Wczoraj z żoną obejrzeliśmy wieczorkiem przy drinku, licząc na emocje i muszę przyznać, że jestem zachwycony, że zrobiłem sobie wcześniej drinka
Film, który można by podciągnąć pod "Kino moralnego niepokoju"
Moment, w którym krwawa Wanda wyskoczyła przez okno mnie rozbawił. Nawet domyślam się , że tak to miało wyglądać, tak jakby wyszła przez okno, bo do drzwi za daleko.
Czarno-biały obraz pasuje do tego filmu.
Autor filmu z premedytacją łamał zasady kadrowania, ale strasznie mnie to irytowało.
Głowa bez podbródka w lewym, dolnym rogu zajmująca 10 % ekranu a pozostałe 90 % ekranu, to nic istotnego dla ujęcia. Itd...
Podobało mi się ujęcie, w którym stary Wartburg odjeżdżał w sina dal.
Pawlikowski na siłę chciał zrobić dzieło, ale dla mnie treść mdła.
Chyba się nie znam.
walp napisał(a):Z drugiej strony, trochę martwi mnie to, że cały świat zachwyca się jakimś obrazem, a ja nie widzę w nim nic specjalnego. Tłumaczę sobie wtedy tak, że ciągle nie dorosłem do sztuki w intrygującej i osobliwej formie.
A mnie nie martwi.
Ktoś dał pierwszy nagrodę, potem ktoś dołożył kolejną. Następni uznali, ze skoro tamci dali, to my też damy i efekt domina zaprowadził film na szczyty
Drugi raz nie obejrzę.


.png)
.png)
.png)
.png)



