Do tej pory jedynie czytałem Wasze relacje z pobytu w uroczej Chorwacji.
Od ubiegłego roku planowałem własne tam wakacje.
Kilka miesięcy temu, razem z lepszą połówką stwierdziliśmy, że w tym roku należą się nam porządne wakacje. Namówiliśmy jeszcze moją siostrę, szwagra i kumpla. Planowany czas wyjazdu - pierwsza połowa września.
Niestety okazało się, że szwagier został wysłany na delegację do Rumunii i wrócił do PL dopiero 12. Dlatego też trzeba było przesunąć termin wyjazdu na drugą połowę września.
Na mojej głowie zostało planowanie trasy, ubezpieczeń itp.
NNW i Asistance wykupiłem w Generalli - za 2 samochody - wersja ubezpieczenia LUX, NNW dla 5 osób dorosłych 1.5 roczne dziecko łącznie wyszło 230 PLN. Moim zdaniem warto.
Trasa - Łódź-->Cieszyn-->Czechy-->Słowacja-->świetnie opisana trasa przez zachodnie Węgry--> Plitvice-->Baska Voda.
W każdym samochodzie 2 kierowców- w.g planu zmieniamy się co 300 km.
Pomiędzy samochodami komunikujemy się za pomocą krótkofalówek Motorola - bardzo przydatna rzecz, tańsza od CB.
Planowanie planowaniem, oczywiście nie udało się wyjechać o zaplanowanej godzinie. Wyjechaliśmy z Łodzi o 22. Na początku moje auto prowadzi kumpel, ja próbuję nie obserwować drogi, nie dawać mu dobrych rad i zasnąć

Po kilku godzinach dojeżdżamy do Czech i zmieniamy się zaraz za przejściem. W drugim aucie siostra przekazuje kierownicę szwagrowi i ruszamy z zamiarem nadrobienia straconego czasu.
Wjeżdżamy na Słowację, kupujemy winietki i z małymi kłopotami trafiamy na autostradę. Szwagier ustala prędkość ok 150 i odliczamy kilometry do Bratysławy. Robimy po drodze kilkumintową przerwę na rozprostowanie nóg i kubek ciepłej kawy. Bratysławę mijamy przed 5 nad ranem. Powoli robi się jasno. Zbliżamy się do przejścia z Węgrami.
Spodziewałem się jakiś ludzi, możliwych kontroli itp a tu martwa cisza, puste budki - dziwne wrażenie.
Po wjeździe do Węgier robimy kolejną przerwę na rozprostowanie nóg i siusiu.
Korzystam z chwili i robię fotkę wiatrakom przed świtem:

Po krótkim czasie wjeżdżamy na drogę 86 i ruszamy na południe. Droga jest naprawdę przyzwoita. Jedziemy z prędkością około 110. Niestety daje znać o sobie mój motoryzacyjny pech. Moje auta sprawiają przykre niespodzianki w najbardziej nieodpowiednich momentach. Zaczynam słyszeć jakieś tarcie, które później będzie odczuwalne również w pedale gazu i gałce zmiany biegów. Na razie zostawiam to do późniejszej analizy.
Powoli budzą się nasi pasażerowie i chcą przerwy na małą przekąskę.
Jak proszą to niech mają


Znowu zmiana kierowców i po chwili kontynuujemy podróż.
Po niedługim czasie wjeżdżamy do CRO przez Letenye. Zaraz za granicą udajemy się do baru na śniadanie.
Za 4 jajecznice, 2 hebaty i kawę płacimy 105 kun. Sporo

Posileni ruszamy w trasę, wjeżdżamy zaraz na autocestę. Bez problemu radzimy sobie z bramkami - płacimy kartą VISA.
Około godziny 14tej docieramy do Plitvic. Niestety jest zimno i pada deszcz. Znajdujemy nocleg w Grabovac za 10 Euro od osoby. Jemy pyszną veliką pizzę w restauracji Sedra, pijemy karlovacko, które zafundował nam gospodarz i wszyscy zgodnie o 21 padamy na mordki.
Następny dzień również okazuje się być deszczowy i chłodny. Decydujemy się ruszać dalej w drogę z nadzieją, że Plitvice zwiedzimy w drodze powrotnej.
Ruszamy w kierunku autocesty, na której wjeżdżamy w strefę mooocnych opadów:

Nie zrażamy się chwilowymi kaprysami pogody i jedziemy dalej w kierunku upragnionej Riwiery Makarskiej.
Do Baski Vody docieramy okolo 13:30. Parkujemy przy jakimś hotelu i ruszamy na zwiad. Docieramy na plaże i zastajemy taki widok:

Zgodnie stwierdzamy, że szukamy czegoś spokojniejszego i jedziemy dalej w kierunku Podgóry. Koniec końców lądujemy w Caklje gdzie od razu zaczepia nas miły pan oferujący pokoje. Nie do końca podobają się nam 2 oddzielne (jeden nie ma tarasu). Na szczęście pan ma jeszcze apartament z 3 oddzielnymi sypialniami, który nazywa przygotowanym dla prezydenta Polski.
Taki mamy widok z tarasu:

Taki z okna w kuchni:

A taki, wieczorem na drugą stronę z tarasu:


CDN...[/img]