Najdłuższą drogą do Grecj.Pozdrawiamy z Elafonissos, IX 2015

Atrakcją jest zawsze most Rio-Antirio.

Na przekąskę zatrzymujemy się w niezbyt urodziwym miasteczku Amfilocha. Tutejsza gyros-pita była najlepsza ze zjedzonych w tym roku. Stąd już rzut beretem na Lefkadę.

My jednak mamy przez całą wyspę zjechać aż do Vasiliki. To będą nasze ostatnie trzy dni wakacji. Tym razem mieszkanie z widokiem zarezerwowałam dzień wcześniej. Trafiliśmy dobrze, było wygodnie i zgodnie z naszymi oczekiwaniami. 35€/doba.

Szeroka piaszczysta i płytka plaża jest mekką surferów, przy sprzyjającej pogodzie roi się od kolorowych żagielków. Woda jak ciepła zupa, ale niestety nie tak krystalicznie czysta jak w kamienistych zatoczkach Mani.
Za to zajęcia balkonowe z tym widokiem były dużą przyjemnością.


















Zawsze w czasie wrześniowego urlopu w Grecji zdarza nam się przeżyć załamanie pogody. W tym roku wypadło to trochę później niż zwykle, ale koło 20.00 całkiem znienacka rozpętało się piekło. Lało i wiało przez całą noc. Jak się później dowiedzieliśmy, w innych rejonach, np. na Sporadach było jeszcze gorzej.

Po nasyceniu się Grecją tą mi znaną jak i tą mi nieznaną mogę z czystym sumieniem napisać...że zaległości nadrobione
Pozdrawiam

21 września, poniedziałek


Rano jeszcze padało, słońce za chmurami, na szczytach gęsta mgła.

Nie marnujemy czasu i jedziemy zobaczyć jak po burzy wyglądają najładniejsze plaże. Pierwsza Gialos. Trochę daleko od drogi, za to można podjechać do samej plaży. Dzisiaj to dosyć wąski pasek piachu i spora fala, leżaki i parasolki strasznie zmaltretowane. Jedyny obecny człowiek, to właściciel czegoś co wczoraj pewnie było plażową knajpą.

Następna- plaża Egremni. Dzisiaj nikt nie zbiera opłat z parking. Do pokonania 350 schodów. A schodzić nie ma po co bo plaża zniknęła. Za to koloru wody, najlepiej widocznego z góry, nie popsuła nawet paskudna pogoda.

Jedziemy do Porto Katsiki, gdzieś w końcu musimy się zamoczyć. Na chwilę nawet przestało padać i błysnęło słońce. Było jak w pralce wirnikowej.

Zdążyliśmy się ubrać i znowu lunęło. Temperatura spadła do 14 C. Przeczekaliśmy w knajpie.

W popołudniowym deszczu ruszyliśmy obejrzeć nieznane nam jeszcze małe plażyczki na wschód od Vasiliki. Mieliśmy nadzieję, że następnego dnia uda nam się na którejś zobaczyć słońce.
W Marantochori skręcamy do Amouso. To całkiem fajna żwirkowa plaża, dzisiaj trochę mokra. W sezonie duża ilość leżaków pewnie by nas zniechęciła, ale na wrzesień może być.

Sivota to duża marina, plaża niezbyt atrakcyjna.

Z plażowania dzisiaj nici, dalej leje. Jedziemy do zatłoczonego kurortu- Nidri. W okolicy portu siadamy na frapkę. Wreszcie błysnęło słońce.

W drodze powrotnej wstępujemy do Poros – plaża jak plaża, okolica nieszczególna. Jest tu kemping, a jego młodzi mieszkańcy wdali się w awanturę z właścicielem pobliskiej knajpy, któremu nie spodobało się, że zdejmowali majtki Jakiś dziwny człowiek, nie rozumiał ile klientek by dzięki temu zyskał