Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Podgora i wyspa Hvar (w pigułce) - czerwiec 2010

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
CinnamonGirl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1338
Dołączył(a): 08.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) CinnamonGirl » 08.08.2010 20:32

Wirus łagodny nie był (40 stopni gorączki) ;) ale został pokonany jutro będzie kolejna część relacji :)
CinnamonGirl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1338
Dołączył(a): 08.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) CinnamonGirl » 10.08.2010 07:58

23 czerwca cd.
Popołudniu udaliśmy się na krótki rekonesans zatoczek przed zapowiadanym pełnym słońca dniem następnym. Stanęło na zatoce maslinica.
Dzień wcześniej gospodarze poinformowali nas, że tego wieczoru mają mieć miejsce uroczystości związane z wigilią dnia Jana Chrzciciela taka ich tradycja. I zapraszają na plac przy kościele św. Marii.
Z tego co zrozumieliśmy będzie ognisko, muzyka, darmowe jedzenie i wino.
Obrazek

Około 21:00 odciągnęłam PM od meczu i ruszyliśmy w kierunku dochodzącej muzyki. Zabawa już trwała w najlepsze, sporo mieszkańców jak i turystów (choć tych dużo mniej). Na stołach rozłożone ichniejsze słodkości, obok nakładają sardele z grila, jeszcze dalej polewają wina z beczek... żyć nie umierać.
Ja osobiście wyniuchałam w jednym z koszyków przepyszne suszone figi ;) byłam w raju...
Obrazek

PM gustował w sardelach
Obrazek

Wina żadne z nas nie piło, bo w końcu ja nie przepadam, a PM został napojony przez gospodarzy ;)

Na 'scenie' występy dzieci, które dopingowane przez rodziców tańczyły regionalne tańce, oraz dorosłych, którzy również tańczyli oraz śpiewali.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Największymi oklaskami nagrodzeni zostali ci oto mężczyźni. Pięknie śpiewali... a wraz z nimi śpiewali prawie wszyscy Chorwaci którzy uczestniczyli w imprezie.
Obrazek

Koło 24 wróciliśmy na kwaterę. Niezapomniany wieczór....
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 10.08.2010 08:05

Super, takie swojskie klimaty. I najeść się można było, już nie będę wspominała o piciu ;)
Przypomniało mi się jak kiedyś we Francji trafiłam na degustację wina w jakiejś winnicy. Tamtejsi mężczyźni tak degustowali, że później musieli sobie odpocząć gdzieś z boku ucinając krótką drzemkę, po to żeby się obudzić i dalej degustować :twisted: :lol:
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 10.08.2010 08:55

Super. Właśnie zdałam sobie sprawę, że w Orebicu nigdy na nic takiego nie trafiłam. Hmmm.
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 10.08.2010 08:57

Oj zazdroszczę , cudnie. :)
Katarinka
Croentuzjasta
Posty: 186
Dołączył(a): 13.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katarinka » 10.08.2010 09:02

ooo jak super :)
CinnamonGirl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1338
Dołączył(a): 08.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) CinnamonGirl » 12.08.2010 14:15

24 czerwca czyli dzień plażowania, Japańców kamikaze

Ostatni dzień na Hvarze to plażowanie, spacery po Vrbosce i pakowanie.
Na plażę dojechaliśmy na rowerach i przypiąwszy je do jedynego drzewka na mini parkingu udaliśmy się w dół zbocza w kierunku Uvali Maslinica.

Dodam, że ja przypinałam rowerek z pełną wiarą w uczciwość tambylców i turystów wszelakiego pochodzenia zakładając, że nikt nic nie ukradnie. PM podchodził do tego bardziej sceptycznie i na plaży wiercił się i wzdychał mamrocząc pod nosem coś o ryzyku, kradzieżach itp. Udawałam, że nie słyszę...

Nie da się ukryć, że przyzwyczaiłam się do kamienistych plaż, dlatego na początku nie mogłam się przyzwyczaić to tych skalistych. Zsuwałam się, albo leżałam krzywo przez co musiałam sobie pod tyłek z jeden strony podkładać zwinięty ręczniczek. Zapewnie kwestia przyzwyczajenia bo po 3 godzinach już na owo zsuwanie nie zwracałam uwagi. Oczywiście zapomniałam butów do pływania. PM zrobił rekonesans i stwierdził, że jeżowców jest niestety sporo. Skończyło się na tym, że półślepa wchodziłam na jakąś półkę skalną, w szczelinach której mieszkały sobie jeżowce i na chybił trafił wskakiwałam z tamtąd w głębiny morza. Gorzej było z wychodzeniem ale obyło się bez kolców w stopach.

Niestety wadą takich głębokich zatoczek jest to, że w nich nie wieje ;) i chcąc nie chcą ok 15 skapitulowaliśmy i zebraliśmy majdan. A miałam leżeć na grilu do godz. 18 nie dało się.

Nikt nic nie ukradł ;) rowerki stały.
Po południu obiadek w konobie - ja jak zawsze kuchnia włoska ;) PM tym razem jakiś mix mięsa w wydaniu chorwackim.

A wieczorem humory nam dopisywały; tym razem grała Dania i Japonia. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem słysząc komentatora, który z zachwytem piał nad gra Japońców tudzież kamikaze, i nad wyraz często pojawiało się słowo podpaska... do tej pory nie doszłam do tego co oznacza ono w języku chorwackim. Zdołałam tylko uzgodnić ze znajomym z Czech, że w języku czeskim takim mianem męska cześć narodu określa seksowne Włoszki... na boisku żadnych Włoszek nie widziałam wiec chyba nie w tym rzecz, Japańce seksowni też raczej nie byli...


25 czerwca, czyli dzień wyjazdu i bażantów samobójców

Pobudka około 6:30 rano tak aby zdążyć na prom o 8:30. Autek sporo, ale wszystkie się mieszczą i nawet zostaje miejsce.
No to teraz 2 godziny łapania ostatnich promieni słońca na urlopie. Rozglądam się dyskretnie są ludzie bladzi jak kreda oraz Francuzki, które wyglądają jak frytki, które za długo smażyły się w oleju... z daleka niby ładnie opalone (ja wyglądam przy nich jakby w życiu słońca nie widziała) z bliska obrzydliwie pomarszczona skóra z jakąś słoneczną wysypką... dziewczyny na oko młodsze ode mnie a ich skóra wygląda jak skóra zaniedbanych 50-latek... szkoda skóry

Sama jakoś nie jestem zakręcona pod kątem wysokich filtrów (używałam 15 a potem 6 i ani razu nawet nie byłam zaróżowiona faktory rzędu 30 działają na mnie jak bloker a jednak chciałam się trochę opalić). One to chyba musiały się opalać na chorwackiej oliwie.

Wystawiając się do słońca od czasu do czasu zerkam na krajobraz ... jest pięknie.

Obrazek

Dlaczego ja się nie urodziłam w Chorwacji,,, zawsze uważałam ze kraje śródziemnomorskie i morze to jest mój żywioł. Jednak nie jestem tak odważna, żeby wszystko rzucić i bez znajomości języka i kasy się tam przeprowadzać,ale pomarzyć można zawsze...

W połowie trasy mijamy latarnie morską - to moja trzecia podczas tego wyjazdu... piękne są
Obrazek

Obrazek

A potem juz Split i jego panorama. Ładnie ale nie zachwyca, jakoś nie ciągnie mnie do takich molochów i nawet pałac Dioklecjana nie wpływa na zmianę decyzji i pozostania w Splicie przez 102 godzinki.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
i większa wersja http://a.imageshack.us/img836/8911/pow10d.jpg

Jako że o godzinie 7 rano piekarnia we Vrbosce mogła pochwalić sie jedynie pustymi półkami (po co ja otwierają o 6 rano jak nie maja towaru ??? to chyba rozumieją tylko Chorwaci) przejeżdżając przez Split uważnie lustruję najbliższe otoczenie w poszukiwaniu piekarni.

JEST !!!! krzyczę mój krzyk skutkuje nagłym hamowaniem i wbijaniem się na zakaz, żeby zaparkować. PM udaje ze auto się zepsuło a ja biegnę kupować słodkie bułki na podróż. Zaopatrzeni w 6 drożdżówek różnych smaków kierujemy się w stronę autostrady. I tu na zboczu moim oczom ukazuje się przepiękne ruiny twierdzy w miejscowości Klis. Tu bym chętnie podjechała ale niestety minęliśmy zjazd - za późno wyraziłam cheć zjazdu krzykiem ;) - mam ja tylko nagraną na kamerze, zjdjęcia niestety brak.

Po wjeździe na autostradę tankujemy. Generalnie ja jak gdzieś jadę lubię jechać ciągle i zatrzymywać się jak już naprawdę muszę siusiu, czy zatankować itp - tak aby jak najszybciej dotrzeć do celu.
Natomiast PM to by się zatrzymywał co godzinę, żeby rozprostować nogi... a co nie może ich w aucie rozprostować? W końcu ja prowadzę... no dobra ma prawie 2m wzrostu w Clio może być ciężko... choć w sumie co roku ponad 2 metrową choinkę do niego wciskamy - na upartego by się dało. Nie ma mowy :> prewencyjnie oferuję, że teraz ja poprowadzę... zawsze to jakaś władza i zatrzymamy się kiedy ja chcę. Poza tym go przejrzałam... głupia nie jestem. Odkąd posiada telefon z wi-fi i zorientował się że często na stacjach jest darmowy punkt dostępowy to by zatrzymywał się na każdej...
Siadam za kierownicą i jedziemy... cały czas w głowie mi się kołacze, że w sobotę o 8.30 muszę być na uczelni. Kołacze się a noga sama ciśnie pedał gazu. O dziwo autko nagle potrafi jechać 130 z rowerami na dachu.. no dobra jest lekko z górki a pedał zahacza już o podwozie. Wir w baku... wskazówka paliwa spada na łeb na szyję. Co się kurna dzieje ;) gps podaje, że jesteśmy na wysokości ok. 600m, 130 na godzinę (tu udało mi się właśsnie wyprzedzić polskie combi z rowerami z blachami krakowskimi ;) które było wspomniane na pierwszych stronach. PM marudzi, żeby się zatrzymać bo trzeba dotankować, wzruszam ramionami ...jest jeszcze pół baku... matko święta pół baku po 200km :> upewniam się że tylko tankujemy, odwiedzamy WC i nas nie ma. Spalenie 8.5l/km ehm....

Jedziemy dalej już trochę wolniej ;) po godzinie PM przebąkuje coś o rozprostowaniu nóg... no tak zaczął się meczyk jest ciekawy wyniku. Pytam się czy chce do WC - nie. Stwierdzam, że jak się teraz zatrzymamy ja już nie prowadzę bo póki mam ochotę to trzeba to wykorzystać.
Jedziemy dalej. Zatrzymujemy się w okolicach Karlovaca na stacji z restauracją. Jemy obiadek, który sami wybieramy (szwedzki stół). Pochłonełam góręmakaronu z warzywami, sałatkami i pieczonymi ziemniakami za 30 kn. PM bierze jakieś mięcho. Kupuję chorwacki ser :D pachnie pięknie kosztuję - niebo w gębie.

Przesiadam się na fotel pilota i rozprostowuję nogi. 165 cm wzrostu ma swoje dobre strony ;)

Wyjeżdżając na autostradę tuż przed naszą przednią szybą przelatuje pani bażantowa.
Nie przywiązuję do tego wydarzenia większej wagi do czasu... szyba w końcu jest cała.
Ja się relaksuję, PM prowadzi. Wyjeżdżamy z Chorwacji. GPS gładko prowadzi nas na objazd autostrady w Słowenii. Tuż za zjazdem na obwodnicę Ptuja czai się policja czekając na tych, którzy przez przypadek miną zjazd i wjadą na płatny odcinek ;)

Jedziemy sobie objazdem a tu jak nie zaatakuje naszej szyby tym razem pan bażant. Znów mija naszą przednią szybę o włos.. ja odruchowo zamykam oczy - dobrze ze nie ja prowadzę ;). Tu było bliżej... masakra z tymi ptakami... co im odbiło. Jedzie kilka aut jedno za drugim i to akurat znów nasze jest atakowane.

Wjeżdżamy do Austrii. I szlag mnie zaraz trafi na autostradzie przy 120km/h co nam przelatuje przed przednią szybą ???? pani bażantowa.... tylko ze ta leciała prosto na nas i chyba dosłownie o cm minęła nasze rowery :lol:
Całe szczęście to był ostatni bażant tego dnia.

Przed Wiedniem tankujemy paliwo (sprawdzamy wyniki meczy :>) i znów siadam za kierownicą. Poprowadzę już do zmroku, który nastąpił w Czechach. Ostatnie 2 godziny podróży strasznie się dłużą. PM zmęczony choć jedzie teraz dopiero z godzinę. Ale zawsze tak mamy. Do Bielska dojeżdżamy o 23.30.
Padamy na twarz... pobudka o 6:30 bo trzeba jechać do Bytomia na uczelnię ;)

KONIEC ;)
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 12.08.2010 14:19

Buuuuuu, jeszcze chcę :cry: :cry:

Bażanty też Was chyba zatrzymać chciały, zdjęcia jak zwykle obłędne...

szkoda, że to już koniec :(
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14800
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.08.2010 14:24

CinnamonGirl napisał(a):KONIEC ;)

Jak to, już??? :(

Ja ciągle jestem pod wrażeniem Waszego wieczoru we Vrboskiej... Cudne klimaty! A te panie jak tańcowały :lol:

My trafiliśmy na przegląd zespołów (klap :D) w Trpanju. Ale tam nie było żadnego żarełka ani napitków :(

Cynamonko, cudna relacja i przepiękne fotki! Dzięki bardzo za taką wspaniałą podróż :D
awram_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 132
Dołączył(a): 07.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) awram_ » 12.08.2010 16:31

Eee,na pewno czegoś zapomniałaś dopisać, bo jak to tak... po prostu koniec? :roll:

No ale nic, powiem tylko tyle, że relacja - rewelacja ! :)

pozdro
Czesiek63
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 658
Dołączył(a): 20.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Czesiek63 » 12.08.2010 16:41

:) zdjęcia ładne relacja cudna ..i ta miłość którą zaraza się każdy... miłość do Hvaru, Chorwacji itp
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 12.08.2010 16:57

Jaki Koniec?? Ja się nie zgadzam :)
CinnamonGirl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1338
Dołączył(a): 08.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) CinnamonGirl » 12.08.2010 18:30

maslinka - ja za to z uwagą śledzę teraz twoją relację :) wieczór we Vrbosce był naprawdę cudny, i czuło sie hmmm domowe ciepło... wszyscy radośni, mili, uprzejmi... tak jak ciocie, czy babcie jak jestesmy w odwiedzinach wołają do ciebie żebys podeszła i nakładająsmakowitości na talerz po same brzegi.
Jak PM siądzie w końcu do obrabiania filmików to wrzucę jakis urywek śpiewów, które mi sie tak spodobały, choć wiem, że kamera to klimatu nie odda

awram_ - hmmm no czasami sie zapomina o czymś napisać... np. zapomniałam napisać, że jak jechaliśmy do Mostaru to na granicy oprócz pana celnika od zielonej karty była pani celniczka od której tak waliło wódą (i to nie przetrawioną), że nawet ja poczułam na fotelu pasażera... jednym słowem libacja była na całego ;).. o 8 rano... w sumie wolę pamiętać te piękniejsze momenty urlopu ;)

Aldonka - ja tez sie nie zgadzam, wolałabym tam posiedzieć całe wakacje albo chodziaż tydzień dłużej ... :lol:
SVIBANJ
Croentuzjasta
Posty: 374
Dołączył(a): 31.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) SVIBANJ » 12.08.2010 20:33

CinnamonGirl napisał(a):
... wolałabym tam posiedzieć całe wakacje albo chodziaż tydzień dłużej ... :lol:


To niestety nic nie zmienia.W tamtym roku byliśmy ten wymarzony tydzień dłużej a przy wyjeździe "bolało" tak samo :D .W tym roku kolejne dwa tygodnie na Hvarze i też nic nie pomogło :D
awram_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 132
Dołączył(a): 07.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) awram_ » 12.08.2010 21:01

CinnamonGirl napisał(a):w sumie wolę pamiętać te piękniejsze momenty urlopu ;)


Może i racja, ale co jak co, to te "ciekawsze" momenty zapadają w pamięci na dłużej :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Podgora i wyspa Hvar (w pigułce) - czerwiec 2010 - strona 19
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone