I tak popołudnie powoli się kończyło, a zaczynał się już wieczór. Największe wyzwanie na teraz – znaleźć sobie miejsce gdzie spędzimy tę pierwszą noc na Santorini

. Na Mykonos na początku nie było prosto, chociaż później oprócz naszej, znaleźliśmy jeszcze inne nie najgorsze miejscówki gdzie można by spokojnie się wyspać. Obawiałem się Santorini i jak się okazało nie było to nieuzasadnione, wyspa jest zabudowana właściwie od krańca do krańca... ale na razie te poszukiwania były jeszcze przed nami

.
Pojechaliśmy do miejsca opisanego na mapach jako Vlychada.
Trudno powiedzieć co to takiego... jest tu duży porcik jachtowy i łódkowy, jest trochę tawern, kilka domów, jakiś nieczynny hotel. Niby norma, ale kiedyś było tu też kilka zakładów przemysłowych

, ze stanu w jakim się znajdują uznaliśmy, że nie działają, albo znacznie zmieniły/ograniczyły działalność. Ogólnie miejsce jest takie sobie.

Plaża w cieniu komina

, ale w sumie całkiem duża i fajna.


A potem trafiliśmy do Perissy


O rany... kurort

Dobre parę kilometrów jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, wzdłuż szerokiej plaży z czarnego piasku. Po lewej, jedna przy drugiej tawerny i bary, po prawej – parasolki, leżaki, plaża i morze. Byliśmy w szoku, z dwóch powodów, pierwszego, że tak strasznie dużo tego tu jest... drugiego, że tak strasznie dużo tu jest piaszczystej plaży

.


Zatrzymaliśmy się na samym końcu, prawie pod skałą Mesa Vouno i poszliśmy na krótki spacer po santorińskiej miejscowości letniskowej. Kram koło kramu, ludzi mało a wszystko pootwierane. Klimaty w ogóle nie dla nas, ale czasem warto zobaczyć coś innego, zobaczyć jak chcą i lubią spędzać wakacyjny czas inni...
Kramom zdjęć nie robiliśmy, a jedynie wielkiemu kościołowi Timiou Stavrou, który został zbudowany gdy wcześniejszy zniszczyło trzęsienie ziemi w 1956 roku.



Wg tego co napisano w naszym przewodniku, to właśnie tu stała bizantyjska bazylika poświęcona świętej Irenie, patronce wyspy, od której wzięła ona swą obecną nazwę. Ale w internecie znalazłem też informację, że ruiny bazyliki wznoszą się jeszcze bliżej góry Mesa Vouno i nic na nich nie zbudowano

, tak więc sami nie wiemy jaka jest prawda...
Słońce coraz niżej, plaża za chwilę będzie całkiem w cieniu



Można załapać się jeszcze na autobus do Firy


Wydłużone kulki dwie


No nic, tu się nie wyśpimy

. Wróciliśmy tą samą drogą wzdłuż plaży, jechaliśmy nią cały czas prosto, aż do momentu gdy tawerny się skończyły, skończył się asfalt... Był tam nieduży domek, sezonowy, zamknięty, otoczony niewysokim murkiem. Tu droga całkiem się skończyła, za to był mały placyk, w sam raz dla nas

. Trochę się porozglądaliśmy i uznaliśmy, że spokojnie możemy tu zostać... No i będziemy dziś gotować i spać praktycznie na plaży

Mapka pierwszego dnia na Santorini:

A – Athinios, santoriński port
B – Czerwona Plaża
C – wykopaliska minojskiego miasta
D – Akrotiri
E – przylądek Akrotiri i latarnia morska
F – plaża Mesa Pigadia
G – Vlychada
H – centrum Perissy
I – miejsce noclegowe

c.d.n.