Chrysler Voyager 98 LPG
napisał(a) pijar » 20.09.2010 21:50
Mój pierwszy, wymarzony wyjazd do CRO...
Zaczęło się na węgrzech, na 45 chyba km przed Budapesztem podczas wyprzedzania kolumny tirów coś zaczęło niemiło szarpać kierownicą i hałasować, akurat był zjazd na parking, zjechałem. Chodzimy, patrzymy, stukamy - no nic, wjechałem na krawężnik by spód zobaczyć - dalej nic, ja zjeżdżam z krawężnika a tu bach! odpadło przednie prawe koło! Wszystkie 5 śrub urwało, wielu nie znaleźliśmy nawet, jedną ludzie przynieśli.
Jeżdżę już trochę i nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Rodzina została na parkingu a ja z kolegą drugim autem wyruszyliśmy na poszukiwania jakiejś pomocy niedrogiej.
Okazało się, że to auto praktycznie nie występuje w tym kraju, poza tym oni nie znają języków obcych a ichniego nie da się zrozumieć.
Wszyscy jednak jakoś się starali nam pomóc, po kilku godzinach znaleźliśmy w mieście o nazwie "60" podobne auto, z którego miałem zakupić za 70 euro piastę z łożyskiem, niestety rozpadła się podczas demontażu i ostatecznie kupiłem piastę z 1/2 łożyska za 50 euro + trochę smaru + ładnie błyszczące nakrętki od Frontiery
Wróciliśmy, wymieniłem (pomógł jakiś rumuński turysta bo miał super klucze), i potoczyłem się dalej, najpierw pomalutku, potem normalnie, do tej pory jeździ.
Gdy jeździłem za częścią wiele osób starało się jakoś na parkingu pomóc, nikt z PL.
Niestety to pierwsza z całej serii innych usterek
