Wyspa Krk i Makarska-garść wspomnień

Witam serdecznie wszystkich cromaniaków! Od kilku miesięcy podczytuję forum, korzystałam też z relacji i porad innych osób w czasie wyjazdu do Chorwacji w roku 2009 i 2013.
Przywiozłam sobie też śliczną pamiątkę z wakacji w 2009 roku, która pojawiła się na świecie w 2010 - córeczkę Majeczkę. Postanowiliśmy w te wakacje pokazać Majce miejsce poczęcia, które byćmoże wpłyneło na jej usposobienie
Nie będzie to relacja chronologiczna, bo pamięć jest zawodna, notatek nie robiłam. Jeśli ktoś ma ochotę poczytać to zapraszam.

W 2009 roku postanowiliśmy z mężem i naszą pierwszą córką Mileną odwiedzić Plitwice i Riwierę Makarską.
Mąż był wtedy zapalonym biegaczem-długodystansowcem. Amatorsko startował też w bigach-półmaratonach i maratonach i kolekcjonował medale wręczane uczestnikom za ukończenie biegu. W Plitwicach, w czerwcu organizowany jest co roku półmaraton. Postanowiliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym. Nad ranem dojechaliśmy do Plitwic i usiłowaliśmy odespać noc. Mieliśmy zarezerwowaną wcześniej kwaterkę na kilka dni. Nie jestem zwolennikiem jeżdżenia w ciemno. Z moich obserwacji praktycznych z tego okresu-ceny kwater wysokie w porównaniu do cen nad morzem, mimo iż był to czerwiec czyli przed sezonem. Tutaj ludzie zatrzymują się głównie na jedną noc więc być może to jest przyczyną. Ceny w knajpach bardzo wysokie, a jedzenie takie niezbyt smaczne i obfite. Ludzie jedzą tu tylko raz, a potem jadą dalej więc pewnie nic nie da troska o jakość. Warto zabrać coś z Polski na ten pierwszy dzień, będzie smacznie i tanio.
Z innych praktycznych uwag to warto uważać na ograniczenia prędkości na krętej drodze dojazdowej-często stoi tu policja.
Mąż wystartował w półmaratonie, dostał też gratisowy bilet na zwiedzanie jezior. Z jego relacji było bardzo trudno, wysoka temperatura i trasa górska, podbiegi i potem zbiegi. Udało mu się ukończyć bieg i medal wieźliśmy na pamiątkę.

Tym razem do Chorwacji zabrałam "trutkę na bociany".
Trzeba zarabiać pieniżki na wyjazdy do cro i nie tylko...

Jestem i ja. Przeczytam wszystko co napiszesz, a jeszcze chętniej obejrzałbym jakieś fotki.
Pozdrawiam.
Wojtek

Plitwice były piękne.Zwiedzaliśmy je dwa dni, była słoneczna pogoda,więc woda miała cudny turkusowy kolor. Na płyciznach grzały się stada ryb, woda przelewała się z szumem. Drugiego dnia wybraliśmy się na zwiedzanie jezior bardzo wcześnie rano. To dzięki Milenie, która lubi wcześnie wstawać. Podjechaliśmy wagonikami na początek trasy. Większość z nielicznej grupy turystów ruszyła szybko w drogę, a my powolutku podziwialiśmy widoki. Tylko zieleń, woda, zwierzaki i my. Polecam nie zwiedzać na szybciocha, nie w tłumie. Około 10-11 napotkaliśmy pierwsze wycieczki autokarowe i Japończyków w białych rękawiczkach, czar prysł, ale i tak było pięknie.
Podobno w Plitwicach często pada deszcz, taka pelerynka w plecaku może się przydać.
Tras do zwiedzania jest kilka możliwych, przed wejściem jest wszystko dokładnie wyrysowane i opisane. Nikt się tu nie zgubi. Trasy nie są męczące, jedynie niezbyt nadające się na wózek.
Wieczorem powklejam zdjęcia z pomocą męża.

Witam.
No, to ja poczekam na te zdjęcia i tym samym zostaję przy czytaniu relacji

Lacerta napisał(a):Tym razem do Chorwacji zabrałam "trutkę na bociany".

???????

No to poczytamy.

Na makarska jestem i ja !

Oto obecane zdjecia:

I jeszcze dwa.

Ten kolor wody i ryby.

Następnie wyruszyliśmy na Riwierę Makarską jakąś "oszczędnościową" trasą bez autostrad. Po drodze zdawało mi się momentami, że nikt tędy nie jeździ. Pewnie to co zaoszczędziliśmy na opłatach za autostrady to straciliśmy na benzynę, bo droga była przez góry, ale co zobaczyliśmy to nasze. Nie liczyłabym na tej trasie na jakiś lokal gastronomiczny przy drodze, czasem wsie wyglądały na opuszczone, aż strach się było zatrzymać na poboczu.
Za to można było zobaczyć taki obrazek: