Znalazłem na necie pewien komentarz dotyczący zarzutów dopingowych wobec Justyny.
Jest tam małe co nieco o zachowaniu tajnera.
Warto przeczytać.
"Justyna nie zostałaby ukarana, gdyby fakt brania tego lekarstwa został zgłoszony
Komisji Lekarskiej FIS. Odpowiedni formularz w tej kwestii leżał jednak sobie w
szufladzie Apoloniusza Tajnera, dyrektora PZN--(CZYTAC. DYREKTOREM a nie PREZESEM i dlatego był za to odpowiedzialny,prezesem dopiero rok pozniej ), który myślał wyłącznie o
skoczkach. Tak miał zaprzątniętą nimi głowę, że „zapomniał” dać biegaczom
pieniądze na lekarza, fizykoterapeutę i smary. Na szczęście Polski Komitet
Olimpijski zaczął walkę w obronie Justyny. Wkrótce Międzynarodowa Federacja
Narciarska odkryła przewinienia kierownictwa PZN, ukarała je wysoką grzywną i
skróciła dyskwalifikację Justyny do jednego roku. A Komisja Arbitrażowa MKOl,
głęboko przekonana o jej niewinności i o nieudolności związku, wręcz niechęci,
skróciła ją jeszcze o kilka tygodni "
prezesunio PZN. .....w Soczi też wyrażał swoje niepochlebne , ijak to teraz twierdzi prywatne opinie na temat Justyny - chyba zapomniał, że w Soczi nie jest prywatnie.

.png)

.png)
