napisał(a) aga.budzinska » 04.08.2010 14:20
W życiu nie polecę tego apartamentu. Właściciel jest najgorszym burakiem jakiego w życiu spotkałam. Traktuje klientów gorzej niż świnie. Bez powodu wzywa policję (na 14 dni pobytu wzywał ją 3 razy). Sama policja nie wie co ma z nim zrobić, gdyż połowa wezwań w Srimie jest od niego. Wrzeszczy, wyzywa i zachowuje się jak prostak. Pierwszej nocy wezwał policję tylko dlatego, że koło 24 stłukliśmy szklankę na balkonie i przez to było trochę hałasu. Gostek zamiast przyjść i sprawdzić co się stało wpadł po pół godzinie do apartamentu znajomych z 2 policjantami. W pokoju spała 2 dzieci, a my siedzieliśmy na balkonie. Naopowiadał policji, że ktoś się bił i że strasznie hałasujemy, jesteśmy pijani itp. Wrzeszczał, że następnego dnia mamy się wynosić - dla wyjaśnienia byłam tam z 11 miesięcznym dzieckiem, wiec cała sytuacja była dla mnie masakryczna. Następnego dnia stwierdził, że możemy wszyscy zostać , ale musimy wpłacić 200 EURO depozytu, cisza nocna o 22 i nie możemy przebywać w obcych apartamentach - normalnie jak kolonie. Wziął od nas paszporty by nas zameldować, a gdy następnego dnia poprosiłam o zwrot bezczelnie zapytał się mnie, po co mi mój paszport. Wmurowało mnie. Nam oddał paszporty bez walki, ale znajomi mieli ogromne problemy - stwierdził, że ich paszporty traktuje jako depozyt, dał im jakieś durne karteczki świadczące o zameldowaniu mówiąc, że na podstawie tych kartek mogą poruszać się po kraju. Po tygodniu walki, nastraszony policją oddał niechętnie paszporty. Gdybym nie odzyskała swoich paszportów to było by nieciekawie, bo w połowie wyjazdu byliśmy z córką w szpitalu i na każdym kroku żądali ode mnie paszportu maleństwa. To tylko część naszej dwutygodniowej historii. Wakacje były ekstremalne, a gościa z chęcią bym utopiła. Gdyby nie to, że wszyscy byliśmy z małymi dziećmi i chcieliśmy mieszkać obok siebie i nie uśmiechało nam się szukanie niczego nowego to bym go tam chyba rozniosła.