30 grudnia (poniedziałek): Rejs o zachodzie słońca
Odpływamy, a cały pokład nasz

:
Ludzie schowali się przed chłodem (temperatura zaczyna spadać). Dla większości taki rejs nie jest atrakcyjny - pokonywali tę trasę wiele razy...
Niestety, płyniemy w przeciwnym kierunku

i po chwili przybijamy do brzegu w miejscowości Suđurađ na wyspie Šipan:
Bez sensu, ale tak pływa Postira. Trzeba mieć dużo czasu

Nam dzień się za chwilę kończy, dosłownie

, ale przynajmniej będziemy podziwiać zachód słońca na morzu
Letnia rezydencja rodziny Stijepović-Skočibuha:
przy której kręciliśmy się w 2021

Wtedy, wieczorem, było bardzo gwarno. Teraz coś dzieje się jedynie w porcie, poza tym głucho wszędzie

A ciemno będzie już niedługo
Stoimy w Suđurđu (

) jakieś 15 minut i koło 15:30 obieramy właściwy już kurs - na Dubrownik. Co wcale nie znaczy, że dopłyniemy na miejsce bezpośrednio
Mijamy wyspę Ruda, którą 3,5 roku temu opłynęliśmy kajakiem

:
Przepływamy obok Lopudu, który możemy teraz podziwiać z innej perspektywy i w innym świetle:
Niby niedaleko do celu (widać Dubrownik):
ale rzężącą Postirą płynie się powoli...
Dobrze, że jest to dla nas atrakcja

Zawsze coś ciekawego można zobaczyć, np. rybaków przy pracy:
Żeby pozostać na pokładzie, trzeba jednak włożyć dodatkowe warstwy ubrań. Cieszę się, że wzięłam czapkę:
Dowód na to, ile lat liczy sobie
Postirka:
(Poza tym sprawdziłam w internecie

)
Drugi (i ostatni) przystanek to wyspa Koločep:
Wysiada tu zadziwiająco dużo osób. Przez chwilę na nabrzeżu będzie się coś działo, a później znowu zapanuje cisza:
Most Franja Tuđmana już blisko:
Podobnie jak hotele na półwyspie Babin Kuk:
Słoneczko coraz niżej:
W grudniu "złota godzina" jest około 16:00

Piękne światło:
Goni nas motorówka:
Wyprzedzić Postirę to żaden wyczyn

Fotogeniczna latarnia morska na wyspie Daksa:
Pstrykamy na cztery ręce

:
Jeszcze moment i słońce się chowa - za półwysep Babin Kuk:
Mijamy się z promem:
i wkrótce (koło 16:15) przybijamy do brzegu w dubrownickim porcie Gruž:
Piękna to była wycieczka!

Ciekawsza niż sądziliśmy

Powrót również wspaniały

, chociaż muszę przyznać, że trochę zmarzłam. Poza tym jesteśmy bardzo głodni. Próbujemy znaleźć restaurację niedaleko przystani promowej, ale w jedynym otwartym przybytku kulinarnym wszystkie stoliki są zajęte.
Coraz bardziej nerwowo (kiedy jestem głodna, robię się zła i bardzo niecierpliwa

) szukam na mapach restauracji w pobliżu... Jakiś pomysł jest! Musimy obejść zatokę Gruž:
Postirka odpływa, hałasując i wypuszczając dużo spalin:
A my docieramy do mariny, w której stoi złoty

lew z kotwicą:
Po drugiej stronie ulicy mieści się pizzeria Zamagna. Na szczęście jest otwarta. Wnętrze oraz obsługa bardzo przyjemne, a pizza przepyszna

:
Do tego zagrzebskie piwo
Zlatni Medvjed i jestem zachwycona

:
Najedzeni, powoli zmierzamy w stronę kwatery. Po drodze, na nabrzeżu, taka atrakcja:
To
Majsan wybudowany w Korčuli w 1991 roku i wykorzystany w obronie Dubrownika.
Żeby dotrzeć do mieszkania, musimy pokonać wiele schodów:
Jeszcze przez chwilę podziwiamy widok na nocny port Gruž:
A potem na jakiś czas znikamy w naszym tymczasowym domu. Ale wyjdziemy z niego (w następnym odcinku

), żeby pospacerować po nocnym Dubrowniku
