Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Prezent urodzinowy - Jordania i Jerozolima

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 21.03.2023 23:03

maslinka napisał(a):Przepiękny kolor wody :D Wyjątkowe miejsce!

To prawda, Morze Martwe w tym miejscu wyglada pięknie. Nie każda część wybrzeża zachwyca, ale tu , w Coral reefs jest pięknie :) .
maslinka napisał(a): Bardzo podoba mi się też las palmowy. Podejdziecie bliżej? :)

Las palmowy oglądaliśmy tylko z daleka :) .
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12178
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 22.03.2023 11:02

wiola2012 napisał(a):Uświadomiłam sobie właśnie, że po tym morzu nic i nikt nie pływa. Przynajmniej ja nie widziałam 8O .


Jak Martwe to ...... martwe :D
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 22.03.2023 19:38

Kapitańska Baba napisał(a):
wiola2012 napisał(a):Uświadomiłam sobie właśnie, że po tym morzu nic i nikt nie pływa. Przynajmniej ja nie widziałam 8O .

Jak Martwe to ...... martwe :D

Nie da się ukryć :lol: . Nie ma żaglówek bo nie ma przystani, nie ma kutrów rybackich, bo nie ma ryb , jedyne żyjące stworzenia w wodzie to ... turyści :oczko_usmiech: .
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 23.03.2023 21:41

Prezent urodzinowy - Jordania i Jerozolima

Al-Karak

Jedziemy 20 km wzdłuż morza przez wsie i dość biedne miasteczka. Telefony pokazują różny czas. Te, które są nadal w sieci jordańskiej wskazują 15:00, te które wyłapały sygnał sieci izraelskiej - 14:00. Ale czas nie jest ważny :D . Jeszcze nie raz przekonamy się, że Jordańczycy nie przywiązują do godziny i punktualności takiej wagi jak np. ja :wink: . Jak się to zaakceptuje i nauczy ich reguł, to życie staje się łatwiejsze :) .
Zjeżdżamy z Jordan Valley Hwy (tak, droga 65 nad MM nazywana jest autostradą), w drogę nr 50 czyli Al – Karak Hwy.
Jedziemy przez pustynię, surowe wzgórza i suche kaniony.
Tutaj wszystkie telefony tracą zasięg. Nie mija nas żaden pojazd, nie widać wokoło żywego ducha. Podobny krajobraz widzieliśmy w tym roku w Stanach. Po 30 km wjeżdżamy do jednego z największych miast przy Drodze Królewskiej, do Al -Karak.
Droga Królewska, to znany już w starożytności trakt handlowy, który prowadzi z północy na południe lub jak kto woli z południa na północ :) .
Miasteczko Al – Karak słynie z tego, że znajdują się tu okazałe pozostałości dawnej twierdzy krzyżowców. Crac de Moabit, tak brzmi druga nazwa zamku, ze względu na to, że tereny te, na pd-wsch. od Morza Martwego już w czasach biblijnych nazywane były Ziemią Moab. Karacki zamek, a właściwie forteca, wzniesiona została przez krzyżowców w połowie XII wieku. Był to jeden z największych zamków jakie zbudowali oni w Ziemi Świętej i szybko stał się jedną z najważniejszych twierdz obronnych Królestwa Jerozolimskiego.
Chociaż napisane jest na oficjalnej stronie, że wstęp zimą do 16:00, to nauczenie doświadczeniem z Jerash wcale się tym nie przejmujemy :D .
Na darmowym, malutkim parkingu przy zamku nie ma miejsc, zostawiamy więc samochód kilka uliczek dalej. Właścicielem parkingu jest właściciel restauracji tuż obok. Jeżeli skorzystamy z oferty restauracji,to parking będzie z a darmo, jeżeli nie, to zapłacimy 3 jody. Propozycja uczciwa, nie mamy zamiaru tracić czasu na poszukiwanie darmowego miejsca.
Wróciliśmy się jeszcze po kurtki, bo w cieniu zrobiło się zimno i kierujemy się w górę uliczki do zamku.
Przechodzimy przez taki plac

Al - Karak (18).JPG


i stwierdzamy, że nie będziemy iść do głównej bramy, bo po co nadkładać drogi, tylko pójdziemy sobie na skróty. To pewnie jest jakieś boczne wejście.

Al - Karak (1).JPG


Ale okazało się, że to restauracja :lol: .
Barman popatrzył na nas, zapytał czego sobie życzymy i gdy usłyszał, że przyszliśmy zwiedzić zamek , zostawił swoje miejsce pracy, zapytał tylko czy mamy jordan pass i przez taras restauracji, od drugiej strony, zaprowadził nas na teren zamku.
Powitał nas oczywiście w Jordanii, zapytał czy jesteśmy z Rosji? Na co moja szwagierka jak zawsze zareagowała ogromnym oburzeniem (ja się już przyzwyczaiłam, że nas Polaków biorą za Rosjan 8O ), po czym życzył miłego zwiedzania i miłego popołudnia.
Życzenia się jak najbardziej spełniły, bo popołudnie było bardzo miłe :) .
Znaleźliśmy się w tym miejscu.

Al - Karak (4).JPG


A tymi schodkami zeszliśmy na dziedziniec.

Al - Karak (16).JPG


Zaraz przejdziemy przez most, ale jeszcze skręcamy do malutkiego muzeum. Najwięcej czasu spędziliśmy przy makiecie.

Al - Karak (15).JPG

Al - Karak (14).JPG


Zamek otoczony jest fosą, a wchodzimy do niego przez bramę północną.
Już widoki z mostu są bardzo ładne.

Al - Karak (6).JPG


Zamek dumnie wznosi się na szczycie wzgórza, z którego roztacza się rozległy widok na okolicę. Ma wymiary około 220 m długości, szerokość od 40 do 125 m. Otoczony był z trzech stron klifami, stanowiącymi skuteczną obronę. Dodatkowo został otoczony murami i wybudowane zostały wieże, dzięki którym możliwe było obserwowanie okolicy.

Obserwujemy zatem okolicę

Al - Karak (17).JPG


Fortecę zaczęto budować w 1132r, 10 lat później przeniesiono tu siedzibę władz prowincji Transjordanii, stanowiącej część założonego przez krzyżowców Królestwa Jerozolimskiego. Znaczne zmiany w architekturze zamku były wprowadzone w XIII i XIV wieku. Dobudowano część fortyfikacji miasta, a także pogłębiono fosę. Niestety trzęsienie ziemi w 1293 r. zniszczyło znaczną część zamku.
Zamek od 1176 znalazł się we władaniu Renalda z Chatillon, który bronił twierdzy przed najazdam egipskiego sułtana Saladyna. Człowiek ten zasłynął jako niezwykle okrutny i bezwzględny przeciwnik muzułmanów i jakichkolwiek z nimi układów. Jego głównym celem było zdobycie bogactwa wszelkimi możliwymi środkami. Napadał na karawany kupieckie i na pielgrzymów, którzy zmierzali do Mekki, przez co kilkakrotnie zrywał pokojowe układy między Królestwem Jerozolimskim a muzułmanami. Okrucieństwo Renalda sprawiło, że sułtan Saladyn postanowił własnoręcznie się z nim rozprawić. I tak też się stało. Po przegranej walce krzyżowców pod Hittin, Renald dostał się do niewoli, a Saladyn bez żadnej litości "skrócił go o głowę”
Muzułmanie zdobyli fortecę w 1188r i nigdy już nie została odbita przez krzyżowców.
Spacerujemy sobie zaglądając w różne zakamarki, ale najwięcej czasu spędzamy podziwiając widoki.

Al - Karak (8).JPG

Al - Karak (9).JPG

Al - Karak (10).JPG

Al - Karak (11).JPG

Al - Karak (13).JPG

Al - Karak (19).JPG

Al - Karak (20).JPG

Al - Karak (21).JPG

Al - Karak (22).JPG

Al - Karak (23).JPG


Z tej uliczki na wprost przyszliśmy.

Al - Karak (12).JPG


Wychodzimy wyjściem głównym.

Al - Karak (7).JPG

Jest 18:30 :)
Zamek otwarty podobno do 16:00 :D .
Mamy zamówioną kolacje w miejscu noclegowym, ale zanim tam dojedziemy miną conajmniej 2 godziny. A jesteśmy głodni teraz. Decydujemy się więc na małe co nieco w restauracji obok której zostawiliśmy auto. Potem jeszcze małe zakupy w lokalnym sklepiku i możemy jechać dalej.
:papa:

_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 994
Dołączył(a): 27.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 23.03.2023 22:10

Morze Martwe widziałem z samolotu, myślałem, że to wystarczy ;), Twoje zdjęcia potwierdzają, że byłem w błędzie ;). Mam nadzieję, że kiedyś tam dotrę zanim umrze (wyschnie) całkowicie.
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 23.03.2023 23:58

_Piotrek_ napisał(a):Morze Martwe widziałem z samolotu, myślałem, że to wystarczy ;), Twoje zdjęcia potwierdzają, że byłem w błędzie ;). Mam nadzieję, że kiedyś tam dotrę zanim umrze (wyschnie) całkowicie.

No widzisz? Nie kończyło się na -aba, trzeba było nie pomijać :oczko_usmiech: .
My już tak mamy, że tęsknimy za morzem i próbujemy je przemycić podczas każdego wyjazdu, o ile tylko jest taka możliwość :D
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 24.03.2023 22:30

Prezent urodzinowy - Jordania i Jerozolima

Gdybyśmy pokonywali trasę do Wadi Musa w ciągu dnia, to wybralibyśmy widokową i ciekawą drogą nr 35, czyli Drogę Królewską. Ponieważ niedługo zrobi się ciemno i tak nie będziemy nic widzieli, wybieramy drogę 15, czyli autostradę pustynną. Będzie szybciej i bezpieczniej. Jednak, żeby do niej dojechać, trzeba około 50 km pokonać zwykłą krajówką. Poruszamy się dość wolno, gdyż obszary zabudowane w Jordanii obfitują w spowalniacze. Naprawdę trzeba bardzo uważać, bo znaki o tym, że na drodze jest garb nie zawsze są widoczne, a już samego garbu bardzo ciężko dostrzec. Ma ten sam kolor co jezdnia.
Mijamy ukryte za murami rezydencje i biedniejsze, często niedokończone domy.
Widzimy dzieci biegające za piłką, jeżdżące na różnej jakości rowerach, lub bawiące się w sobie tylko znaną zabawę. Widzimy starszą, roześmianą młodzież „zbitą w kupki” przy odpowiednikach naszych trzepaków lub huśtawek. Młodzież idącą nie wiadomo dokąd, wzdłuż drogi wioskowej albo jej środkiem. Kiedy nadjeżdża samochód grzecznie schodzą na pobocze, po czym znów zajmują całą przestrzeń. Tu jest tak jak za czasów mojego dzieciństwa. Nie widzimy nikogo z nosem w smartfonie, a za dziećmi żadna mama nie biegnie krok w krok, żeby mieć je cały czas na oku . Gorzej to czy lepiej, nie będę oceniać, ale swoje przemyślenia mam :) .
W końcu dojeżdżamy do autostrady. Nawierzchnia jest bardzo dobra, ale widać, że prace przy budowie trwają. Za korzystanie z dróg szybkiego ruchu czy ich autostrad nie jest pobierana żadna opłata.
Zrobiło się już całkiem ciemno. Przed nami 2 gwiazdy, które będą nam towarzyszyły do miejsca docelowego. Czasami tylko one dostarczą odrobinę światła, gdy znów znajdziemy się na pustkowiu.
Gdy dojeżdżamy do zarezerwowanego apartamentu jest już bardzo późno. Obawiam się o zamówioną kolację, jednak niepotrzebnie. Dla właściciela późna pora nie stanowi problemu, opóźnienie również. Oczywiście poinformowałam go, że się spóźnimy i o której mniej więcej będziemy. Odpisał „żaden problem mój przyjacielu, będziemy czekać, baw się dobrze.” :D Pewnie powtórzę to nie raz , ale takie drobne serdeczności sprawiają, że czujemy się w Jordanii naprawdę świetnie.
megidh
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4722
Dołączył(a): 03.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) megidh » 25.03.2023 08:56

wiola2012 napisał(a):To zdjęcie pokazuje dokąd kiedyś sięgała woda

Kiedy byłam nad Morzem Martwym w 2008 roku, to już wtedy widziałam te wyschnięte tereny, które kiedyś leżały pod wodą. Bardzo to jest przykre i szkoda, że do tej pory nic nie zrobiono w kierunku naprawienia tej sytuacji. Plany są, ale nikt ich nie realizuje.

wiola2012 napisał(a):Przybiega chłopak, który przekonuje, że bez butów do wody pokaleczymy sobie stopy...

Ja wchodziłam tam do wody w butach, bo inaczej miałabym spory problem. Ale wiele osób obywa się bez butów i nie narzekają. Wszystko zależy od tego, jaką ktoś ma percepcję bólu.

wiola2012 napisał(a):Przystajemy na propozycję, bo panowie podjęli próbę wejścia do wody boso i rzeczywiście kamienie są strasznie ostre, a dno nierówne.

Dno Morza Martwego (przynajmniej tam, gdzie ja byłam) jest wyściełane grudkami soli i chodzenie po nich gołą stopą byłoby dla mnie niemożliwe.
Obrazek

wiola2012 napisał(a): Sama kąpiel w Morzu Martwym, to doświadczenie niezwykłe.

Dla mnie było to niesamowite doświadczenie. To takie swobodne zawieszenie w wodzie. Leży się jak w łóżku, siedzi się jak w fotelu. Rewelacyjne uczucie.
Obrazek
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 25.03.2023 17:27

megidh napisał(a):
wiola2012 napisał(a):To zdjęcie pokazuje dokąd kiedyś sięgała woda

Kiedy byłam nad Morzem Martwym w 2008 roku, to już wtedy widziałam te wyschnięte tereny, które kiedyś leżały pod wodą. Bardzo to jest przykre i szkoda, że do tej pory nic nie zrobiono w kierunku naprawienia tej sytuacji. Plany są, ale nikt ich nie realizuje.

Nie pomaga w działaniu sytuacja polityczna i relacje izraelsko- jordańsko-palestyńskie :( .
megidh napisał(a):Dno Morza Martwego (przynajmniej tam, gdzie ja byłam) jest wyściełane grudkami soli i chodzenie po nich gołą stopą byłoby dla mnie niemożliwe.

Dokładnie. My nie mieliśmy bucików tylko zwykłe klapki. Ja mam stopy bardzo wrażliwe, bez bucików to tylko po piasku :) , ale mąż rzadko kiedy je zakłada, zwykłe kamienie mu nie przeszkadzają, a tu miał problem :) .
Przywiozłaś sobie grudki na pamiątkę?
megidh napisał(a):
wiola2012 napisał(a): Sama kąpiel w Morzu Martwym, to doświadczenie niezwykłe.

Dla mnie było to niesamowite doświadczenie. To takie swobodne zawieszenie w wodzie. Leży się jak w łóżku, siedzi się jak w fotelu. Rewelacyjne uczucie.

Wyraz twarzy na zdjęciu wskazuje, że Ci się bardzo podoba :smo:
Ja chyba miałam podobny, tylko nikt mi zdjęcia nie zrobił, bo wszyscy delektowali się pływaniem albo słoncem :D .
megidh
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4722
Dołączył(a): 03.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) megidh » 25.03.2023 18:16

wiola2012 napisał(a):Przywiozłaś sobie grudki na pamiątkę?

Oczywiście że przywiozłam, i to dosyć sporo, o czym pisałam tutaj, chociaż później się zastanawiałam, czy można je wywozić. Na szczęście nikt się nie czepiał, więc aktualnie mam w domu resztkę tych bryłek soli, zostawionych na pamiątkę. Resztę zużyłam do kąpieli i moczenia nóg.
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 25.03.2023 19:33

megidh napisał(a):
wiola2012 napisał(a):Przywiozłaś sobie grudki na pamiątkę?

Oczywiście że przywiozłam, i to dosyć sporo, o czym pisałam tutaj, chociaż później się zastanawiałam, czy można je wywozić. Na szczęście nikt się nie czepiał, więc aktualnie mam w domu resztkę tych bryłek soli, zostawionych na pamiątkę. Resztę zużyłam do kąpieli i moczenia nóg.

No tak, przecież czytałam Twoją relację z Egiptu :) . Miejscówka mi się spodobała i nawet sobie zapisałam na zaś. Bo to wale nie takie oczywiste dokąd jechać. Ofert all-inclusive w Egipcie jest mnóstwo i nawet kiedyś sobie oglądałam, bo taka myśl mnie naszła, że może w końcu jakiś egzotyczny kierunek obierzemy, ale nie miałam bladego pojęcia jaką okolicę wybrać.
W sumie to dobrze wyszłaś na tym, że mąż nie chciał Ci pomagać dźwigać tej soli, bo byś musiała się z nim dzielić :wink:. Mając wykupiony bagaż rejestrowany, można trochę poszaleć z pamiątkami. My mieliśmy tylko kabinówki. Może i dobrze, bo gdybym miała rejestrowany to wykupiłabym pół Aqaby :lol:
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2512
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 27.03.2023 22:08

Prezent urodzinowy - Jordania i Jerozolima

Petra, cz. 1.

Dotarliśmy do Wadi Musa.
Na najbliższe 2 noce apartament Darkum stanie się naszym tymczasowym domem. Jest bardzo przestronny, czysty, wygodny, ma 3 sypialnie, salon, kuchnię, łazienkę, patio. To aż za dużo dla naszej czwórki. I wszystko by było cudownie, gdyby nie zimno. Jeden klimatyzator i piecyk gazowy nie daje rady nagrzać mieszkania. Problem zimnych nocy najbardziej odczuwaliśmy podczas pobytu w Wadi Musa. O innej porze roku np. latem, miły chłód byłby jak najbardziej doceniony :wink: .
Kolacja zaserwowana przez właściciela była bardzo smaczna, ciut droższa niż poprzednia, może dlatego, że zamiast kurczaka zamówiliśmy jagnięcinę, ale nie przebiła madabskiej :) .
Ale nie przyjechaliśmy tutaj po to, żeby jeść, tylko dla Petry :D . Dla jednego z siedmiu nowych cudów świata .
Szwajcarska firma New Open World Corporation (NOWC) postanowiła stworzyć nowa wersję cudów świata. Zorganizowała plebiscyt, którego celem było wybranie 7 nowych cudów z długiej listy zabytków, w krajach na całym świecie.
Po pierwszej rundzie do finału doszło 21 finalistów. W promocję zabytków zaangażowali się prezydenci konkurujących ze sobą państw. Kandydaturę jordańskiej Petry wsparła rodzina królewska. Nowa lista siedmiu cudów świata została ogłoszona siódmego dnia, siódmego miesiąca, dwa tysiące siódmego roku, czyli 07.07.2007 w Lizbonie.
Ludzie z całego świata w głosowaniu internetowym i telefonicznym wybrali: Petrę, Machu Picchu, Pomnik Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro, Chichen Itza, Koloseum, Tadż Mahal i Wielki Mur Chiński. Po interwencji rządu egipskiego do listy dołączono Wielkie Piramidy w Gizie. Stały się one honorowym, ósmym cudem świata.
No to trochę nam tych cudów jeszcze do obejrzenia zostało :) .

Budzimy się zatem wczesnym rankiem. Nie wiem, czy to z ekscytacji czy przez muezinów, którzy jeden przez drugiego odśpiewywali swoje wersy. Nie mogli równocześnie? Jak zaczęli przed piątą to jeden skończył drugi zaczynał. A potem jakby ktoś sznurek rozwiązał i wypuścił z worka wszystkie samochody parkujące w mieście. Dopóki nie śpiewali była cisza i spokój.
Śniadanie zamówiliśmy na ósmą, myśleliśmy, że trochę dłużej pośpimy, ale nie dało się.
Na śniadanko były jajka i humus, oliwki, kawa, herbata, dżem, jogurt. Po chwili gospodarz przyniósł chleb. I tym nas kupił :D . Jeszcze gorący, taki prosto z pieca, płaski chrupiący podobny do grubszej pizzy. Okazało się, że w sąsiednim budynku jest piekarnia. Zjedliśmy cały, co do okruszka :) .
Po śniadaniu zbieramy się szybciutko i wychodzimy przed dom. Patrzymy jak za dnia prezentuje się okolica.

1.JPG


Po przejściu przez ulicę widoczek jest ładniejszy.

2.JPG


Mimo słońca czuć mroźne wręcz powietrze. Robimy zatem w tył zwrot do mieszkania, co by ubrać się na cebulkę :wink: i do samochodu.
Obok Visitor Center znajduje się duży, darmowy parking. Po parkingu krążą przedstawiciele handlowi , którzy oferują swoje usługi. Dziękujemy grzecznie, ale mamy swój plan na dzisiaj :) .
Z jordan pass idziemy do kasy, gdzie na jego podstawie dostajemy wejściówki.
W budynku visitor center znajduje się ekspozycja muzealna, jest tu sporo sklepików z pamiątkami oraz toalety. Nigdzie nie wchodzimy, bo ciągnie nas na właściwy szlak.

Początkowy odcinek drogi można uznać za komfortowy. Jeśli ktoś nie chce iść pieszo, może pojechać konno lub melexem. Pracownicy twierdzili, że przejażdżka konna jest w ramach ceny biletu, ale czy faktycznie? Nie przekonałam się, bo nie skorzystałam.
Konno można dojechać do początku wąwozu Siq, melexem do skarbca. Później mamy do dyspozycji albo własne nogi, albo camel -taxi lub donkey-taxi :wink:

4.JPG

5.JPG


Wzięłam ze sobą przewodnik, żeby zajrzeć, gdy nie będę wiedziała na co patrzę.
Podziwiam zatem formacje skalne i czytam na głos.

6.JPG

6a.JPG


Kto chciał, to słuchał :)
Krzyszto Brzozowski „Jordania” Travelbook „Petra była najważniejszym miastem Nabatejczyków, ludu pochodzenia arabskiego, który wzbogacił się na handlu karawanowym, kontrolując transport cenionych w świecie śródziemnomorskim przypraw korzennych z głębi Półwyspu Arabskiego i z Azji do portów nad Morzem Śródziemnym. Istotną rolę odgrywało też wydobycie i sprzedaż kruszców. Nabatejczycy kontrolowali m.in. wielkie kopalnie miedzi. Do Egiptu wysyłano naturalny asfalt, używany tam do mumifikacji zwłok. Grecy i Rzymianie najchętniej kupowali towary luksusowe, takie jak kość słoniowa, jedwab, kadzidła, mirra i inne. Dzięki temu Nabatejczycy założyli potężne królestwo w III w. p.ne. oraz rozbudowali swą stolicę, skrytą pośród niesamowitych formacji skalnych.
Pierwsza osadę założono tu w VI w. p.n.e. na wysokiej skale Umm al-Biarra i stąd zapewne wywodzi się nazwa „Petra", czyli ze starożytnej greki „skała'".
Sztuka nabatejska, choć wyraźnie wzorowana i inspirowana dziełami architektury oraz sztuki hellenistycznej, a później rzymskiej, była od nich odmienna.
Z okresu największego rozkwitu Petry, czyli od II w. p.n.e. do I w. n.e., pochodzą jej najsławniejsze zabytki - grobowce, imponujące wykutymi w skałach fasadami.
Wówczas miasto szybko się bogaciło, a dzięki kryzysowi monarchii Seleucydów w Syrii i Ptolemeuszów w Egipcie królowie nabatejscy mogli rozpocząć dalsze podboje.
Władcy Petry w I w. p.n.e. sięgnęli nie tylko po ziemie na pustyni Negew oraz na Synaju - podbili właściwie całą dzisiejszą Jordanię, a armie króla Aretasa III od 84 r. p.n.e. okupowały nawet przez 12 lat Damaszek. Obok Petry najważniejszym miastem Nabatejczyków stała się Bosra w południowej Syrii."


Można się domyślić, że im bardziej Nabatejczycy rośli w potęgę, tym mniej to się podobało Rzymianom. W 63 r. p.n.e Pompejusz ze swoimi legionami zajął północną część państwa aż po obecny Amman. Jeszcze kilkadziesiąt lat miasto dobrze prosperowało, ale rozwój transportu morskiego i upadek handlu karawanowego położyły kres potędze królestwa.
Nabatejczycy próbowali temu przeciwdziałać, organizując rajdy pirackie przeciw statkom handlowym na Morzu Czerwonym. To na niewiele się zdało, a w dodatku sprowokowało reakcje cesarstwa. W 106 r. n.e. Rzymianie zlikwidowali osłabione kryzysem ekonomicznym królestwo nabatejskie, zamieniając je w rzymską prowincję Arabia.
W mieście powstało sporo nowych budowli, już nie tak oryginalnych jak wcześniejsze, lecz typowych dla ośrodków miejskich w całym cesarstwie. Wiele z nich wzniesiono z okazji wizyty cesarza Hadriana w 130 r.
W okresie bizantyjskim założono tu nawet w IV w. biskupstwo i zbudowano kościoły, ale po trzęsieniu ziemi w 363 r. miasto podupadło. Zamieszkane było do podboju muzułmańskiego w I. poł. VII w., wkrótce po nim opustoszało.
Później nad całą okolicą przejęły kontrolę koczownicze plemiona Beduinów. Strzegły one tajemnicy, nie dopuszczając do ruin obcych. Ich członkowie uznawali się za strażników i dziedziców dawnego państwa nabatejskiego.

Myślę, że pretendują do tego miana do dzisiaj :) .

Kiedy w 1812 r. do ruin Petry dotarł podróżnik Johann L. Burckhardt, miasto było zapomniane i owiane tajemnica. Dziś, odkryte na nowo, tętni życiem, a to dzięki turystom, którzy tłumnie odwiedzają je o każdej porze roku i o każdej porze dnia.
Pomimo wczesnej pory zwiedzających jest bardzo dużo. A wyprzedzając fakty, co się będzie działo po południu ! Strach pomyśleć 8O .
Na szczęście są mniej uczęszczane szlaki, gdzie ludzi jest zdecydowanie mniej a czasami można się cieszyć samotnością.

Po drugiej stronie doliny widzimy pierwszy grobowiec zwany Grobowcem Obelisków. Słoneczko nie ułatwia zadania fotografowi, ale dobrze, że świeci.

7.JPG

9.JPG


To już końcówka pierwszego etapu.

10.JPG

11.JPG


Tutaj droga się zwęża i zaczyna się kanion Al. – Siq.

12.JPG


Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 28.03.2023 08:52

Koń niby w cenie biletu ale "tip" już nie ;-) . A ile tego tip dać to już zależy od zdolności negocjacyjnych. My chyba w końcu wytargowaliśmy 20 JOD za konia i wsadziliśmy na niego dwójkę dzieci ;-) . Dzieci miały obiecaną przejażdżkę w nagrodę po przemaszerowaniu prawie 50 000 kroków po całej Petrze więc należało im się bez względu na cenę :lol: .

Osiołek od restauracji do początku szlaku do grobowców królewskich skasował nas 15 JOD. Hasłu "Ferrari for your children, sir" trudno było się oprzeć ale przynajmniej dzięki temu dzieciaki zachowały siły na wejście szlakiem nad grobowce skąd mogliśmy popatrzeć na skarbiec z góry :-) .
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12178
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 28.03.2023 09:08

Widzimy dzieci biegające za piłką, jeżdżące na różnej jakości rowerach, lub bawiące się w sobie tylko znaną zabawę. Widzimy starszą, roześmianą młodzież „zbitą w kupki” przy odpowiednikach naszych trzepaków lub huśtawek. Młodzież idącą nie wiadomo dokąd, wzdłuż drogi wioskowej albo jej środkiem. Kiedy nadjeżdża samochód grzecznie schodzą na pobocze, po czym znów zajmują całą przestrzeń. Tu jest tak jak za czasów mojego dzieciństwa. Nie widzimy nikogo z nosem w smartfonie, a za dziećmi żadna mama nie biegnie krok w krok, żeby mieć je cały czas na oku . Gorzej to czy lepiej, nie będę oceniać, ale swoje przemyślenia mam :)


Smartfon to jedna z najgorszych plag współczesności :cry: :cry: :cry:
Zapwiada się cudna wędrówka. Chodźmy już dalej :smo:
mysza73
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13066
Dołączył(a): 19.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mysza73 » 28.03.2023 12:04

Nadrobiłam :D
Wszystko mi się podoba :lol:
Ale coś czuję, że Petra bo będzie coś dla mnie :oczko_usmiech:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Prezent urodzinowy - Jordania i Jerozolima - strona 7
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone