Jaki jest przeciętny koszt obiadu w restauracji?

ita napisał(a):wiesz co woka? się ugryź w język zanim rzucisz takim tekstem.
Ja jestem takim "garowiczem" czy dlatego, że mnie nie stać, żeby jechać do CRO i jadać wyłącznie w knajpach mam nie jechać? lubię pichcić i gotować a zapewniam, że pozwala mi to również doskonale wypocząć.
Wolę przygotować coś w domu w Cro szybko odgrzać i cieszyć się Chorwacją niż siedzieć w domu i marudzić, że mnie nie stać
Oczywiście próbuję też miejscowych specjałów ale nie codziennie.

Więc wrzuć na luz i daj innym spędzać wakacje tak jak lubią i mogą
pozdrawiam

"ita" ... to Ty wrzuć na luz.

Na temat "garnków" zabieram głos od dawna i nigdy nikogo nie wyśmiewałem. Można sprawdzić.
Oczywiście zawsze proponuję bez tego gotowania ( bo szkoda czasu, jest się przywiązanym,...) ale niektórzy mają takie argumenty, że chcąc nie chcąc muszę przynać im rację.
Chcą to gotują, nie moja sprawa. Przecież to nie odbywa się u mnie w pokoju.
Tutaj, to mnie się atakuje a nie ja innych. Zwróć uwagę i dopiero kieruj pretensje pod moim adresem.
Miłych wczasów życzę.
ps.
Nie czuję się winnym lecz przepraszam za fakt dyskomfortu. Nie powinnaś tak tego odbierać. ..... uśmiechnij się.

e tam, ja specjalnego dyskomfortu nie poczułam,
i owszem, uśmiecham się, na sama myśl o wakacjach w CRO

ale Ci garowicze co zamiast wypoczywać gotują to nie zabrzmiało fajnie
lepiej mówić o sobie nie o innych po prostu

ita napisał(a):e tam, ja specjalnego dyskomfortu nie poczułam,
i owszem, uśmiecham się, na sama myśl o wakacjach w CRO

ale Ci garowicze co zamiast wypoczywać gotują to nie zabrzmiało fajnie
lepiej mówić o sobie nie o innych po prostu

Ita ..... "garowicze" to wg mnie nic obraźliwego. Nie traktuj tego w ten sposób.
Któregoś pięknego dnia ...... wspomnisz, że "woka" miał rację. Życzę Ci aby to nastało szybko.

Nie zrozum mnie znowu źle, ale już niejednoktotnie pisałem, że czasami z balkonu widzę jak obok w apartamencie , wczasowicze gotują sobie.
Toż to zajmuje im całe wieki. Przyżądzenie, nakrycie, pozmywanie .... dlatego piszę że szkoda czasu. Oszczędność w pieniądzu chyba nie taka znowu duża a komfort że jesteś na faktycznych wczasach .... bezcenna.
pzdr.

woka napisał(a):

ita napisał(a):e tam, ja specjalnego dyskomfortu nie poczułam,
i owszem, uśmiecham się, na sama myśl o wakacjach w CRO

ale Ci garowicze co zamiast wypoczywać gotują to nie zabrzmiało fajnie
lepiej mówić o sobie nie o innych po prostu

Ita ..... "garowicze" to wg mnie nic obraźliwego. Nie traktuj tego w ten sposób.
Któregoś pięknego dnia ...... wspomnisz, że "woka" miał rację. Życzę Ci aby to nastało szybko.

Nie zrozum mnie znowu źle, ale już niejednoktotnie pisałem, że czasami z balkonu widzę jak obok w apartamencie , wczasowicze gotują sobie.
Toż to zajmuje im całe wieki. Przyżądzenie, nakrycie, pozmywanie .... dlatego piszę że szkoda czasu. Oszczędność w pieniądzu chyba nie taka znowu duża a komfort że jesteś na faktycznych wczasach .... bezcenna.
pzdr.

Pieprzysz. W Chorwacji ma się czas by się zachłystnąć ich smakami.
A te smaki są na targu,u chorwackiego piekarza,u rybaków.
Ty masz taki ,,fast food''.Biedny jesteś.

ita napisał(a):wiesz co woka? się ugryź w język zanim rzucisz takim tekstem.
Ja jestem takim "garowiczem" czy dlatego, że mnie nie stać, żeby jechać do CRO i jadać wyłącznie w knajpach mam nie jechać? lubię pichcić i gotować a zapewniam, że pozwala mi to również doskonale wypocząć.
Wolę przygotować coś w domu w Cro szybko odgrzać i cieszyć się Chorwacją niż siedzieć w domu i marudzić, że mnie nie stać
Oczywiście próbuję też miejscowych specjałów ale nie codziennie.

Więc wrzuć na luz i daj innym spędzać wakacje tak jak lubią i mogą
pozdrawiam

Popieram. Należę do osób, które lubią pichcić na urlopie. Knajpy mnie nie pociągają, czekanie na posiłki itp. Jeśli mam za rybę płacić jak za kawior to wolę kasę wydać na inne rozrywki choćby na lody dla dzieci.

a ja myślałem, że w tym temacie nie da się nic więcej powiedzieć jakieś 15-20 postów temu teraz to dopiero jest akademicka dyskusja

I jak to się ma do kosztu przeciętnego obiadu

Z napisał(a): przeciętnego obiadu

Ma być dobry czy niedobry?

Wyśmiewamy się sami z siebie nawzajem, że jak ktoś "weki" ze sobą zabiera, to niby z biedy. Wcale tak do końca to nie wygląda. Niemcy, Austriacy, Włosi robią dokładnie tak samo. Przyjeżdżają wieloosobowymi rodzinami i zawsze mają jakąś "babcię", która im to ogarnia.
Zastanawialiście się dlaczego wszystkie apartamenty są wyposażone w kuchenki, zlewy, lodówki, garnki, talerze, sztućce.............
No chyba nie tylko i wyłącznie dla Polaków.
Ja nie wyobrażam sobie śniadania bez naszej "wiejskiej" kiełbaski, lub obiadu bez mojej ulubionej "chińszczyzny" a i tak zawsze ze 3-4 razy na coś miejscowego się skuszę.

A co powiecie o bywalcach campingów (campery). też biedota ? Przecież oni sami gotują !
I według powyższych postów, to ogólnie nie mają czasu na wypoczynek.
Ten kto był na kempingu choć raz to wie o co chodzi.

AndrzejJ. napisał(a): W Chorwacji ma się czas by się zachłystnąć ich smakami.
A te smaki są na targu,u chorwackiego piekarza,u rybaków.

Takie oczywiste i elementarne. . Wydaje się, że nie ma o czym dyskutować: jeden woli tak, a drugi inaczej i tyle. Ale...

bobemce napisał(a): teraz to dopiero jest akademicka dyskusja

To nie jest żadna dyskusja, a tym bardziej akademicka.
Jeśli jeden z dyskutantów mówi drugiemu:
-jak kiedyś zmądrzejesz, to zobaczysz, że miałem rację
to właściwie nie ma już nic do dodania.

jan_s1 napisał(a):.....-jak kiedyś zmądrzejesz, to zobaczysz, że miałem rację
to właściwie nie ma już nic do dodania.

No tak, już dorobiłeś swoją teorię.
Do głowy by mi przyszło aby takiej dokonać interpretacji. Zły dzień lub zła wola.

dajmy już spokój
zakończmy OT
zaczynają się wyjazdy, może niedługo poznamy aktualne ceny w knajpach

Tak wracając do tematu.
W ubiegłym roku, jak zazwyczaj stołowałem się w restauracjach. Pewnie było to 10 razy i prawie każdorazowo w innej knajpce. Nigdy nie zapłaciłem mniej niż 300 kun i więcej niż 400.
Do powyższego kilka zastrzeżeń:
1.Dwoje dorosłych i dzieci 9 i 2 lata, młodszy zamawiał jedynie soczek i frytki resztę czerpiąc z naszych talerzy, starszy raczej dania typu "palacinki s liedami".
2.Nie jedliśmy pizzy, ani razu.
3.Gdy były to ryby lub inne owoce moża cena rosła do bliżej 400.
4.Jadaliśmy tzw. obiadokolacje między 18-20, wcześniej nie spożylibyśmy tyle
5.Znaczną część rachunku stanowiły napoje, w tym alkoholowe , oprócz piwa rakija, śliwowica, wino.
PS
Jakąś godzinę temu wróciłem z żoną z restauracji nomen omen 'śródziemnomorskiej', za 3 dania z napojami w tym wino, piwo, zapłaciłem łąznie z napiwkiem 100zł, czyli blisko 2 razy taniej, a jedliśmy ryby.

soul17 napisał(a): młodszy zamawiał jedynie soczek i frytki resztę czerpiąc z naszych talerzy, .

To się klasyfikuje do niedobrych obiadów woki,ale czyich talerzy się on czepiał nie wiadomo na razie.

soul17 napisał(a):Jakąś godzinę temu wróciłem z żoną z restauracji nomen omen 'śródziemnomorskiej', za 3 dania z napojami w tym wino, piwo, zapłaciłem łąznie z napiwkiem 100zł, czyli blisko 2 razy taniej, a jedliśmy ryby.

To jest właśnie ta różnica pomiędzy jedzeniem w mieście i (też) poza sezonem, a jedzeniem na wakacjach, nad morzem, gdzie klient to generalnie tylko turysta...