Kreta po kretyńsku

Dawigs napisał(a):Przycupnę cichutko w ostatnim rzędzie . Miło wrócić na Kretę .

Witam .
Ale nie musisz być cicho, możesz się udzielać .

piotrf napisał(a):Piękna i interesująca jest ta twierdza na Waszych zdjęciach , podobnie jak całe Rethymno

Twierdza też mi się bardzo podobała, podobnie jak całe Rethymno , które jeszcze pozwiedzamy.

Z Fortezzy do hotelu wracaliśmy inną drogą.







Tędy było bliżej do naszego hotelu, więc szybko do niego dotarliśmy.
Po odświeżeniu się i kawie poszliśmy w stronę plaży, którą widzieliśmy z murów Fortezzy.
Miałam ochotę się tam wykąpać, więc zabraliśmy ręczniki i buty do wody, a stroje kąpielowe założyliśmy na siebie.
Żeby dojść do tej plaży musieliśmy obejść twierdzę od strony północnej.
Bardzo nam się podobało to skaliste wybrzeże u podnóża Fortezzy.



Na sporym odcinku drogi wokół twierdzy mogą parkować samochody, więc trudno zrobić takie zdjęcie, aby dachy samochodów nie znalazły się w obiektywie.


Ten parking jest bezpłatny, więc znalezienie tam miejsca jest trudne. Samochody są zaparkowane także pod skałami. Wydawało nam się, że po tamtej stronie ulicy nie należy parkować, ale pewności co do tego nie mieliśmy. W każdym razie my nigdy pod skałami nie parkowaliśmy. A miejscowi nie mieli z tym problemu.


Znowu nadciągają ciemne chmury.


Twierdza z dołu też robi na nas olbrzymie wrażenie.


Droga wokół zamku zdaje się nie mieć końca.

Plaża, na którą szliśmy, nosi nazwę Forteza Beach i znajduje się u podnóża zachodniego narożnika twierdzy. Kilka godzin wcześniej właśnie stamtąd (z bastionu St.Lucas) oglądaliśmy kąpiących się w morzu ludzi.
Na plażę schodzi się po kilku schodkach. Tuż obok zejścia znajduje się tawerna oraz duży parking. Wieczorami ta tawerna jest mocno oblegana, bowiem jest to doskonałe miejsce na oglądanie zachodu słońca.
Zeszliśmy po tych schodkach w dół. Plaża ma sporo uroku, gdy się ją ogląda, ale już korzystanie z niej jest mocno utrudnione. Skały są ostre i niewygodne a zejście do wody, w moim odczuciu, raczej niewygodne i trochę niebezpieczne, szczególnie gdy morze nie jest spokojne. Byłam nastawiona na kąpiel, ale nie zdecydowałam się na wejście do wody w tym miejscu. Zachmurzyło się mocno a niewielkie fale rozbijały się o brzeg. Woda z powodu braku słońca prezentowało się w szaro-sinym odcieniu, co zniechęciło mnie do kąpieli. Waldek również odmówił wejścia do wody. Może gdyby ktoś się kąpał, to bym się odważyła.









Zdjęcia nie oddają klimatu tego miejsca, więc wstawiam krótki filmik.

megidh napisał(a):Wewnątrz meczetu nie ma żadnego wyposażenia. Ponieważ o tym wiedziałam, to nie czułam rozczarowania.

Bardzo ładnie to odnowili. Nie jest fanem disnejlandyzacji zabytkowych ruin, jednakże stan który pamiętam, czyli gliniane klepisko i wydrapane napisy na murach "Tu byłem - Helmut" nie wzbudzał zachwytu.

Kiepura napisał(a):

megidh napisał(a):Wewnątrz meczetu nie ma żadnego wyposażenia. Ponieważ o tym wiedziałam, to nie czułam rozczarowania.

Bardzo ładnie to odnowili. Nie jest fanem disnejlandyzacji zabytkowych ruin, jednakże stan który pamiętam, czyli gliniane klepisko i wydrapane napisy na murach "Tu byłem - Helmut" nie wzbudzał zachwytu.

Też uważam, iż bardzo dobrze się stało, że dokonano rewitalizacji nie tylko tego obiektu, ale również całego terenu Fortezzy.
Jest to teraz bardzo fajne miejsce, które z przyjemnością odwiedziliśmy.

Tytuł relacji zobowiązuje, więc muszę się w tym miejscu przyznać do mojego kretyństwa, przez które nie obejrzeliśmy bardzo ciekawego kościółka. To znaczy nie mam na sto procent pewności, czy jest fajny, bo do niego nie dotarłam, ale zdjęcia które obejrzałam w internecie, pozwalają mi na wysnucie takiego wniosku.
Gdybym przed wylotem na Kretę miała więcej czasu, to z pewnością wyszukałabym informację o tym kościółku, znajdującym się o rzut beretem od naszego hotelu.
Mogłabym o nim nie pisać, ale może komuś się przyda ta informacja i kiedyś, będąc w Rethymno, z niej skorzysta.

Ten kościółek to Saint Spyridon Holy Chapel, który znajduje się pod murami Fortezzy od zachodniej strony.
Aby do niego dotrzeć należy od głównej drogi okalającej twierdzę wejść na tą ścieżkę, która prowadzi do kościółka. Idąc na plażę widziałam tą ścieżkę i zabudowania, ale nie przyszło mi do głowy, że tam może być kościół.
Ten jaskiniowy kościółek pochodzi z końca XVI wieku i jest jednym z najstarszych zachowanych kościołów w Rethymnon. Wewnątrz znajduje się rzeźbiony w drewnie ikonostas.
Bardzo żałuję, że tam nie trafiliśmy.
Dla pocieszenia się snuję teorię, iż kościół byłby zamknięty i nie mielibyśmy możliwości wejść do niego.

Skoro nie skorzystaliśmy z kąpieli, to zdecydowaliśmy się na zwiedzanie miasta. Byliśmy z tej jego strony, której jeszcze nie widzieliśmy, więc nas interesowała.
Po schodkach wyszliśmy z plaży i udaliśmy się w prawą stronę.
Po kilkudziesięciu krokach doszliśmy do pomnika emigrantów.



Idąc dalej minęliśmy boisko piłkarskie, z którego rozciąga się ładny widok na góry, ale w tym momencie niestety zasnute chmurami.



Po kilku minutach doszliśmy do placu, przy którym znajduje się budynek Prefektury Rethymno.





Na tej stronie, do której link podesłał Kiepura, znalazłam zdjęcia tego miejsca sprzed iluś tam lat. Dla porównania wstawiam kilka takich zdjęć z tej strony.




Opuściliśmy skwer i weszliśmy w wąskie uliczki.




Doszliśmy do kościoła Hagia Sofia, jednakże był zamknięty.

Stwierdziliśmy, że wrócimy do hotelu zostawić plażowe rzeczy, ale musieliśmy znaleźć do niego drogę w plątaninie uliczek.




Ta kołatka to chyba taka bardziej współczesna jest.


Takie szkaradztwo w postaci sztucznych kwiatów zobaczyłam w Grecji pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni.





Doszliśmy do Kościoła Matki Bożej Anielskiej, który został zbudowany w ostatnich latach panowania weneckiego i poświęcony Marii Magdalenie. Mieszkańcy Rethymno nazywają go również „Mikri Panagia” (Mała Dziewica), aby odróżnić go od głównej katedry Panagia „Wielkiej Dziewicy”, czyli metropolitalnego kościoła Rethymn.



Jest to trójnawowy kościół, wybudowany na planie krzyża.
W okresie osmańskim został przekształcony w meczet z mihrabem i minaretem przez Ankebuta Ahmeda Paszę. Od 1917 roku ponownie funkcjonuje jako cerkiew greckokatolicka.
Był otwarty, więc do niego zajrzeliśmy.

Rower - balustrada po prostu rewelacja
Ktoś miał fantazję

megidh napisał(a):Tytuł relacji zobowiązuje, więc muszę się w tym miejscu przyznać .....
Gdybym przed wylotem na Kretę miała więcej czasu, to z pewnością wyszukałabym informację o tym kościółku, znajdującym się o rzut beretem od naszego hotelu.
Bardzo żałuję, że tam nie trafiliśmy.
Dla pocieszenia się snuję teorię, iż kościół byłby zamknięty i nie mielibyśmy możliwości wejść do niego.

Nie bądź Gosiu wobec siebie taka krytyczna. Masz rację, prawdopodobnie byłby zamknięty, biorąc pod uwagę, że..

megidh napisał(a):Doszliśmy do kościoła Hagia Sofia, jednakże był zamknięty.

W Grecji to norma.
Rozumiem jednak, że dysponowaliście i czasem, i chęciami, lubicie spacery, zatem czujesz pewien niedosyt. Ile razy ja coś przegapiłam, nie doczytałam, nie znalazłam, mówi się trudno. Pokazujesz tyle ciekawych miejsc, ze szczegółami, że tylko podziwiać

p_majer napisał(a):Rower - balustrada po prostu rewelacja
Ktoś miał fantazję

Ale numer, ja dopiero po Twojej uwadze zauważyłam że ten rower robi za balustradę .
Ale faktycznie pomysł rewelacyjny.

wiola2012 napisał(a):

megidh napisał(a):Tytuł relacji zobowiązuje, więc muszę się w tym miejscu przyznać .....

Nie bądź Gosiu wobec siebie taka krytyczna.

Ta krytyka wobec siebie, to taka z przymrużeniem oka .

wiola2012 napisał(a):

megidh napisał(a):Doszliśmy do kościoła Hagia Sofia, jednakże był zamknięty.

W Grecji to norma.
Rozumiem jednak, że dysponowaliście i czasem, i chęciami, lubicie spacery, zatem czujesz pewien niedosyt. Ile razy ja coś przegapiłam, nie doczytałam, nie znalazłam, mówi się trudno. Pokazujesz tyle ciekawych miejsc, ze szczegółami, że tylko podziwiać

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie da się obejrzeć wszystkiego (rym częstochowski my wyszedł).
My tragedii nie robimy z faktu, że coś jest zamknięte. Tak jak Ty mówimy trudno i idziemy dalej szukać innych fajnych miejsc.

megidh napisał(a):Tak jak Ty mówimy trudno

Mój mąż mówi trzeba wrócić .
Oczywiście nie wszystkie miejsca są tego warte.

marze_na napisał(a):

megidh napisał(a):Tak jak Ty mówimy trudno

Mój mąż mówi trzeba wrócić .
Oczywiście nie wszystkie miejsca są tego warte.

Można i tak . Też czasem takie zobowiązanie wyrywa nam się z ust. Ale do tej pory wracaliśmy jedynie do Makarskiej, Dubrownika i Splitu.
Te wyjazdy powrotne zabierają niestety czas, który chyba wolimy przeznaczać na poznawanie zupełnie nowych miejsc.

Ciasno w tych uliczkach, więc żeby coś uwiecznić na zdjęciach, trzeba kierować obiektyw w górę.




Doszliśmy do fontanny Rimondi i dopiero teraz zauważyliśmy to piękne, zielone zadaszenie. Gdy byliśmy tutaj dzień wcześniej to nie zwróciliśmy na nie uwagi, bardziej zajęci samą fontanną, niż jej otoczeniem.
Teraz jednak rozglądamy się wokoło, zaglądamy w boczne uliczki, chłoniemy atmosferę tego miejsca.




Oczywiście sama fontanna też nas przyciąga do siebie. Fajnie, bo nie ma przy niej ludzi.




Poszliśmy jeszcze kawałek dalej i doszliśmy do słynnej weneckiej Loggi.


Loggia położona u zbiegu ulic K. Paleologos i Arkadiou. Została zbudowana w XVI wieku według projektów słynnego weneckiego architekta Michela Sanmicheli. Była wspaniałym budynkiem w centrum miasta, w którym spotykała się wenecka szlachta.
Budynek wybudowany jest na planie kwadratu i ma łuki ze wszystkich trzech stron z wyjątkiem zachodniej.
Po zajęciu miasta przez Turków Loggia została zamieniona na meczet, do którego dobudowano minaret, który rozebrano w 1930 roku. Przez ostatnie 40 lat w Loggi mieściło się Muzeum Archeologiczne, które zostało przeniesione do innego
Obecnie w Loggi znajduje się sklep z wiernymi kopiami Funduszu Zasobów Archeologicznych.

Z tego miejsca poszliśmy już do hotelu, ale po drodze trafiliśmy jeszcze na kościół katolicki Agios Antonios. Został on zbudowany w 1890 roku na potrzeby katolickich chrześcijan w mieście.
Ponieważ był zamknięty, to zrobiliśmy tylko zdjęcia z zewnątrz.



Na dziedzińcu tego kościoła tuż przy bramie rośnie taka roślina, ale nie mam pojęcia, co to jest.

megidh napisał(a):Na dziedzińcu tego kościoła tuż przy bramie rośnie taka roślina, ale nie mam pojęcia, co to jest.

Też ją wypatrzyliśmy na Krecie i też nie wiemy jak się nazywa .