Dalmacja: jachtem (2007,2008, 2009)

dużo zdjęć z innej perspektywy-fajnie

Serdeczne pozdrowienia z cieplutkiego Jadranu (na Premudzie woda miała wczoraj 25 st.).
Dziś jesteśmy w Mali Losinj, około 10 odpływamy przez Susak na Iovik (chyba ). Pierwszy nocleg był w sennej o tej porze roku Kukljicy, drugi w porcie na Molacie - też cicho i spokojnie. Gwarny Mali Losinj to jak przeskok do innego świata

Długo oczekiwany moment w końcu nadszedł w piątek 19 września wyruszamy!
Oczywiście nie udało się wyjechać o planowanej godzinie... A to w pracy coś jeszcze wypadło i nie można było wyjść o czasie, a to Lechu trafił na sznureczek aut w drodze z Bydgoszczy do Wrocławia... W efekcie ponad pół godziny mamy w plecy. Kolejne pół dobija przy przedzieraniu się przez popołudniowe wrocławskie korki, bo mieszkamy z zupełnie innej strony miasta, niż w tym przypadku byłoby pożądane. Nie da się przyspieszyć mimo próby ominięcia zatorów bocznymi ulicami. A pozostała część załogi już nie może się na nas doczekać : dwaj wrocławscy uczestnicy naszej wyprawy, mieszkający z wylotowej strony dolnośląskiej stolicy, bez opóźnień dojechali pod Nysę do domu Kapitana i Kapitanowej. W końcu docieramy tam i my .
Szybkie przepakowanie zabieranych zapasów i około godz. 20:30 zaczynamy właściwą część wakacji - w każdym bądź razie co najmniej dla nie-kierowców podróż jest już integralną częścią wypoczynku .
W każdym aucie kierowców jest dwóch, "śmigamy" więc nocą w zasadzie bez dłuższych odpoczynków: Jesenik 21:00, Mohelnice 22:30, Brno 23:30, Wiedeń 1:15, Graz 3:10, Mureck (jakżeby inaczej ) 3:35, Ptuj 4:30 i w końcu o 4:40 wjazd do Cro.
Nie dane nam jest przejechać przez nasz ulubiony tunel Zimno - Ciepło, bo część autostrady ze Św. Rochem jest zamknięta i trzeba zjechać (ok. 8:00) na objazd przez Gračac cześć z Was z pewnością też w tym roku zaliczyła tę malowniczą trasę...

Około 9:30 docieramy do Zadaru. Już przed wyjazdem zdecydowaliśmy, że powitamy Jadran tam, gdzie go rok temu pożegnaliśmy. Będzie trochę czasu na kawkę-srawkę, a dla tych z nas, którym Zadar jest jeszcze zupełnie obcy, dodatkowo możliwość błyskawicznego spacerku po starówce, aby narobić im apetytu na powrót tutaj przy kolejnej okazji...

No to zaraz popłyniemy w rejs z Danusią

Nie tak zaraz

Na ten weekend mam w planie doroczne winobranie

A pływanie dopiero na drugim planie

no no, Danusia zapodaje
będzie co czytać i oglądać....

czekamy na ciąg dalszy

Madziu, na brak lektury tym roku nie możesz narzekać . W relacje obrodziło , jak Wiktoria zaśnie możesz czytać i czytać

wiem, wiem.....
co mnie bardzo cieszy

przynajmniej tak mogę "pobyć" w Cro w tym roku

OOOOOOOOO
Wchodzę na CRO i już JEST Danusina relacyjka
Super, cieszę się bardzo
Mam nadzieję, ze winogronka już pozrywane i możesz zasiąść przy klawiaturze, czekamy...........


PS I jaki ładny nowy avatarek

Pozrywane i przetworzone .
Było tego dużo mniej niż powinno, bo szpaki zwiedziały się, że Kapitan ruszył do Cro i chata jest wolna, toteż urządziły sobie w winnicy niezłą stołówkę

W Zadarze zatrzymujemy się oczywiście na "naszym" ulubionym darmowym parkingu przy Ravnice, sprawdzonym jako dogodne i szybkie dojście na stare miasto.





Wkrótce mamy widok na Fošę.





Na starówkę wchodzimy przez Bramę Lądową, lew św. Marka wita nas jak starych znajomych .





Zanim zaczniemy spacerek, wkraczamy do banku nałapać kun. To odpowiedni moment na takie operacje, w marinie w Sukošanie będzie znacznie drożej, a tam gdzie dotrzemy wieczorem, być może nie będzie okazji na wymianę.



Z wypchanymi portfelami możemy wreszcie ruszyć na poranną kawkę . Mieliśmy przysiąść gdzieś na placyku w pobliżu loggii, ale ostatecznie lądujemy w tej samej kawiarence, co rok temu, bo bliskość Jadranu przyciąga nas jak magnes .
Upajamy się aromatem napoju i patrzymy na przeciwległy brzeg Zadarskiego Kanału może jeszcze dziś popłyniemy tędy i z bliska popatrzymy na Preko i Kali?



Kolej na organy morskie, jak zwykle oblegane przez pragnących posłuchać ich specyficznej muzyki.







A teraz Pozdrav Suncu . Trochę szkoda, że nie jesteśmy tutaj wieczorem, wtedy w pełni moglibyśmy docenić tę wspaniałą konstrukcję...







Przy nabrzeżu czeka prom, z nazwą "Zadar" oczywiście [a jego dziób faktycznie jest zadar(ty) ].

Muszę przyznać, że winobranie mnie znacznie bardziej wciągnęło niż... jachtowanie Ale już posłusznie wracam na ziemię... eeee to znaczy na wodę I w pełnej gotowości ZADARowuję głowę i słucham

Jachtowanie to też nie moja pasja (ale to przecież Ulcia wiesz ), jednak dzięki wcięciu się w żeglarskie towarzystwo (zresztą, dla towarzystwa cygan dał się powiesić ) mam możliwość odkrycia miejsc, w które nigdy pewnie inaczej bym nie dotarła. A wszędzie tam są jakieś konoby i winko, więc wieczorami da się wciągnąć w coś innego niż żagle .

Cudny ten rejs..! Taki wymarzony przeze mnie. Może kiedyś pojawi się okazja aby spełnić swoje marzenia? W tym roku mieliśmy namiastkę takiego prawdziwego rejsu, płynąc na wyspę Rab i do baśniowej zatoki Zavratnica.

Narazie siedzę sobie w domku czytając zamieszczone relacje i próbuję się doleczyć z grypy Waszymi pięknymi zdjęciami.
Heh, po lecie tak obrodziło relacjami, że przez to czytanie moja prawie zupełnie leży.. Jeszcze nawet nie zdołałam "dojechać" do naszej Baśki...

Jchtowanie, winobranie... Wzmogłaś mój apetyt i na wino i na ciąg dalszy opowieści

pozdr

P.S.
Zdjęcia super