Małe i duże bałkańskie podróże :-)

heca7 napisał(a):Nadal pięknie ale rzeczywiście jakoś bardziej pusto niż na poprzedniej wyspie

Pusto?
Może tak na zdjęciach wygląda, ale ruch turystyczny na Folegandros w porównaniu do Anafi jednak jakiś był.

Na pewno było bardziej pusto pod względem fajnych plaż
No i na kwitnące kwiatki jakoś nie trafiliśmy

No dobra. My wyjeżdżamy jutro i do poczytania w połowie lipca

MCR napisał(a):No dobra. My wyjeżdżamy jutro i do poczytania w połowie lipca

Czyli na 3 tygodnie... trochę można w tym czasie zobaczyć
Ciekawe na jaki tym razem kierunek się zdecydowaliście , czy Sporady czy jednak co innego...

Nam jeszcze zostały 2 miesiące z małym hakiem a koncepcji tyle, że w głowie mętlik

Szerokiej drogi i fantastycznych wrażeń

7 maja, środa c.d.

Właściwie nie było trudno zdecydować. Dla nas dobre miejsce na „wakacje” to takie, które ma choć jedną, dwie ładne, niezabudowane plaże, do tego najlepiej takie na które można dojechać autem i spędzić tam noc. Folegandros takich warunków nie spełniło, dlatego co prawda trochę z żalem, ale postanowiliśmy odpłynąć stąd jeszcze tej nocy. Robiłem sobie trochę wyrzutów, że zamiast spokojnie popłynąć na Ios, tak w ostatniej chwili wymyśliłem by tu wysiąść, na szczęście Małgosia jest wyrozumiała i jakoś mi to wybaczyła . Zresztą, oprócz plaż dla nas podstawą jest dostęp do wody a z tym było tam trochę krucho. Na jakieś dwa dni by nam wystarczyło zapasu, a potem... przecież nie będziemy się kąpać w wodze butelkowanej . No i poza tym po zwiedzeniu stolicy nie bardzo byśmy już mieli co na Folegandros robić, zwłaszcza przez 3 kolejne dni.... Tak czy inaczej zobaczyliśmy kolejną wyspę, a że nie stała się naszą ulubioną... nie każda przecież może.

Ale nie moglibyśmy przecież jej opuścić bez chociaż krótkiego spaceru po stolicy. Do zachodu słońca pozostało jeszcze trochę czasu, a i po zachodzie spacery nie są przecież zabronione . Jedziemy do Chory.

Na obrzeżach miasta są 2 czy 3 duże parkingi, o tej porze roku rzecz jasna puste więc z pozostawieniem auta nie było problemu. Chwila moment i już zagłębialiśmy się w wąskie uliczki stolicy. Wiatr jakby lekko stracił na sile, słońce schodzące coraz niżej nad horyzontem tworzyło ten specyficzny nastrój który choć piękny, zwłaszcza tu na Cykladach, raczej rzadko mamy okazję poczuć. Za wcześnie chodzimy spać , ale dziś nie zanosi się na długie godziny snu...

Placyk, brama do „Starego Miasta” i chyba największy budynek Chory





Placyk jest nad urwiskiem....





Ten kotek towarzyszył nam dłuższą chwilę



Tuż obok natknęliśmy się na agencję sprzedającą promowe bilety... jeszcze był czas na ostateczną decyzję, ale my ją już podjęliśmy. Bilety zakupione, nie ma wyjścia. Trzeba zwiedzać





Folegandroska Chora jest miastem kościołów... o tej porze (albo i w ogóle) zamkniętych

Rynek





Ten kościółek na pewno jest nieczynny



Tuż obok









Jestem piękny....

Stolica Folegandros od razu się nam baaaaardzo spodobała . Może nie było stąd tak ładnych widoków jak w Anafi, ale klimatem z pewnością znacznie je przewyższała. Zdecydowanie jest to jedna z ciekawszych cykladzkich, i w ogóle wyspiarskich stolic w których dane nam było być.



Super tarasiki, o tej porze trochę pod słońce

Wszędzie pusto....

Mimo podobno dość dużej popularności wyspy stolica nie uległa jeszcze mocnej komercjalizacji. Sklepów z pamiątkami jest tu może kilka, kilkanaście tawern, dwie agencje turystyczne, paręnaście innych sklepików. Miasteczko jest całkiem nieduże, najstarszą część obeszliśmy w kilkanaście minut i dużo byśmy stracili gdybym nie zaglądnął w jeden zaułek.... tamtędy można było przejść do Kastro. Pięknie utrzymane, zadbane, naprawdę klimatyczne miejsce, zwłaszcza o tej porze

Zachód słońca widziany z Kastro





I jeszcze kilka fotek...

Są wyspy, na które warto przyjechać głównie dla ich stolicy.... tak możemy określić Skiros, tak zapisze się w naszej pamięci Folegandros

Po zachodzie słońca zmrok zapadał bardzo szybko, a przed nami była jeszcze wspinaczka na wzgórze do słynnego kościoła nad Chorą. Nie mogliśmy się ociągać

Ta część Chory to kilka eleganckich hoteli i apartamentowców.



Nazwa jakże adekwatna do dnia dzisiejszego...



Po drodze, pośród czerwonobrunatnych krzaczków – tutejszy cmentarz. Nie zaglądaliśmy bo i tak niewiele byłoby już widać.



Nooooo.... ładnie





Prosto do nieba...



No, może nie jest to taka prosta droga



Im bliżej tym ciemniej – a kościół jak się okazało jest ładnie podświetlony.



Folegandros, część południowa.



Ścieżka wśród murków.







Już całkiem blisko, a rosło tu sporo ogromnych roślin, podobnych nieco do kopru, trochę do barszczu Sosnowskiego .

No i jest



Ładne miejsce, ale o tej porze bez żadnego statywu, ot tak z ręki niełatwo było zrobić jakieś sensowne zdjęcia



Niemniej, staraliśmy się









Nie byliśmy tu sami... trójka Rosjan uwieczniała siebie w rozmaitych pozach na... dachu kościoła















Późnowieczorne Folegandros...









Piękny widok, piękny wieczór, dużo spokojniejszy niż dzisiejszy dzień. Nieźle już czuliśmy go w nogach, te wszystkie spacery, podobnie w głowach, napięcie porannego rejsu, szum wiatru, niedawne podjęcie decyzji o nocnym opuszczeniu wyspy. Ale stolica wyspy i te wieczorne widoki w zupełności wynagrodziły nam to wszystko, sprawiając, że zapamiętamy Folegandros lepiej niż początkowo mogłoby się wydawać. Ale mimo to nie będziemy marzyć o tym by tu jeszcze wrócić .

Nie było jeszcze późno, mieliśmy dużo czasu, dlatego mimo zmęczenia nie mogliśmy sobie odmówić spaceru po nocnym Folegandros...
























No i pojechaliśmy do portu, ale zamiast siedzieć w aucie w oczekiwaniu na prom, na plaży Livadi ugotowaliśmy sobie kolacjobiad , przy okazji podkarmiając 2 tamtejsze kotki. Trochę wiało, ale nie tak mocno, dlatego mogliśmy porządnie się najeść. Nie spędzimy tu nocy... to pierwsza grecka wyspa na której byliśmy, ale tylko w dzień , myślę, że i tak spokojnie możemy uznać ją za zaliczoną .

To była bardzo zimna noc. Termometr wskazywał zaledwie 13 stopni i mimo że nie wiało tak bardzo, i tak było nam zimno. Do promu pozostało około półtorej godziny, pora była odpowiednia do tego by jak zawsze zasnąć sobie z pełnymi brzuchami.... ale tym razem nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Pojechaliśmy na nabrzeże, tam nawet gdybyśmy przypadkiem zasnęli na siedząco to obudzi nas dźwięk promowej syreny i portowy ruch.

Przypłynął. Adamantios Korais linii West Cyclades Ferries, jeszcze nim nie płynęliśmy. Osób wsiadło może kilkanaście, samochodów – aż 2 , dokładnie te same, które wyjechały przed południem z NELa. Na pokładzie było bardzo pusto, zajęliśmy ostatnią chyba wolną kanapę i rozłożyliśmy się z kocami, poduszkami itp. Zasnęliśmy natychmiast, przed nami może 4 godziny snu...

A to dzisiejsza folegandroska pętelka



A – Karavostasis
B – plaża Livadi
C – Livadi
D – heliport
E – najwyższy szczyt Agios Elefterios
F – Petousis
G – Angali
H – Ano Mera
I - „plaża” Ampeli
J – Chora
K – Karavostasis

c.d.n.

Dobrze, że chociaż stolica zrekompensowała Wam w jakiś sposób wcześniejszy "zawód" wyspą ...
Ale faktycznie muszę przyznać, że na Waszych zdjęciach wygląda ona bardzo korzystnie ...
Ciekawe gdzie tym razem postawicie nogę ... a raczej na początek oponę ...
Pozdrawiam.

Zamarudziłem trochę na Anafi.
Ale tu też fajnie: są koty!
A Rosjanie na samej górze to taki symbol.

Tak czułam, że odpłyniecie Tylko dokąd?...
Biorąc pod uwagę częstotliwość promów mieszkańcy tej wyspy muszą być ludźmi przewidującymi i zorganizowanymi