Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
ruzica napisał(a):Nadrobiłam Widzę, że "moje" koty z Nakovany dalej na posterunku
Cześć Marta Gdzie byłaś, jak Cię nie było?
ruzica napisał(a):Ciekawe co to za ambitne plany w Orebiću?
Wycieczka do Korčuli
19 lipca (poniedziałek): Korčula - część pierwsza
Nadszedł w końcu ten dzień, a raczej wieczór - płyniemy do miasta Korčula Statek nazywa się Zvijezda Kvarnera:
i odpływa dokładnie z tego miejsca:
Bilet w jedną stronę kosztuje 15 kun. Startujemy niemal równo z promem :
Tylko później się rozdzielamy, trajekt płynie do portu Dominče, a my "prujemy" na samą starówkę :
Piękny kilwater i Orebić w oddali:
Na pokładzie całkiem luźno:
Po około 15 minutach dopływamy do imponujących murów:
Rozmarzyłam się:
Kotwiczymy obok takich wspaniałych jednostek:
Chce się tam być, jak najszybciej:
Jednak będziemy odwlekać tę przyjemność Najpierw popatrzymy sobie na piękne niebo o zachodzie słońca:
A potem nieśpiesznie, nabrzeżem:
przez wypełniony ludźmi plac:
mijając opustoszałą o tej porze lodziarnię Kiwi:
pójdziemy prosto... do supermarketu
Skuszona opisami ZdziHa i Ruzicy, już przed przyjazdem zaplanowałam, że kiedy przypłyniemy do Korčuli, musimy odwiedzić lokal, który zwie się Kavana No 1, a mieści się w pasażu sklepu Tommy Bardzo zdziwiła mnie ta lokalizacja, ale skoro restauracja ma wysokie noty i przede wszystkim polecają ją nasi Forumowicze, trzeba spróbować
Bardziej niż jedzenie do Kavany przyciągnął mnie widok, TEN widok :
Byłoby jeszcze piękniej, gdyby udało nam się usiąść przy stoliku "w pierwszej linii". Niestety, kiedy przyszliśmy, wszystkie stoły "z widokiem" były zajęte, a gdy zwolniło się miejsce, obsługa niespecjalnie śpieszyła się ze sprzątaniem:
Odpuściliśmy więc pomysł przenoszenia się. Z "drugiego rzędu" też było nieźle widać
Pierwszy zgrzyt pojawił się przy zamawianiu napojów. Okazało się, że nie mają lanego piwa, a takie najbardziej lubimy. Choć na zmartwioną na tym zdjęciu nie wyglądam :
Zamówiona rybka (brancin) była malutka i niestety bardzo wysuszona:
Oliwy dostaliśmy tyle, co kot napłakał, w dodatku jakiejś bez smaku Do tego sałatka ziemniaczana z warzywami, coś w rodzaju pieczonek; Małżowi smakowała, mnie nieszczególnie.
Nie potrzebuję dużo jeść, ale tą porcją kompletnie się nie najadłam. Może nie powinnam oczekiwać cudów za 95 kun w Korčuli, ale po wysokich ocenach restauracji spodziewałam się czegoś lepszego. Przynajmniej tego, że będzie smacznie, a było nijak
Pod względem kulinarnym oczywiście, bo widok jest nie do pobicia. Ale samymi widokami nawet ja się nie najem Na plus mogę dodać, że obsługa była bardzo miła Przykro mi to stwierdzić, ale nasze doświadczenie kulinarne w tym miejscu nie jest tak pozytywne, jak Marty (Ruzicy) czy ZdziHa
Zapada zmrok, robi się nastrojowo:
(Trochę się rozmazało...)
Opuszczamy centrum handlowe. Teraz w restauracji jest sporo wolnych stolików "w pierwszej linii":
Idziemy wreszcie na starówkę, na której wita nas Umbrella Sky:
Na schodach, przed wieżą Revelin, jak zwykle, tłum ludzi:
Ostatnio byliśmy tu w 2014 roku, zobaczymy, co się zmieniło w wąskich uliczkach...
Stoję chwilę na schodach, wtapiam się w tłum , a tu zaraz trzeba ustąpić drogi takim ładnie ubranym panom :
Mężczyźni gromadzą się przed wejściem do małego amfiteatru za murami:
Za chwilę pewnie odbędzie się tam pokaz tradycyjnego tańca Moreška. To jeden z najstarszych tańców w Europie, kiedyś był elementem procesji rytualnych, następnie przerodził się w ludowe maskarady i zabawy. Biletów na to wydarzenie niestety nie posiadamy, a wieża, z której kiedyś (chyba) można było podziwiać widowisko, jest zamknięta.
Żeby się trochę pocieszyć , znalazłam pokaz Moreški na YT:
Skoro nie możemy obejrzeć tańca, pójdziemy zobaczyć, co mają na straganach pod wieżą Revelin :
W skrócie - to samo, co w Orebiću Hitem tego lata są świecące pluszowe ośmiornice A my bezskutecznie poszukujemy gumowych kaczek, które jakiś czas temu zaczęliśmy kolekcjonować. Może to za duże słowo, bo mamy dopiero takie cztery pamiątki z wakacji Niestety, mogę już zdradzić, że w tym roku nigdzie nie uda nam się ich namierzyć - ani w Korčuli, ani w Orebiću, ani w Stonie, ani nawet w Dubrowniku
Po nieudanym poszukiwaniu kaczek wracamy na schody Wreszcie jest trochę luźniej i Małż może mi zrobić takie zdjęcie :
Wchodzimy przez bramę i zaczynamy się zachwycać :
Jednak więcej zachwycającej Korčuli pokażę w następnym odcinku
Z tym centrum handlowym na górze kojarzy mi się taka historia: mój kochany mąż poszedł tam z kolegą po zakupy. Upał był niemiłosierny. Wziął z lodówki w sklepie zimne piwo i - jak twierdzi - resztkami zdrowego rozsądku nie wypił go duszkiem od razu przy tej lodówce Te sklepy są strasznie wysoko
Ryba rzeczywiscie jakoś nie wyglądała Lepiej pokaż więcej Korculi
Wchodziliśmy na nią w 2014 roku; nie będziemy tego powtarzać. Zapamiętałam bardzo ciasne przejścia i "ażurową" platformę przy wejściu na samą górę To był najbardziej nieprzyjemny moment, ale oczywiście widoki wynagrodziły mi mały stresik
W każdym razie na wieżę wejść można również wieczorem:
Gdyby ktoś chciał sobie przypomnieć, opisywałam tamten spacer po Korčuli w tym miejscu
Ja też odświeżyłam sobie odcinek napisany ponad 7 lat temu i dzięki temu widzę, że zmieniła się restauracja na placu przed katedrą. Teraz wygląda tak:
Kiedyś była to mniej elegancka Pizzeria Caenazzo:
W tym odcinku nie uda mi się odejść od porównań i wspomnień
Zaglądamy do kościółka św. Piotra:
w którym urządzono wystawę rzeźb:
Można też kupić drewniane suweniry:
Z jednego z okien dobrotliwie uśmiecha się Marco Polo:
Moim zdaniem wygląda tu zbyt poczciwie; przecież był awanturnikiem
Właśnie jesteśmy przed jego domem (o tej porze muzeum jest zamknięte), który ewidentnie został odrestaurowany:
Dla porównania, zdjęcie z 2014 roku:
Wychodzimy na obrzeża starówki, czyli na Šetalište Petra Kanavelića, na którym mieści się mnóstwo knajpek:
Ten potykacz widziałam wcześniej u Ruzicy :
Szczerze mówiąc, chętnie zjadłabym čevaby, bo wcale nie czuję się najedzona rybką... Ale może niezdrowo jest jeść dwie kolacje
Na tej wieży:
mieści się knajpka. Wdrapaliśmy się tam 7 lat temu tylko po to, żeby stwierdzić, że nie mają w ofercie piwa, a wyłącznie drinki
Uroczy zaułek:
Pan przygrywający gościom restauracji:
Trzeba patrzeć pod nogi, żeby nie nadepnąć jednego z mieszkańców :
Velika Kneževa Kula i tajemnicze niebo :
Patrzymy sobie w dół, na oświetlone jachty:
Taką koszulkę Małż już ma, więc może sobie odpuścić zakupy :
Robi się późno, a nam chce się pić Siadamy więc na chwilę w jednym z kafićów z widokiem na Orebić i Kućište:
Jest pięknie i romantycznie
A potem znowu zmierzamy na plac przy katedrze św. Marka:
gdzie postanawiam zapozować podobnie jak w 2009 roku Do tej pory wspominałam nasze spacery po Korčuli (a było ich wiele!) z 2014; teraz jeszcze bardziej cofniemy się w czasie, o całe 12 lat
Musze przyznać, że zaplanowałam "sentymentalną podróż w czasie", bo włożyłam dzisiaj tę samą sukienkę, którą miałam na sobie właśnie w 2009
Niestety, nie przeanalizowałam dokładnie tamtego zdjęcia i nie pamiętałam o spięciu włosów i innych szczegółach Na zbliżenie też się tym razem nie zdecydowałam, żeby nie było widać upływu czasu
OK, za dużo gadam. Zdjęcia, które miały być podobne - 2021:
i 2009 rok:
Nie do końca wyszło tak, jak chciałam, ale chyba nie jest źle
Koniec pozowania Zbliża się 23:00, trzeba powoli kończyć zwiedzanie i zmierzać w stronę statku. Po drodze zaglądamy jeszcze na jakieś urokliwe podwórko:
Mieć tu kwaterę - to byłoby coś! Chociaż co zrobilibyśmy z naszym Maździakiem?
Pora opuścić piękną Korčulę:
Zvijezda Kvarnera już czeka:
Żegnamy się z miastem:
ale tylko na niecały tydzień Będziemy tu znowu w najbliższą niedzielę
Nocny powrót statkiem jest magiczny
Tym razem zajmujemy dolny pokład. Siedzę wpatrzona w oddalające się Stare Miasto:
Nie wiem, o co mi chodziło :
Chyba nie chciałam skakać
W Orebiću pusto :
Nic dziwnego, jest prawie 23:30. Spacerowicze to przede wszystkim wracający z Korčuli. Po raz pierwszy widzimy pustą konobę Andiamo. Wreszcie mogę zrobić bezludne zdjęcia ścian pokrytych pięknymi malowidłami:
Jest już prawie północ, kiedy wracamy do apartmana, ale i tak nie możemy sobie odmówić przyjemności posiedzenia na tarasie, przy muzyce świerszczy
Jutro wreszcie będziemy kajakować W końcu tytuł relacji zobowiązuje
Kapitańska Baba napisał(a):Nic a nic sie nie zmieniłaś przez te kilka lat - jak ty to robisz Kobieto???
Nic nie robię
Na studiach trochę eksperymentowałam z wyglądem - z kolorem i długością włosów. Natomiast od jakichś 15 lat mam podobny kolor, długość i styl generalnie Może to dlatego jest takie wrażenie A może czas coś zmienić?
Kapitańska Baba napisał(a):Za to dom Marco Polo - jakoś ten przed remontem bardziej do mnie przemawiał
Też mi się bardziej podobał kiedyś...
piotrf napisał(a):Agnieszko , to przecież normalne - zestarzał się , złagodniał , nawet dom wyremontował
Uniknęliście stresiku rezygnując z wejścia na wieżę, za to tablica namawiająca do zamówienia ćevapów wprowadza następny stres dla szczupłych osób.. . Muszę popracować nad późniejszym wychodzeniem na wieczorne spacery po starówkach. Latem nastrojowo robi się jak widzę po 21, a my najczęściej już o 20 jesteśmy w "domu" .
W tym roku również zafundowaliśmy sobie sentymentalne wyprawy: Riva.Makar, Split itd. Ale Korčula musi poczekać i raczej jak teraz u Ciebie będzie z Pelješcem.
Mój apetyt na Orebić rośnie,... gdy widzę Korczulę Super wycieczka ,a możliwość wieczornego zwiedzania bezcenna. Jak już jeździć na imprezę, to taksówką (może być wodna) , od początku do końca, bez przesiadek ...i za to już polubiłem Orebić
P.S. Jak kursują te taksówki ( co ile minut i do której godziny) ?
pomorzanka zachodnia napisał(a):Muszę popracować nad późniejszym wychodzeniem na wieczorne spacery po starówkach. Latem nastrojowo robi się jak widzę po 21, a my najczęściej już o 20 jesteśmy w "domu" .
A po 22:00 coraz bardziej pusto W czerwcu i w lipcu trzeba później zaczynać
te kiero napisał(a):W tym roku również zafundowaliśmy sobie sentymentalne wyprawy: Riva.Makar, Split itd.
Z tymi podróżami sentymentalnymi to różnie bywa, może się skończyć rozczarowaniem. We wspomnieniach często "kolorujemy" rzeczywistość
Habanero napisał(a):Mój apetyt na Orebić rośnie,... gdy widzę Korczulę
Słusznie Miasto Korczula to "przedłużenie" Orebića
Habanero napisał(a):P.S. Jak kursują te taksówki ( co ile minut i do której godziny) ?
W sezonie kursują co godzinę (dłuższa przerwa między 21:30 a 23:00). Ostatni kurs z Korczuli jest o 23:40, my dwa razy płynęliśmy przedostatnim, na wszelki wypadek
20 lipca (wtorek): Kajakiem między wysepkami - część pierwsza
Dzisiaj wreszcie będziemy kajakować Pogoda się ustabilizowała, nie wieje (na razie ), a my już bardzo stęskniliśmy się za naszym Plavcem
Zwodujemy go w Orebiću, najbliżej jak się da, dokładnie w tym miejscu:
Odbijamy od brzegu:
Na plażach tłumek zaczyna gęstnieć:
Trzeba poszukać spokojniejszych miejsc. Naszym celem są wysepki w Kanale Korczulańskim:
Które dokładnie, to się okaże
Po lewej mijamy Veliką Sestricę z latarnią morską:
Zbliżamy się do wysepek Stupe, mijamy Malą Stupę:
Na tej większej znajduje się Moro Beach Stupe - knajpka z baaardzo wysokimi cenami:
Nie skorzystamy, mamy swój prowiant i napoje
Sv. Ilija widziany z tej perspektywy budzi respekt:
I pomyśleć, że się tam wdrapiemy
Teraz jednak szukamy jakiejś miłej plaży. Tutaj byłoby nieźle:
gdyby nie fakt, że to naprzeciwko i bardzo blisko "wariatkowa", które skupia się wokół beach baru na Velej Stupie:
Bez przerwy podpływają motorówki, a z knajpki słychać nieprzyjemny dla ucha (przynajmniej naszego) "umc-umc"
A szkoda, bo kolor wody jest tu wspaniały:
Spróbujemy jednak znaleźć spokojniejszą miejscówkę. Może na wyspie Majsan:
Jak wynika z tablicy:
znajduje się tu stanowisko archeologiczne. I jest całkiem pusto:
Niestety, plaża z bliska okazuje się bardzo zaśmiecona Poza tym jakoś smutno tutaj, nie wiem, z czego to wynika... Wiem, wcześniej marudziłam, że za dużo ludzi, a teraz, że zbyt ponuro To jeden z tych dni, kiedy trudno mi będzie znaleźć plażę idealną
Rezygnujemy z plażowania na wyspie Majsan:
Opływamy ją jeszcze na wszelki wypadek, ale dalej brzegi są coraz niedostępne. Tuż obok jest natomiast maleńka wysepka Majsanić i to na niej ostatecznie będziemy plażować :
Nie jest to może miejsce idealne:
ale Dzielny Flaming wydaje się być zadowolony :
Oczywiście możemy zapomnieć o prywatności, bo między wysepkami cały czas ktoś się kręci. Ale przynajmniej mamy ładne widoki :
Eliasz przyciąga wzrok:
Do tego na wysepce niesamowicie pachnie... czosnkiem Rośnie go tu bardzo dużo:
Idę się przespacerować. (Niestety nie zauważyłam kropelki wody na obiektywie ) Widok w stronę Velikiej Sestricy:
I w kierunku Velej Stupy, po lewej - Majsan:
Pod wodą też nie najgorzej - spore ryby:
i żółte koralowce:
Dzielny chce popływać :
Niech się chwilę pobawi Po jakimś czasie i jemu , i nam zaczyna się nudzić. Płyniemy więc dalej, zobaczyć, jak jest na innych wysepkach
Na koniec - większa część naszej dzisiejszej trasy:
Pomarańczowy fragment przepłynęliśmy w tym odcinku, resztę opiszę w następnym