Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wybrzeże Chorwacji i nie tylko - relacja (29.07-13.08.2006).

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
brodatty
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 48
Dołączył(a): 07.07.2006
Wybrzeże Chorwacji i nie tylko - relacja (29.07-13.08.2006).

Nieprzeczytany postnapisał(a) brodatty » 20.08.2006 19:48

Wakacje w Chorwacji spędzone przez Gosię i Adama w okresie 29.07-13.08.2006.

Postanowiliśmy obejrzeć wybrzeże chorwackie przejeżdżając magistralę adriatycką i w miarę możliwości dotrzeć do perły - Dubrownika. Potem plan został nieco rozbudowany o dojazd na sam koniec kraju, a ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia nasze plany ulegały coraz większym modyfikacjom ale o tym później.

Ponieważ mieszkamy w różnych miastach wyjazd był trochę "na raty".

W sobotę rano, myślę, że przed szóstą ruszam dzielnie z gdańskiego Przymorza w kierunku Wrocławia gdzie czeka na mnie Gosia pewnie już trochę podekscytowana perspektywą zaczynającego się urlopu.

Pierwsze tankowanie mojego granatowego Forda Escorta odbywa się za Pruszczem Gdańskim na stacji Lotosu by nieco wesprzeć regionalną rafinerię. Przejeżdżam przez Tczew, Bydgoszcz, Gniezno, Jarocin, Wrześnię by ostatecznie koło trzynastej "wylądować" na wrocławskim Kozanowie.

We Wrocławiu przez resztę soboty i całą niedzielę przygotowujemy się do wyjazdu (zakupy, prowiant itp. itd.).

31.07.2006 r.
W poniedziałek rano start po szóstej, humory dopisują świeci słoneczko, żyć nie umierać. Pierwsze, a właściwie już drugie tankowanie na stacji paliw w Jordanowie. Do granicy polsko-czeskiej coraz bliżej. Przejeżdżamy ją gładko w Boboszowie, słyszymy tylko pytanie od Czecha w jakim celu odwiedzamy ich piękny kraj, na co odpowiadamy, że w celach turystycznych.

Po wjeździe do Republiki Czeskiej kierujemy się na pierwszą stację tj Benzina w miejscowości Karliky gdzie za 200CZK nabywamy 15 dniową winietkę, na której wpisujemy numer rejestracyjny i przyklejamy do szyby dzięki czemu kupujemy sobie święty spokój, jakże potrzebny na urlopie. Warto pamiętać o schowaniu drugiej części winietki, na której też powinien być wpisany numer i którą będziemy musieli okazać na ewentualne żądanie miejscowej drogówki.

Do tej pory szło gładko więc czas się zgubić, co też przytrafia nam się po kilku kilometrach. Szczęśliwie jednak wracamy na właściwą drogę i tylko z niewielkimi perypetiami dojeżdżamy do Olomouca, dalej do Brna, by wreszcie dojechać do granicy czesko-autriackiej.

Granicę przekraczamy w Mikulovie gdzie kolejny, tym razem bardziej czepialski celnik czeski oprócz paszportów każe sobie pokazać dowód rejestracyjny, co uprzejmie czynimy. Austriakowi pokazujemy przez szybkę 2 paszporty, ten macha tylko ręką, żeby szybciej przejeżdżać co później się będzie powtarzało wielokrotnie.

Zaraz po przejechaniu granicy zatrzymujemy się na malutkiej stacji gdzie kupujemy 10 dniową winietkę za gotówkę, 7.60 euro gdyż na tej stacji nie można płacić kartą za winiety, co mnie do tej pory zastanawia. Po krótkim odpoczynku i rozprostowaniu kości jedziemy na Wiedeń, dalej na Graz, poznajemy co to znaczy przemieszczać się autostradami.

Mijamy przejście austriacko-słoweńskie Austriak tradycyjnie nie interesuje się nami, Słoweniec rzuca pobieżnie okiem na paszporty. Dojeżdżamy do Mariboru i kierujemy się na Ljubljanę płacąc za kolejne odcinki autostrady za pomocą przygotowanych wcześniej drobnych w euro. Ewentualną resztę otrzymujemy też w euro i tak przez całą trasę.

Trochę się pogubiliśmy w okolicach Ljubljany ale zrzucamy całą winę na lekkie zmęczenie. Szczęśliwie dojeżdżamy do Postojnej gdzie zatrzymujemy się na kempingu, Kamp Pivka Jama, jest chyba po dwudziestej. Płacimy 21 euro za dwie osoby, samochód i namiot plus jakieś tam opłaty klimatyczne itp. Na polu namiotowym strasznie ciasno ale jakimś cudem, już niemal po ciemku znajdujemy kawałek ziemi, w którą wbijamy pierwsze szpilki, czy też raczej odpowiednio powyginane, dziesięcio-calowe gwoździe.
Opis: http://www.sloveniaholidays.com/podrobn ... 7&jezik=EN

01.08.2006 r.
Wstajemy koło siódmej, pakujemy się, bierzemy prysznic, zjadamy trochę prowiantu jaki nam został i pędzimy w kierunku upragnionej Chorwacji. Między 9.00 a 10.00 przekraczamy granicę w okolicach Rupy, gdzie celnicy rzucają pobieżnie okiem na nasze paszporty. Następnie wjeżdżamy na autostradę w kierunku Rijeki - chorwacki pomysł z płatnościami na bramkach przy zjazdach bardzo nam się podoba, trzeba tylko pilnować odcinka pobranego przy wjeździe.

Postanawiamy zjechać z autostrady i raczyć się widokami Jadranki. Robimy sobie małą wycieczkę do miejscowości Opatija, widoki zapierają nam dech w piersiach - Ci co tamtędy przejeżdżali wiedzą o czym piszemy. Bardzo stromy zjazd w dół i góry wpadające do morza, po każdym przejechanym metrze czujemy różnicę ciśnienia - śmieję się, że w razie czego w Rijece jest komora ciśnieniowa dla nurków w momencie gdy Gosia się skarży, że jej szumi w uszach.
Opatija jest urokliwa ale jednocześnie przepełniona turystami. Postanawiamy wymienić euro na kuny w innym miejscu, gdzie będą szanse, żeby w ogóle zaparkować.

Ruszamy do Rijeki, w której niepotrzebnie zjeżdżam w prawo chcąc jechać bliżej Adriatyku, dzięki czemu zwiedzamy miejscową stocznię 3 maja, w końcu jestem z Gdańska i widać ciągnie wilka do lasu. Miasto jest dość mocno zakorkowane, szczególnie w okolicach portu, gdzie ludzie usiłują dostać sie na promy, postanawiamy więc je opuścić czym prędzej, kierując się na wyspę Krk, pierwszy punkt naszego programu zwiedzania Chorwacji.

Po drodze właściwie to była końcówka Rijeki, ul. Kostrena Doricici 6, w Alter-Tour wymieniamy trochę euro i złotówek na kuny. Płacimy za przejazd przez most i jesteśmy na największej chorwackiej wyspie, którą zamierzamy sobie obejrzeć i zdecydować się na dwudniowy postój na którymś z kempingów - w końcu przyjechaliśmy odpocząć a nie tylko jeździć w te i we wte.

Tym oto sposobem zerknęliśmy na pierwszy kemping zaraz za mostem (Autocamp PUSCA), następnie oglądaliśmy zarówno miejscowości jak i niektóre kempingi w Omisalj, Nijvice, Malinska, Krk, Punat, aż po Starą Baśkę. Tutaj warto się na chwilę zatrzymać i wspomnieć o widokach jakie są jadąc właśnie w kierunku Starej Baśki. Warto przejechać całą wyspę tylko po to, żeby nacieszyć oko i wykonać kilka fotek tego urokliwego miejsca. W samej miejscowości jednak długo nie pobyliśmy gdyż w środku sezonu było dla nas nieco za tłoczno, tak więc wróciliśmy na wspomniany kemping PUSCA koło mostu Krckiego gdzie rozbiliśmy się i postanowiliśmy odpocząć.

Na polu namiotowym w miarę czysto, tak samo z wodą zalewu rijeckiego. Sanitariaty na poziomie, często czyszczone. Przeszkadzać może tylko fakt, że w naszej części kempingu były tylko prysznice na zewnątrz, brak prysznicy wewnętrznych zapewniających nieco więcej prywatności. Esteci zauważą też kiepski widok na Rafinerię Rijecką po przeciwnej stronie zalewu, która kontrastuje z pięknymi górami i przelatujące od czasu do czasu samoloty na pobliskie lotnisko umiejscowione właśnie na wyspie Krk - spoterzy byliby zachwyceni ale na dłuższą metę to nie sprzyja wypoczynkowi.

Wieczorem odpoczywamy zjadając obfitą kolację i popijając Ożujsko. Rafineria zdecydowanie lepiej wygląda nocą niż w ciągu dnia, a w każdym razie nie trzeba używać biwakowej lampki. Ponieważ do tej pory wszystko się dobrze układało, przyszedł czas na trochę emocji, czyli Bura. Cały czas się zastanawiam jak ten namiot za 220 złotych nie porwał się na strzępy. Wytrzymał wiatr, niestety poddał się deszczowi i rano zbieraliśmy wodę w sumie nie ma się co dziwić padało kilka godzin.

Wtedy też postanowiliśmy skrócić nasz pobyt na wyspie i rano grzecznie się spakowaliśmy zostawiając w recepcji 148 kun, czyli całkiem sporo - ponoć na północy kraju zawsze drożej.
Opis: http://www.tz-njivice-omisalj.hr/kampovi.htm

02.08.2006 r.
Wyjeżdżamy z wyspy Krk i udajemy się w kierunku Dubrownika, nawet się ładnie przejaśniło ale nie żałujemy decyzji o wyjeździe. Jedziemy Jadranką przez Senj, Karlobag, Starigrad Paklenica ciesząc oczy widokami i od czasu do czasu robiąc fotki tych urokliwych miejsc. Wreszcie zatrzymujemy się na obiad w przydrożnej restauracji, bo kiszki już nam marsza grają od dłuższego czasu.

Zamawiamy sobie miejscową potrawę - Pileća prsa (sir +prśut), czyli Pierś z kurczaka (szynka z serem), która bardzo nam smakuje. Dodatkowo gratis dostajemy chleb. Wszystko z frytkami i surówką popijamy litrem Jamnicy i zostawiamy w restauracji 115 kun.

Ruszamy dalej wjeżdżając na autostradę do Splitu i po przejechaniu kawałka drogi opuszczamy ją na zjeździe Zadar II, kierując się na Sukosan, do którego postanawiamy wjechać i z którego labiryntowych uliczek próbujemy później wyjechać, co przy pomocy życzliwego mieszkańca w końcu nam się udaje.

Kierujemy się dalej Jadranką w kierunku na Dubrownika, by po jakimś czasie szukać kolejnego kempingu bo zbliża się już godzina dziewiętnasta. Po drodze jak zwykle pola namiotowe przepełnione dzięki czemu emocji nam nie brakuje. W miejscowości Sv. Petar na moru tłok przechodzi ludzkie pojęcie, rozgoryczeni, trochę tracąc nadzieję jedziemy jakieś 200 metrów trafiając na napis CAMP. Z dużą dozą sceptycyzmu postanawiamy jednak zjechać i okazuje się, że to trafna decyzja. Kemping malutki, kameralny u jakiegoś gospodarza, oprócz nas dwa kempery i trzy namioty, do tego sporo miejsca, wręcz luksus. Ustalamy z Chorwatem angielsko-niemiecko-polsko-chorwackim, to był jedyny taki przypadek, wszędzie indziej wystarczył angielski, że zostaniemy dwa dni i dowiadujemy się, że doba nas wyniesie 100 kun z czego się cieszymy. Tutaj rzeczywiście odpoczywamy dwa dni. Woda przepiękna, mamy do niej zaledwie 20 metrów, jakieś 100 do pobliskiej knajpki i kilkaset do marketu, czego chcieć więcej?
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim0998.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1002.jpg

04.08.2006 r.
Lekko opaleni z żalem opuszczamy to miejsce, ciesząc się jednak z dalszych atrakcji jakie nas czekają. Jadranka nas rozpieszcza coraz ładniejszymi widokami, mijamy Sibenik, Primosten, przejeżdżamy nieopatrznie Trogir (to największa wpadka w całym wyjeździe, która nam się przytrafia, pozostaje mieć nadzieję, że to kiedyś nadrobimy).

Przed Splitem tankujemy i wypłacamy kilkaset kun w bankomacie HVB Splitska Banka, żeby mieć trochę gotówki (po przyjeździe sprawdziłem - prowizja wyniosła 10 PLN). Omis wita nas giantycznym korkiem, o którym jednak szybko zapominamy.

W końcu zatrzymujemy się na obiad. Knajpa Maestro w Makarska, Vukovarska 10 serwuje nam kotlet schabowy z frytkami i nieśmiertelną Jamnicę (pohani odrezak + pommes frites). Płacimy 101 kun i zmykamy dalej.

Obiad w Makarskiej poprawia nam nastroje i powoli rozglądamy się za jakimś, luźniejszym kempingiem. Niestety Makarska Riwiera jest lubiana przez turystów i z miejscami cienko - przynajmniej nam zatłoczone kempy nie odpowiadają. Wydaje się, że najwięcej Polaków było właśnie w Omisiu i na Makarskiej Riwierze. Do miejscowości Ploce dzielnie szukamy jakiegoś miejsca ale nie znajdujemy.

Zapada decyzja o przejechaniu BiH i dopiero wtedy dalszych poszukiwaniach. Przed samą granicą niedaleko Opuzen kupujemy od straganiarzy trochę owoców i małą wiśniówkę. Warto tam też uważać na patrole policyjne, żeby się nie nadziać na suszarkę. Nam szczęście sprzyjało. Przejeżdżamy granicę chorwacko-bośniacką i podziwiamy piękne widoki. Po tym krótkim odcinku następne przejście i znowu jesteśmy w Chorwacji.

Kemping znajdujemy między Doli a Slano w małej miejscowości Banici, dzięki temu, że jest sporo miejsca postanawiamy zostać. Tutaj jednak drobne uwagi. Kemping jest najtańszy na jakim byliśmy 80kun/dobę, a doba trwa równo 24 godziny, przyjechaliśmy o 19.00, możemy zostać do 19.00 dnia następnego. Na kempie jest knajpka, którą prowadzą gospodarze, można zjeść, napić się trunków ale ceny już nie są takie niskie (0.5 Karlovacko kosztuje 15kun, więc niemal dwa razy drożej niż w markecie). Rano dowożone jest pieczywo oraz owoce, tyle plusów.
Pobliska plaża jest ogólnodostępna, dzięki czemu przejezdni śmieciarze mają pole do popisu i zwyczajnie śmiecą. Woda jest jednak czysta i można się śmiało kąpać, należy jednak zwrócić uwagę na jeżowce, których jest tam bardzo dużo. Sanitariaty są czyszczone ale mimo wszystko czuć PRL'em i nie tylko. Ostatnią wadą owego pola namiotowego jest bliskość drogi - Magistrala Adriatycka gwarantuje hałasy przez całą noc - ale nam akurat to nie przeszkadzało dzięki stosowaniu Karlowacko i Ożujsko. Mimo, że był to najgorszy z kempingów na jakim byliśmy postanowiliśmy tam zostać 3 dni, czyli przez piątek, sobotę, niedzielę, wszystko po to, żeby do Dubrownika pojechać w poniedziałek rano.

Na kempingu spotkaliśmy rodaków, którzy podróżowali samochodami Renault Laguna z Łodzi oraz Fiat'em Cinquechento z Warszawy i których serdecznie pozdrawiamy.

Oprócz kąpieli wodnych i słonecznych zrobiliśmy sobie wycieczkę na półwysep Peljesac do miejscowości Mali Ston oraz Ston. Można tam pochodzić po fragmentach muru jaki jest wybudowany na tamtejszych górach.
Opis: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ston
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1047.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1050.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1051.jpg

W poniedziałek rano pobudka o szóstej, pakowanie, prysznice, śniadanie. Chwilowa refleksja, właśnie minął tydzień naszego urlopu, łapiemy się za głowę jak ten czas szybko leci. Kupujemy pieczywo, płacimy 240 kun i żegnamy się z właścicielami.
Opis: http://www.dubrovnik-advance.com/poslov ... 0623075728
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1040.jpg

07.08.2006 r.
Po 8.00 ruszamy do Dubrownika, zostało nam około 30 km - powoli nie spiesząc się robimy sporo zdjęć. W mieście jesteśmy po 9.00 i zaczyna się męka z szukaniem miejsca do parkowania. Parkingi gdzie płaci się 10kun/godzinę są zapchane, inne za drogie (podziemny parking w hotelu to 30kun/godzinę i trzeba wziąć na minimum kilka godzin). Odjeżdżamy jakiś 1 km od starówki i udaje nam się znaleźć niewielką przestrzeń pomiędzy samochodami jakiegoś Czecha i jakiegoś Włocha. Nie wiem jak ale Ford się tam zmieścił, są nieliczne chwile, w których lepiej mieć Escorta a nie Mondeo. Dziękujemy Bogu, że tak wcześnie przyjechaliśmy, mamy miejsce za darmo i stosunkowo niedaleko do dubrownickiej starówki (o 12.00 już było tak tłoczno, że szkoda gadać).

Zwiedzamy Dubrownik, jest przepiękny trzeba go zobaczyć, nie da się opisać. Przebywamy tam parę, ładnych godzin. Przed wyjazdem z Perły Adriatyku robimy zakupy w pobliskim Konzumie i udajemy się obładowani siatkami do samochodu. Warto też kupić kilka pamiątek, o czym nie zapominamy.
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1069.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1073.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1083.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1086.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1092.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1099.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1102.jpg

Po zrealizowaniu głównego celu jakim był Dubrownik postanawiamy zrealizować cele poboczne, a więc zobaczyć koniec& Chorwacji i wracając obejrzeć Jeziora Plitwickie. Udajemy się dalej na południe szukając kempingów, przejeżdżamy przez Mlini, zbaczamy do Cavtatu, wracamy na Jadrankę i przejeżdżamy koło lotniska w Cilipi. Kilka nawet jest nie najgorszych ale albo za ciasno, albo za daleko do wody i tak kręcąc nosem mijamy kolejne miejscowości. Kierujemy się na reklamowany od dłuższego czasu kemping Monika w miejscowości Molunat, do którego docieramy i zostajemy oprowadzeni przez profesjonalny personel mówiący po angielsku.
Opis: http://www.camp-monika.hr/
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1110.jpg

Wybieramy sobie parcelę pod drzewkiem i rozbijamy namiot. Za sąsiadów mamy Włochów, Francuzów i ze trzy grupy Polaków z czego się niezmiernie cieszymy, mogąc zamienić kilka słów w ojczystym języku. Przy okazji pozdrawiamy rodaków, którzy pytali nas czy potrzebna jest zielona karta przy wjeździe do Czarnogóry oraz sporą grupkę młodych ludzi, którzy zaimponowali nam tym, że podróżują pociągami mając tylko plecaki, przemierzając wiele, wiele kilometrów, nie zwracając uwagi na trudy podróży.

Podoba nam się na tym kempie, pogoda dopisuje. Sporo się opalamy i kąpiemy, ogólnie relaks. Następnego dnia nadszedł czas na realizację kolejnego celu, czyli wypadu na koniec Chorwacji. Dojeżdżamy do miejscowości Prevlaka i pstrykamy kilka fotek na Czarnogórę. Tutaj właśnie zadziałał wcześniej wymieniony apetyt, który rośnie w miarę jedzenia.
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1114.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1115.jpg

Chwila na krótkie konsultacje i przejeżdżamy małym przejściem granicznym chorwacko-czarnogórskim. Przejście rzeczywiście niewielkie a znudzeni celnicy wyjątkowo wnikliwie nas sprawdzają, nawet Chorwaci. Celnicy z Czarnogóry cofają przed nami motocyklistę i jego pasażerkę (chyba Bryci) za brak Green Card. Mieli pecha a pamiętamy tą parę bo biwakowali obok naszej parceli na kempie Monika.

Czarnogórcy biorą paszporty, zieloną kartę, dowód rejestracyjny itp. Tutaj też na tym przejściu - mamy pierwsze odciski pieczątek w naszych paszportach od momentu kiedy wyjechaliśmy z Polski.
Kierujemy się drugorzędnymi drogami na Njivice by dojechać do Igalo, a następnie Herceg-Novi, który jest chyba pierwszym, większym morskim kurortem w Czarnogórze. Tam też sobie spacerujemy wzdłuż morza i robimy fotki Chorwacji.
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1116.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1118.jpg

Po spacerze szukamy jakiegoś marketu i dogadując się angielsko-słowiańskim, znajdujemy takowy. Tutaj totalne zaskoczenie, ceny są podane w euro i jest niesamowicie tanio. Przykładowo 2 litry Coca Coli kosztują 1.09 euro. Czarnogórskie piwo 0.61 euro itd. Wydajemy 20 euro i mamy całkiem sporo zakupów, po czym wracamy zadowoleni tym razem innym, głównym przejściem granicznym kierując się główną drogą na Dubrownik. Tutaj czeka nas niespodzianka, jest mały koreczek przed granicą, który jednak nie trwa dłużej niż kwadrans. Nie śpieszy sie nam więc pstrykamy kilka fotek i za chwilę jesteśmy znowu w Chorwacji.
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1119.jpg

Przejeżdżając przez sklep wolnocłowy odkrywamy z zadowoleniem, że w markecie w Herceg-Novi było troszkę taniej niż w owym sklepie. W drodze powrotnej do Molunatu pstrykamy jeszcze kilka zdjęć, po czym robimy coś do jedzenia, bo umieramy z głodu. Reszta dnia to plażowanie i odpoczynek wieczorem przy namiociku.
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1124.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1121.jpg

09.08.2006 r.
Na kempingu spędziliśmy dwa dni, by w środę po południu wyjechać płacąc 136kun/dobę. Trąbimy na pożegnanie rodakom i wyjeżdżamy kierując się na Dubrownik gdzie pstrykamy ostatnie zdjęcia na Perłę, udając się dalej w kierunku Splitu. Wjeżdżamy do BiH, do miejscowości Neum szukając banku, żeby zmienić trochę euro na kuny. Bośniacy nie przejmują się, że to środa i zamykają bank o 14.00 dzięki czemu straciliśmy niepotrzebnie czas i nerwy poszukując miejsca do wymiany kasy.

Po wjechaniu do Chorwacji w Opuzen znajdujemy bankomat i wypłacamy trochę kun na Rakiję. Wracając Jadranką kupujemy nieco trunków zaraz za Opuzenem - pewnie wszyscy dobrze wiedzą gdzie są te stragany i ile ich jest wzięliśmy sobie 3 litry czyli dwie gruszkowe i jedną mandarynkową. Ładnie pachną i smakują, do tego oliwa z oliwek i możemy wracać. Stargowaliśmy po 10 kun za flaszkę i wyszło 40 zamiast 50 kun.

Wracamy przez Makarska, a przed Omisiem skręcamy, żeby przejechać góry w kierunku Gornja Brela. Po drodze kupujemy Prosek dla znajomego (MCR z forum cro.pl) i też psim swędem płacimy mniej bo nie mamy więcej kasy - koleś dostaje 50 zamiast 60 kun,czyli jesteśmy 40 kun do przodu.

W tym miejscu przekazuję pióro Gosi, która dalej będzie zdawać relacje z naszego wypadu do CRO...

Po udanych zakupach ruszamy dalej w drogę do miejscowości Dupci, w której skręcamy w kierunku Gornja Brela, następnie przejeżdżamy przez Zadvarje aż do Śestanovac. W tej mieścinie kierujemy się do Kotuni. Następnie małe zakupy chmielowe w bardzo ładnej miescowostce o nazwie Trilj i dalej w drogę wzdłuż remontowanego odcinka A1. Przy Dugopojle wjeżdżamy na autostradę A1. Autostradą jedziemy aż do Gornja Ploća (zjazd nr 13 z A1), przejeżdzamy przez Bielopolje do miejscowości Korenica. Ponieważ jest już dosyć ciemno ustalamy, że ostatnią noc w Chorwacji spędzimy, w jakimś hotelu/motelu/zajeździe. Zatrzymujemy się w zajeździe Licka Kapa, gdzie nocleg w pokoju dwuosobowym z łazienką, TV i ze śniadaniem kosztował nas 350 HRK, czyli zdecydowanie za dużo ale nie chce nam się już szukać niczego innego.
Opis: http://www.pansion-licka-kapa.hr/kontakt.html

10.08.2006 r.
Rano tuż po śniadanku składającego się z omletu z szynką, pieczywa i gorącej kawy wyjeżdżamy w kierunku Plitwickich Jezior (to ok. 25km) - mija godz. 7.30.

O 8.18 (taką mamy godzinę wydrukowaną na biletach) zaczynamy zwiedzanie Plitwickich Jezior (wstęp 100 HRK od osoby). Widoki jezior i całych okolic są nie do opisania. Niestety skracamy sobie zwiedzanie tylko dlatego, że spieszymy się do Polski. Każdemu jednak polecamy co najmniej kilku godzinny pobyt w tym przepięknym Parku Narodowym. Wyjeżdżając kupujemy małe buteleczki z różnymi chorwackimi winami (z różnych regionów).
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1149.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1158.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1162.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1163.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1168.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1176.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1177.jpg
Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1178.jpg

O 12.00 wyruszamy w kierunku Zagrzebia. Przejeżdżamy przez miasto Karlovac - czyżby tutaj produkowali piwo Karlovaćko? - i kilka małych miejscowości, po czym trafiamy do Zagrzebia.
Miasto omijamy obwodnicą i wjeżdżamy na A2. Tutaj tankowanie i mała przerwa na rozprostowanie kości. Małe nerwy bo pan ze stacji korzystając z terminala płatniczego mówi nam dwa razy 'odbilo'.
Na szczęście za trzecim razem timeout'y to już wspomnienie i nie odbiło. Po lekkim stresie jedziemy dalej A2, kierujemy się w stronę Krapiny a następnie do przejścia granicznego ze Słowenią w miejscowości Donij Macelj.

Po szybkim i bezproblemowym przejechaniu przez granicę kierujemy się w stronę Mariboru i na przejście słoweńsko-austriackie w Sentilj. Tam kupujemy austriacką winietkę za 7.60 euro, gdyż poprzednia straciła ważność. Przez granicę słoweńską przejeżdżamy bez problemu. Niestety na austriackiej jest spora kolejka - ustawiamy się na pasie dla członków Unii Europejskiej.
Celnicy trafiają jakiegoś Czecha i zaczynają mu sprawdzać numery silnika, więc czmychamy do bramki obok, gdzie austriacka celniczka patrzy tylko na paszporty i macha ręką żeby jechać dalej.

Na austriackiej A2 jedziemy w stronę Graz a następnie do Wiednia. Przed Wiedniem zmieniamy (gubimy) trasę i zamiast kierować się na Brno, jedziemy w stronę przejścia Laa an der Thay/ Hevlin. Przejazd przez granicę austriacko-czeską bez przeszkód ale droga w Czechach koszmarna (miejscami pozwijany, powycinany asfalt i te ich malutkie znaki dla dalekowidzów).

Pierwszy postój robimy w miejscowości Znojmo. Tam tankowanie i małe zakupki piwne. Stamtąd udajemy się do Jihlavy. Na Obrzeżach miasta, na parkingu robimy sobie dłuższy postój, gdzie chwilkę śpimy - jakieś 40 minut.

Następnie udajemy się w dalszą drogę - kierujemy się ku Herlickuv Brod, Zdirec, Chrudim, Pardubice, a następnie do Hradec Kralove. Przed wjazdem do miasta robimy kolejny mały postój na stacji benzynowej. Pogoda jest paskudna, chłodno, ciemno i pada deszcz. W portfelu mamy 22 euro.
Na stacji jest automat na kawę, ale my nie mamy czeskich koron lecz po chwili negocjacji ze sprzedawcą udaje nam się wymienić 2 euro na 40 koron, za które kupujemy cztery kawy i ruszamy dalej w kierunku Jaromero i Nachodu, aż do przejścia granicznego w Kudowie Zdrój.
Podjeżdżamy do celnika , któremu zmęczony Adam mówi good evening, ten na niego dziwnie się patrzy i oddaje paszporty, przejeżdżamy dalej.
Potem mu tłumaczę, że wystarczyło polskiemu celnikowi powiedzieć dobry wieczór.

Po przekroczeniu granicy robimy mały postój by udać się do toalety i kupić dwa Red Bulle na miejscowej stacji benzynowej dla zmęczonego i zasypiającego Adama (kierowcę).
Zmęczenie daje się nam we znaki, z trudem dojeżdżamy do Ząbkowic Śląskich i na parkingu stacji benzynowej drzemiemy chwilkę. Następnie ruszamy w stronę Wrocławia - na dworze robi się już jasno. Bardzo zmęczeni ale szczęśliwi po 6.00 rano w piątek, dnia 11.08.2006 dojeżdżamy na wrocławski Kozanów.

I to już jest koniec, niemal ...
... a mianowicie w sobotę rano koło 8.00 zabieram Gosię do Gdańska, niech sobie obejrzy prawdziwe morze :)

Wracamy taką samą trasą jaką wcześniej jechałem na południe. Tak kończą się nasze wakacje w tym roku, pozostaje lekki niedosyt i myśl o powrocie do pracy. Warto było!

Dziękujemy wszystkim, którym chciało się przeczytać te nasze grafomańskie wypociny.

Życzymy udanych urlopów i pozdrawiamy forumowiczów z cro.pl :)

Szczęśliwi, Gośka i Adam.

Zdjęcie: ftp://ftp.oddk.net/pub/misc/Croatia/hpim1053.jpg

[01.02.2008 - Poprawione linki i inne sznurki]
[08.05.2012 - Ponownie poprawione linki i inne sznurki]
Ostatnio edytowano 08.05.2012 20:48 przez brodatty, łącznie edytowano 6 razy
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 20.08.2006 21:31

Witajcie - Gosiu i Adamie!
Właśnie przeczytałam waszą relację z urlopu w HR.
Gratulacje!
Dużo pisania ... relacja zwięzła i dokładna.
Na otwarcie większości fotek nie starczyło mi cierpliwości :D Czytałam dalej... :)

Dlatego wrócę "do Was" jak już się trochę wyludni w necie :wink:

Pozdraviam
Dorota
Gabii
Plażowicz
Avatar użytkownika
Posty: 5
Dołączył(a): 08.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Gabii » 20.08.2006 21:49

a to ja napisał(a):Witajcie - Gosiu i Adamie!
Właśnie przeczytałam waszą relację z urlopu w HR.
Gratulacje!
Dużo pisania ... relacja zwięzła i dokładna.
Na otwarcie większości fotek nie starczyło mi cierpliwości :D Czytałam dalej... :)

Dlatego wrócę "do Was" jak już się trochę wyludni w necie :wink:

Pozdraviam
Dorota



Dzięki za ciepłe słowa w imieniu swoim i Adama :)

Pozdrawiam
Gosia
MCR
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 922
Dołączył(a): 15.04.2006
Re: Wybrzeże Chorwacji i nie tylko - relacja (29.07-13.08.20

Nieprzeczytany postnapisał(a) MCR » 20.08.2006 22:26

brodatty napisał(a):Wracamy przez Makarska, a przed Omisiem skręcamy, żeby przejechać góry w kierunku Gornja Brela. Po drodze kupujemy Prosek dla znajomego (MCR z forum cro.pl)


Dzięki, dzięki i dzięki :) Fajny opis i pewnie fajny wypad, jakże różny od mojego dwutygodniowego leniuchowania na Braczu :)
Może za rok zrobimy wspólny wypad (jak zgramy się czasowo).
Co do Prosku, był niezły, szkoda, że wystarczył na jeden wieczór :P polecam za to Travarice z lodem, czystą, smakuje wybornie.
fokstrot
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 492
Dołączył(a): 21.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) fokstrot » 21.08.2006 00:43

brawo za ciekawa i dluuuga relacje :)
tak na marginesie - chyba sporo przejechanych kilometrow macie na liczniku po takiej wyprawie.
brodatty
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 48
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) brodatty » 21.08.2006 08:26

fokstrot napisał(a):tak na marginesie - chyba sporo przejechanych kilometrow macie na liczniku po takiej wyprawie.


Niecałe 4400 km, trochę się uzbierało.
KasiaN
Odkrywca
Posty: 62
Dołączył(a): 22.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) KasiaN » 24.08.2006 15:18

Cudowne wspomnienia. Okazuje się ż ebylismy dokladnie w tym samym czasie w Chorwacji. I byc moz e staliście w tym korku, ktory my mijaliśmy codziennie idąc na plażę w Omisiu. My równiez przegapilismy Trogir, bo niestety nie moglismy znaleźć miejsca do zaparkowania. Mój mąż najbardziej narzeka, ż enie był w Dubrowniku. A ja na to , że pogoda nie pozwoliła nam na zwiedzenie Jezior Plitvickich. No ale to wszystko pozostaje nam na drugi raz.

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Wybrzeże Chorwacji i nie tylko - relacja (29.07-13.08.2006).
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone