Odcinek 26 - Czas ruszać w drogę powrotną...
Pobudka o 4 rano
Ostatnie spojrzenie z balkonu...
Znoszenie bagaży do autek i jazda w drogę do Sucuraju, na trasie sporo turystów jadących 30km/h ...masakra, ale dojechaliśmy na czas - kolejka niewielka wiec nie ma stresu, że się nie zmieścimy na promie
Ostatnie spojrzenie na Hvar i zdjęcia z latarenką w tle.
Po drodze przystanek w Podgorze i zakup drożdżówek na drogę.
Potem obiadek w knajpce przy autostradzie, zakup serów i obieramy kierunek Węgry.
Co prawda miałam opis jak trafić na stację z LPG przed granicą z Węgrami, ale się zapodział

tym sposobem już wiemy, że nie przejedziemy na chorwackim gazie przez Węgry.
Dojeżdżamy do granicy, panowie policjanci sprawdzają papiery, my się pytamy o winietki. Słyszymy: 'Na stacji przy autostradzie' no dobra, ale jak bez winietki na autostradę

...
No nic jedziemy... jedziemy... jedziemy. Stacji i winietek brak
W końcu po jakiś 30 min jazdy zauważyliśmy reklamę jakiejś knajpy w której można winiety kupić... zjeżdżamy z autostrady i jest knajpa, są i winietki - znaczy paragonik, że się za nie zapłaciło... eh...
Jedziemy dalej już z 'winietkami' rozglądamy się za stacją z LPG, pogoda się psuje, napływają burzowe chmury, stacji niet

za to Węgry zafundowały nam porządne oberwanie chmury. Na tyle porządne, że straciliśmy się z oczu, krótkofalówka poza zasięgiem

a tu Budapeszt coraz bliżej
W użycie idą telefony... w końcu sie znajdujemy, okazało sie ze migacz jednego z aut postanowił przewietrzyć sie nad Balatonem i trzeba było uciekiniera włozyć na swoje miejsce

dojeżdżamy do Budapesztu i bez problemu trafiamy do naszych partamentów.
Obsługa bardzo miła, apartament jak w ofercie w necie. IMO za taka cenę i lokalizację jak najbardziej się opłaca (79E za 6 osób za dobę). Super lokalizacja bo ok. 500m od tramwaju, który dowozi w strategiczne miejsca.
Kilka poglądowych fotek
Szybka toaleta i ciągnę towarzystwo na zwiedzanie ... ze mną nie ma łatwo, nie ma leniuchowania

odpoczywa się po urlopie
Jedziemy tramwajem wzdłuż Dunaju, aż do mostu Małgorzaty i nim przechodzimy do Budy. Tam zjadamy obiadek w naleśnikarni i lecimy na wieczorne zwiedzanie Budy obfotografując co ważniejsze obiekty.
Oczywiście obowiązkowo trzeba napić się piwka.
Po mału się ściemnia... dookoła tłumy ludzi, bo jak się okazało trafiliśmy na noc muzeów... wszędzie kolejki.
Do tego w dni kiedy przypadał nasz pobyt odbywała się w Budapeszcie wizyta dyplomacji chińskiej... pełno flag, imprez, ale i demonstrantów, Parlament zamknięty dla zwiedzających, odgrodzony taśmami... wrr a tak napaliliśmy się na zwiedzanie wnętrz Parlamentu w następnym dniu...
No nic, póki co zwiedzamy nocną Budę
Dookoła pełno pyszności
I tłumy ustawione w kolejkach do muzeów
I na ulicach
Współtowarzysze zaczynają protestować, chcą iść spać - no to wracamy
Ostatnie spojrzenie z przystanku tramwajowego
cdn.