W poszukiwaniu uchodźców u Hipokratesa czyli KOS 2017

Bardzo ładnie pokazałaś Mandraki, Nisyros, aż kusisz (nie tylko Ty), żeby kiedyś popłynąć w tamte strony .
No i dobrze, że prawie szczęśliwa nie zeszłaś z tego świata . Już kiedyś widziałem ten statyw u Ciebie, robi wrażenie .
pzdr.

Twierdza pewnie kamieni kupa, ale te widoki ...
Choć najbardziej podobała mi się ta fabryka kotów .

mysza73 napisał(a):

Potter napisał(a):
Miałaś coś dla nich ... mam nadzieję ...

Oczywiście ... DOBRE SŁOWO .

Kolejnego dnia budzę się rano. W planach mam odwiedzenie kilku miejsc a przede wszystkim jednej z wizytówek wyspy czyli ZiA village ...

Ale zanim tam na moment wpadam na całkiem przyjemną Paradiso Beach ...



Plaża jest całkiem, całkiem i kusi mocno ... Jestem jednak twarda i jadę dalej ...





Najpierw wpadam do Lagoudi village coby odwiedzić czercz Jana Evangelisty ...



Skromny komitet powitalny czeka ...





Kościół jest oczywiście zamknięty ... Nie pozostaje mi nic innego jak tylko obejść go dookoła i dokonać podziwiania widoków ...



Nad to jezioro jeszcze dziś dotrzemy ...



Jako, że na sztuce zupełnie się nie znam, znajdującą się obok kościoła galerię sobie daruję ...



Kolejny pkt to główny cel tego dnia czyli Zia.
Zia to wioska położona na zboczach gór odwiedzana przez tłumy turystów skuszonych przede wszystkim ponoć najpiękniejszymi na wyspie zachodami słońca. W sezonie nie sposób znaleźć wieczorem wolny stolik na licznych położonych na dachach tarasach widokowych.
Mój pierwotny plan zakładał wizytę w wiosce rano i ewentualny powrót na zachód słońca wieczorem. Od razu mówię, że plan nie wypalił ale całkowicie świadomie .

Droga do wioski jest bardzo kręta i momentami mocno wąska. Na razie lookam na nią na mapie ...



Na miejscu jestem naprawdę wcześnie jak na tutejsze warunki bo ok. 9.00. Dzięki temu parkuję bez problemu.
Dobra... idę zobaczyć czy naprawdę jest się czym zachwycać ...



Już pierwsze zabudowania pokazują z czego żyją tu lokalsi w sezonie ... Taras widokowy na dachu skierowany w stronę gdzie zachodzi słońce ... I sugestywna nazwa ...



Na razie w knajpkach pustki ...



Jestem chyba pierwszą tego dnia turystką ...





... no może drugą



Już zaczyna mi się podobać . Przy okazji zauważam jedyny minus wczesnego pojawienia się w tym miejscu. Do wielu miejsc słońce jeszcze nie dociera i zdjęcia nie oddają uroku wioski w pełni ...





Ale i tak jest pięknie .



Tutaj się poddaję ... Zostaję na pyyyszną frappe ...





Jest cichuteńko...ciepluteńko...i te widoki ... BAJKA .



Obok tego kościółka byłam przed chwilą ..











Za plecami mam całkiem przyjemny kościółek ...







Chętnie posiedziałabym dłużej ale Zia czeka ...







Chyba dotarłam do miejsca, gdzie turyści rzadko bywają ... Coś mało tu białego i niebieskiego ...



Wracam w bardziej cywilizowane rejony ...



Poszukuję miejsca opisanego w przewodniku jako Traditional House of Zia ...





BINGO !





Na krzesełkach leżą jakieś torby z zakupami jednak w pobliżu nikogo nie widzę ...



Uwielbiam te roślinki powsadzane w co tylko się da : doniczki, słoiki, wiaderka, pojemniki po oleju itp. itd.



Skoro free entrance - podejmuję próbę zajrzenia do środka ... No, szału nie ma .



No to schodzę w dół w kierunku bardziej turystycznej części Zii ...



W sezonie tą uliczką trudno jest przejść ...





Ceny na straganach jak to zwykle bywa w turystycznych miejscach nieco wyższe ...



Ogromna ilość wyprodukowanych w Chinach ... wróć !!! ... wyłowionych przy brzegach Kos gąbek ...





Miejsce jest naprawdę bardzo, bardzo przyjemne ...









.. tyle, że mega gorąco. A to przecież początek października ...







Dobrze, że jestem już po śniadaniu ...



Aaaaa, nie pokazałam Wam jeszcze bardzo popularnego w tym sezonie środka transportu. Nie quady nie skutery tylko takie cosie zdecydowanie zdominowały ulice wyspy w tym sezonie ...



Czas jechać dalej ... Tylko, który to mój ?

Tradycyjny dom i zasłona w samoloty

Potter napisał(a):Czas jechać dalej ... Tylko, który to mój ?

Bierz ten, który Ci pasuje do sandałków lub torebki

Byłam w Zia w lipcu, zawiodłam się bardzo, zresztą tym bagnem na dole też

Nie jest chyba tak źle ... duży wybór białych autek .

Ty Anula te zdjęcia to Z DRONA ROBIŁAŚ ???

W końcu coś się tu zaczęło dziać

Pięknie, kolorowo, ciepło aż bije ze zdjęć Październik jak widać super się nadaje na takie wojaże.

Wiem co zrobić gdy drogę przestąpi kot ale kura?

Potter, normalnie jestem w szoki , zmieszana i wstrząśnięta ,
jeden odcinek za drugim
Podejrzewam, że ... albo se ferie zrobiłaś ... albo zaraz gdzieś jedziesz (Paryżewo ), o czy zapomniałaś mnie powiadomić

A swoją drogą, to ta biel u Ciebie bardzo mi się podoba, a ta u mnie za oknem to mnie tak wku...rza, że masakra

Potter napisał(a):który to mój

Dobre z tymi autkami , faktycznie można się zagubić .

Zia choć ewidentnie komercyjna (przypomniała mi się nie wiem dlaczego Makrinitsa na Pilionie), to całkiem fajnie wygląda... i przy tak pięknej pogodzie to i widoki nie najgorsze

PS. Parking przy nisiroskim Paleokastro to całkiem niezła miejscówka noclegowa

Kuleczko53 masz trochę racji, choć w Makrinitsie nie jest tak kolorowo (oczywiście mam na myśli kolory budynków, bo tam raczej, jeśli dobrze pamiętam bardziej naturalnie, kamiennie bez bieli i błękitów, ale klimacik... może i tak...)
A tak na marginesie - jesteście bliscy mojemu sercu i sposobowi podróżowania, z małym ale, bo ja nie mam Luny, tylko hondzinkę CR-V i to jest mój dom na kółkach, a reszta .... prawie porównywalna, choć moja miłość do Grecji jest trochę krótsza, bo 4-letnia i na koncie tylko 8 zamieszkałych wysp. Inspirujecie nieziemsko, a ostatnie Wasze wojaże namieszały mi w głowie nieźle i przestałam myśleć o Cykladach, na rzecz Dodekanezu. Za to Kretę mam zaliczoną w całości (cały lipiec w zeszłym roku - codziennie w innym miejscu, 2400 km na liczniku, prawie 40 km w wąwozach, kilka jaskiń, wszystkie must see i całe mnóstwo mniej znanych cudnych miejsc.... rewelacyjna wyspa, ale Wy to już po trosze wiecie!)
Potter, a teraz kilka zdań do Ciebie.
Myślałam, że to ja tylko mam tak odjazdowe pomysły, aby sama, no prawie, bo z nastoletnią córką podróżuję tak daleko, ale widzę, że takich blondynek jest więcej... cieszę się bardzo!!!
Pisz dalej proszę, bo jak wcześniej pisałam Kuleczki pogmerały mi w mojej głowie i nie wykluczone, że już za kilka miesięcy moje autko, córcia i ja postawimy nogę na Dodekanezie, choć nie ukrywam, że Kreta skradła moje serce i ciągnie mnie tam ponownie.... Czekam na ciąg dalszy przebierając za chwilę nóżkami na biegóweczkach....
Jeśli wybiorę Kos, Rodos, Tilos i mniejsze wysepki w tamtym regionie na najbliższe wakacje, to będzie również Twoja zasługa!
Pozdrawiam cieplutko, mazursko
WeraAnka

WeraAnka napisał(a):Kuleczko53 .....

Mam prośbę... jeśli nie masz czasu/ochoty/zamiaru/możliwości (niepotrzebne skreślić) aby popełnić własny opis z podróży po Krecie opisz ją choć w punktach, wymieniając najważniejsze, najciekawsze, najpiękniejsze Twoim zdaniem miejsca, plaże, monastyry, wąwozy itp itd. W naszym wątku (który jak widzę już znasz ) żeby nie mieszać innym w ich opowieściach, albo na priv.
Swoją drogą... z Mazur to musiała być niezła wyprawa, grubo ponad 7 tys km .
Ciekawe jak wygląda Wasz domek w CR-V , auto pewnie nieźle daje radę na szutrach i w różnych dziwnych miejscach, wszak to jak sądzę 4x4 .

A żeby nie było że ja sobie tu tylko prywatę załatwiam , to napiszę co jeszcze mi przyszło na myśl, wczoraj. Końcem września do Grecji przyszło porządne załamanie pogody, gdy wracaliśmy do Pireusu i następnego dnia nieźle nas zlało i wywiało. A z tego co widzę u Potter - na Nisirosie i Kosie sielanka , czyżby aż tak na wschód ten front nie dotarł?

kkra napisał(a):Byłam w Zia w lipcu, zawiodłam się bardzo, zresztą tym bagnem na dole też

Chyba rozumiem dlaczego. Ja nie nastawiałam się na nie wiadomo co. Wiedziałam, że tego typu miejsc na wyspie nie ma za dużo i tym bardziej te nieliczne "uatrakcyjniane" są nieco na siłę.
Mnie w Zii/Zia oprócz widoków i kolorowych domków urzekła cisza i poranny spokój tego miejsca.
A co do bagna - zgadzam się w 100%. Tyle, że ja w okolicach jeziora znalazłam się niejako przy okazji. Nie było ono celem oznaczonym na mojej mapce.

WeraAnka napisał(a):
Pisz dalej proszę, bo jak wcześniej pisałam Kuleczki pogmerały mi w mojej głowie i nie wykluczone, że już za kilka miesięcy moje autko, córcia i ja postawimy nogę na Dodekanezie ...

A to Ty tak sama z Polski do tej Grecji autem pomykasz (w sensie jako kierowca) ?
Jeśli tak to kłaniam się do samej ziemi

kulka53 napisał(a): A żeby nie było że ja sobie tu tylko prywatę załatwiam ,

My tam u Ciebie też nieźle śmiecimy

kulka53 napisał(a): Końcem września do Grecji przyszło porządne załamanie pogody, gdy wracaliśmy do Pireusu i następnego dnia nieźle nas zlało i wywiało. A z tego co widzę u Potter - na Nisirosie i Kosie sielanka , czyżby aż tak na wschód ten front nie dotarł?

Nie dotarł. Przez całe 8 dni pobytu spadły może 3 kropke deszczu tej nieszczęsnej niedzieli, w którą to nie chciałam jechać na wulkan ...

No ale czas już zjechać z góry w nieco niższe rejony. I właśnie ta chwila zdecydowała, że zrezygnowałam z powrotu do wioski na zachód słońca. Bo po pierwsze romantyzm się już chyba we mnie wypalił i zachody już mnie tak nie kręcą a po drugie kręta, wąska droga, na której co chwila pojawia się problem z minięciem się z autokarem jadącym z naprzeciwka skutecznie zniechęciły mnie do ponownego nadużywania jedynki, wstecznego i hamulca w sytuacji kiedy jadących do wioski turystów będzie jeszcze więcej.

Kolejne miejsce jakie zaznaczyło się na mojej mapie to wioseczka z kościółkiem czyli Asomatos.

Bez szału ale bardzo sympatycznie ...



Te latarnie wyznaczały szlak dla turystów ...



No ale największą atrakcją tego szlaku była jego okropna stromizna ...



... z przyjemnością klapnęłam na byle czym



Próbowałam też coś dorobić ale jakoś mi nie szło ...









W tym momencie na niebie pojawiło się UFO i jego ślad widoczny jest na kilku kolejnych zdjęciach ...



UFO pozostało ze mną również gdy dotarłam do Asfendiou ...





Widząc te pelargonie pomyślałam, że te w moim ogródku muszą aktualnie wyglądać podobnie gdyż zostawiłam je pod opieką dzieci ...





Tu już jesteśmy w Zipari ... UFO dzielnie się trzyma



Kuszące ...



Duża ta srarukaria ...



Jako, że praktycznie cały dzień spędziłam we wioskach , na popołudnie zaplanowałam sobie relaks na plaży w Tigaki na północy Kos ...
Zaplanowałam ... Wpisałam w nawigację odpowiednie cyferki i jadę... Jadę i jadę i coś mi nie pasi. Po pierwsze jadę na wschód a chyba powinnam na północ. Po drugie coś długo jadę. Wydawało i się, że do Tigaki jest bliżej. W momencie kiedy zobaczyłam pierwsze zabudowania stolicy wyspy - Kos - byłam już pewna, że dałam ciała. Spojrzenie na moją mapkę - oczywiście ... Omsknęła mi się jedna linijka i wpisałam nie te co powinnam współrzędne geograficzne ... Całe szczęściem że wyspa nie jest wielka i w sumie nadrobiłam jakieś pół godzinki ...
Trasa na ten dzień nie powinna obejmować tej prawej odnogi ...



No ale koniec końców ja i UFO jesteśmy tam gdzie planowaliśmy ...



Piasek jest tu wyjątkowo jasny ...



Krótki striptiz przy samochodzie=założenie kostiumu i już jestem nad wodą ...



Niektórzy długo pozostają dziećmi ...





Z przyjemnością przyjmuję pozycję horyzontalną ...





Woda jest bardzo przejrzysta a dno piaszczyste i niesamowicie płaskie ...









Tam w oddali jezioro Igroviotopos czy jakoś tak gdzie miały być flamingi ... Miały .



Na plaży spędzam ze 2 godzinki. Wracając do samochodu podchodzę na chwilę do jeziora = bagna . No bo samochód zostawiłam niedaleko jeziora ...

No cóż ... Jezioro to jezioro. I nijakich flamingów tam nie ma ... Ze zwierząt to tylko jakiś młodzieniaszek barany za moimi plecami przeganiał ...





Przez całkiem sympatyczne Tigaki powoli wracam na zachód wyspy ...





Ehhh ... Żeby u nas w październiku była taka temperatura ...

A mój komentarz o zdjęciach z drona olany..... to się zdarza NIE PIERWSZY RAZ

Z tego co wiem, to flamingi to nie o tej porze roku.... jezioro już pewnie w większej części wyschnięte po wakacyjnych urlopach, więc flamingi się zwinęły...