Wyspa Krk i Makarska-garść wspomnień

Milena bardzo zainteresowała się pracą kapitana. Stwierdziła (mając 5 lat), że zostanie marynarzem.
Pan kapitan chyba zauważył jej zainteresowanie sterem i pozwolił przejąć na chwilę prowadzenie statku. Ustroił ją w piracką chusteczkę i przepaskę na oko. Pewnie niejeden delikwent już te stery przejmował, ale mama ucieszona rozpoczęła sesję zdjęciową z mała piratką w roli głównej. Nie zamieszczę jednak tych zdjęć konsekwentnie nie publikując twarzy.

W te wakacje również postanowiliśmy się wybrać do Chorwacji. Tylko w jaki rejon? Od początku nie chciałam jechać daleko ze względu na drugą 3-letnią pociechę. Rozważałam Istrię, Krk, Rab, Cres. Ostatecznie wybór padł na Krk. Bałam się, że nie będzie mi się tak podobać jak na Makarskiej. Rzeczywiście jest inaczej, ale też uważam te wakacje za bardzo udane. Na Krk jeśli się dobrze poszuka, to znajdzie się coś interesującego dla każdego. Odległości pomiędzy miejscowościami nie są duże więc można spokojnie zajrzeć w wiele miejsc. Oczywiście nie jechaliśmy w ciemno, bo nie lubimy. Baska odpadła, bo za duża i za bardzo komercyjna jak dla nas. Stara Baska znowu za mała, na pewno nic nie będzie dla dzieci (opanowana przez agencję turystyczną). Krk-stolica też chyba nie dla nas, pojedziemy pozwiedzamy. Ostatecznie wahałam się między Punatem i Vrbnikiem. Ja wahałam się 2 godz, a mąż przejrzał zdjęcia 2 minuty i stwierdził Vrbnik, jest bardziej klimatyczny. Ktoś polecał na forum domek Pani Marii przy plaży, napisaliśmy i przyszła odp. z ceną 45 E za apartament 4 -osobowy. Cena w sezonie jak najbardziej fajna. Po moich wcześniejszych poszukiwaniach na Istrii gdzie z trudem znalazłam coś przyzwoitego za 70 E nawet atrakcyjna.
Apartament był zgodny ze zdjęciami i opisem w necie. Miał mały aneks kuchenny wyposażony w czajnik, ekspres przelewowy, gril elektryczny. Z zalet- duża łazienka i fajny tarasik z widokiem na morze. Z wad taka sprana posciel, wystające rury w sypialni zabezpieczone wprawdzie taśmą izolacyjną( Na rozbudowę, czy kaloryfer?), brak klimy, który nam nie przeszkadzał. A to widok z okna i kot właścicielki, który przyszedł na polską kiełbasę.

Vrbnik to taka miejscowość turystyczna, do której przyjeżdża się na degustację wina, posmakować regionalnych specjałów, zobaczyć zachód słońca i pokrążyć o zmroku wąskimi, mrocznymi uliczkami starówki.
Nie można odmówić mu malowniczości.

Koło apartamentu były całe łany lawendy. Kiedy przypadkowo najechaliśmy na nie samochodem zapach był niesamowity...

Dla dzieci niezwykłą atrakcją była obserwacja i zabawa z rodzinką kotów. Każdy z całej trójki był inny-niesamowite.

Można się wprosić?

Zapraszam wszystkich czytelników.

Miasteczko Vrbnik otaczają z od strony lądu winnice, słynie z produkcji białego wina Zlahtiny. Właścicielka apartamentu podarowała nam butelkę jej domowego winka. Później poszliśmy coś dokupić i okazało się, że apartament prawie sąsiaduje z jakimiś profesjonalnymi zbiornikami z winkiem. Pewnie co drugi gospodarz trudni się produkcją wina.
We Vrbniku były dwa "zwykłe" sklepy, piekarnia, agencja turystyczna, konoby i dwie pizzerie. Na pewno jest bankomat i można wymienić walutę w agencji turystycznej. Piekarnia oferuje nie tylko chleb i bułeczki, ale także croissanty, pączki, burek, strudle, ciastka i wiele innych smakołyków. Polecam burek z mięsem i strudel z wiśniami, a dzieciaki croissanty z czekoladą. Obydwie pizzerie oferują smaczną pizze w dość przystępnej cenie. W restauracji byliśmy jednej, z widokiem na morze. Cuda tam były na talerzach, homary, małże, ryby i inne specjały.
Rano i w południe miasteczko spokojne.
Wieczorami parking w centrum był zapchany, kawiarenki i restauracje pełne. Podejrzewam, że część turystów dowożona była drogą morską czy autokarami. Po dość małym centrum kursuje wieczorami ku naszemu rozbawieniu kolejka turystyczna. Centrum było na tyle małe, że można je było obejść w 15 min(wyłączając te wąskie uliczki),ale turysta wsiadając do wagonika pewnie o tym nie wie. Nasz apartament był w spokojnej odległości od tego całego wieczornego galimatiasu, a jednak blisko centrum.

Za parę dni jedziemy właśnie na wyspę Krk Vrbnik pewnie też odwiedzimy.

W pierwszym dniu naszego pobytu odbywał się festyn (chyba wina). Wieczorem miały być koncerty, ulicami przechadzali się członkowie kapeli w strojach ludowych. Byliśmy jednak zbyt zmęczeni podróżą żeby doczekać tych występów(jechaliśmy całą noc żeby na rano być na miejscu). Milena załapała się na naukę filcowania. Zrobiła sobie filcowego kwiatka i miała już pamiątkę.
Pewnego dnia wybrałyśmy się po zmroku na nocną sesję zdjęciową starych uliczek Vrbnika. Akurat w kościele ktoś ćwiczył sobie na organach, zaczął też wiać mocno wiatr i gdy krążyłyśmy wąskimi uliczkami zaczęła nam się robić gęsia skórka. Gdy za zakrętem ktoś coś upuścił, czy też trzasnął czymś byłyśmy gotowe do ucieczki, ale jakoś udało nam się z pozoru spokojnym krokiem wydostać z tej ponurej scenerii.
Wieczorem zamieszczę parę zdjęć z tej wyprawy.

Witam , my byliśmy na Krku w 2011r w Punacie i potwierdzam że Vrbnik bardzo klimatyczny

Piter_M napisał(a):Za parę dni jedziemy właśnie na wyspę Krk Vrbnik pewnie też odwiedzimy.

Zazdroszczę, że to wszystko jeszcze przed tobą. Życzę udanych wakacji.

oo byłaś w Igrane kiedy Ty tam byłaś, to placu zabaw nie było, ale zachęcam Cię, żebyś tam wróciła, bo teraz plac zabaw jest i co całkiem fajny, wieczorem oświetlony. Niestety, wśród tysiąca zdjęć nie mogę znaleźć tego ze stanem faktycznym.. ale tutaj jest jego z budowy:
http://www.agatravel.com.pl/userfiles/i ... igrane.jpg

od naszego gospodarza wiemy, że w przyszłym roku ma się też zmienić plaża

No to się pozmieniało. Plac zabaw wygląda na całkiem fajny. Chyba właściciele apartamentu zgłosili moje uwagi co do Igrane ha, ha...
Ciekawe w którym miejscu powstał ten plac zabaw?
Czyżby Igrane rozbudowało się na lewo od portu?
Gdyby to było ciut bliżej to bym pojechała na weekend zobaczyć, a tak to nici..

A to obiecane zdjęcia po zmroku. Takie średnio udane, ale co tam...