piotrf napisał(a):Też trzymam kciuki , z Twoich relacji uczyłem się ( i uczę nadal ) tego kraju , nie wyobrażam sobie sytuacji takiej , że skończą się lekcje pt. "Chorwacja"
Póki co, ciągnę jeszcze ten wózek

Co będzie później, zobaczymy.
piotrf napisał(a):Spędziłem kilka nocy sylwestrowych w różnych miastach na świecie , póki co pod względem atrakcyjności ( i rozmachu

) pokazu sztucznych ogni na pierwszym miejscu jest Sydney
W dzieciństwie lubiłam oglądać w tv relację z witania nowego roku na całym świecie

Sydney zawsze najbardziej mi się podobało. Nawet przez szklany ekran dało się odczuć, że pokaz fajerwerków jest przygotowany z rozmachem

croktoś napisał(a):Co prawda ciężko w tym momencie o sylwestrową atmosferę,ale twoja zawadiacka mina bardzo mi się podoba

Lubię siebie w zawadiackiej wersji
croktoś napisał(a):Cała relacja jak zwykle obfituje w detale i smaczki i pewnie nie zdajesz sobie sprawy jak wiele osób "anonimowo" skorzysta,a maniacy (niektórzy oficjalnie

) podążą Twoimi śladami
Dziękuję

croktoś napisał(a):Wielkie byś uczyniła pustki na forum,gdybyś zrezygnowała z udzielania się

Kochanowskim mnie kupiłaś
Zapraszam na nowy odcinek
1 stycznia (środa): Nowy Rok jaki, cały rok taki 
Chciałabym, żeby tak było, bo rok 2025 zaczęliśmy z przytupem, co dało nam mnóstwo radości

A do tego wszystko odbyło się w zasadzie całkiem spontanicznie
Budzę się (koło 9:00) średnio wyspana po sylwestrowej nocy, ale przecież szkoda dnia, który jest krótki

i zaczynam przygotowywać śniadanie. Małż natomiast pakuje nas... na plażę
Na południu są na razie chmurki, ale niebawem znikną

Śniadania jedzone na tarasie w słoneczku nie przestają nas cieszyć

:
O 11:00 (trochę się grzebaliśmy

) jesteśmy gotowi. Przez Most Franja Tuđmana:
jedziemy w kierunku miejscowości Orašac, która jest nam dobrze znana, choć od ostatniej wizyty minęło sporo lat. W 2006, 2007 i 2008 roku stacjonowaliśmy tu na słynnym wówczas

kempingu
Pod maslinom 
"Stare kąty" odwiedzimy po południu, teraz robię tylko na szybko zdjęcie campu z samochodu:
Odnotowujemy też, że fishpicnic
Three island cruise na Wyspy Elafickie znacznie podrożał

:
Wycieczkę na Elafity sami sobie zrobiliśmy przedwczoraj

Dzisiaj interesuje nas głównie leniwe plażowanie
Zjazd na plażę budzi wspomnienia:
Nie tylko miłe

Pamiętam, jak trzeba się było napocić, żeby wrócić na kemping tą stromą drogą. Dzisiaj komfortowo - zjeżdżamy Maździakiem na sam dół. W małym porcie ktoś jest i chyba się kąpie (albo zaraz zacznie):
Widok na Lopud, po którym dopiero co (w poniedziałek) łazikowaliśmy:
Niemal równo z nami przyjechała chorwacka rodzinka, ale zostaną na "pierwszej plaży":
Natomiast my pójdziemy tam

:
Plażę w Orašcu będziemy mieli tylko dla siebie

:
Mimo tego rozkładamy się na jej krańcu, tak jak kiedyś, przed laty

:
Wspomnienia ożywają. Jest po prostu cudownie!

O, ktoś płynie i burzy nasz spokój:
Żartowałam!

Nic nie jest w stanie go zburzyć! Mam w sobie dzisiaj całe pokłady spokoju.
Oby wystarczyło na cały rok...
Otwieramy moje ulubione piwo i wznosimy toast za nowy roczek
Zastanawiamy się też, czy wystarczy nam odwagi, żeby się zanurzyć

Tym razem nie zapomniałam stroju kąpielowego. Mamy też dodatkowe ręczniki, żeby się szybko wytrzeć, a potem przebrać w suche ubrania.
Pierwszy wchodzi Małż. Na początku minę ma nietęgą

, ale nawet trochę pływa, a nie wyskakuje szybko jak oparzony, więc jest nieźle

Ja daję sobie czas...
Temperatura powietrza wynosi dzisiaj (w południe) 16 stopni, Jadran ma podobno tyle samo... Woda kusi przejrzystością, więc w końcu to musi się stać

:
Przy zanurzaniu jest mi oczywiście bardzo zimno, ale też w pewien sposób przyjemnie

Trochę gimnastyki

i wychodzę. Na brzegu z kolei cieplutko; zwłaszcza, kiedy zawijam się w ręcznik

O tak, było świetnie!:
Nie spodziewałam się, że tak rozpoczniemy nowy rok

Mogę jeszcze długo siedzieć na plaży, zwłaszcza, że jesteśmy otoczeni skałami, nie ma wiatru i odczuwalna temperatura w słoneczku jest znacznie wyższa od tej zmierzonej w cieniu
Po 14:00 powoli zaczynamy się zbierać. Tęskno spoglądam na Šipan:
Na plaży zostały ślady naszych stóp...
Jak romantycznie
Wspinamy się po schodkach:
Ostatnie spojrzenia na plażę w Orašcu:
Przy porcie już nikt się nie kąpie:
Spaceruje tylko samotny
galeb:
Panowie łowią ryby:
a pani zrywa
motar:
Z żalem żegnamy to cudne miejsce... Czujemy jednak niesamowitą energię. Krótką kąpielą naładowaliśmy baterie, mam nadzieję, że na długo
Na koniec wizyty w Orašcu parkujemy przed wjazdem na kemping
Pod maslinom i idziemy zobaczyć, co się zmieniło. "Biuro" wygląda podobnie:
Najwyraźniej uskutecznia się tu drobne prace ziemne:
Ciekawe, czy kemping nadal prowadzą bracia Božo i Mirko. Bardzo sympatyczni goście

Widać, że się postarali i powiększyli teren - przygotowali stanowiska, których nie było "w naszych czasach". Parcelki z widokiem na Elafity

:
Piękna sprawa, podobnie jak piękny jest kotek, którego spotykamy na campie

:
Razem z resztą kociej rodzinki dokazują w recepcji

:
Na nas już pora. Bardzo szczęśliwi z powodu energetycznej

kąpieli zamierzamy tę energię spożytkować na zwiedzanie, o czym napiszę już niedługo
