kaszubskiexpress napisał(a):Piszesz o tym co było 15 lat temu a ja mam na myśli, to co działo się 30 lat temu.

Mam 4 iksy na plecach
O nieee, i się zaczęło o wieku. Może sobie powinnam napisać pod awatarem, że niestety nie mam już lat "dzieścia"

Co zrobić - takie geny, młodo wyglądam, to mam za swoje, że mnie niektórzy traktują niepoważnie

Fajnie, że od jakiegoś czasu już mi alkohol w sklepach sprzedają

Mając 10 lat oglądałeś filmy z całą świadomością tego, co oglądasz?

Ja mam 3 iksy, więc nie jesteś dużo starszy ode mnie

Napisałam "15 lat temu", bo wtedy byłam już w miarę ukształtowanym człowiekiem, który miał swoje zdanie i jakiś tam światopogląd oraz gust filmowy, który oczywiście ciągle się zmienia.
Nie chodzi zresztą o licytowanie się, kto jest starszy i w związku z tym, ile premier filmowych ma koncie. Ja też pamiętam inny świat - inną telewizję i kino. Magię kina nadal czuję w salach kin studyjnych.
Chodziło mi o obserwację pewnej prawidłowości - powszechnie uważa się, że to, co stare, z założenia jest lepsze od nowych produkcji, bo wiążą się z tym nasze emocje, a nawet powiem więcej - bo wmówiono nam, że tak jest. Dziwne, że tak piszę, że "wmówiono" - zaraz wyjaśnię, o co mi chodzi.
Marketing! Paradoksalnie to on jest odpowiedzialny za to, że kręcimy nosem na nowe, wzdychając do "starych dobrych czasów". Z jednej strony marketing nakręca ludzi, żeby chodzili do kina na nowości, z drugiej - hołduje wielkim nazwiskom aktorów i reżyserów, którzy coś wielkiego już nakręcili (umieszczając ich nazwiska w zwiastunach) - stworzyli kultowy (!) film. Hasło: "kultowy" w ogóle mnie rozwala, ale to już tutaj padło...
Przecież nawet nie wypada uznać, że jakiś sequel jest lepszy od pierwszej części, a już remake to na pewno nie. Swoją drogą, ciekawe dlaczego nie ma godnych polskich określeń na kontynuację czy przeróbkę?
Dochodzi do tego, że ciągle marudzimy, że wszystko, co było, to już było

i nic nas w kinie nie jest w stanie zaskoczyć. No to jak nas ma zaskoczyć, skoro przychodzimy z takim nastawieniem? Zachowujemy się (mówię tu również o sobie

) trochę jak para staruszków siedzących na ławce i mówiących : "W moich czasach młodzież była inna"

Kończę, bo za dużo napisałam, ale czasem mam taki słowotok, jak mnie jakiś temat zainteresuje. Wybaczcie

Tak, chciałam Was sprowokować, ale do dyskusji - zgodnie z tematem wątku. A nie do pisania, ile kto ma lat (taki wątek też istnieje

) i mówienia mi, że jestem smarkulą

Żeby teraz nikt nie pomyślał, że się obraziłam albo co, bo ja nie z takich. Piszę to z uśmiechem na twarzy i pozdrawiam Kinomaniaków
