10 maja, środa c.d.No to jesteśmy… na krótko, ale zawsze – Chalki, nasza wyspa numer 30
.
Chalki jest najmniejszą zamieszkałą wyspą Dodekanezu, której historia nie odbiega od tej, jaką miały inne wyspy tego regionu. Znajdują się tu ruiny zamku joannitów a w jednym z kościołów można zobaczyć oryginalne średniowieczne freski. Gdy Chalki wróciła w granice Grecji była praktycznie opustoszała, mieszkańcy w większość wyemigrowali do USA, obecnie ich liczba przekracza 300. Na wyspie jest tylko jedna miejscowość i nieliczne pojedyncze domy przyklejone do stromych zboczy gór. Dróg też nie ma za wiele
. Przed wyjazdem natknąłem się na informację, że poza nielicznymi pojazdami mieszkańców na Chalki zabroniony jest ruch samochodowy, wydawało mi się to mało prawdopodobne i nigdzie nie znalazłem potwierdzenia… ale dziś samochodu ze sobą nie mamy, także nie było to akurat istotne. Jednak gdyby się ktoś przypadkiem chciał na Chalki wybrać z autem – może to bez problemu zrobić
. Wydaje mi się, że wyspa przeżywa swój renesans, z jednej strony leży nieco na uboczu turystycznych szlaków i jako druga bliska sąsiadka Rodos jest od tej pierwszej – Simi – znacznie mniej popularna, z drugiej strony widać że jest bardzo zadbana, domy są w przeważającej większości odnowione a o reszcie mieliśmy się niedługo przekonać
. Na wyspie nie ma niestety źródeł słodkiej wody, dostarczana jest ona z Rodos i mimo że niedawno powstał tu zakład odsalania wody morskiej to i tak podobno czasami występują jej niedobory. Pewnym minusem Chalki jest też brak dobrych plaż
.
Mimo, że na wyspie prawie nie ma dróg zaraz po zejściu z promu natykamy się na rozkład jazdy tutejszego autobusu
.
Postanowiliśmy jednak – tak jak to było zaplanowane – zdać się na własne nogi i na wycieczkę po Chalki pójść pieszo
. Miasteczko zostawiliśmy na później, teraz czekał nas około dwukilometrowy spacer nieco pod górkę
, ale zaintrygował mnie jeden budynek i podszedłem sprawdzić co to takiego.
Okazało się, że jest to urząd miejski (wiejski, gminny, mniejsza z tym), całkiem ładny
. Natomiast czemu miała służyć ta kopulasta budowla tuż obok? Tego nie odkryłem.
Miasteczko jest nieduże, parę kroków i już byliśmy na jego obrzeżach. A tam – szkoła. Z kapliczką
.
Ilu uczniów może chodzić do takiej szkoły na Chalki? Pewnie nie za wiele.