napisał(a) kulka53 » 23.05.2011 06:51
Dzień trzynasty, czwartek, 12 sierpnia
Już od samiutkiego rana ledwie co wzniesione ponad horyzont słońce przekazuje nam swoją energię cieplną. Zapowiada się kolejny upalny dzień w tym rejonie Europy.... Tradycyjnie zbieramy się wcześnie i podjeżdżamy te 2-3 kilometry dzielące nas od wielkiej wsi Greci leżącej u podnóża gór Macin. Brzmi nieźle, prawda?

. Cóż, że najwyższy szczyt tego dobrudżańskiego pasma wznosi się ponad poziom morza na zaledwie 467 m..... jacy zdobywcy, takie i góry

. Wyjeżdżając do Rumunii kompletnie nie planowaliśmy, że tu się znajdziemy. Tak ułożył się nam czas i okoliczności, że mamy szansę trafić w góry z pewnością szerzej w Polsce nieznane

.
Miejsce naszego nocnego spoczynku już wczesnym rankiem nawiedziły stada owiec
Zbudowane w dużej mierze z granitów góry
Macin to bardzo stara formacja, gdy powstały podczas orogenezy hercyńskiej liczyły sobie około 3000 m wysokości. Całe pasmo ma około 40 km długości. Obecnie najwyższym szczytem jest góra o dziwnej nazwie Tutuiatul, nazywana także Ghiunaltu. Od roku 2000 obszar tych gór objęto Parkiem Narodowym. Tak sobie myślę, że w pewnym sensie można porównać je do naszych Gór Świętokrzyskich.
Nie było kłopotu z tym by wzdłuż niewiele różniących się od siebie szutrowych uliczek przejechać przez całą wieś do najlepszego punktu startowego w góry, co kawałek na płotach bądź słupach wymalowano oznaczenia szlaku. Parkujemy przy końcu wsi, przy płocie jednego z domów tak, by auto znajdowało się w cieniu wielkiego drzewa. Nieopodal znajdują się ruiny sporego zakładu obróbki granitu, na ławeczce pod drzewami siedzi kilku mężczyzn, przyglądają się nam z zaciekawieniem, jednak nie z aż takim by nawiązać z nami rozmowę. Chwila przygotowań, i wyruszamy

.

Ostatnio edytowano 22.02.2012 09:24 przez
kulka53, łącznie edytowano 1 raz