sarti, kilka małych miejscowości za Sarti iToroni.
Zaczęliśmy od Vourvourou.
Wow!
Od razu zakochałem się w tej plaży.. na sam widok! A gdy wlazłem zbadać temperaturę wody to zbaraniałem! Potem zmierzyłem (bo miałem taki mały termometr do wody) - 32 stopnie! To jest to, co lubimy najbardziej!!!
Niestety nie udało się tam znaleźć lokum w miarę blisko plaży, nieważ większość domków wyglądających na pansjonaty i hoteliki okazały się być prywatnymi rezydencjami... więc pojechaliśmy dalej.
Potem przyjechaliśmy na tę plażę (Karydi Beach) na cały dzień i było bosko! Polecam.

Karydi Beach rano

Po południu zrobiło się trochę gęściej...






ale z boczku i tak można było znaleźć spokojniejsze miejsca:

o tu:



lub tu:



lub tu:

W Sarti spędziliśmy tydzień.
Polecam tę miejscowość szczególnie rodzinom z małymi dziećmi lub osobom, które lubią piaszczyste plaże i taplanie się w płytkiej, ciepłej i czystej wodzie.
Centrum Sarti jest dość gwarne, zagęszczone i rozrywkowe, zaś obrzeż (tam gdzie myśmy byli) bardzo spokojne, ciche i "rodzinkowe".
czyli dla każdego coś miłego.

Wynajęliśmy studio na II piętrze fajnym hoteliku, w którym głównymi lokatorami byli Węgrzy z Debreczyna (hotel miał chyba jakiś kontrakt z BP z tego miasta). Bardzo fajna anglojęzyczna obsługa. Z balkoniku mieliśmy widoczek na plażę i wschodzące słońce i na okoliczne krzaczki, w których hałasowały cykady, co bardzo nam odpowiadało. Za ścianą mieliśmy basenik z widokiem na morze, basenik znajdował się nad kawiarnio-jadalnią.. na szczęście bardzo spokojna kawiarenka, z której po 22-giej co najwyżej dochodziła cichutka spokojna muzyczka i szemranie nielicznych gości. Można było tam spożyć kawę, frappe, piwo, gyrosa lub jakiś obiadek.
Do plaży wolnym spacerkiem nie całe 3 minuty, wliczając to wyjście z pokoju i rozbicie parasola.. jakieś 50-60 metrów.

To nasz hotelik
nasz balkon to ten z pomarańczowymi ręcznikami.. po prawej obok naszego balkonu basen za balustradą..


nasz basenik


popołudniowa sjesta przy baseniku

Taki widoczek miałem z balkonu w czasie spożywania porannej kawy (ok. 6-tej).
Wschód słońca nad górą Atos



"nasza" plaża o poranku..


charakterystyczne było to, że ludzie zostawiali na noc leżaki i parasole.. niektórym nie chciało się nosić..
he he.. mnie jakoś nie było stać na taką "odwagę", bo wydawało mi się, że ktoś może "zakosić" nasz plażowy ekwipunek (tak trudno zdobyte leżaczki i parasol z przeceny z Jyska)

Plaża nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot fajna piaszczysta miejsówka do byczenia się... i bujania się na falkach, które zjawiały się co drugi dzień lub na pół dnia ... bywało tak, że rano morze było równe jak stół, a po południu były super falki do bujania się.. lub na odwrót.

kilka fotek
1.



2.


3.


4.


5.


6.



7. to jest południowy koniec plaży z kawiarnią i leżakami..

Bardzo mnie cieszył fakt, że były miejsca, gdzie kilka metrów od brzegu można było sobie leżeć na dnie z brzuchem wystawionym na słoneczko... ech...

No i jeszcze kilka fotek z oddalonej ok 4 km od Sarti (na północ) plaży Orange Beach.
No cóż.. potwierdzam, to co pisało już kilka osób.. jest to jedna z najpiękniejszych plaży, jakie widziałem w Grecji... zdjęcia nie są w stanie oddać w pełni tego uroku i niesamowitości..

1


2



3


i to by było na tyle z Sithoni..

janniko napisał(a):Bardzo mnie cieszył fakt, że były miejsca, gdzie kilka metrów od brzegu można było sobie leżeć na dnie z brzuchem wystawionym na słoneczko... ech...

Kurde ..... ta plaża to wymarzona dla mojej małżonki ( nie umie pływać a głębokiej wody boi się panicznie).

janniko mógłbyś podać namiary na ten hotelik, z góry dziękuję

Danka napisał(a):janniko mógłbyś podać namiary na ten hotelik, z góry dziękuję

Hotel "Sarti Holiday"
podaj maila to ci dokładnie opiszę jak tam się dojeżdża i prześlę ci dokładne namiary na Biuro Podróży z Debreczyna, przez które załatwia się rezerwacje.