Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Nad Morze Czarne i z powrotem - czyli powrót na Bałkany

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 13.09.2013 21:51

Fajna relacja. Ktoś mi już o Twoich eskapadach wspominał. Widzę, że nie był gołosłowny. :)
ferster
Croentuzjasta
Posty: 167
Dołączył(a): 13.03.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ferster » 13.09.2013 22:19

Powiększ (rzeczywiste wymiary: 427 x 640)Obrazek
Co się dziwić! Śląsk zawsze był Czeski (poza krótkimi okresami w Prusach i Polsce)!!!!!
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58951
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.09.2013 11:49

Piękna wyprawa.
Szkoda, że nie poszliście na Kutieło - grań Konczeto wspaniała.

te kiero napisał(a):kapitalna wyprawa, piękne miejsca, nie dziwię się, że Franz tu się pojawił :wink:
ale Czesi mnie trochę zdziwili, skąd ich tam tylu :?:

Z różnych nacji, które spotykam w miejscach nieco bardziej od Alp egzotycznych, najwięcej spotykam Czechów. Mobilnych górołazów mają.

Pozdrawiam,
Wojtek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 23.09.2013 11:03

ferster napisał(a):Co się dziwić! Śląsk zawsze był Czeski (poza krótkimi okresami w Prusach i Polsce)!!!!!


jak swojego czasu byłem w Szumawie na trójstyku, to niektórzy Czesi śląską fanę wzięli za flagę... Polski 8O tak więc przynależność Sląska do Czech w tym przypadku nie pomogła :D

na Kutieło nie starczyło już czasu - i nie wiem czy z moim lękiem wysokości dałbym radę to przeżyć ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 26.09.2013 16:34

po etapie górskim przyszła pora na zupełnie inne klimaty, czyli to, z czego Bułgaria słynie najbardziej - morze.

Najpierw jednak trzeba przejechać przez pół kraju, co w związku z licznymi remontami nie jest łatwe - co rusz postój, ruch wahadłowy, objazd... faktem jest, że na już wyremontowanych drogach śmiga się elegancko, choć trzeba uważać, bo Bułgarzy remontują w dość ciekawy sposób - np. kilometr nowiutkiego asfaltu i dziurawy most. Za kilometr to samo... i tak dalej ;)

Za bazę pobytową wybrałem wioskę Sinemorec, niemal na końcu Bułgarii - około dziesięć kilometrów od granicy tureckiej. Trafiłem idealnie w swoje potrzeby - nie jest za duża, ale nie jest też to kompletne zadupie; nie jest wypicowana i wychuchana jak chorwackie, chodniki i drogi krzywe, lekki bałkański burdel. Są oczywiście jakieś hotele i pensjonaty, ale ilość turystów nie przygniata, niemal wszyscy to Bułgarzy (z pozostałych to najwięcej aut było czeskich i słowackich, sporadyczne polskie i bodajże holenderskie), knajpki i bary oferują ceny na przyzwoitym poziomie a po nocy nie słychać dyskotekowego umcy-umcy nawet na głównej ulicy. Do tego co krok stragany z owocami i piekarnie - słowem, miejsce jest super :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

spacerując po wsi tego nie widać, ale ma ona długą historię - wspomniana była już w XV wieku w tureckich dokumentach; żyło w niej kilkanaście chrześcijańskich rodzin, które podczas częstych ataków korsarzy uciekali w pobliskie góry Strandża. Aż do XX wieku mieszkali tutaj głównie Grecy; tak też było w roku 1913, kiedy wieś znalazła się po wojnach bałkańskich w granicach Bułgarii. W okresie międzywojennym doszło do wymiany ludności - Grecy pojechali do Grecji, a tutaj zamieszkali bułgarscy uchodźcy z tureckiej wschodniej Tracji.

Sinemorec to też dwie słynne plaże - główna, Butamiata, blisko hoteli (więc bardziej zatłoczona i skomercjalizowana), pięknie wciśnięta między skały.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Można wdrapać się na klify i pójść dalej na południe, gdzie znajdują się kolejne, niewielkie, puste zatoczki.
Obrazek

Druga plaża, po drugiej stronie wsi, znajduje się u ujścia rzeki Weleki - to jedna z ładniejszych plaż, jakie widziałem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Minusem tej plaży jest bardzo nieprzyjemny, twardy piasek pomieszany z muszelkami. Morze też do łagodnych nie należy (cały czas była czerwona flaga, dopiero w dniu wyjazdu zmienili na żółtą) - wali falami, przyciska do dna, rzuca człowiekiem na wszystkie strony. O pływaniu nie ma co myśleć, ale można wykąpać się po drugiej stronie, w rzece :) Temperatura wody - zupa, nigdy się w takiej nie kąpałem :)

Południowa część bułgarskie Morza Czarnego to kolejne, mniej lub bardziej hałaśliwe ośrodki nadmorskie, ale dla miłośników historii też coś się znajdzie. Na listę UNESCO wpisano Nesebyr, kilkanaście kilometrów nad Burgas. Najpierw trzeba tam jednak dojechać, bo i sam Burgas zakorkowany i potężny korek przed Nesebyrem (właściwie nie wiadomo dlaczego...). W ramach atrakcji mija nas pusty polski autokar łamiący wszelkie możliwe przepisy - standard.

Nesebyr, zwany miastem 40 cerkwi, położony jest na wyspie, połączonej z lądem groblą. Ma dwa zasadnicze minusy - masakryczne ilości ludzi i drożyzna. Turystów zwozi się tutaj autokarami, niektórych to chyba za karę, biorąc pod uwagę ich miny. W granicach administracyjnych gminy znajduje się słynny Słoneczny Brzeg, więc nie dziwią potoki ludziów...
Obrazek

Trzeba jednak zagryźć zęby, jeśli chcemy zobaczyć liczne, wspomniane, zabytkowe cerkwie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Najstarsze cerkwie pochodzącą z przełomu IV/V wieku, inne z przedziału X-XIII wiek. Sama miejscowość jest jednak znacznie starsza i posiada historię podobną do wielu nadmorskich ośrodków: osadnictwo trackie, w VI wieku w czasie Wielkiej Kolonizacji Grecy zakładają tutaj swoje miasto zwane Messembria. W stuleciu p.n.e. zdobywają je Rzymianie i włączają do swego imperium. Następnie czas Bizantyjczyków, carów bułgarskich (którzy osiedlili tutaj Słowian i Protobułgarów), ponownie ginące Bizancjum, wreszcie od 1453 Turków, którzy jednak zostawili mieszkańcom sporą autonomię gospodarczą i kulturalną.

Pozostałością po najstarszym okresie są mury obronne, wielokrotnie odbudowywane i remontowane (po raz ostatni przez Turków).
Obrazek

co jeszcze można zobaczyć w Nesebyrze? Bardzo wąską plażę...
Obrazek

...domy w stylu czarnomorskim...
Obrazek

...czeską knajpkę, gdzie można spotkać prawdziwego bułgarskiego Szwejka i tradycyjne bułgarskie knedliki z gulaszem...
Obrazek

...a także m.in. obściskujące mury lachony, pozujące do zdjęć, drzemiących panów od miodu i el menelnio, przygrywającego na murku.

A z daleka łypie na nas wieża Saurona, czyli charakterystyczny hotel ze Słonecznego Brzegu.
Obrazek

W tym najbardziej zatłoczonym z odwiedzanych miejsc wytrzymaliśmy 2 godziny i z ulgą ruszyliśmy z powrotem. Koło Pomorie nieco przypadkowo natknęliśmy się na grobowiec tracki z II-IV wieku n.e.

Obrazek

Ze szczytu grobowca doskonale widać okoliczne, straszliwe budynki hotelowe - ni to Disneyland, ni to budynek rządowy w jakimś azjatyckim post-sowieckim kraju.
Obrazek

Mijamy Burgas i w drodze powrotnej do Sinemorca zaglądamy jeszcze do Sozopolu - miejscowości znanej i popularnej wśród turystów. Oprócz nowej, hotelowej części, jest stare miasto, położone na skalnym półwyspie (w przeszłości był wyspą).

Widoczne tu i ówdzie ruiny przypominają o historii, jakże podobnej do tej z Nesebyru - pierwszymi osadnikami byli Trakowie, potem w 611 roku p.n.e. swoje polis założyli Grecy i nazwali Apollonia, ku czci boga Apollina. Jego chlubą był ogromny posąg owego boga, mierzący 13 metrów i służący też jako latarnia morska. Bogacące się na handlu morskim miasto podbili i zniszczyli Rzymianie, a posąg ukradli do Rzymu. Miasto jednak się podźwignęło z upadku, kwitło dalej jako część Imperium Romanum, pod nazwą Apollonia Magna. Wraz z rozwojem gminy chrześcijańskiej w czasach Bizancjum pojawiła się nazwa Sozopolis. Następnie, w średniowieczu, miasto weszło na jakiś czas w granice Carstwa Bułgarskiego, potem zdarzył się jeszcze epizod z Genueńczykami (wpadli z towarzyskim łupieniem) i wreszcie okres turecki...

Obrazek

Dzisiaj jest tutaj kilka muzeów z wykopaliskami (m. in. z resztkami antycznej studni i murów), kilka cerkwi, sympatyczne uliczki (te boczne) oraz mnóstwo pensjonatów i hotelików (w tym doktora House'a :D).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ogólnie - zajrzeć można, ale przebywać dłużej - niekoniecznie...

W sobotę, dla odmiany, postanowiliśmy popłynąć statkiem, a raczej czymś dziwnym pływającym o prostokątnym kształcie.
Obrazek

Godzinny kurs rzeką Ropotamo ku ujściu do morza, w rezerwacie, może nie jest jakimś nadzwyczajnym przeżyciem, ale całkiem fajnie się płynęło.
Obrazek

Środkowy punkt programu to starożytne sanktuarium trackie, Beglik Tasz - kamienne kręgi z XII wieku p.n.e.. Jest tu łoże małżeńskie, gdzie kapłan i kapłanka spółkowali w czasie uroczystości, ołtarz, tron i tym podobne - ale bez odpowiedniego podpisu wyobrażenie sobie tego to wyższa szkoła jazdy...
Obrazek

10 kilometrów na południe od Sinemorca to już prawdziwy, bułgarski koniec świata - w miejscowości Rezowo przebiega granica z Turcją. Kiedyś to była strefa zamknięta - przy wjeździe zachowały się zasieki, budka strażnicza i duża tablica z zakazem fotografowania - obecnie zamknięta jest tylko granica, biegnąca korytem niedużej Rezowskiej rzeki.
Obrazek
Obrazek

Granica w tym roku obchodzi swoje stulecie, bo ustanowiono ją w 1913 roku - do tego momentu zarówno Rezowo jak i Sinemorec i okolicy były częścią państwa tureckiego, mimo, że po obu stronach rzeki mieszkali głównie chrześcijanie. Po wojnach bałkańskich Rezowo stało się miejscowością graniczną - do wioski Beğendik, po tureckiej stronie (z góry widać zabudowania i minaret meczetu), ani do szerokiej, pustej plaży nie ma dostępu.
Obrazek
Obrazek

Między Rezowem a Sinemorcem kryje się perełka - plaża Silistar, często określana jako jedna z najpiękniejszych plaż Bułgarii. Zdjęcia nie oddają jej piękna, ale położona jest w skalnej zatoce, dodatkowo zamknięta niewielką rzeczką.
Obrazek
Obrazek

Początkowo chciałem spać na kempingu przy plaży, ale cieszę się, że tego nie zrobiłem - to kompletne odludzie, oprócz tej plaży nic dookoła nie ma, nawet knajpki plażowe zamykali krótko po 18-tej...

Niedziela, jak to niedziela - dzień lenistwa :) No dobra, dwa razy poszło się na plażę (na Butamiacie zgubiliśmy klucze do pokoju, potem udało mi się jakimś cudem w ciemnościach wykopać je z piasku), wypiliśmy wino i piwo oraz trochę pojedli ;)

Obrazek

Minęło kilka dni i pora znowu było ruszyć w podróż - w głąb kraju. A wybrzeże? Fajne, choć z zastrzeżeniem, że nocowało się w tak fajnym miejscu jak Sinemorec.

A w ramach podsumowania części morzoczarnej - zdjęcie budowanego hotelu w stylu "średniowiecznym" ;)
Obrazek

Całość zdjęć z nad morza tutaj:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... orzeCzarne
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 10829
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 27.09.2013 11:00

Nesebyr naprawdę robi wrażenie; zjeździliście zatem prawie całe bułgarskie wybrzeże :D
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 27.09.2013 15:08

bez przesady, tylko południową część poniżej Nesebyru ;)
KarKoz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 759
Dołączył(a): 26.06.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) KarKoz » 27.09.2013 22:06

Pudelek masz jakieś odniesienie do np. Czarnogóry czy Albanii? Jak wypada na ich tle Bułgaria?
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 01.10.2013 09:52

do Albanii ciężko - bo byłem tam zaledwie kilka godzin. Co do Czarnogóry - jest taniej, ale chyba ogólnie biedniej, więcej rozpiździelu i bałaganu (choć, moim zdaniem, ogólnie widziałem między miastami mniej śmieci niż w Serbii), raczej gorsze drogi (z wyjątkami). Plaże piaszczyste, szersze. Zamiast gór przy morzu - klify. To jednak zupełnie inny kraj i pod względem architektury i pod względem krajobrazów.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 01.10.2013 10:21

Cześć :)
Poczytałem, pooglądałem, fajna trasa, ciekawie ujęte opowieści i spostrzeżenia.
Do bułgarskiego wybrzeża wiele znanych miejsc jak Smederewo (twierdza bardzo mi się podobała), jezioro Borskie, Biełogradczik, monastyr Rilski... No i oczywiście prawie identyczna trasa na Wichren przy identycznej pogodzie :D . Rekord wysokości mamy podobny, bo jeszcze i Musałę zaliczyliśmy :)
A napis na łące mnie rozwalił już zupełnie :lol: :lol: :lol:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 01.10.2013 14:14

jak widać pan premier wszędzie cieszy się popularnością ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 01.10.2013 19:59

opuszczając Morze Gościnne, jak w starożytności nazywano Czerno more, nie chciałem znowu utknąć w korku w Burgas, więc na wjeździe do tego miasta odbijamy w lewo, w boczną drogę nr 79. Dodatkową atrakcją mają być jakieś ruiny, o których informowały brązowe tabliczki jeszcze w Burgas.

Koło wioski Debelt tabliczki znowu się pojawiają, ale samych ruin nie widać. Parkujemy auto, idziemy jakąś piaszczystą drogą między krzaki - coś tam widać w tle, jakiś ludzi, ale za cholerę nie wiem jak tam dość, do tego w powietrzu aż gęsto od upału. No trudno, jedziemy dalej, ale po kilkuset metrach przy drodze widzę jakieś skromne zarysy antycznych pozostałości. Zostawiam auto we wsi i ruszam w pole - zarysy okazują się resztkami bizantyjskiej wieży z V wieku. Dalej, na wielkiej łące, odsłonięto ruiny Deultum, rzymskiego miasta założonego w I wieku przez Wespazjana (jest to ponoć jedyna rzymska kolonia w Bułgarii, ufundowana przez cesarzy z dynastii Flawiuszów), głównie dla weteranów VIII legionu Augusta. Widać zarysy potężnych term, świątyni Asklepiosa, drogi rzymskiej i innych budynków z późniejszych epok, gdyż po upadku Rzymu gospodarzyli tutaj Bizantyjczycy, a nawet Protobułgarzy w średniowieczu.

Obrazek
Obrazek

Dookoła pasą się konia, a prace archeologiczne nadal trwają - jako siła robocza występują głównie Cyganie.
Obrazek

Dalsza podróż to kolejne drogi o podobnym, w miarę niezłym standardzie, choć zdarza się i bruk.Obrazek

Ogólnie to okolice są raczej mało zaludnione, a dodatkowo mocno spalone słońcem.

W Jambołu nagle wyrasta blokowisko...
Obrazek

Im bliżej, tym wygląda bardziej paskudnie...
Obrazek
Obrazek

zdewastowane budynki oraz wysypisko śmieci rozciągające się wokół drogi, a także widok współczesnych lepianek nie pozostawia wątpliwości, jakiej narodowości są mieszkańcy okolicy.
Obrazek

Czy fakt, że romskie osiedla w każdym kraju wyglądają tak samo też można podciągnąć pod stereotyp?

Przejeżdżamy nad autostradą A1 i kontynuujemy jazdę wzdłuż południowych stoków Starej Płaniny.
Obrazek

Na horyzoncie pojawia się Kazanłyk, stolica słynnej Doliny Róż (za komuny podobno wszystkie kobiety pragnęły kosmetyków z tych kwiatów, a i obecnie cieszy się dużą popularnością) oraz Doliny Trackich Królów - w okolicy jest ponad półtora tysiąca kurhanów kryjących grobowce Traków. Większość ograbiona i zniszczona, dlatego nie dziwota, że ten w Kazanłyku wpisano na listę UNESCO.
Obrazek

Co prawda też został ograbiony, ale w środku zachowały się unikalne freski wczesnohellenistyczne z trackimi akcentami, pochodzące z przełomu IV i III p.n.e.. Grób odkryto przypadkowo w 1944 - żołnierze kopali okopy obok tiurby (osmańskiego, średniowiecznego grobowca) i natknęli się na wejście.
Obrazek

Jest tak cenny, że zwiedzać można... tylko dokładną kopię, stojącą niedaleko :D Podobno za odpowiednią cenę można wejść i do oryginału - nam poprzestaje zobaczyć wersję XX-czną. Grobowiec ma charakterystyczny długi korytarz, prowadzący do okrągłej komory - górna część fresków przedstawia wyścigi rydwanów, dolna - romantyczną scenę rodzinną: żona żegna swojego męża, odchodzącego na inny świat, podczas uczty.
Obrazek
Obrazek

Powyżej Kazanłyku jest niepozorna wioska Szipka, kryjąca architektoniczne cudo - można tam obejrzeć piękną cerkiew Narodzenia Pańskiego.
Obrazek

Cerkiew wzniesiono ze wspólnych rosyjsko-bułgarskich składek w 25 rocznicę bitwy o przełęcz Szipka. Bitwa, a właściwie cztery, rozegrały się w latach 1877-78, kiedy to na położonej 13 km wyżej przełęczy starły się wojska rosyjskie (i bułgarscy ochotnicy) z armią turecką. W krwawych bojach padło kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy zabitych, ale efektem całej wojny była wolna Bułgaria (choć przez jakiś czas formalnie jako księstwo wasalne w stosunku do sułtana).

W podziemiach cerkwi spoczywają tysiące zabitych w zbiorowych grobach - również z terenów ówczesnego Królestwa Polskiego.
Obrazek

Wokół samej przełęczy wybudowano pełno pomników poświęconych Rosjanom i Bułgarom (jest też jeden turecki, ale go nie znalazłem), są resztki umocnień i stare działa.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

na ponad 1300 metrów wznosi się monumentalny Pomnik Wolności z 1934 roku - kamienna, 31,5 metrowa wieża przypomina o licznych ofiarach tutejszych bitew (oczywiście wciśnięto też tutaj "bohaterów" z innej armii - Czerwonej - ale to najlepiej pominąć milczeniem), a w środku kryje marmurowy sarkofag i dwóch śpiących żołnierzy.
Obrazek
Obrazek

Miejsca bitwy są widać popularne wśród rosyjskich wycieczek, bo na parkingu przy przełęczy stoi kilka rosyjskich autokarów, jednak mało kto wchodzi na górę (trzeba przebyć 900 schodów). My podjechaliśmy kawałek autem (czas nagli), ale focus prawie wyzionął ducha na jedynce ;)

Z góry widać też majaczący w tle spodek kosmiczny - powód, dla którego muszę kiedyś do Bułgarii wrócić :D
Obrazek

Zjeżdżamy z przełęczy serpentynami w dół i zaglądamy jeszcze do Etyru, gdzie działa skansen - wioska z żywym muzeum. Ponieważ jest już po 18-tej, kasa nie działa, można wejść za darmo, ale wnętrza oczywiście są zamknięte.

Przyjemny spacer pomiędzy domkami w stylu odrodzeniowym.
Obrazek
Obrazek


Zbliża się wieczór, więc pora udać się do naszego miejsca noclegowe - ale jeszcze po drodze przy tankowaniu auta (udało mu się wyprzedzić gościa z obsługi - chyba pierwszy raz :D) rozmawiam z facetem, którego rodzina mieszka w Ostrawie - ciekawe po której stronie? ;)

A przed nami już położone na wzgórzach Miasto Carów... :)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 16.10.2013 12:14

Weliko Tyrnowo (jakoś nie podchodzi mi polska nazwa) - Miasto Carów, dawna stolica, symbol państwowości bułgarskiej.

Ośrodek z bogatą historią: Trakowie, potem Rzymianie, następnie Bizantyjczycy, którzy zbudowali tutaj silnie ufortyfikowaną osadę. Wyparli ich Protobułgarzy i włączyli do swojego Carstwa jako stolicę. Pod koniec XIV wieku weszli Turcy i pozostali na kilka wieków, choć regularnie wybuchały tutaj bunty, zawsze krwawo tłumione. Wreszcie w 1877 roku wyzwolone przy pomocy Rosjan - obradowało tutaj Zgromadzenie Narodowe, które uchwaliło konstytucję i powołało Aleksandra Battenberga na monarchę. Po upadku komunizmu w tym samym miejscu kolejne Zgromadzenie Narodowe uchwaliło współczesną, demokratyczną konstytucję.

Pełno tutaj zabytków z różnych epok, ale chyba najładniejsze są widoki - meandrująca rzeka Jantra wije się wokół miasta, które siłą rzeczy musiało rozbudować się na wzgórzach, ostro opadających w dół.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Panorama naprawdę cieszy oko - wszędzie formacje skalne niczym z amerykańskich parków narodowych.
Obrazek

Dominantą są dwa wzgórza - Trapezica i Carewec. Na tym pierwszym odkryto ślady bytności człowieka sprzed 3 tysięcy lat, ale obecnie pozostało tam niewiele - to ogromny rezerwat archeologiczny.
Obrazek

Centrum średniowiecznego państwa koncentrowało się na Carewcu - tu był pałac carski, tu budowali swoje domy bojarzy, powstało ponad 20 cerkwi, 4 monastyry... do dzisiaj można oglądać ślady 400 budynków, w większości zarys fundamentów, choć kilka częściowo odbudowano (głównie mury obronne).
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Między ruinami smętne resztki cmentarza osmańskiego oraz bardziej współczesne zrujnowane budynki. Na szczycie Carewca stoi Cerkiew Patriarsza - współczesna, z lat 80. XX wieku, wybudowana w miejscu średniowiecznej. W środku freski przedstawiają częściowo roznegliżowaną Maryję - podobno pozowała do nich córka Żiżkowa. Niestety, zdjęcia ekstra płatne, więc niech się cmokają.
Obrazek

Między Carewcem a Trapezicą, nad rzeką, rozciąga się dawne pogrodzie, Asenowo, bardzo malownicze.
Obrazek

Stoi tutaj kilka średniowiecznych cerkwi, w których rozgrywały się historyczne wydarzenia - m.in. w Czterdziestu Męczennikach ogłoszono Battenberga księciem, a u Dymitra Sołuńskiego bojarzy zgadali się, aby wspólnie wystąpić przeciwko Bizancjum.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nowa część miasta także cieszy oko - ulice wiją się, zbiegają w dół, domy stoją piętrowo nad kręcącą się Jantrą. Domy odrodzeniowe z XIX wieku częściowo odrestaurowane, a częściowo sypiące się.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Spaliśmy w sympatycznym hostelu, w wyremontowanym starym budynku, w ulicy, której daleko było do świetności. Obok stał ogromny, zamknięty budynek dawnej szkoły, pod hostelem mieszkała jakaś babcia, przez cały dzień siedząca sobie na ławeczce. A w hostelu dominowali klasyczni, współcześni "backpapersi" - najważniejszą rzeczą po zrzuceniu klamotów było dorwać się do komputera z netem (choć i tak większość miała ze sobą laptop) i wejść na wiadomą stronę, aby natychmiast zdać relację ze swoich podbojów. Ewentualnie długi raport na skype, chodząc po całej okolicy z laptopem, z mrożących krew w żyłach sytuacjach, np. rozmowie z lokalsem w pociągu ;) Już w Skopje obsługa dziwiła się, że nie mam przy sobie kompa ani nie chcę skorzystać z miejscowego - jak podróżować w takim razie? Tutaj patrzono wręcz jak na wariata, bo zamiast kręcić się koło stanowisk (limit był 20 minut, aby każdy mógł skorzystać) wolałem kursować na trasie lodówka z piwem-taras :D

Minusem miasta są psy. Sporo ich, bezpańskich - chude, okaleczone, kulawe, przeganiane, potrącane, umierające... jak w Rumunii - widać je praktycznie wszędzie. Nie umiałem na to patrzeć, więc co chwilę, przechodząc koło sklepu, wpadałem i kupowałem po kiełbasie za jakieś śmieszne pieniądze - babka pewno uznała mnie za wariata :D Jeden biały kot, koczujący koło schodów, widząc mnie z daleka, wrzeszczał z radości tak głośno, że obudziłby całą okolicę w nocy, po czym wręcz skakał do góry jak pies :D

Obrazek

10 minut jazdy od Tyrnowa jest rezerwat archeologiczny Arbanasi. Miejscowy z hostelu nie umiał zrozumieć, dlaczego chcę tam jechać autobusem, a nie autem. Autobusem to wysiłek! Autem za to się nie napijesz... Ostatecznie zajrzałem tam już wyjeżdżając z miasta na Sofię.

Arbanasi w średniowieczu i później było osadą zamieszkałą przez greckojęzycznych uchodźców z terenów wcześniej podbijanych przez Turków - nie angażowali się w bułgarskie powstania, nie zależało im na odrębnej, bułgarskiej strukturze prawosławnej. Budowali proste cerkwie, bez kopuł i wież, podobne raczej do domów i stajni, aby nie prowokować Turków.
Obrazek
Obrazek

Ukryci za wysokimi murami słynęli z wyrobu skór i kożuchów, znanych w całej Europie. Dzisiaj w zabytkowych domach gości się turystów.
Obrazek
Obrazek

Gdyby komuś jeszcze było mało zabytków i widoków, to w okolicy jest kilkanaście średniowiecznych monastyrów.

Na koniec widok z Arbanasi na Weliko Tyrnowo.
Obrazek

Ogólnie na pewno tutaj zajrzeć, jeśli jesteśmy już w Bułgarii - zarówno miłości architektury, jak i krajobrazu. Całość zdjęć tutaj: https://picasaweb.google.com/1103445063 ... ikoTyrnowo
adamitakdalej
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 191
Dołączył(a): 28.07.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamitakdalej » 16.10.2013 13:19

Ciekawa relacja i zdjęcia. Siadam i czekam na cd.
Pozdrawiam
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 06.11.2013 15:59

pora (nareszcie) na ostatni odcinek bułgarski, a przedostatni z cyklu całego wyjazdu ;)

Jako wisienka na bułgarskim torcie przyszła stolica - miasto, które ma bardzo nieciekawą opinię w sieci. Czytając różnego rodzaju fora można odnieść wrażenie, że to niemal najbardziej szkaradny kompleks miejski pod słońcem, chlew, brud, syf i pijany architekt. Przezwyciężyłem jednak strach i pojechałem to z Tyrnowa pięknie położoną autostradą A2 - wśród gór, mostów i tuneli (podejrzewam, że w Polsce czegoś takiego nie dałoby się wybudować, biorąc pod uwagę, że największym sukcesem jest śmieszny tunel Emilia - całe 600 metrów...)

Znalezienie tanich noclegów w Sofii graniczy z cudem - wybór padł więcej znowu na hostel z tej samej sieci, co w Welikim Tyrnowie. Po raz drugi na wyjeździe użyłem GPS-a - w okolice hostelu zaprowadził wprawdzie sprawnie, ale potem krążyłem w kółko wypatrując stosownej tablicy. W końcu znalazłem ją... przy metalowej bramie.
Obrazek

Hostel mieści się w zabytkowym zajeździe z XIX wieku, który cudem ocalał zawieruchy historii i dzisiaj jest otoczony wysokimi blokami.
Obrazek
Obrazek

Obsługa sympatyczna, choć każdego turystę traktują jak potencjalnego idiotę, opowiadając o rzeczach oczywistych. Wydają się też oderwani od rzeczywistości reszty kraju - np. nie umieli uwierzyć, że poza Sofią znalezienie supermarketu jest jakimkolwiek problemem...

Budynek hostelu fajny, ale współgoście już nie. O ile do Tyrnowa trafiali turyści, którzy musieli się trochę namęczyć, aby tam dotrzeć, o tyle tutaj dominują "buntownicy" w stylu: wsiąść rano w samolot, wylądować w Sofii, dotrzeć taksówką z lotniska i już my som backpapersi. Generalnie większość spędza dzień na 1) piciu piwska (to akurat rozumiem), 2) wypalania paczki fajek na godzinę, 3) siedzenia na ryjoksiążce, 4) głośnym rozmowach o dupie maryny, drąc się na całą okolicę. Wieczorem współlokator bardzo się dziwił, że nie chcemy iść z nimi na dyskotekę - "no jak to, być w Sofii i nie pójść do klubu?". Część wizytujących (głównie kretynki z Niemiec) chyba chciały pokazać jak to bardzo są wyluzowane i przez większość nocy wrzeszczały przed wejściem do hostelu, mimo, że obsługa kilkukrotnie prosiła, aby zamknęły jadaczki, bo jest cisza nocna, okoliczni mieszkańcy chcą spać i przez takie jak one grozi hostelowi zamknięcie. "A kto mi, k...a, zabroni, płaciłam to robię co chcę?!".

Pora opuścić debili z hostelu i udać się na ulice Sofii... No cóż, niewątpliwie nie jest to druga Praga, Budapeszt, Tallin czy chociażby Kraków.
Obrazek

Przesadą jest jednak ciągłe wspominanie o brzydocie - moim zdaniem centrum nie jest szpetniejsze od centrum Warszawy. Zaskoczyły mnie pozytywnie dwie rzeczy - niemal brak największego dziadostwa polskich miast - wielopowierzchniowych reklam oraz stosunkowo płynny ruch (o godzinie 15-tej nie stałem nigdzie dłużej niż kilka minut!).

Największą atrakcją stolicy są niewątpliwie świątynie różnych wyznać - jest więc mauretańska synagoga, największa na Bałkanach, czwarta pod względem wielkości w Europie
Obrazek

rzut jarmułką dalej stoi meczet Bania baszi, z XVI wieku, jedyny nadal czynny w stolicy
Obrazek

budynek chyba nie jest w najlepszym stanie, bo w środku stoi metalowy szkielet, trzymający ściany
Obrazek

Meczet ogólnie stoi w ścisłym centrum, tuż obok resztek ruin antycznej Serdici, rzymskiego miasta, które dało początek późniejszej Sofii. Zaraz za ruinami stoi niewielka cerkiewka z XIV wieku - Sweta Petka Samardżijska.
Obrazek

W tym miejscu krzyżują się dwie linie metra (i znowu Polska zostaje w tyle), a dookoła wznoszą się budynki z okresu komunistycznego - monumentalne, pompatyczne, ale nie takie znowu brzydkie. Najważniejszym z nich jest dawny Dom Partii, czyli budynek KC, obecnie miejsce spotkań posłów.
Obrazek

Ciekawe, że komunistycznym dygnitarzom nie przeszkadzało sąsiedztwo cerkwi i meczetu - w Bukareszcie pewno dawno by je wysadzono w powietrze...

Kawałek dalej inna cerkiew, potężna Sweta Nedela.
Obrazek

Obecna cerkiew powstała ogólnie w XIX wieku (starą zniszczyło trzęsienie ziemi), a do zbiorowej świadomości przedostała się w 1925 roku, kiedy komuniści dokonali tutaj zamachu bombowego, chcąc zabić cara. Borys III ocalał, bo przebywał gdzie indziej, ale zginęło kilkaset, najczęściej niewinnych osób. Czegóż jednak się nie robi w imię pokojowej, szczytnej idei...

Między hotelem Sheraton a pałacem prezydenckim kryje się cerkiew św. Jerzego - rotunda pochodząca z VI wieku naszej ery (kopułę dodano później).

Obrazek

Burzliwe miała dzieje (łącznie z zamianą na meczet oraz w magazyn), obecnie jest dużą atrakcją turystyczną. Obok niej można obejrzeć fragment prawdziwej rzymskiej ulicy i ruiny rzymskich łaźni dawnej Serdici. A kilkadziesiąt metrów dalej główne wejście do pałacu prezydenckiego.
Obrazek

Wracamy do dawnego budynku KC - za nim rozciąga się szeroki plac Battenberg, przy którym do 1999 wznosiło się mauzoleum komunisty Georgi Dimitrowa (wysadzono je w powietrze). Jest tu także dawny pałac carski, po sfałszowanym plebiscycie i obaleniu monarchii w 1946 zamieniony w Galerię Sztuki.
Obrazek

Wspominałem już o rzymskich ruinach - czasem można się natknąć na zaskakujące perełki - np. pozostałości antycznego amfiteatru w jednym z hoteli!
Obrazek

Ile takich skarbów kryje jeszcze sofijska ziemia, tylko Zeus raczy wiedzieć...

Największą i najwspanialszą świątynią stolicy jest Sobór Aleksandra Newskiego.
Obrazek

Sobór zbudowano na przełomie XIX i XX wieku ku czci Rosjan i cara Aleksandra II, w podziękowaniu za pomoc w wyzwoleniu kraju z rąk Turków (stąd nadal silne ciągotki rosyjskie wśród Bułgarów). Jest to potężny budynek, największy tego typu na Bałkanach, mogący pomieścić 5 tysięcy ludzi. Jego kopuły pokryto warstwą złota, które w latach 60. XX wieku przekazały władze ZSRR.
Obrazek

W środku ogromna przestrzeń, która była świadkiem tak dramatycznych wydarzeń, jak msza pogrzebowa w 1943 roku ukochanego cara Borysa, zanim trumnę wywieziono do monastyru Rilskiego. Przy głównym ikonostasie stoi tron carski, pusty od 1946 roku - Symeon II, po powrocie po latach wygnania do kraju, też na nim nie usiadł, choć mu to proponowano.
Obrazek

W tym samym okresie co w Sofii również w Warszawie wybudowano bardzo podobny sobór Aleksandra Newskiego, zburzony w okresie międzywojennym jako symbol rosyjskiego podboju. Jego dzwonnica była najwyższą budowlą w Warszawie. Chichot historii sprawił, że trzydzieści lat później kolejny "car" wybudował w pobliżu kolejną "świątynię", która do tej pory jest najwyższa w mieście :D

Po sąsiedzku z soborem graniczy Bazylika Sweta Sofija - to prawdziwy bizantyjski kościół z czasów Justyniana Wielkiego.
Obrazek

Podczas okupacji tureckiej był meczetem, który ciągle niszczyło trzęsienie ziemi, co Turcy uznali za gniew chrześcijańskiego Boga. Potem popadł w ruinę, ale w 1878, po wygnaniu Turków, odbyła się tutaj uroczysta msza z udziałem rosyjskich oficerów z generałem Hurko na czele (w Kongresówce ten ostatni znany jest jako wielki rusyfikator). Przy bocznej ścianie w 1981 roku stanął Pomnik Nieznanego Żołnierza.
Obrazek

Gdy znudzą nam się cerkwie (których jest oczywiście znacznie więcej), można pójść odpocząć do Parku Miejskiego, przy ładnej Galerii Sztuki (w sąsiedztwie są współczesne rzeźby typu "Syn wyciągający Matce kozy z nosa")...
Obrazek

...albo polansować się na Bulwarze Witosza, gdzie umalowane lachony kuśtykają na swoich dużych szpilkach.
Obrazek

Po zmroku Sofia nabiera jeszcze uroku, zwłaszcza, że robi się chłodniej...
Obrazek

i nawet rządowe budynki w centrum nabierają jakiejś tajemniczości w świetle księżyca ;)
Obrazek

Ostatni poranek w Bułgarii to, oprócz przemaszerowania długą aleją Macedonia do pomnika Aleksandra, identycznego jak ten na przełęczy Szipka, poszukiwanie jakiegoś marketu na większe zakupy. Udało się go znaleźć dopiero na przedmieściach...

Sofia, podobnie jak np. Skopje, otoczona jest górami - Witosza. W podgórskiej dzielnicy, Bojana, znajduje się cerkiew o tej samej nazwie, wpisana na listę UNESCO. Z zewnątrz może nie powala, ale w środku znajdują się bezcenne średniowieczne freski.

Obrazek

Obok cerkwi skromny grób królowej Bułgarskiej, Eleonory, urodzonej w Trebschen, czyli dzisiejszym Trzebiechowie pod Zieloną Górą.
Obrazek

Wyjazd ze stolicy nastąpił bez większych problemów, podobnie jak droga w kierunku granicy serbskiej, znów w otoczeniu gór.
Obrazek

Korek na przejściu na 45 minut czekania (jak dla mnie to stracone 3 kwadranse) - Bułgarzy są sprawni, ale Serbowie jak zwykle lecą w ciula... większość aut to Turcy na zachodnich blachach, choć są wyjątki - Brytyjczyk przede mną ewidentnie był etnicznym Brytyjczykiem, co pewnie spowodowało, że kontrolowano go bardzo dokładnie. Gdzieś z boku widać, jak jakiś Niemiec musi wypakowywać cały bagażnik, a między autami łażą podejrzane typy i brudnymi szmatami "czyszczą" szyby.
Obrazek

w końcu jednak wkraczają serbscy pogranicznicy i zwijają całą bandę :)

A sama Bułgaria? Kraj niewątpliwie warty odwiedzenia, mili ludzie, ceny przyzwoite, sporo pięknych zabytków i krajobrazów. W mojej bałkańskiej hierarchii trafia na miejsce numer 3 ;)

Cała galeria z Sofii:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... GariaSofia
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Nad Morze Czarne i z powrotem - czyli powrót na Bałkany - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone