Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-2022.

Birma? Indonezja?

Świetne krajobrazy.

Pozdrawiam

Lidia K napisał(a):Ciekawe jak często młodszy syn będzie korzystał z małpiastego chowania się na plecach Taty. To trudny czas dla Was obojga, bo syn jest za mały na długie wycieczki a za ciężki, żeby go nosić.

To chyba pierwszy wyjazd w takim składzie. Tylko Wy i dzieci.

Kanion Matka tak odrobinkę jest nam znana, jaskinia wcale.
Te twory dość niezwykłe.
Czy to jest martwa jaskinia?

Masz rację, już wygodniej było, kiedy był mniejszy i lżejszy, nosić Go w nosidełku. Najgorzej raz pokazać, że tak można, no i koniec, "nóżki bolą" prawie cały czas.
Rzeczywiście pierwszy wyjazd w takim składzie, bo albo była Mama, albo Znajomi, albo byliśmy sami bez dzieci, aż trudno w to uwierzyć .

Co do jaskini, to ciężko mi na jej temat cokolwiek napisać. My też jadąc do Kanionu nie mieliśmy o niej pojęcia, nawet chwilę przed wejściem do łódki nie wiedzieliśmy, że płyniemy do jakiejś jaskini no i wszystkiego co mówił Pan Przewodnik też nie zrozumieliśmy. Dopiero teraz, po powrocie coś tam o niej przeczytałem. Musiałem przez to zmienić trochę to co napisałem w relacji, że nie jest duża, bo okazało się, że jest dokładnie odwrotnie .
Pod tymi linkami trochę informacji:
http://www.exploringmacedonia.com/cave-vrelo.nspx
http://travel2macedonia.com.mk/tourist- ... cave-matka

Pozdrawiam

marek1973 napisał(a):Witam,

Czytam,podziwiam i nie mogę się doczekać swojego wyjazdu 027DDW

Pozdrawiam i czekam na dalszą relację...

27 zleci bardzo szybko, dobrze Ci bo urlop jeszcze przed Tobą.
Życzę Ci udanego wyjazdu.

Pozdrawiam

Vjetar napisał(a):Birma? Indonezja?

Świetne krajobrazy.

Pozdrawiam

Jak to dobrze, że nie trzeba jechać tak daleko.

Pozdrawiam

3 Maj

Dzięki niezbyt dużej odległości do następnego miejsca noclegowego (ok. 260 km) nie zachodziła konieczność wczesnego zrywania się, rezygnacji ze śniadania czy proszenia o spakowanie go dzień wcześniej (co już kiedyś miało miejsce), mogliśmy je zjeść w spokoju i jeszcze trochę delektować się urokiem tego miejsca.
Po spakowaniu się i uiszczeniu rachunku pod hotel podjechał Pan na wózku, do którego spakowaliśmy bagaże. Niby wygoda, bo nie musieliśmy ich nieść, tylko, że wiadomo, takie usługi wiążą się z napiwkiem i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że najdrobniejszym banknotem jaki miałem było 20 euro, trochę to za dużo na napiwek. Pan dosyć długo czekał przy naszym samochodzie i w końcu niezadowolony odjechał z powrotem .




Właśnie w tym miejscu spędziliśmy kilka godzin poprzedniego dnia, restauracja w jaskini.



Wracamy z powrotem obwodnicą Skopje, następnie kierujemy się w stronę Grecji. Jednak nie długo jedziemy w tym kierunku, na Grecję przyjdzie czas, w Veles zjeżdżamy na Stip.




Droga raz lepsza, raz trochę gorsza, nie ma co narzekać.







Przed Stip skręcamy na Strumicę gdzie robimy sobie dłuższy postój.
W Strumicy obok stacji gdzie tankowaliśmy gaz jest dosyć duży sklep, gdzie można płacić kartą, była okazja żeby kupić kilka Macedońskich wyrobów. Trochę dżemików, trochę rakij, można jechać dalej.

Kilka kilometrów za Novo Selo skręcamy w kierunku wodospadu Smolare, jest drogowskaz. Jedzie się kilka kilometrów przez wioskę aż do końca asfaltu. Raczej nie można zabłądzić, dojazd jest dosyć dobrze oznaczony.






W miejscu gdzie zostawia się samochód można kupić miejscowe wyroby, no ale my zaopatrzyliśmy się już w sklepie w Strumicy.
Droga do wodospadu to jakieś 15 minut spaceru przez las.








Już widać wodospad, bo słychać go było dużo wcześniej.






Widok w drugą stronę.



Na zdjęciach może tego nie widać, ale wodospad na prawdę robi wrażenie. Jedyna zaleta dosyć deszczowej pogody, duża ilość wody powoduje to, że wodospad jest bardziej spektakularny. Kiedy weszliśmy na mostek, z którego obserwuje się wodospad, mój starszy, ośmioletni Syn powiedział "warto było" i niech to wystarczy za rekomendację tego miejsca .








Od wodospadu już całkiem niedaleko do bułgarskiej granicy, po krótkiej kontroli po raz pierwszy w historii naszych wypraw znaleźliśmy się w tym kraju.




Pomimo nie najlepszej pogody z daleka już było widać krajobrazy charakterystyczne dla miejsca gdzie się udawaliśmy.





Dojechaliśmy w końcu do Melnika, miejsca naszych kolejnych dwóch noclegów.



Bez problemów znaleźliśmy Hotel Melnik gdzie zarezerwowałem pokój.
Była chwila niepewności na recepcji, coś tam Pani długa sprawdzała, coś tam mówiła, że pokój, który mieliśmy dostać nie jest wolny. W końcu uśmiechnęła się i oznajmiła, że nie mamy się czym przejmować bo w zamian dostaniemy jeszcze większy i lepszy apartament w tej samej cenie. Fakt pokój był bardzo duży, chyba największy na tych wakacjach i bardzo nam się podobał.








Cena apartamentu to 50 euro za noc ze śniadaniem. Hotel Melnik można też znaleźć na Facebooku.
Oglądanie Melnika pozostawiliśmy sobie na następny dzień.

CDN

KOL napisał(a):

Vjetar napisał(a):Birma? Indonezja?

Świetne krajobrazy.

Pozdrawiam

Jak to dobrze, że nie trzeba jechać tak daleko.

Pozdrawiam

Bez tego robactwa, no i zjeść można "po ludzku".

Cześć KOL,
Z restauracji przy wjeździe do Kanionu Matka korzystaliśmy w 2013 r. Siedząc na zewnątrz przy stolikach nie miałem (do tej pory) pojęcia, że jej środek jest w jaskini. Człowiek cały czas coś dowiaduje, uczy...
Z ciekawością przeczytam dalszą cześć o rejonie Melnik, bo także planuję odwiedzić to miasteczko w drodze do Grecji podczas tegorocznych wakacji. Są tam jakieś atrakcje dla dzieciaków? Również podróżujemy z dziećmi w wieku szkolnym.
Pozdrawiam,
Tomek

KOL napisał(a):Dojechaliśmy w końcu do Melnika

No to niespodzianka
Ale jeśli nigdy nie byliście w BG, to w końcu trzeba było
A Melnik i okolice jest warty odwiedzin, ciekawe czy Wam też się spodobał.

Witam

No to jesteśmy w Bułgarii
Wodospad wraz z otoczeniem też niczego sobie...

Pozdrawiam

Witam,

Mam pytanie odnośnie kanionu Matka.

Jak długo czasowo zajmuje dojazd od Skopje i jak tam najlepiej dojechać, czy jest jakiś zjazd z obwodnicy i jedziemy przez miasto czy lepiej zjechać na centrum wcześniej? Bo jednak obwodnica idzie północną stroną miasta, a kanion jest na południu.

Ile czasu potrzeba na takie szybkie zwiedzanie, z rejsem łódeczką?

TJL napisał(a):Cześć KOL,
Z restauracji przy wjeździe do Kanionu Matka korzystaliśmy w 2013 r. Siedząc na zewnątrz przy stolikach nie miałem (do tej pory) pojęcia, że jej środek jest w jaskini. Człowiek cały czas coś dowiaduje, uczy...
Z ciekawością przeczytam dalszą cześć o rejonie Melnik, bo także planuję odwiedzić to miasteczko w drodze do Grecji podczas tegorocznych wakacji. Są tam jakieś atrakcje dla dzieciaków? Również podróżujemy z dziećmi w wieku szkolnym.
Pozdrawiam,
Tomek

Jaskiniowa część tej restauracji jest dosyć duża, nawet dwupoziomowa, są oczka wodne z rybkami. Szkoda, że zdjęcia nie powychodziły. Ja też bym nic nie wiedział gdyby nie to, że czytnik kart mieli w środku.
Co do atrakcji dla dzieci w Melniku, to o takie adresowanych stricte do nich raczej trudno. Nie wiem czy Twoje dzieci lubią spacery, bo u mnie z tym, szczególnie u młodszego, tak sobie, no ale On ma dopiero niecałe cztery lata. Dla niego na pewno atrakcją był mini plac zabaw przy hotelu, a dla obu wi-fi w hotelowym pokoju .

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):No to niespodzianka
Ale jeśli nigdy nie byliście w BG, to w końcu trzeba było
A Melnik i okolice jest warty odwiedzin, ciekawe czy Wam też się spodobał.

Podobał nam się zarówno widokowo jak i cenowo, choć nie zagłębiliśmy się w piramidy za miasteczkiem tak jak Wy.

Pozdrawiam

ajdadi napisał(a):Witam

No to jesteśmy w Bułgarii
Wodospad wraz z otoczeniem też niczego sobie...

Pozdrawiam

Nie za długa ta wizyta w Bułgarii, ale kolejny kraj zaliczony, jeden z dwóch na tym urlopie, który odwiedziliśmy pierwszy raz.

Pozdrawiam

nightmare00000 napisał(a):Witam,

Mam pytanie odnośnie kanionu Matka.

Jak długo czasowo zajmuje dojazd od Skopje i jak tam najlepiej dojechać, czy jest jakiś zjazd z obwodnicy i jedziemy przez miasto czy lepiej zjechać na centrum wcześniej? Bo jednak obwodnica idzie północną stroną miasta, a kanion jest na południu.

Ile czasu potrzeba na takie szybkie zwiedzanie, z rejsem łódeczką?

Od Skopje to na prawdę bardzo blisko. Jest oznaczony zjazd z obwodnicy. Obwodnica idzie północą, ale zjazd jest zaraz za Skopje kiedy obwodnica nie jest już po północnej stronie miasta. Jeśli zaparkujesz tam gdzie my czyli na końcu drogi to dojście do przystani łódek, powiedzmy 10 minut, rejs góra półtorej godziny, krótki rekonesans po okolicy przystani z wizytą w cerkwi pół godziny. Jeśli bardzo Ci się śpieszy to w dwie i pół godziny się wyrobisz.

Pozdrawiam

Trochę wyprzedzając dalszą trasę: przećwiczyłeś w tym roku przejazd w kierunku Kosowo-Serbia? I w jaki sposób? Zastanawiam się, czy wyrabiać dowód dla dziecka.

Pozdrawiam

wkrak napisał(a):Trochę wyprzedzając dalszą trasę: przećwiczyłeś w tym roku przejazd w kierunku Kosowo-Serbia? I w jaki sposób? Zastanawiam się, czy wyrabiać dowód dla dziecka.

Pozdrawiam

Niestety zrezygnowaliśmy z ostatniej nocy w Kosowie, stwierdziliśmy, że musimy dać sobie dzień więcej na przystosowanie się, a starszemu Synowi na odrobienie szkolnych zaległości, jeden dzień to jednak trochę za mało.

Pozdrawiam

KOL napisał(a):jeden z dwóch na tym urlopie, który odwiedziliśmy pierwszy raz.

Super , coś czuję, że zrealizowałeś mój pomysł sprzed 2 lat
Tym bardziej jestem ciekaw części dalszej...

Trochę wyprzedzając dalszą trasę: przećwiczyłeś w tym roku przejazd w kierunku Kosowo-Serbia? I w jaki sposób? Zastanawiam się, czy wyrabiać dowód dla dziecka.

W październiku ub. roku po wizycie m. in. w Serbii i Abanii wjechaliśmy do Kosowa od strony Macedonii (przy wjeździe wielgachna reklama chyba przeszczepów nerek, bo na bilboardzie było ollbrzymie, realistyczne zdjęcie nerki ). Tylko przejechaliśmy przez Kosowo i na granicy z Serbią celnikowi nie spodobały się nasze paszporty (była tam pieczątka wjazdu do Czarnogóry w Scepan Polje, ale przecież z granicy z BiH ), chyba mieli jakieś dane w komputerze, że byliśmy już w Serbii. Poprosili nas o dowody osobiste i nasze mieliśmy je i tylko dlatego nas przepuścili. Podobno jakiegoś cyklistę z Polski nie przepuścili i biedak musiał pedałować z powrotem

4 Maj

Krótki poranny, hotelowy rekonesans w drodze na śniadanie.






Widok z hotelowej restauracji.



W Hotelu Melnik jest możliwość skorzystania z sauny i jacuzzi, ale nam obecność pociech na to nie pozwoliła

I jeszcze wspomnienie dnia poprzedniego, „pamiątka” ze Strumicy w Macedonii, daleko nie zajechała .



No, ale trzeba się było w końcu ruszyć z hotelu. Punkt pierwszy tego dnia to Monastir Rozhen, lub Rożeński po polsku. Z Melnika to tylko kilka kilometrów.








Do Rozhen dzięki drogowskazom łatwo jest trafić.



Co jakiś czas charakterystyczna dla tych okolic piramidka.















Samochód zostawiliśmy w Rozhen na pierwszym parkingu. Można podjechać prawie pod sam klasztor, ale my dalej asfaltową drogą poszliśmy na piechotę.
Na parkingu pod klasztorem dosyć dużo samochodów.






Monastir Rozhen założony został w 1217 roku, był kilkakrotnie niszczony i odbudowywany, dzisiejsze zabudowania pochodzą z XVI wieku (informacje z przewodnika wyd. Bezdroża).
Fresków w cerkwi pochodzących z wieków VI-XVIII oczywiście nie wolno fotografować.
Zakaz fotografowania obowiązuje niby już od wejścia za klasztorne mury, robimy więc, jak nam się wydaje, ostatnie zdjęcia.






Tymczasem okazuje się, że zakaz respektowany jest tylko we wnętrzu cerkwi, na zewnątrz trudno było spotkać kogoś, kto nie robiłby zdjęć.






Miejsce jest naprawdę ładne no i ładnie położone. Dzięki Kulki, zachęciliście nas do odwiedzin Rozhen swoją relacją.










Z powrotem do samochodu wróciliśmy już nie asfaltem, a ścieżką na skróty.




Czas na Melnik.



CDN

tiwa napisał(a):

Trochę wyprzedzając dalszą trasę: przećwiczyłeś w tym roku przejazd w kierunku Kosowo-Serbia? I w jaki sposób? Zastanawiam się, czy wyrabiać dowód dla dziecka.

W październiku ub. roku po wizycie m. in. w Serbii i Abanii wjechaliśmy do Kosowa od strony Macedonii (przy wjeździe wielgachna reklama chyba przeszczepów nerek, bo na bilboardzie było ollbrzymie, realistyczne zdjęcie nerki ). Tylko przejechaliśmy przez Kosowo i na granicy z Serbią celnikowi nie spodobały się nasze paszporty (była tam pieczątka wjazdu do Czarnogóry w Scepan Polje, ale przecież z granicy z BiH ), chyba mieli jakieś dane w komputerze, że byliśmy już w Serbii. Poprosili nas o dowody osobiste i nasze mieliśmy je i tylko dlatego nas przepuścili. Podobno jakiegoś cyklistę z Polski nie przepuścili i biedak musiał pedałować z powrotem

A na którym przejściu przekraczaliście granicę Kosowo-Serbia?