Wczoraj jednak trochę przesadziliśmy z tymi kilometrami.
Dlatego dzisiaj ruszymy się tylko do Primoštenu. Na szczęście funkcjonuje tutaj takie dobrodziejstwo.
Jest stąd bardzo blisko do kilku plaż, a dodatkowo jeżeli ktoś jest gotów się kawałek przejść do Starówki, uniknie kłopotu z krążeniem w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego
. Najpierw jednak plaża.Pierwsza rzuca się w oczy plaża Porat, którą pamiętam z relacji Izy (travel).
Od tego czasu nastąpiły jednak pewne zmiany w postaci miłych dla oka parasolek, nie pociąga nas to jednak wcale.
Kilkadziesiąt metrów obok za to jest tak.
Mijamy kilka rezerwacji pod krzaczkami o tej porze jeszcze nie zrealizowanych, parę metrów dalej od nas tylko jedna osoba. Idealnie.
Uwielbiam takie kamienne plaże.
Jeżeli człowiek ma gdzieś te przysłowiowe baterie, to właśnie się ładują.
Co my jeszcze mamy: śliczną czerwoną łódź podwodną,
na prawo oczywiście widok na Primošten – tam się też wybieramy,
a na lewo jeszcze jedna plaża.
Primošten kusi, więc po jakimś czasie zostawiamy graty w aucie i idziemy do centrum.
Po drodze odpoczywamy w niesamowicie zadbanym parku.
Trzeba się odpowiednio przygotować do zdjęcia
:Wszystko jest tu naprawdę bardzo schludne i zadbane.
Nawet pamiątki na licznych straganach wydają się wyjątkowe.
Z ciekawości zerkam też na bardzo zorganizowaną miejską plażę.
Ścisłe centrum też oczywiście wymuskane,
a uliczki prowadzą do kościoła i cmentarza na wzgórzu. Dotrzemy tam innym razem. Jedna z ciekawszych wystaw sklepowych.
Wiem że te figurki mogą kojarzyć się z filmem Wall-E jednak ja uwielbiałam „Krótkie spięcie” z lat 80. którego bohaterem był robot Johnny 5 i to o nim pomyślałam
. Jak widać Johnny 5 się ustatkował na starość. Zdjęcie na koniec
i chyba trzeba wracać.

.png)
.png)
.png)

. Spacerek dzisiejszy trochę więc potrwa. Wąziutki skrawek plaży miejskiej skupia całkiem sporo sympatyków.
Skoro można po niej wchodzić, to zejść też się da. Moja rodzina patrzy na mnie trochę z politowaniem, mimo to przebieram się i złażę. Zdjęcia mi też porobili.
Ta kąpiel była dla mnie chyba największą frajdą w te wakacje. W drodze powrotnej potrzebujemy odpocząć i posilić się na plaży..png)

ale już wolałam tą betonową pod naszym apartmanem

. Ustalamy też wspólnie wiek naszej córki („How old are the girls?”), my twierdzimy zgodnie z prawdą, że osiemnaście, no bo jeszcze przez dwa dni będzie osiemnastolatką, ale w końcu staje na siedemnastu
. Tym sposobem otrzymujemy bilet rodzinny, ale też kupujemy piękny drewniany magnes. Zwiedzanie zaczynamy od kładki spacerowej.