30 grudnia (poniedziałek): Ogród botaniczny i ostatnie chwile na LopudzieIdziemy do ogrodu botaniczego, a właściwie do Parku Đorđić-Mayneri. Te dwa wpływowe rody w drugiej połowie XIX wieku zostały fundatorami oazy zieleni na wyspie. Jak już pisałam w relacji z 2021 roku

, zdaje się, że ogród lata świetności ma niestety za sobą - jest trochę zaniedbany. Ale skoro znowu jesteśmy na wyspie, wypada tu zajrzeć.
Brama stoi otworem, a wstęp (również w sezonie) jest darmowy:
To już moje trzecie zdjęcie w tym miejscu

:
(Tym razem ubrania nieco

zdradzają porę roku

)
Dla porównania - rok 2021:

(Teraz nie ma ławeczki z tyłu

)
i 2008

:

Przechadzamy się po Parku:
Limonka?:
Na ziemi mnóstwo mandarynek:
Całkiem ładnie:
ale w innych miejscach na Wyspie też podziwialiśmy bujną roślinność, więc ogród ten nie jest aż tak wyjątkowy.
Ruiny zabudowań z herbem, prawdopodobnie rodu Đorđić-Mayneri:
Coś jak rzymska
Bocca della Verità 
:
Nie obcięło mi dłoni

:
Opuszczamy ogród botaniczny:
Znowu meleksy:
Wszystkie stoliki z ogródków restauracyjnych wymiotło:
a konoby nie dość, że zamknięte, to jeszcze zabezpieczone deseczką i sznurkiem

:
Żeby nikt nie miał wątpliwości

Stąd też można sobie "pożyczyć" leżak i rozłożyć go na plaży przy porcie:
Po przypłynięciu widzieliśmy takie praktyki.
Jedyna otwarta knajpka na całym Lopudzie:
Ale to
kafić, więc tylko kawa albo piwo. Tym razem darujemy sobie tę drugą przyjemność

Zresztą raczej nie zdążymy, za chwilę musimy się zwijać na statek.
Na koniec wizyty na Wyspie podejdziemy sobie jeszcze w stronę klasztoru franciszkanów:
We wnętrzu kościoła byliśmy ostatnio, teraz nie musimy

A
Postirka właśnie zbliża się do brzegu:
Ludzie już czekają:
Z żalem opuszczamy wyspę Lopud.
Spędziliśmy tu piękny dzień. Nie spodziewaliśmy się, że będzie tak sympatycznie

Jedyne czego nam brakowało, to otwarta restauracja, ale pewnie i tak nie mielibyśmy czasu na jedzenie

Z czegoś trzeba by było zrezygnować. (Ostatni statek z Lopudu odpływa wieczorem, a wtedy z pewnością byłoby nam zimno podczas rejsu.) Na szczęście mieliśmy ze sobą małą "wałówkę" i dotrwamy do późnego popołudnia, kiedy znajdziemy się znowu w Dubrowniku.
Na razie Postirę opuszczają pasażerowie:
i różne towary:
Zajmuję strategiczne miejsce na pokładzie

:
To samo, co w tamtą stronę oraz w 2021 roku

Odpływamy! Ciekawe, kiedy znowu nas tu przyniesie

Twierdza Sutvrač, na którą się wdrapaliśmy i klasztor franciszkanów, który najlepiej prezentuje się od strony morza:
A tutaj, do kościoła św. Michała, nie dotarliśmy:
(Na małym Lopudzie jest mnóstwo kościołów i kapliczek

) Czyżby plan na następny raz?
Zerknęłam do relacji z 2021 roku i okazało się, że pisałam tam o chęci podziwiania widoków z twierdzy Sutvrač, co dzisiaj się udało

, więc kto wie...
Na koniec odcinka - zdjęcie z piwem, bo dawno nie było

I to jakim

:
Płynie z nami kilka skrzynek Nikšićka
