napisał(a) olczik » 18.07.2014 17:58
Jeeejku, to jest jakaś masakra :C
Mieliśmy wyjechać o 16. Jest 18.45 i wygląda na to, że jeszcze przynajmniej przez godzinę nie ruszymy się z domu.
A dlaczego?
Godzina 17. Auto spakowane, wszyscy prawie gotowi. A tu łup! Zaczęło tak okropnie lać, że szok. Jeszcze sam deszcz by nam przecież nic nie zrobił. Ale zaczęło grzmieć! Tata chodzi po domu poddenerwowany... (wyjaśniam- tato ma firmę, zajmuje się dystrybucją internetu. Wystarczy jedna burza i jeden że tak powiem ćmok, który będąc w domu nie odłączy nadajnika i masz... awaria gotowa...). Po kilku minutach wszystko przeszło. Tata sprawdza nadajniki - niby wszystko chodzi. Już mamy wychodzić z domu, kiedy zadzwonił telefon... komuś nie działa internet.
No po prostu myślałam, że szlag mnie trafi.
Ekipa już zjechała do domu, więc tata musiał jechać w teren. I tak sobie teraz czekamy...
Jakby tego wszystkiego było mało, dziadek poślizgnął się na schodach. Myślę sobie "super, teraz tylko szpital no i wakacje z głowy". Na szczęście nic się nie stało!! A wyglądało dość groźnie

Trzymajcie kciuki, żeby wyjazd się udał!
Jak tylko wyjedziemy odezwę się jeszcze raz
