napisał(a) wojtap » 30.04.2009 20:32
Tak, masz rację. Tylko nie ma co na nie liczyć jesli sie przyjedzie do Stonu tak jak my dotarliśmy dopiero około 19.
Skoro już dotarliśmy to czas na zwiedzanie. Weszliśmy między budynki i trafiliśmy na cukiernie.
Nie dało rady trzeba było zrobić przerwę na lody.
Piliśmy sobie spokojnie kwakę kiedy dzieci ganiały koty po rynku. Po krótkiej przerwie wybraliśmy się na dalsze zwiedzanie. Odkryliśy takie oto cudo
Jedna z uliczek stromo wspinała się na zbocze góry, na której znajdują się dawne mury obronne
tą droga dostaliśmy się na mury, z których roztaczały się wspaniałe widoki
na solanki
w czasie schodzenia z murów dziewczyny miały spotkanie z jakimś wężem lub żmiją, nie wiembo zanim doszedłem to stworzenie już uciekło.
W końcu usiedliśmy w restouracji i zamówiliśmy cały zestaw owoców morza. Małże, ostrygi, krewetki i ryby. No cóż nie jest to co tygrysy lubia najbardziej. Jak dla mnie. Można czasami to zjeść ale .........
W każdym razie żonie smakowały krewetki z grilla a dziewczynom ryby a synowi naleśniki z owocami.
Po kolacji zrobiło się już późno i ciemnawo. Droga powrotna do Orebica była dość długa szczególnie, że po kilku kilometrach zrobiło się zupełnie ciemno i na drogę zaczęły wyłazic różne zwierzaki. Chyba ze trzy razy z krzeków wyskoczył na drogę lis lub cos podobnego może kojot Peljesacki. Nie wiem bo nie wył tylko szybko uciekał na druga stronę. Udało nam się wrócić po 23 do apartamentu, gdzie grzecznie poszliśmy spać.
Ostatnio edytowano 30.04.2009 21:40 przez
wojtap, łącznie edytowano 2 razy