Santorini 2017 - wyspa na 6- tkę.

piekara114 napisał(a):Chodźmy już gdzieś.....

Dogoniłem ,ale się nie zmęczyłem... więc mogę też iść już gdzieś...

ajdadi napisał(a):

piekara114 napisał(a):Chodźmy już gdzieś.....

Dogoniłem ,ale się nie zmęczyłem... więc mogę też iść już gdzieś...

Skoro tak - to chodźmy ... choć większość nie chce się jeszcze ruszyć








Dzisiejszy target jest oczywisty - Stary Port (nazywany inaczej Skala).
Miejsce funkcjonuje jako przystanek rejsów wycieczkowych po kalderze, oraz przystanek łódek transferowych, z wielkich wycieczkowców.
Łatwo tam trafić ... w razie czego są i tak drogowskazy .




Schody do portu (znane pod nazwą Karavolades) są ponumerowane, tak, że wiadomo co nas czeka .
Dla autorów przewodników i różnych blogerów - blagierów, jest to taka atrakcją, którą koniecznie trzeba zaliczyć.
Schody są historyczne - stary port był kiedyś najważniejszy na wyspie, a transport osiołkowo - mułowy do Firy itp. bardzo istotny dla wyspy. Cały export - import był przenoszony na grzbietach czworonogów, z rodziny koniowatych. W jaskiniach w kalderze (gdzie dzisiaj są hoteliki), mieściły się stajenki dla osiołków. O zwierzaki dbano bardziej jak o ludzi, czasem były jedynym źródłem utrzymania rodziny.
I dzisiaj, jak za średniowiecznych czasów na schodach ludzi niewiele ... dominują szykownie wystrojone kłapouchy.












Na samej górze znajduje się zadaszona stacja transportu czworonożnego, gdzie stacjonowała, bez najmniejszej przesady, kompania doborowych osiołków.
Koszt przejażdżki wynosił 6 juro (nie wiem, czy nie było jakiejś małej zniżki za jazdę w dół).
My zdecydowaliśmy się na darmowy wariant (tak - jest taki ), czyli na własnych nogach.
Nie jest to takie proste. Osiołki nie puszczają nas łatwo ...



...a poza tym ...

...




W środkowej części trasy, widzimy wreszcie pojedynczych ludzi.
Co jakiś czas, do góry, wspina się grupa osiołków, dźwigających na grzbietach, najczęściej Azjatów, udających , że się dobrze bawią. Osiołki nie udają, jest im ciężko, o szczupłego klienta coraz trudniej, momentami ślizgają się po schodach.
Ekipy osiołkowe trzymają się raczej wewnętrznej części schodów, w związku z czym leżą tam kupki, a momentami spływa gnojowica.
Odchody w ogóle nie są sprzątane.
Podczas 45 minut schodzenia widziałem tylko jednego gościa z szufelką, na której nie zmieściłaby się zawartość jelit, choćby małego osiołka.
Poza tym facet tylko markował sprzątanie (w sumie mu się nie dziwię - posprzątanie schodów, to byłaby jedna z 12- tu prób, dla Herkulesa)
Z plusów, ze schodów są ładne widoki (no, ale z góry jeszcze lepsze), z boczku malowniczo pomyka kolejka linowa, którą pewnie przeklinają właściciele czworonogów.









Na samym dole zaczyna się hardcore.
Osiołków jest tam już cały batalion, po 150 - ciu straciłem rachubę.
Takiej ilości tych zwierzaków, na raz, w życiu nie widziałem.
Schody ulegają zwężeniu, co oznacza, że będzie się kluczyć między oślimi zadami, modląc się żeby nie otrzymać kopa lub innej niespodzianki.
Tak czy siak, obuwie na pewno będzie usmarowane oślimi odchodami, więc klapki, czy sandałki nie są wskazane.
Już w porcie znajduje się tarasik, z którego ludzie wskakują na osiołka.
Schody dodatkowo ogranicza poręcz, za którą stoją osiołki, podchodzące do tarasu, jak na taśmie.
A po zabraniu klienta ruszają prosto na Was.







Mój pomysł na Skala port - to ewentualnie przejść schodami raz - żeby zobaczyć ... ale najlepiej tylko kolejka.
Jak chcecie fotkę z osiołkiem zróbcie ją sobie przy "górnej stacji" (kilkanaście schodów w dół).
A jak a jak będziecie na dole, podejdźcie te parę kroków od portu.
Ja po zejściu powiedziałem - schody ... nevermore.

Napis na błękitnej koszulce pana z ostatniego zdjęcia jest niezłą puentą.

Mikromir napisał(a):Napis na błękitnej koszulce pana z ostatniego zdjęcia jest niezłą puentą.

Pan i tak nieźle zasuwał, pewnie globalna pojemność baterii była całkiem, całkiem .

Bardzo plastyczny opis, czułam się jakbym sama schodziła tymi schodami .

Zasadniczo mam świadomość, że osioł jako zwierzę juczne służył człowiekowi od wieków, ale te ośle pochody z Old Port budzą mój głęboki niesmak .

Jak dla mnie przejażdżka osiołkiem mogłaby i kosztować 600 a nie 6 eu
Mam do tego taki sam stosunek jak do koni w Zakopanem

Buber napisał(a):

Mikromir napisał(a):Napis na błękitnej koszulce pana z ostatniego zdjęcia jest niezłą puentą.

Pan i tak nieźle zasuwał, pewnie globalna pojemność baterii była całkiem, całkiem .

Też zwróciłam na niego uwagę

Oczywiście widoczki piękne osiołki pięknie ustrojone ale biedne

Przedzieranie się między osiołkami zniechęca do tego miejsca...

marze_na napisał(a):Bardzo plastyczny opis, czułam się jakbym sama schodziła tymi schodami .

Sorry - mogłem uprzedzić, żeby nie czytać przy jedzeniu .

marze_na napisał(a):Zasadniczo mam świadomość, że osioł jako zwierzę juczne służył człowiekowi od wieków, ale te ośle pochody z Old Port budzą mój głęboki niesmak .

Osła udomowiono ponoć najwcześniej i jest mniej narowisty od konia. Same zalety .
Natomiast rzeczywiście ... trochę nie pasuje w tym miejscu.

gusia-s napisał(a):Mam do tego taki sam stosunek jak do koni w Zakopanem

Ja też. Szkoda mi tych osiołków.
Jedyne wytłumaczenie, jakie tu widzę, to ewentualna paskudna alternatywa ich profesji, w postaci natychmiastowego pójścia pod nóż, lub to, że dalej są źródłem utrzymania dla miejscowych. Jako "tradycja" nie broni się ta atrakcja zupełnie.
Podobne "donkey taxi" jest jeszcze w starym porcie w Oii i w Thirassi (ale tam osiołki mają lżej).

piekara114 napisał(a):Przedzieranie się między osiołkami zniechęca do tego miejsca...

Nie jest tak źle, zdecydowana większość trasy jest szeroka, trzeba tylko unikać wewnetrznej strony.
Niestety ostatnie 100- 150 metrów, to przejście na jedną osobę między oślim zadem, a murkiem.
W razie czego - nie ma gdzie uciec, ani jak się wycofać.
Zastanawiam się, czy tak jest cały czas, myślę, że wcześnie rano i późno wieczorem jest większy luz.

Buber napisał(a):Podobne "donkey taxi" jest jeszcze w starym porcie w Oii i w Thirassi (ale tam osiołki mają lżej).

Na Balos też jest taka opcja...

Buber napisał(a):Niestety ostatnie 100- 150 metrów, to przejście na jedną osobę między oślim zadem, a murkiem.
W razie czego - nie ma gdzie uciec, ani jak się wycofać.

Teraz tym bardziej wiem, że to miejsce nie dla mnie. Ja się po prostu boję zbliżać do koni (choć na nich kilka razy jeździłam, no ale to inny już punkt patrzenia na to zwierzę), więc podejrzewam, że ich też się będę z bliska bała...

Buber napisał(a):Takiej ilości tych zwierzaków, na raz, w życiu nie widziałem.

W maju wydaje mi się że jest ich mniej. Rano schody też są w miarę do przejścia (w sensie że w klapkach czy sandałkach ) bez większych problemów .
Jednak generalnie opis bardzo odpowiada rzeczywistości jaką pamiętam. Trzeba uważać, być czujnym i prawie zawsze schodzić osłom (i ich poganiaczom) z drogi.
Na szczęście jest kolejka . Trochę trudno byłoby mi sobie wyobrazić to miejsce bez niej przy takiej ilości ludzi. Pod górę to jak dla mnie jedyna racjonalna opcja.

Buber napisał(a):Podobne "donkey taxi" jest jeszcze w starym porcie w Oii i w Thirassi

Jest też na Rodos - w Lindos.
Ale zdecydowanie najgorzej mają osiołki właśnie tutaj.

Na Lindos też mają trochę podejścia, ale widziałem ich z 20 - cia na dole, kilka na górze .. jakoś tak spokojnie to wyglądało.
Balos to w ogóle luzik, one tam idą chyba tylko do tego punktu widokowego, poza tym nie wiem czy tam muły nie dominują.
Zdecydowanie najgorzej mają osiołki z Firy.
Na dole stoją w ścisku czekając na klientów, rano kolejni właściciele gonią ich stadami do portu.
Wyobraźcie sobie, jak wyjeżdżaliśmy, z Firy na poranny lot, już widzieliśmy gości z osiołkami, była 4:40.
Nawet się nie wyśpią bidaki .

Udało mi się dopędzić Was Super relacja, a dzięki Tobie lub ''Przez Ciebie" jeszcze bardziej Santo będzie chodziło mi po głowie. W ferie się nie udało a urlop w sierpniu więc tak średnio chyba.
Na razie będę się więc pocieszała super fotkami u Ciebie

Piękne te osiołki I zgadzam sie z Gusią - przejażdżka powinna kosztować majątek, nie podoba mi się takie wykorzystywanie zwierząt brrrrr
Widok na morze również zacny

Hej Beaty
Santoryn naprawdę spoko i w zasięgu nawet latem .
A osiołków rzeczywiście żal, poza tym na schodach trzeba się starać, żeby nie przesłoniły widoku .