2 stycznia (czwartek): Wycieczka do Czarnogóry - Porto Montenegro, czyli powiew luksusu 
Zjeżdżamy z promu w miejscowości Lepetane. Chwila jazdy wzdłuż brzegu Jadranu:
i jesteśmy w Tivacie. Zwiedzaliśmy to miasto w 2018 roku (chociaż zwiedzaniem trudno to nazwać - snuliśmy się w potwornym upale), natomiast nie byliśmy nigdy w Porto Montenegro. Wreszcie nadarza się okazja, żeby zobaczyć tę luksusową marinę.
Porto Montenegro powstało w 2007 roku na miejscu dawnej stoczni, która kiedyś była własnością marynarki austro-węgierskiej. Inwestycja ta stała się możliwa dzięki multimiliarderowi z Kanady, Peterowi Munkowi, właścicielowi Barrick Gold - największej na świecie spółki zajmującej się wydobyciem metali szlachetnych, w tym złota.
Marina posiada 450 miejsc do cumowania, nowoczesną infrastrukturę oraz stylową nadmorską promenadę. Porto Montenegro zostało wyróżnione nagrodą
TYHA Platinum Award przez British Marine Association. Ponoć to ważne wyróżnienie. Jest więc przepych, ale też i prestiż
Trochę luksusu, od czasu do czasu, nie zaszkodzi

, chociaż nie są to nasze klimaty i mamy świadomość, że może nam się tu średnio podobać.
Zaczynamy "zwiedzanie":
Ciągle jeszcze powstają budynki, pewnie kolejne hotele.
Tak jak wcześniej pisałam, w tivackim porcie wcześniej funkcjonował (wybudowany w czasach monarchii austro-węgierskiej) Arsenał Marynarki Wojennej, a gdy Tivat stał się częścią Jugosławii, powstała tu Baza Marynarki Wojennej, której pozostałości możemy oglądać w Muzeum Zbiorów Dziedzictwa Marynarki Wojennej. Znajduje się w nim ponad 300 eksponatów, a wśród nich wyposażenie austro-węgierskich statków parowych czy maszyny przemysłowe.
Jednak zapewne najciekawszą atrakcją jest łódź podwodna P-821 Heroj, niegdyś duma jugosłowiańskiej floty. Można ją podziwiać na placu przed muzeum, które jest chyba zresztą zamknięte:
Natomiast można wejść do wnętrza łodzi, co kosztuje 5 euro. Nie jesteśmy miłośnikami marynarki wojennej, nie ciągnie nas raczej do tego rodzaju eksponatów, a jednak żałujemy, że nie zdecydowaliśmy się na zobaczenia wnętrza łodzi

(Zwłaszcza teraz, kiedy oglądam sobie jej zdjęcia w
internetach.) Czasami podejmuje się głupie decyzje. No nic, może jeszcze będzie okazja...
Na razie mogę Wam pokazać tylko zdjęcia z zewnątrz:
Jestem kompletnym laikiem w tematyce marynarki i nie znam się na łodziach podwodnych

Wrzucę to, co znalazłam w sieci (na Instagramie użytkownika
wmateusz123 
):
Jednostka P-821 Heroj została zwodowana 21 sierpnia 1967 roku. Była jedną z trzech łodzi podwodnych skonstruowanych w stoczni w Splicie. Dwie pozostałe to P-822 Junak i P-833 Uskok. Nieliczne państwa w tamtym czasie były zdolne samodzielnie zaprojektować i wyprodukować łodzie podwodne. Gdy Heroj rozpoczynał służbę, był jedną z najlepiej zaprojektowanych jednostek tego typu na świecie. Heroj wraz ze swymi dwoma "kompanami" zakończyli służbę w 1991 roku, gdy wybuchła wojna w Jugosławii. Junak i Uskok zostały zezłomowane, podczas gdy Heroja odnowiono i w 2013 roku wystawiono w Muzeum Zbiorów Dziedzictwa Marynarki Wojennej w Tivacie.Może ktoś z Was wie coś więcej na ten temat, chętnie się dokształcę

Tymczasem zostawiamy
Heroja i spacerujemy deptakiem w Porto Montenegro:
Nie brakuje tu sklepów marek kojarzących się z luksusem:
Ale grzane wino kosztuje "tylko" 5 euro:
Tyle samo, co w Dubrowniku. I tyle, ile wejście do łodzi podwodnej...
Panie w futrach (niestety, dość prawdopodobne, że naturalnych) to tutaj standard:
A to standardowe ceny w restauracji:
Nie skusiliśmy się

Natomiast przyznać muszę, że jest bardzo ładnie:
Pięciogwiazdkowy Hotel Regent:
(Na Bookingu ma wysoką średnią: 9,3.)
Idziemy zobaczyć "wypasione jachty" cumujące w marinie:
Jest ich mnóstwo, ale na zdjęciach nie mam zbyt wielu

Taki mi się spodobał

:
A ten ma ładny kolor:
Polska bandera

:
Wychodzi słońce (choć na razie dość nieśmiało) i od razu jest piękniej:
Uśmiecham się, mimo że uczucia co do Porto Montenegro mam mieszane:
Za dużo blichtru. Nawet oliwkę uformowali na kształt drzewka bonsai

:
Wreszcie jakieś "normalne" życie - lodowisko:
Oboje z Małżem jesteśmy zgodni, że warto było Porto Montenegro zobaczyć, ale zdecydowanie nie są to nasze "klimaty".
Pakujemy się do Maździaka i jedziemy dalej. Wielkie pluszowe miśki, gdzieś w Tivacie

:
Mijamy lotnisko:
Trochę "komplikacji drogowych", jak to w Czarnogórze

:
Już wkrótce dotrzemy do kolejnego punktu programu dzisiejszej wycieczki - do niezwykle ciekawej cerkwi. Ale o tym następnym razem
