Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Mamma Mia!!! Hippy Vis i Happy Brač :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 17.12.2019 06:27

Droga do korzeni - cz.2 - Winnica

Ku mojemu rozczarowaniu winnica spowita jest szarym światłem pochmurnego przedpołudnia, choć marzyłam o innych okolicznościach przyrody na moment przywitania z rodzinnym gniazdem.
Dobrze, że chociaż temperatura o kilka stopni wyższa, niż dnia wczorajszego - około 15 stopni :roll:

IMG_20180923_105726 (1).jpg

IMG_20180923_105745 (1).jpg

IMG_20180923_105758 (1).jpg

IMG_20180923_110255 (1).jpg

IMG_20180923_110927 (1).jpg


Winnica położona jest na samym szczycie wzniesienia o nazwie Piroški Vrh - winorośl porasta bardzo stromo idący w dół stok, czego aż tak nie widać na powyższych zdjęciach, może na kolejnych to uchwyciłam...
Jest już kilka tygodni po winobraniu, dlatego krzewinki ogołocone z owoców.

Wrócimy tu jeszcze pod koniec dnia, by obejrzeć ją w pełnej krasie - w świetle popołudniowego słońca (tak, tak - ono wreszcie się pojawi:) ), teraz obejrzyjmy zabudowania i wnętrze.

IMG_20180923_105711 (1).jpg

IMG_20180923_105703 (1).jpg

IMG_20180923_105718 (1).jpg


To jest część należąca do Jožego, są jeszcze dwa inne budynki - jeden z nich jest własnością jego brata, a drugim zarządza córka innego brata mojej babci.

Jože ma tu swoje królestwo - ponoć rzadko bywa w domu w okresie od wiosny do jesieni, gdyż cały czas spędza w winnicy - zdarza się, że tu śpi, chociaż w budynku nie ma zainstalowanej toalety - jest za to sławojka na stoku, między krzaczkami winorośli :D

IMG_20180923_163247.jpg


Wnętrze podzielone jest na trzy części - jedno z pomieszczeń to serce winiarni - pełne błyszczących cystern na wino. Niestety, odurzona wciąż stanem chorobowym zrobiłam tylko jedno zdjęcie tych kadzi, a było ich tam kilkanaście :roll:

IMG_20180923_101443.jpg

IMG_20180923_105337 (1).jpg


W części "sypialno - bawialnej" Jože ma niezłą kolekcję artefaktów w stylu vintage, pośród których królują gitary :D

IMG_20180923_105135 (1).jpg

IMG_20180923_105157 (1).jpg


A to moja ulubiona instalacja :wink:

IMG_20180923_105233 (1).jpg


Zdjęcie naszego gospodarza z czasów w armii Tity...

IMG_20180923_105102 (1).jpg


...i kilka z licznych dyplomów z konkursów winiarskich....

IMG_20180923_101520 (1).jpg


Pora przedstawić bohatera odcinka - oto cviček, czyli...klasyczny Cyc znany Czytelnikom z innych relacji :lol:

IMG_20180923_101510 (1).jpg

IMG_20180923_103926 (1).jpg


Zaczerpnięte z netu:" z położonego na południu regionu Posavje pochodzi słoweńska specjalność – Cviček. Wytrawne, łagodne wino zalicza się do czerwonych, chociaż komponowane jest w niecodzienny sposób z czerwonych odmian winogron Žametna Črnina i Blue Frankinja oraz białej Kraljeviny, której domieszka stanowi 20-30% składu. Cviček pasuje znakomicie do wszelkich posiłków i jako aperitif. Przypisuje mu się także właściwości zdrowotne. Najlepszą rekomendacją jest jednak miejscowe przysłowie: „o cvičku ni kaj govoriti, cviček se samo pije (nie ma co gadać o cvičku, cviček się pije)! A zatem, na zdravje!"

No, to chlup - za wspólne geny :nice:

42399315_387573465109676_3070964580860559360_n.jpg


Zapominam o zdrowym rozsądku - przecież brałam leki :roll: - ale... nie żałuję :coool:
Cviček rozwiązuje wiele problemów 8)

Jak czytamy wyżej - o cvičku się nie gada, tylko konsumuje, ale jednak parę słów dopowiedzieć muszę - w ramach reporterskiego obowiązku :wink:

Cviček to archaiczne już słowo w języku słoweńskim znaczące "kwaśny". Fonetycznie podobne do niemieckiego zwikt, które jest synonimem.
Faktycznie, wino to odznacza się wysoką kwasowością i niską zawartością cukru - jest więc idealne dla diabetyków.
Niska zawartość cukru determinuje niskoprocentowość - od 8,5 do 10 - więcej procentów cviček mieć nie powinien, aby pozostać cvičkiem. Dlatego miejscowi producenci tego wina mają problem w bardzo gorące lata, gdyż wtedy ilość cukru w winnych gronach rośnie :roll:
Jednak wysoka kwasowość nie oznacza, że wino można zaliczyć do tych potocznie określanych "kwachem" nie do wypicia - jest specyficzne - lekkie, orzeźwiające i najlepiej smakuje lekko schłodzone.
Choć ma bardzo jasnoczerwoną barwę, nie jest to jeszcze rose.

Ponieważ jest mieszanką różnych szczepów winogron - nie ma jednej formuły na jego produkcję - zależy to od wyobraźni poszczególnych producentów.

Szlachetniejszą odmianą cvička jest bardziej esencjonalna, mocniejsza frankinja - którą również wytwarza Jože. O ile ten pierwszy dobry jest do kalorycznych słoweńskich dań, oraz dla orzeźwienia w upalny dzień, to frankinja bardziej smakuje mi do delektowania się nią w towarzystwie sera, czy samych winogron - np. na wieczór.

Oto prezent dla nas - dwie butelki cvička i dwie frankinji - do zabrania do Polski :D

IMG_20180923_110722 (1).jpg


Bachus musi czuwać nad przybytkiem musowo :D

IMG_20180923_163135 (1).jpg


Jak już wspomniałam, do winnicy jeszcze wrócimy, teraz dowiadujemy się, że pora jechać na niedzielny obiad...

Črešnjice ( Czereśniowo, Czereśniewo :?: :oczko_usmiech: ) to malutka wioska (233 mieszkańców) przy Cerkljah ob Krki (trochę większej wiosce :lol: )
Jože i jego rodzina mieszkają w całkiem nowym domu wybudowanym w miejsce starego, w którym urodziła się moja babcia.
Tak wyglądał ten dom - zachowany na akwareli.

IMG_20180923_151901.jpg


W domu czeka na nas ...więcej rodziny 8O
Żona Jožego - Mara (mama Jasnej), mąż Jasnej - Igor, ich kilkuletnie dzieci, brat Jasnej - mój kuzyn Simun z żoną i malutkim synkiem...robię co w mojej mocy, by zapamiętać imiona :lol:

Kurczę, nie mamy prezentów dla wszystkich :roll:

Jest niezłe zamieszanie - Jasna, jako jedyna mówiąca dobrze po angielsku, dwoi się i troi, by tłumaczyć wstępny, ogólny small talk, po czym wjeżdża domaći obiadek - zupełnie w polskim stylu :D

Na początek rosół z marchewką i makaronem - z wiejskiej kury :D
Potem bitki w sosie i ogromne ilości pieczystego...wieprzowina w wielu postaciach, drób, coś tam w panierce, sałatki :D

IMG_20180923_115249.jpg


Ale największym hitem są dla mnie...ziemniaki 8)

Mara, moja...ciocia :) pochodzi z Bośni, z miejscowości Jajce :D i robi przepyszną sałatkę na zimno z cebulą, czosnkiem i oliwą :hearts: Jest nie z tej ziemi 8) Ziemniaki na ciepło też - niby normalne, ale jakieś inne, świetnie doprawione.

IMG_20180923_115401 (1).jpg


Temat do rozmowy przy stole jest :D Rozmawiamy o kulinariach w Polsce i Słowenii.
Słoweńcy nade wszystko cenią sobie mięso - to z małych, wiejskich hodowli, ryby jedzą rzadko.

Jakby kto pytał, czy łatwo się dogadać ze Słoweńcem... 8O
Już na Visie dowiedzieliśmy się od młodego małżeństwa Chorwatów prowadzących "konobę" Stone Garden,że ze Słoweńcami trudno im się porozumieć - wbrew pozorom.
Tutaj ta teza się potwierdziła - jestem całkiem zdezorientowana - słoweński tylko trochę przypomina chorwacki. Na szczęście oni rozumieją to co próbuję wydusić z siebie po chorwacku, a mój małżonek nie krępując się dysputuje po polsku z doskonałym skutkiem :lol:
Cviček rozwiązuje wiele problemów :oczko_usmiech:

Po obiedzie pogoda zmienia się diametralnie - wychodzi słońce i robi się przyjemnie ciepło.
Przenosimy się na werandę, by...piec kasztany :D

IMG_20180923_125947 (1).jpg

IMG_20180923_133329 (1).jpg


Jadalne kasztany zostały uzbierane w lesie wokół winnicy - podobno jest ich tam zatrzęsienie.

Procedura jest taka, że po uprażeniu ich na blasze w palenisku (około 0,5h) trzeba przełożyć jeszcze gorące do garnka wyłożonego mokrą ściereczką i owinąć na 10 minut czymś równie wilgotnym. Po tym czasie skórka ładnie odchodzi pod nożykiem, lub...paznokciem :D

Ćwiczę przy cvičku :lol:

IMG_20180923_122916 (1).jpg


Mara to bardzo serdeczna, ciepła i gościnna osoba - cały skład siedzący ze mną na zdjęciu powyżej plus dwójka dzieci Jasnej i Igora złożą nam rewizytę w Polsce już miesiąc później :oczko_usmiech:

I nagle rozdzwaniają się komórki naszych gospodarzy...Rozróżniam słowa...Katarina..., córka Eda..., tak już są u nas ... 8O
Nie mija 10 minut, jak pojawiają się kolejni krewni z okolicy :D

6 osób - kolejnych 6 imion do zapamiętania, wśród nich, na szczęście jeszcze jeden Jože :mrgreen: Zostaję znienacka porwana w objęcia i uściski :mrgreen:
Tego się nie spodziewałam - liczyłam na krótkie, "techniczne", grzecznościowe spotkanie, a tu...prawdziwe rodzinne "reunion__" 8)
Przynieśli ciasta i inne desery...chyba pęknę, bo nie wypada odmówić :lool: Muszę nadmienić, że kasztany są bardzo sycące i pęcznieją w żołądkach, więc po obfitym obiedzie i tychże...Pora umierać :lol:

Na szczęście...cviček rozwiązuje wiele problemów, jak wspomniałam :mrgreen:

Po dwóch godzinach biesiady przy stole na werandzie, w trakcie której moja stara-nowa rodzina zaśmiewała się do łez z tekstów i dowcipów Małża :roll:, pora się pożegnać, bo przed nami ...droga do Mikulowa na zarezerwowany nocleg :(

Zostajemy zaopatrzeni na drogę w zapasy pieczystego z obiadu, kruha, ciast, winogron, słoweńskiej kawy i dwóch kilogramów kasztanów do uprażenia w piekarniku :lol:
Żeby tego było mało, od stołu zrywają się brat Jožego i jego żona i proszą, by pojechać za nimi autem do ich domu - kilkaset metrów dalej 8O , więc jedziemy...

Okazuje się, że mój wujek Edo (współwłaściciel winnicy) jest także masarzem i ma koło domu małą wytwórnię wędlin 8)

IMG_20180923_151250.jpg


Jego przesympatyczna żona Andrea robi nam wyprawkę na drogę i zapasy na zimę 8O :hearts:

IMG_20180923_151505.jpg


Do kiełbas, salami, pršutów i innych boczków dorzuca nowiutką drewnianą deseczkę i...nożyk...żebyśmy mogli w drodze zatrzymać się i podjeść 8) Jestem bardzo wzruszona :hearts:

Żegnamy się bardzo serdecznie i...ruszamy...

Nie byłabym sobą, gdybym natychmiast chciała znaleźć się na autostradzie...

Zrobiło się piękne, słoneczne, sielskie popołudnie - "Jedźmy do winnicy" - dysponuję :roll:
Mam jakiś niedosyt - muszę ją obejrzeć w słońcu.

Aby tym razem dojechać na Piroški Vrh obieramy inną trasę - przez słynną Gadovą Peč (Smoczą Jamę) - żródło Cyca Kapitańskiej Baby (vel beatabm) :D . Jest to wzgórze położone naprzeciw naszej winnicy, dzieli je jakaś dolina, lub dwie.

Okolice bardzo malownicze...

IMG_20180923_155058 (1).jpg

IMG_20180923_155447.jpg

IMG_20180923_155554.jpg

IMG_20180923_160326.jpg

IMG_20180923_160439.jpg

IMG_20180923_160516.jpg

IMG_20180923_160544.jpg

IMG_20180923_160548.jpg


:hearts:

Gadova Peč to kompleks winnic - zapewne powiązanych ze sobą jakąś formą współpracy lub wspólnego marketingu, niestety wiele informacji na ten temat nie zebrałam. Ale tu też króluje cviček, jak wszędzie w regionie - w pobliżu rzeki Savy.

IMG_20180923_160926.jpg

IMG_20180923_161132.jpg


Dojeżdżamy do "naszej" winnicy - prezentuje się teraz o niebo lepiej :D

IMG_20180923_164116 (1).jpg

IMG_20180923_164127.jpg

IMG_20180923_164137 (1).jpg


Słońce wydobywa kolory, ale też zapachy, mokra po wczorajszym deszczu ziemia paruje wytwarzając lekką mgiełkę rozpraszającą światło, resztki porozrzucanych po winobraniu kiści wydzielają przyjemny aromat, do tego ta absolutna cisza przecinana brzęczeniem owadów... :hearts:

IMG_20180923_163042 (1).jpg

IMG_20180923_163052 (1).jpg

IMG_20180923_163104 (1).jpg

IMG_20180923_163113 (1).jpg

IMG_20180923_163117 (1).jpg


Przechadzam się wzdłuż rzędów winorośli i przypominam sobie zasłyszane wcześniej opowieści rodzinne.

Winnica na Piroškim Vrhu założona została w 1897, a raczej przeniesiona, gdyż wcześniejsze pokolenia Jurečičów uprawiały winorośl w innej - położonej o kilka kilometrów dalej. Niestety, nie wiem, dlaczego zdecydowali się na te zmianę.

Do rozwoju winnicy przyczynił się w dużej mierze mój pradziadek Martin - stojący po środku, oraz jego synowie - bracia babci. Po lewej Jože - ojciec Jožego, którego właśnie odwiedziliśmy, po prawej Martin - tradycją było, że imię Martin przechodzi na któregoś syna - późniejszy wójt (tak jak i jego ojciec - mój pradziadek)

IMG_20180923_164734 (1).jpg


Imieniny Marcina (Święto Sv. Martina) 11-ego listopada jest szczególnie celebrowane w Słowenii, a zwłaszcza w okręgach winiarskich. Jest to dzień wolny od pracy, a tradycyjną potrawą na ten dzień jest pieczona kaczka z czerwoną (modrą) kapustą duszoną ...Brzmi znajomo? Chociaż u nas to raczej gęś?
("Na Świętego Marcina najlepsza gęsina") Jakby nie było, mieliśmy kolejny punkt styczny i temat do ciekawej rozmowy z rodziną co do zbieżności obchodów 11 listopada w naszych krajach :D

Historia młodości pradziadka jest bardzo burzliwa.

Chciano zeswatać go z jakąś panną - dobrą partią z okolicy, więc zaaranżowano ...spacer... Kto oglądał
"Ojca Chrzestnego" wie, o czym mówię :D Młodzi mieli poznać się rozmawiając i przechadzając po wsi, tudzież w pięknych okolicznościach przyrody na pobliskich wzgórzach, ale...w asyście starszyzny obu rodzin :lol:
Jak w scenie z filmu - młodzi szli przodem, a za nimi banda ciotek, babek, szwagierek i sąsiadek służących za przyzwoitki.
Było to uznaną normą obyczajową, jak też to...że po takim spacerze...młodzian nie mógł się już wykręcić od narzeczeństwa i w konsekwencji - małżeństwa, bo byłby to wielki afront dla dziewczyny :roll:

Niestety, pradziadek nie zapałał nawet najmniejszym afektem do rzeczonej panny i już wiedział, że jest w czarnej...otchłani, bo społeczność lokalna nie da mu żyć, a jeszcze swoją zasłużoną rodzinę pogrąży :roll: :lol:

Jeszcze tego samego dnia wyciągnął skądś oszczędności swojego krótkiego życia ( może zakopane pod krzakiem winorośli :mrgreen: ) i dotarł na statek do Ameryki...Nie wiem do którego portu, obstawiam Triest :lol:

W Stanach wytrzymał ...rok - imając się różnych prac, ale tak tęsknił za rolą - winnicą, że postanowił wrócić. Jednak niefortunnie wybrał termin powrotu, bo prawie nazajutrz wybuchła I Wojna Światowa i pradziadek został wcielony do armii austriackiej i wysłany na fronty...różne :roll: A wiemy jak było w tych okopach :(

Nie pamiętam po jakim czasie katorgi stwierdził, że on właściwie nie wie za co walczy - za cesarza? Na pewno nie za wolną, niepodległą Słowenię, więc razem z przyjacielem - towarzyszem broni postanowili zdezerterować 8O I zaraz potem dostali się jako jeńcy w ręce Rosjan :la:
Ci po przesłuchaniu pradziadka Martina zaproponowali mu deal... "Ty się znasz na winnicach, więc wyślemy cię na słoneczny Krym, jako eksperta" 8O
Martinowi spodobał się pomysł, ale postawił jeden warunek - mój kumpel jedzie ze mną 8)

Niestety, Rosjanie nie docenili szlachetności pradziadka i zesłali go za niewdzięczność... na Syberię, gdzie spędził kilka lat w zapadłej wiosce tam gdzie język przymarzał do czegokolwiek, co się polizało.
Tu na szczęście spadł na cztery łapy, bowiem nauczył miejscowych bonzów z wioskowej wierchuszki jak ocieplać drewniane chaty sobie znanym słoweńskim sposobem - za pomocą sprasowanych bloków ze słomy, czy jakoś tak... Przymknęli oko na jego ucieczkę... i tak przedzierał się do cywilizacji przez kolejne miesiące, zahaczając nawet o Polskę, zanim ostatecznie dotarł do rodzimych Črešnjic, gdzie już dawno zapomniano mu jego winę w stosunku do niedoszłej narzeczonej :D

Po wojnie kultywował winnicę, poznał prababcię i zafundowali sobie pięcioro potomstwa, z którego najstarsza była moja babcia Karolina - tu w wieku 16, 17 -tu lat ...

IMG_20171230_145031 (1).jpg


Próżno dopatrywać się podobieństwa - nie mamy podobnych rysów twarzy, sylwetki też odmienne zupełnie :roll: Wygląd odziedziczyłam po innych przodkach, mam nadzieję na to, że otrzymałam gen długowieczności - babcia zmarła w wieku 92 lat.

Babcię przeznaczono na "tę wykształconą" w rodzinie, więc wysłano ją "na nauki" do Zagrzebia - bo to rzut beretem , do Ljubljany było dużo dalej... Synowie, oczywiście, mieli pomagać w winnicy. Babcia uczyła się w gimnazjum i mieszkała na stancji u sióstr zakonnych. Odebrała rzetelne wykształcenie i już w przededniu II wojny władała dość biegle kilkoma językami obcymi.To uratowało całą słoweńską rodzinę, jak też ich sąsiadów z okolic miejsca zamieszkania.

Niemcy wysiedlili całe wioski z tego regionu do pracy przymusowej u tzw. bauer'ów w Bawarii (o ile się nie mylę, bo nie pamiętam nazwy miejscowości, ale sprawdziłam jakie były potem strefy okupacji alianckiej i zgadza mi się) Młodszym Czytelnikom podpowiem, że "bauer" to bogaty farmer niemiecki, który "zatrudniał" zesłańców ze stref okupowanych przez nazistów w czasie II wojny.

Tam, na tej niemieckiej prowincji babka Karolina poznała Polaka, mojego dziadka rodem z Kaszub, również zesłanego do pracy przymusowej ...i to był jeden z zalążków mojego istnienia :lol:

Dziadek Polak założył wraz z międzynarodową grupą towarzyszy niedoli o artystycznych inklinacjach coś na kształt kabaretu...Tu razem z babcią robią jakiś performans :D

IMG_20171230_150542.jpg


Ponieważ administracja niemiecka zarządzająca międzynarodową społecznością zesłańców - głównie z krajów Europy Wschodniej miała problemy z komunikacją, a nawet wymową imion i nazwisk - to poszukiwała tłumaczy...Babcia okazała się nieoceniona , bo świetnie znała niemiecki, słoweński, serbsko - chorwacki, francuski i ...już trochę polskiego :D
Została zatrudniona w kartotekach i pionie administracyjnym...i podobno nie dawała Niemcom sobie w kaszę dmuchać. Miała opinię osoby charyzmatycznej i potrafiła wymóc na niemieckich oficerach różne ustępstwa wobec rzeszy robotników przymusowych. Np. wywalczyła założenie "szkoły" dla dzieci zesłańców, które marnowały się nie odbierając żadnej edukacji, podczas gdy ich rodzice pracowali na farmach, w mleczarniach, przetwórniach spożywczych itd.
Pomogła wielu ludziom zatajając pewne informacje przy składaniu raportów, lub wpisach do kartotek...

Po wyzwoleniu teren ten dostał się pod wpływy okupacji amerykańskiej i wtedy dziadkowie wzięli ślub.
Ostatnio edytowano 18.12.2019 02:20 przez Katerina, łącznie edytowano 2 razy
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 17.12.2019 06:30

IMG_20171230_145704 (1).jpg


Po lewej od babci oficerowie US Army, po prawej od dziadka Polacy - członkowie MG Police (Military Government Police) - służba techniczna złożona z wolnych już zesłańców wspomagających administrację amerykańską w okupowanej przez aliantów strefie po wkroczeniu i pacyfikacji nazistowskich Niemiec.

Babcia Karolina i dziadek Ludwik do ślubu pojechali takim pojazdem :)

IMG_20171230_145759 (1).jpg


Marzeniem babci było wrócić wraz ze świeżo upieczonym polskim mężem do Słowenii, jednak obawiała się ...macek Tity...i zesłania na znaną nam teraz dobrze wyspę, z której się nie wracało...Dowiedziała się skądś, że jest na czarnej liście za...kolaborację z Niemcami.
I została w Polsce.

Chociaż po wielu latach wracała często do Słowenii i Chorwacji, to te widoki pozostały już tylko wspomnieniem z młodości...

IMG_20180923_164229.jpg

IMG_20180923_165051 (1).jpg

IMG_20180923_170248.jpg


Natomiast cała reszta słoweńskiej rodziny wróciła z banicji do własnych domów :roll: i kontynuowała rodzinną sagę związaną z winnicą.

Ufff...to był najdłuższy odcinek relacji, jaki popełniłam, przepraszam, dziękuję za cierpliwość :roll:
Zrobiłam to głównie dla siebie :oops:

Pozostaje część kończąca relację, dużo krótsza- może skuszę się na jakieś podsumowanie :wink: :papa:
mchrob
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1913
Dołączył(a): 06.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) mchrob » 17.12.2019 09:50

Świetna historia. Zastanawiałem się już od jakiegoś czasu jak Twoi dziadkowie się poznali. Teraz wszystko jasne, wojna dzieli ludzi ale niektórych potrafi połączyć.
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 17.12.2019 11:42

Bardzo fajnie tak cofnąć się w czasie... świetna sprawa z tymi odwiedzinami u krewnych. Pamiętam, jak kiedyś wspominałaś o swoich słoweńskich korzeniach i czekałam cierpliwie na rozwinięcie tematu... i się doczekałam :D
Epepa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 523
Dołączył(a): 29.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Epepa » 17.12.2019 16:43

Od czego by tu zacząć... Ta historia jest naprawdę niesamowita! O losach Twojej rodziny można by napisać książkę. :D Przedstawić to wszystko właśnie z perspektywy powrotu w rodzinne strony i umieścić wszystkie te zdjęcia. Byłby bestseller jak nic! :D
Bardzo podoba mi się winnica i krajobrazy. Jest tak sielsko. :D Szkoda, że nie mają jakichś noclegów i agroturystyki, bo pierwszych klientów z forum już by mieli. Zawsze marzyło mi się, żeby zrobić sobie przystanek w takiej winnicy, ale jakoś nic na Bookingu mnie nie urzekło. Nocowaliśmy więc w Ptuju. Urocze miasteczko, ale niestety nie miałam zbyt wiele czasu na jego dokładne zwiedzanie. Przyjechaliśmy w nocy, rano z dwie godzinki spaceru i dalej w drogę.
Mam duży niedosyt, bo już od jakiegoś czasu ciekawi mnie ten kraj. Chętnie jeździliśmy do Chorwacji objazdem MLP właśnie po to, żeby podziwiać te cudowne krajobrazy. :D To taka miła odskocznia po tylu godzinach jazdy autostradą. To co udało mi się zaobserwować przy okazji krótkich przejazdów przez Słowenię to fakt, że bardzo dbają o swoje domy, o to jak wyglądają z zewnątrz. Wszystko jest takie ładne, kolorowe i "wyniuniane". :D
Jedzenie wygląda bardzo smakowicie. :D Sałatka ziemniaczana kojarzy mi się z Austrią, podawali ją często do Wiener Schnitzel. Fajnie było dowiedzieć się, gdzie bije źrodło słynnego Cyca. :lol: Mam nadzieję, że białe winko też mają, bo ja niestety tylko takie mogę pić.
Dziękuję za dwa piękne utwory. Dodaję do mojej playlisty. :D Widzę, że nie tylko we mnie rozbudziłaś ciekawość i zainteresowanie barokiem. 8) Założę się, że takich osób było jeszcze więcej, tylko pewnie większość tak jak ja wtedy nie komentuje. :oops:

PS: Ciekawa jestem bardzo, jak przebiegła rewizyta. :D
ruzica
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1808
Dołączył(a): 27.03.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) ruzica » 17.12.2019 21:31

O Dżizus! Piłam ten cviček nie mając w ogóle świadomości, że to on jest tym słynnym forumowym cycem :oops: :oops: :oops: Jak dla mnie to on smakował dziwnie, zupełnie inaczej niż wszelkie inne wina. Nie chce powiedzieć, że cviček jest niedobry. Jest po prostu specyficzny.

Jak byliśmy w Kranjskiej Gorze, to do naszego gospodarza przyjechali przyjaciele z Chorwacji. Opowiadali, że gdy poznali się 30 lat temu, to jedni drugich nie bardzo rozumieli, te języki o dziwo nie są do siebie aż tak podobne. Pozytywne jest jednak to, że prawie każdy Słoweniec mówi po angielsku. Nawet starsze pokolenie- oni w szkołach nie uczyli się jak my rosyjskiego, tylko angielskiego właśnie.

Historię rodzinną czytało się jak dobrą książkę. A babka Karolina śliczna w młodości :hearts:
travel
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2503
Dołączył(a): 20.11.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) travel » 17.12.2019 21:42

Katerina napisał(a):Tutaj ta teza się potwierdziła - jestem całkiem zdezorientowana - słoweński tylko trochę przypomina chorwacki. Na szczęście oni rozumieją to co próbuję wydusić z siebie po chorwacku, a mój małżonek nie krępując się dysputuje po polsku z doskonałym skutkiem :lol:
Cviček rozwiązuje wiele problemów :oczko_usmiech:

Alkohol zawsze poprawia zdolności językowe :lol:
I małżonek miał rację mówiąc po polsku. Prędzej dogadamy się ze Słoweńcem niż z Chorwatem... podobno 8)

Przechadzam się wzdłuż rzędów winorośli i przypominam sobie zasłyszane wcześniej opowieści rodzinne

O Mamma Mia !!!! Cóż za barwna historyja !
Niezły materiał na książkę 8O

Niemcy wysiedlili całe wioski z tego regionu do pracy przymusowej u tzw. bauer'ów w Bawarii (o ile się nie mylę, bo nie pamiętam nazwy miejscowości, ale sprawdziłam jakie były potem strefy okupacji alianckiej i zgadza mi się) Młodszym Czytelnikom podpowiem, że "bauer" to bogaty farmer niemiecki, który "zatrudniał" zesłańców ze stref okupowanych przez nazistów w czasie II wojny.

Tam, na tej niemieckiej prowincji babka Karolina poznała Polaka, mojego dziadka rodem z Kaszub, również zesłanego do pracy przymusowej


Jak to przeczytałam to od razu przypomniała mi się powieść Stanisławy Fleszarowej-Muskat "Pozwólcie nam krzyczeć" :idea:

Ufff...to był najdłuższy odcinek relacji, jaki popełniłam, przepraszam, dziękuję za cierpliwość :roll:

Nie masz za co przepraszać, rewelacyjnie się to czytało :hearts:
Nefer
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5744
Dołączył(a): 06.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Nefer » 17.12.2019 21:49

Przyciągnęły moje oko stare zdjęcia Twoich dziadków i innych członków słoweńskiej rodziny.
Wspaniała rodzinna historia, jak znalazł na scenariusz filmowy albo książkę :) .

A w wojennej zawierusze i na miłość był czas.
Moi dziadkowie od strony mamy, których losy wojenne rzuciły do Niemiec, poznali się w Bolkowie na Ziemiach Odzyskanych w czerwcu 1945 roku, gdy wracali z robót przymusowych w swoje rodzinne strony (jedno było z okolic Kalisza, drugie z Warki).
Ostatnio edytowano 17.12.2019 22:03 przez Nefer, łącznie edytowano 1 raz
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1454
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 17.12.2019 21:53

Ja tam też w ogóle nie poczułam się znudzona, świetnie opowiedziana historia. A wspólne geny widać u Ciebie i Jasnej.
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 18.12.2019 10:38

Katerina napisał(a): ... wujek Jože ...

... Jože jest grubo po 60-tce, ale ma szczupłą, elastyczną sylwetkę, spaloną na mahoń od słońca w winnicy skórę twarzy, ciemne przydługie włosy, a na sobie...czerwone dżinsy, czerwone trampki i czerwoną skórzaną kurtkę kierowcy Formuły 1 :lol: Wygląda jak stary rockendrolowiec :D ...

Katerina napisał(a): ... W części "sypialno - bawialnej" Jože ma niezłą kolekcję artefaktów w stylu vintage, pośród których królują gitary :D

Czyli nie tylko wygląda, On jest starym rockendrolowcem z krwi i kości :mrgreen:

Katerina napisał(a): ... Pora przedstawić bohatera odcinka - oto cviček, czyli...klasyczny Cyc znany Czytelnikom z innych relacji :lol: ...
Miałam okazję go cycać ;)

Katerina napisał(a): ...Obrazek ...
Wspaniale, że został uwieczniony na obrazie :) natychmiast mi się skojarzył z ...


Katerina napisał(a): ...Przenosimy się na werandę, by...piec kasztany :D ...
No i jak one się miały do tych słynnych paryskich z placu Pigalle ;)

Katerina napisał(a): ... Okazuje się, że mój wujek Edo (współwłaściciel winnicy) jest także masarzem i ma koło domu małą wytwórnię wędlin 8)
Obrazek

Taka rodzina to skarb :mrgreen:
Samowystarczalni, swojskie jadło i zapojka.

Pięknie i serdecznie Was ugościli :)

Winnica wygląda jak zaczarowany ogród :hearts: a historia rodzinna urzekająca.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 18.12.2019 13:51

Epepa napisał(a):Ta historia jest naprawdę niesamowita! O losach Twojej rodziny można by napisać książkę. :D


Pełna zgoda :hearts:
Mnie też bardzo wzruszyła ta historia
To jest niesamowite,że stała się zalążkiem
istnienia Kasi,która nam to pięknie opowiedziała :hearts: :coool:
...
Słowenia to piękny,czyściutki, europejski
kraj,gdzie mieszkają bezkompleksowi,życzliwi ludzie, :idea:
(Podobne cechy mają Gdańszczanie-
stąd ta chemia miedzy Wami)
garwill
Globtroter
Posty: 32
Dołączył(a): 03.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) garwill » 18.12.2019 14:04

Niesamowicie ciekawa historia! Świetnie napisana!
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14800
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 19.12.2019 00:02

Super odcinek! Świetnie się czytało :D

Katerina napisał(a):No, to chlup - za wspólne geny :nice:

Dostrzegam rodzinne podobieństwo :D

Katerina napisał(a):Ale największym hitem są dla mnie...ziemniaki 8)

Mara, moja...ciocia :) pochodzi z Bośni, z miejscowości Jajce :D i robi przepyszną sałatkę na zimno z cebulą, czosnkiem i oliwą :hearts: Jest nie z tej ziemi 8) Ziemniaki na ciepło też - niby normalne, ale jakieś inne, świetnie doprawione.

Ziemniaczana sałatka z cebulą i oliwą jest genialna! Jedliśmy coś takiego na Dugim Otoku. (Całość była jeszcze doprawiona octem winnym.) Jak normalnie nie przepadam za ziemniakami, byłam zachwycona :mrgreen:

Teraz musisz pojechać do Jajców :P Na bośniackie čevaby 8)

Świetne zdjęcia dziadków. Twój dziadek trochę podobny do mojego dziadka Bronka ;)

Podsumowanie relacji na pewno będzie ciekawe, ale, jak już wcześniej napisałam, bardzo żałuje się ona kończy...
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 25.12.2019 20:13

Najserdeczniejsze życzenia cudownych Świąt Bożego Narodzenia dla Wszystkich :D :papa:

2019-12.jpg
travel
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2503
Dołączył(a): 20.11.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) travel » 25.12.2019 22:51

Na te święta życzę Ci
zdrowych i szczęśliwych dni.
Niech wszystko dobrze się układa.
Serdeczne życzenia Tobie składam.
DSCN52.jpg

:papa: :papa: :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Mamma Mia!!! Hippy Vis i Happy Brač :) - strona 70
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone