Regaty o puchar Rektora Politechniki Lubelskiej 13.05.2017 – TRAPEZ zdobyty!!!Naszą karierę regatową zaczęliśmy na „grubo” – od opanowania trapezu, zwrotu przez top masztu, dziury w burcie i stawiania łodzi.
Kapitan ma wątpliwości – czy startował w regatach czy we wrak race
Ale zacznijmy od początku.
Wiele osób oglądając MaBe pytała czy ta biała listwa na burcie służy do ochrony burty łodzi przy pomoście.
Nic z tego. To nie ochrona. To miejsce na buty.
Jako Ta bojąca się wody w listopadzie 2016r nabyłam uprząż do trapezu. I calutką zimę zastanawiałam się – wejdę czy nie wejdę? Jak uwiesić się nad wodą?
Cztery miesiące robienia po 80 brzuszków dziennie mogę sobie włożyć w .......upę. Bo do trapeza potrzebny nie tyle silny brzuch co silne uda i ramiona.
A w ogóle do czego ten trapez potrzebny?
Proste – żeby zmniejszyć przechył łodzi w silnym wietrze. Przechyły są efektowne ale nie efektywne.
W pierwszym biegu regat „trapezowy strach” miał jeszcze wielkie oczy.
Ale potem po kawałeczku, najpierw w „kucki” potem coraz dalej i...... jest pięknie.
Odczucie jakby człowiek frunął nad wodą. Coś wspaniałego.
Wiatr był za słaby i zmienny aby położyć się niżej ale jak na pierwszy raz powiem krótko: REWELACJA
A potem był zwrot.
Nie to że specjalnie – uderzyła nas omega w lewą burtę, a mieliśmy zielone światło a oni czerwone.
Kiepsko bo MaBe uszkodzona. Ślad zostanie na zawsze.
Ale jak mówią szklanka może być do połowy pełna.
I ta pełna połówka to: już nie boję się wywrotki, wiem że kamizelka mnie utrzyma mimo wielu nadprogramowych kilogramów jakie daje zmoczonych kilka warstw ubrań, przy wpadaniu do jak by nie patrzeć lodowatej wody (obstawiam na temperaturę niewiele wyższą niż 10 stopni) zupełnie nie czuje się tego zimna, nauczyliśmy się postawić jacht.
Doświadczenie bezcenne i jak niespodziewane.
Spłynęliśmy do brzegu zmienić ubrania na suche i wróciliśmy na trasę regat. Okazało się że już trwa ostatni bieg więc przygody na dziś tyle. Jeszcze tylko odebrany dyplom i do domu.